LIVE: Połknąć bakcyla do latania - Londyn
Podczas pewnej cyklicznej imprezy jaka miała akurat miejsce listopadzie 2017r. Jedna z koleżanek napomknęła na temat mojego latania. Do tego tematu powróciła w styczniu i listopadzie 2018r. i lutym 2019r.
Może jedno z życzeń sylwestrowo-noworocznych było też przesłaniem, które się realizuje. 4 lutego jeszcze nie było żadnych tego rocznych planów lotniczych. Generalnie miał być od nich odpoczynek. Nic z tego. Kiedy tylko usłyszałam w radiu o promocji LOTu, zaraz pomyślałam o mojej koleżance. Zawsze chciałam spełnić czyjeś marzenie związane z lataniem a dzień 28 lutego był nie tylko tłustym czwartkiem ale też datą by marzenie zaczęło się realizować. Koleżankę o 7:00 poinformowałam smsem,że jest promocja. Po wymianie smsowej korespondencji, dopięłam jej podróż (swoją miałam zaklepaną lekko po północy).
16 marca kiedy obie na odlotach spędzałyśmy czas pijąc kawę, koleżanka mi w pewnym momencie odleciała w wirtualnym świecie. Nie spodziewałabym się tego, że jeszcze nie weszła po raz pierwszy na pokład samolotu a tu już z jej strony padł termin kolejnej podróży i to w tym kierunku, który jej podpowiedziałam (a pomyślałam o nim kiedy o 2 w nocy z powodu silnych porywów wiatru który wyrwał mnie ze snu i tym samym o lataniu pomyślałam).
19 marca zostały zakupione bilety.To wyzwanie dla osoby, która lata sama, ma swoje nawyki i przyzwyczajenia.
26 marca napisałam do megalomana czy może coś od siebie by podpowiedział na temat transportu
z Londyn Stansted. Odpowiedział jeszcze tego samego dnia ku mojej uciesze co pozwoliło nam na wieczornym spotkaniu omówić w osiedlowym pubie szczegóły w ekspresowym tempie.
W piątek pod wieczór okazało się,że strona jednego z przewoźników autokarowych, którym miałyśmy wracać centrum na STN nie funkcjonowała. Do życia powróciła koło 9-tej dnia następnego,ale ceny nie były już tak atrakcyjne.