Pokaż wyniki od 1 do 6 z 6
Like Tree64Likes
  • 18 Post By alibaba
  • 12 Post By alibaba
  • 13 Post By alibaba
  • 12 Post By alibaba
  • 9 Post By alibaba

Wątek: CYPR, pierwszy lot od bardzo dawna.

  1. #1

    Dołączył
    Apr 2016

    Domyślnie CYPR, pierwszy lot od bardzo dawna.


    Polecamy

    Skoro już się pochwaliłem, że wyjeżdżam, więc umieszczę kilka zdjęć.
    Nie potrafię tak ciekawie pisać, jak niektórzy z forumowiczów, ale coś tam dopiszę.
    Na Cypr latamy od ok. 10 lat. Czasami ze znajomymi lub dorosłymi dziećmi, wtedy jest weselej, ale sami też się nie nudzimy.
    Z reguły w czerwcu i październiku każdego roku, ponieważ w zasięgu krótkiego lotu i tanich biletów, tam jest najcieplejsza woda.
    No, chyba że na żółwie, wtedy we wrześniu.
    Nie licząc Ejlatu, gdzie latamy od listopada do marca, a właściwie lataliśmy.
    Zawsze wynajmujemy Suzuki Jimny, obowiązkowo soft top.
    Początkowo jeździliśmy, gdzie się dało. Szybko doszliśmy do wniosku, że Akamas to najciekawsze miejsce (dla nas).
    Z uwagi na moją pracę, nie mogę zaplanować dłuższego wyjazdu z dużym wyprzedzeniem.
    Jestem w stanie zrobić sobie dzień czy dwa wolne praktycznie w każdej chwili i wyjechać na długi weekend, kiedy bilety tanie i woda ciepła.
    Akamas to doskonałe miejsce na czterodniowy wyjazd.
    Noclegi z reguły organizujemy w Neo Chorio lub okolicy, dalej już tylko dziki Akamas z szutrowymi drogami.
    Jak tylko się zaszczepiliśmy pierwszą dawką, kupiliśmy bilety do Trapani. Mieliśmy zamiar popłynąć z Trapani na Marettimo i tam trzy dni na rowerach pojeździć.
    Kupiliśmy bilety z Pragi. Dłuższy czas nie było pewności co do zasad wjazdu do Czech, więc jak tylko Cypr poinformował,
    że wpuszcza zaszczepionych bez zbędnych procedur, odpuściliśmy Trapani i kupiliśmy nowe bilety do Pafos.


    Dzień pierwszy, niedziela.


    Zaczęło się na lotnisku. Po odprawie paszportowej czekałem na żonę, która podeszła do sąsiedniego okienka.
    Zaniepokojony długą nieobecnością wracam i widzę, że zabiera ją straż graniczna.
    Twierdzą, że powinna być na kwarantannie.
    Sami też byli wystraszeni, bo mieli kontakt i też będą musieli iść na kwarantannę, czy izolację.
    Pierwsza myśl, że ktoś, kto ma COVID, zadenuncjował (była na kursie dwa dni wcześniej).
    "Cały ten misterny plan w pi..du." Ostatni nasz wyjazd we wrześniu też był z przygodą na lotnisku w Katowicach.
    Na szczęście okazało się, że kobieta w okienku pomyliła imię (nie sprawdzają po peselu?)
    Nareszcie samolot i to z bliska.




    Pogoda w Modlinie była kiepska, ale jak tylko wylecieliśmy nad chmury ...




    Gapiłem się przez okno bardzo długo. Zrobiłem kilka zdjęć po drodze telefonem, ale są słabe i nie ma co pokazywać.
    30 maja a na Cyprze na większości pól po żniwach. Zdjęcie trochę krzywe, zapomniałem wyprostować.




    Coś, na co bardzo lubię patrzeć.




    Na lotnisku stał 747 Rossija, niestety daleko i nie miałem możliwości zrobienia zdjęcia.
    W Pafos pustki, jakich nigdy nie widziałem.




    Pierwsze kroki do sklepu, po zaopatrzenie. Kupujemy głównie wino, pomarańcze na sok, halloumi, ryby i owoce morza.




    Jest też polski akcent. Ostatni raz byliśmy na Cyprze we wrześniu 2019 i nie widziałem tych produktów.




    Dotarliśmy do domu, a właściwie domku.
    Gdy robiłem to zdjęcie, wsadziłem łokieć w opuncję, która rosła obok basenu.
    Było trochę skubania kolców z łokcia, ale koszula to już chyba do wyrzucenia. Po praniu igły zostały i kłują w łokieć.



    Zachód słońca się zbliżał, było za późno, żeby jechać na widokowe miejsce.




    Tego wieczoru na kolację był stek z miecznika. We dwoje ledwo zjedliśmy.



    Następny dzień niebawem, będą ciekawsze zdjęcia. Za jednym zamachem nie dam rady.

  2. #2

    Dołączył
    Apr 2016

    Domyślnie

    Zapomniałem dopisać, że punkt widokowy to góra w głębi po prawej na przedostatnim zdjęciu.

  3. #3

    Dołączył
    Apr 2016

    Domyślnie

    Dzień drugi


    Opuncja, z którą miałem wczoraj bliski kontakt.




    Czas rozpocząć relaks. Jedziemy się kąpać i opalać, oczywiście na Akamas.
    Jimny „rozplandekowany” na wyjazd.




    Przy zjeździe z drogi Polis-Neo Chorio w kierunku Baths of Aphrodite, stoi przyczepa,
    w której codziennie rano kupujemy kawę frappe za całe 1,5 € i jedziemy wypić na pierwszym punkcie widokowym drogi do Blue Lagoon.
    Niestety zapomniałem uwiecznić na zdjęciu ten punkt gastronomiczny, ale trudno nie zauważyć.
    Na końcu drogi asfaltowej, przy wejściu do Baths of Aphrodite sprzedają dobre lody.
    Obok stoją terenowe samochody, które kursują do Blue Lagoon trochę jak shuttle bus. Tam i z powrotem, o ile dobrze pamiętam 10 €.
    Można na miejscu zostać i wrócić później.
    Kilka zdjęć z drogi.










    Jeszcze w 2018 roku droga była znacznie gorsza, mimo to spotykało się śmiałków, którzy samochodem typu Toyota Yaris próbowali pokonać tę drogę.
    Głównie Rosjanie. Zdarzało się, że zatrzymywali nas i pytali, czy daleko jeszcze do Blue Lagoon. Wracających takimi samochodami nie widywaliśmy.
    Nie mam pojęcia, jak je zabierali stamtąd, może wieczorem terenowe lawety zwożą.
    Raz byliśmy świadkami wyciągania osobówki na linie holowniczej za terenowym samochodem.
    Вот молодец!!! Chciało się krzyknąć.
    Niestety utknęli w największych dołach. Zderzaki połamane, spód pewnie też poniszczony. Zrobił się korek, było już trochę ludzi.
    Jedni quadami inni w buggy a jeszcze inni jak my w terenowych samochodach.
    Na bezludnym terenie Akamasu są wyłącznie drogi szutrowe. Wzdłuż wybrzeża południowego (w zasadzie południowo - zachodniego)
    można przejechać zwykłą osobówką. Uciążliwa droga, ale da się.
    Natomiast wzdłuż północnego wybrzeża tylko 4x4 z dużym prześwitem.
    Właściwie widzieliśmy, że jednak można zwykłym, ale z powrotem to już nie bardzo. Są strome i wyboiste podjazdy.
    Podczas poprzedniego pobytu (przed zarazą) natknęliśmy się na zucha, który dojechał prawie do celu takim małym Suzuki.




    Przypuszczam, że kamień urwał filtr oleju i zatarł się silnik. Filtr ktoś znalazł i przyniósł pod samochód.


    W 2019 wydarzył się wypadek na drodze z Baths of Aphrodite do Blue Lagoon. Dwoje Rosjan jadących quadem
    (niektóre źródła podają, że samochodem), spadło do wody z kilkudziesięciometrowego klifu w okolicy Kakoskali.
    Niestety zginęli.



    Góra na mapie to punkt widokowy, na który jeździmy oglądać zachód słońca.


    Zamierzano zamknąć drogę, ponieważ była zbyt niebezpieczna.
    Ostatecznie poszerzono i wyrównano najniebezpieczniejsze odcinki i już nie ma takich emocji w trakcie jazdy.


    Tutaj zdjęcie sprzed wypadku.




    A tutaj to samo miejsce teraz. Z nieco innej perspektywy.




    Zdjęcia drogi z drona (z poprzedniego wyjazdu), telefon pokazywał tutaj 70 m nad poziom morza.
    Na środku nasz Jimny.




    Zbliżenie na nasz samochodzik.




    W zeszłym roku, również na tej drodze, 27-letni piłkarz klubu z Pafos, Carlos Miguel Tavares Oliveira
    stracił panowanie nad quadem i uległ wypadkowi razem z dziewczyną, która została odwieziona do szpitala w krytycznym stanie.
    Niektóre media podają, że wypadek zdarzył się w tym samym miejscu, w którym spadli Rosjanie.


    Kiedyś zaglądaliśmy do wszystkich zatok po drodze. Teraz jeździmy prosto do naszej ulubionej - Manolis Bay.






    Woda ma obłędny kolor i jest wyjątkowo czysta. W ogóle na Akamas woda jest bardzo czysta.
    Dzisiaj woda miała 23 stopnie .


    Góra w głębi to wspomniany wcześniej punkt widokowy, najwyższy szczyt na terenie rezerwatu Mutti tis Sotiras 370 m.




    Nie mogło zabraknąć piwa cypryjskiego.




    Podczas wyjazdów pijemy piwo i wino tylko miejscowe. Staramy się przestrzegać tej zasady.
    Jest jeszcze LEON, stare piwo cypryjskie, ale tam już chyba koncerny łapy wsadziły.
    KEO wystąpiło nawet w pornosie amerykańskim, co wywołało awanturę.
    Głównym udziałowcem browaru jest Kościół Cypryjski (Wikipedia).


    Od pewnego czasu podróżujemy z dronem, dzięki czemu możemy spojrzeć z góry.




    Nasza zatoka Manolis Bay.




    Na pierwszym planie Manolis Bay, dalej Blue Lagoon, a za nią Fontana Amoroza.




    Manolis jest blisko drogi, ale nie jest z niej widoczna.
    Zaglądają do niej nieliczni. Ponieważ nie ma tam piasku czy żwiru na brzegu (do wody trzeba skoczyć lub zejść po skałach),
    z reguły robią zdjęcia z daleka i odchodzą. Jesteśmy najczęściej sami, od czasu do czasu przypłynie jakaś motorówka i po jakimś czasie odpływa.
    Pod koniec czerwca może być kilka motorówek, czasami ktoś przyjdzie i zostanie. Na sąsiedniej Blue Lagoon o tej porze roku jest tłoczno.
    Kilka statków dowozi tam ludzi. Zaglądamy w to miejsce, jak jest pusto. Zatoka jest bardzo fotogeniczna. Zdjęcia następnym razem.


    Byliśmy głodni, więc zakończyliśmy relaks i pojechaliśmy na souvlaki, do najbliższej miejscowości - Latsi.
    Jeszcze jedno zdjęcie w drodze powrotnej. Blisko Baths of Aphrodite. Na tym cyplu do niedawna stały stare przyczepy campingowe.
    Teraz ktoś się za to zabrał i budują chyba camping.




    Za 5 Euro można się najeść. Tylko bez przesady, wieczorem kolacja.




    Przed kolacją obowiązkowy zachód słońca. Z domu na Mutti ti Sortiras jechaliśmy ok. 40 min.
    Droga jest wyboista i żadna przyjemność dla nas podskakiwać w samochodzie.
    Cel już blisko.




    Tego wieczoru spieszyliśmy się na zachód słońca, mieliśmy mało czasu..




    Niestety było pochmurno i wiał dość silny wiatr, więc dron nie latał.




    Zawsze pijemy wino o zachodzie słońca.




    Po powrocie do domu kolacja. Skorpeny były tylko małe, więc przysługiwała jeszcze krewetka gigant.
    Ogony obcinam, zajmują tylko miejsce na patelni.



    Cdn.
    STYRO, shiver, tomo77 and 9 others like this.

  4. #4

    Dołączył
    Apr 2016

    Domyślnie

    Dzień trzeci


    Noc była ciepła więc spaliśmy z otwartym oknem. Pogryzły nas komary.
    Rano żona narobiła wrzasku, zobaczyła nieproszonego gościa, który wlazł w nocy do sypialni przez okno.




    Sam też się przestraszyłem. Myślałem, że jadowity. Co zrobić, żeby nie uciekł pod łóżko?
    Ostatecznie problem rozwiązaliśmy. Właścicielka powiedziała później, że to cypryjski pająk, jest niegroźny (nie umiera się) i ten był mały.
    Miał ok. 5-6 cm.
    Parę zdjęć z porannego kursu do zatoki.






    Największa jaszczurka, jaką widzieliśmy, miała ok. 30-40 cm. Hardun jakaś odmiana agamy.
    "Grecy cypryjscy wierzyli, że ta jaszczurka może odgryźć człowiekowi nos (a mężczyźnie i coś więcej)".
    Nie dają podejść blisko, są płochliwe. Zdjęcie robione telefonem i powiększone, dlatego jakość słaba.




    Jeszcze raz Manolis Bay.




    Blue Lagoon, jeszcze pusta.




    Fontana Amoroza.




    Postanowiliśmy wrócić górą. Na początku podjazdu jest niezły pierdo..nik. Ten wrak stoi od wielu lat.
    Wygląda jakby kozy same się sobą zajmowały. Włóczą się po całym Akamasie.








    Drogi biegnące wzdłuż północnego brzegu Akamas i południowo-zachodniego, łączy charakterystycznie wyglądająca z samolotu szutrówka.
    Przecina grzbiet półwyspu i w znacznej mierze, w kierunku południowym jest prosta "jak od linijki”.
    Od południa droga na grzbiet jest dostępna zwykłym samochodem (jednak nie dla każdego kierowcy). Natomiast zjazd na północny brzeg takim pojazdem jest bardzo ryzykowny .


    Na terenie rezerwatu są też inne szutrowe drogi. Biegną po grzbietach Akamasu, Większość można pokonać zwykłym samochodem.
    Niedawno zrobiono nową drogę, którą można dostać się do Blue Lagoon bez większych emocji.


    Wyjazd od północy daje sporo przyjemności.
    Niestety opony jakie są w samochodach z wypożyczalni, nie są dedykowane do jazdy w terenie.
    Musiałem użyć całego arsenału, jaki posiadał Jimny.










    Do 2000 roku Brytyjczycy mieli tu (okazjonalnie, ileś dni w roku) poligon i takie znaki to prawdopodobnie pozostałość po tym okresie.








    Ponieważ było pochmurno, na rytuał picia wina o zachodzie, pojechaliśmy bliżej.




    Zostały nam jeszcze cztery krewetki na kolację.



    Następnego dnia pojechaliśmy do Lara Beach, sprawdzić, czy żółwie składają jaja, ale o tym następnym razem.

  5. #5

    Dołączył
    Apr 2016

    Domyślnie

    Dzień czwarty.




    Poprzedniego wieczoru musieliśmy zwiększyć spożycie wina na osobę. Zmieniliśmy też sypialnię. Dobrze, że była druga.
    Pościel przeglądaliśmy przed snem.


    Tego dnia postanowiliśmy pojechać na drugą stronę półwyspu, do Lara Beach.
    Jest to miejsce lęgowe żółwi Caretta Caretta i żółwia zielonego.
    Jechaliśmy przez Neo Chorio, wioska o tej porze wygląda jak wymarła.








    Zajechaliśmy do knajpki, żeby zapytać, czy możemy wieczorem wpaść na kleftiko. Niestety serwują w piątki, a my jutro (we czwartek) wyjeżdżamy.
    Zjemy w domu ryby, trzeba kupić.


    Dojechaliśmy nad zatokę.




    Na dole są siatki służące do zabezpieczenia żółwich gniazd przed lisami i ptakami. Jest ich dużo.
    Żółwie dopiero zaczynają składać jaja.



    Plaża jest ogrodzona i podobno zamykana na noc.
    Nie udało nam się do tej pory sprawdzić, czy można podejrzeć żółwie podczas składania jaj.


    Są już pierwsze gniazda. Podczas ostatniego pobytu, we wrześniu, gniazd były dziesiątki.




    Tutaj w nocy samica złożyła jaja. Jeszcze niezabezpieczone.





    Mam kilka filmów na telefonie z odkopywania gniazda jesienią 2019. Jak będę umiał, wrzucę na koniec. Niezapomniane wrażenie widzieć na żywo.


    Kilka zdjęć z drona.










    Morze po tej stronie było nieco wzburzone.




    Postanowiliśmy wrócić nową szutrówką przez punkt widokowy, prowadzącą do wioski Androlikou.
    Na początku, skręcając z drogi wzdłuż wybrzeża, są dwa podjazdy. Pod koniec robią się strome.
    Pomimo włączenia napędu na wszystkie koła, w najbardziej stromych miejscach opony zaczynały się ślizgać.




    Nie byłem pewien, czy nie staniemy. Gdyby samochód zaczął się zsuwać, byłoby gorąco.
    Jak widać, udało się. Dzielność terenowa naszego wozu jest wysoka, tylko te opony do du..y.
    Drzewa po prawej nie były tak pochylone jak widać na zdjęciu.


    Na szczycie jest punkt widokowy, z którego jest niezły widok. Zdjęcia mocno spłaszczają i nie widać, że podjazd jest stromy.








    Droga z Androlikou.




    Dojeżdżając do naszej wioski, napotkaliśmy blokadę drogi. Nie chciały ustąpić. Musieliśmy się rozpychać. W obawie o samochód nie trąbiłem.




    Pogoda była bardzo ładna, więc pojechaliśmy wcześniej na zachód słońca, na górę Sotiras.
    Jimny bez problemu wdrapuje się do samego końca. Dalej już tylko quadem.





    Widok w kierunku Polis. Na horyzoncie Góry Trodos.




    Mieliśmy zagrychę do wina.




    Zamiast kleftiko, na kolację była mała skorpena i dwie małe ryby (chyba barweny).
    Te małe są bardzo dobre ale drogie (ok. 30 Euro za kilo). Łeb scorpeny też usmażyłem. Mało tam mięsa, za to bardzo dobre.







    Jutro do domu, ale wspomnę o wraku Edro III.
    Machoni, Babilas, przykry and 9 others like this.

  6. #6

    Dołączył
    Apr 2016

    Domyślnie


    Polecamy

    Ostatni dzień.


    Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy.
    Dzisiaj mamy lot powrotny z Pafos późnym wieczorem. Właścicielka pozwoliła nam zostać do 18-tej.
    Mamy prawie cały dzień, więc rano jedziemy na kawę z przyczepy i nad zatokę.
    Nic ciekawego się nie wydarzyło, więc zdjęć nie będę powtarzał.
    Wróciliśmy do domu, spakowaliśmy się i w drogę.
    Pojechaliśmy z Polis do Peja, ponieważ chcieliśmy zrobić zakupy w supermarkecie. Głównie przyprawy.
    Droga jest bardzo widokowa. W najwyższym miejscu jesteśmy ok. 600 m nad poziomem morza.








    Po drodze jest pułapka piaskowa, na wypadek, gdyby komuś przegrzały się hamulce.




    Przed końcowym zjazdem stajemy zrobić zdjęcie. Panorama jest bardzo szeroka. Na brzegu widać wrak Edro III.




    Powiększenie, niestety słabej jakości.




    W 2011 roku Edro III uległ awarii na morzu i został zepchnięty przez sztorm na skały. Następnie dryfując, rozbił się o brzeg. Na północ od Coral Bay.
    Przewoził płyty gipsowe z Limassol na Rodos. Długość 83 metry, wyporność ok. 2500 ton. Został rozładowany, usunięto z niego paliwo.
    Przez dwa lata planowano statek odholować i naprawić. Jednak plany porzucono, prawdopodobnie z uwagi na duże koszty i brak chętnego do wyłożenie pieniędzy.
    Teraz jest atrakcją turystyczną. Obowiązuje zakaz wstępu na statek (stoją tablice), ale jak tu nie zajrzeć.
    Tym bardziej że na rufie są liny, po których można się dostać na pokład.
    W tym roku nie jeździliśmy pod wrak, ale będąc kiedyś z dziećmi, weszli na pokład poskakać do wody.
    Zeznali, że jest obsrany przez ptaki.




    Kilka zdjęć Edro z innego wyjazdu.














    W pobliżu Pafos, kilkaset metrów od brzegu, stoi na mieliźnie kolejny wrak - MV Dimitrios II.
    Statek jest podobnej wielkości. Kilkanaście lat wcześniej (1998) osiadł na mieliźnie z ładunkiem drewna, również w wyniku awarii na wzbużonym morzu.
    Załogę podjęto ze statku helikopterem brytyjskiej armii, pdobnie jak w przypadku Edro III.
    Po sprawdzeniu dokumentów załogi, okazało się, że kapitan i I ofier mają fałszywe uprawnienia.
    Może na jesieni będzie okazja zrobić zdjęcia dronem.


    Dotarliśmy na lotnisko. Pustawo. Pomimo że, Rossija odlatywała o podobnym czasie.




    W drodze do Pafos był prawie komplet, teraz może 20% miejsc było zajęte.




    Ostatnie zdjęcie.




    Szkoda nam było wracać do domu, ale pocieszaliśmy się tym, że za miesiąc lecimy do Grecji i to na dłużej.
    Od dzisiaj to już za 6 dni.
    Dziękuję wszystkim za zainteresowanie.


    Jak znajdę trochę czasu, umieszczę kilka krótkich filmów z małymi żółwiami, które pomagaliśmy odkopywać.
    shiver, Machoni, Adik_s and 6 others like this.

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •