LIVE: O tym jak przelecieliśmy Evę ;)
Człowiek czasem musi sobie polatać. Polatać dla przyjemności, a nie tylko na delegację. Tych przelotów delegacyjnych miałem ostatnio sporo, zwłaszcza krótkich krajówek KTW-WAW-KTW, a teraz nadejszła wiekopomna chwila by polecieć do Azji. Ot tak się przelecieć, nacieszyć serwisem, winem, poczuć jak załogi się starają dopieścić pasażera tak, by był zadowolony i czuł się w jakiś sposób wyróżniony. Tym bardziej jest mi to potrzebne i tym bardziej to docenię, bo ostatnie 2-3 miesiące w pracy to gonitwa i szaleństwo, teraz część rzeczy udało się poukładać, więc można wyrwać się z pracy.
Dziś lecę do WAW, jutro od rana mam spotkania służbowe poustawiane tak by rzutem na taśmę zdążyć na LO91 do PEK. Dzień obfity się zapowiada, ale musi się udać.
Lecimy we dwóch (miało być trzech, ale takich trzech jak nas dwóch to nie ma ani jednego, i jeden odpadł), co prawda pierwszym planem miało być RTW via LAX oraz ICN/NRT/PEK, ale z uwagi na ograniczenia urlopowe byłaby to iście szalona eskapada, więc stanęło na tym, że łączymy przyjemne z pożytecznym, czyli lecimy do Pekinu, a żeby nie płacić za chińską wizę, to z Pekinu wyskoczymy na 2 dni na Tajwan. Ten skok na Tajwan dlatego tak rajcuje, bo będzie można przelecieć tytułową Evę. Eva będzie szeroka (wiem, że niektórzy by chcieli wąską ;) ), bo po pierwsze trzysiekierowa, a po drugie w biznesklasie. Czyli podróż w tamtą stronę bardzo miło się zapowiada, na powrocie będzie już nieco mniej luksusów. Plan podróży jest następujący:
14.03 KTW-WAW LO3886
15.03 WAW-PEK LO91
17.03 PEK-TPE BR715
19.03 TPE-PEK CA190
21.03 PEK-WAW LO92
21.03 WAW-KTW 3883
W Tajpei byłem ostatnio kilka miesięcy temu (pisałem zresztą już chyba ze dwie relacje stamtąd), ale postaram się pokazać też coś nowego. Choć powtórki z pewnością będą, zwłaszcza, że kolega z którym lecę w Taipei jeszcze nie był. A Pekin jak Pekin, tam już znam prawie każdy kąt, tym razem będzie bez zwiedzania, ale postaram się wypatrzeć coś dla Was