Jadąc z Sigirya do Kandy pierw zatrzymaliśmy się na chwilę nad jeziorem, a dokładniej jednym z wielu sztucznych zbiorników na Cejlonie. Nie wiem czy wiecie, ale Sri Lanka ma 10.000 sztucznych zbiorników wody, w których w czasie pory deszczowej jest gromadzona woda, a w porze suchej jest wykorzystywana do nawadniania pól oraz do picia.
Wstąpiliśmy też zobaczyć świątynię w Matale. Okazało się, że oglądanie z zewnątrz płatne jest 150 LKR, a z wewnątrz 350 LKR. Jako, że ja jestem zasadniczy i nie lubię, ani nie mam w zwyczaju płacić za wstępy do świątyń, więc na szczęście się okazało, że świątynia jest akurat zamknięta
Napatoczyliśmy się też na turystyczną atrakcję, albo inaczej mówiąc atrakcję dla naiwnych turystów, czyli herbal and spicy village. Można tam się dowiedzieć z jakich roślin da się zrobić jakie specyfiki i kosmetyki. Wszystko naturalne, znaczy się drogie, ale trzeba przyznać, że potrafią cuda zrobić. Więc po raz któryś wspomogliśmy lokalną ekonomię i przedsiębiorczych Lankijczyków. A jak chodzi o zarobki w Sri lance, to minimalna pensja wynosi ok 11.000 LKR czyli 230 zł , średnia pensja ok 30.000 LKR czyli 640 zł a mediana wśród dobrze zarabiających to 52.000 LKR czyli 1100-1200 zł
Nakupiliśmy różnych specyfików, plecaki ciężkie się zrobiły, miejmy nadzieję, że będą działały
Dojechaliśmy do Kandy, miasto masakra, wszędzie korki, spaliny, smog, hałas. Hostel też porażka, ale to tylko jedna noc, więc się przemęczymy. W Kandy do zobaczenia mamy świątynię w której przechowywany (ponoć) jest ząb Buddy. O godzinie 18.30 zaczyna się ceremonia pokazania kaplicy w której jest monstrancja, w której ponoć jest ten ząb, więc stay tuned
Zakładki