Bez żadnych fajerwerków odbył się inauguracyjny lot linii Ryanair z Dublina do Warszawy. Zarówno w Irlandii, jak i na Okęciu brak było jakichkolwiek oznak, iż największa tania linia w Europie rozpoczyna loty do polskiej stolicy.
Odprawa na pierwszy lot rozpoczęła się dużo przed czasem, jednak ostatecznie samolot wystartował z niewielkim poślizgiem. Sam lot przebiegał bez żadnych niespodzianek, a za serwowanego przez personel pokładowy szampana chętni musieli zapłacić. Samolot wypełniony był w około 70%.
W Warszawie Boeing 737 Ryanaira wylądował o godz. 19.15, czyli 15 minut wcześniej, niż planowano. Zapewne z uwagi na mroźną pogodę zrezygnowano ze zwyczajowego w takich przypadkach „salutu wodnego”, kiedy to samolot linii, która pierwszy raz ląduje na danym lotnisku, kołuje pomiędzy dwoma samochodami lotniskowej straży pożarnej. Jeszcze tylko obowiązkowy przejazd lotniskowym autobusem kilkudziesięciu metrów dzielących samolot od budynku Terminalu Etiuda rozpoczęła się odprawa graniczna. Niestety, na wysokości zadania nie stanęła Straż Graniczna otwierając tylko dwa punkty kontroli paszportowej.
Prawdziwie dantejskie sceny działy się w części przeznaczonej dla osób odlatujących. Wszyscy, którzy byli w Etiudzie, wiedzą jak ciasny jest to budynek. Kiedy w jednym czasie trzeba odprawić pasażerów do dwóch samolotów zaczyna się dramat. Całkowicie zapchany przez odlatujących i odprowadzających,
próbujący przedrzeć się do wyjścia przylatujący, nerwowe okrzyki personelu.
Czy naprawdę taki obrazek powinni oglądać przylatujący do Polski goście z zagranicy, pozostaje słodką tajemnicą władz PPL Porty Lotnicze.
Kris Matusiak
Zakładki