Mijając scenę wypadku na A1 tuż pod Łodzią doszło do mnie jak kruche są te plany... W zdarzeniu brały udział 4 pojazdy, pas w kierunku Gdańska był zablokowany ponad 3 godziny a korek sięgał wiele kilometrów w stronę Piotrkowa.
Szczęśliwie nikt w wypadku nie zginął a ja jadę w kierunku przeciwnym i - póki co - moja 45-minutowa przesiadka w Krakowie ma się dobrze.
Siedzę na pokładzie ex-Polskobusowego Van Hoola linii P12 do Rzeszowa. Panującego upału szczęśliwie w środku odczuć się nie da, tłoku też nie ma - na oko połowa miejsc zajętych.
Dziś do Lwowa Motor Sicz puścił An-74, o połowę młodszego, lecz równie interesującego kuzyna dziadka An-24. Też bym się nie pogniewał. Mój Jaczek tymczasem wygrzewa płytę w Użgorodzie, a ja się powolutku zbliżam...
Zakładki