Stacja Lotosu potrzebna na Rębiechowie.
Mieszkańcy Trójmiasta czekają na pojawienie się nowych, tanich przewoźników na Rębiechowie. Pomóc ma w tym tanie paliwo, sprzedawane przez Lotos. Jednak budowa stacji na lotnisku jeszcze się nie zaczęła
Podczas gdy na lotniskach we Wrocławiu i Poznaniu nowe połączenia pojawiają się jak grzyby po deszczu, w Gdańsku nowych tras jest jak na lekarstwo. Dwaj czołowi tani przewoźnicy obecni w Gdańsku - WizzAir i Ryanair - nie kwapią się do ogłaszania nowych połączeń. Ryanair zlikwidował nawet loty do Sztokholmu, a WizzAir zapowiedział zamknięcie w listopadzie połączenia do Cork. Są co prawda zapowiedzi otwarcia tras (Ronneby/Karlskrona i Oslo), ale w tym samym czasie zarówno WizzAir, jak i Ryanair zapowiedzieli kilkanaście nowych połączeń z Poznania i Wrocławia. Sytuację ratuje pojawienie się w Gdańsku Easyjeta (ta linia będzie od listopada latać do Londynu Gatwick, Bristolu i Edynburga), dzięki czemu ogólna liczba połączeń i tak rośnie. W przyszłym roku jednak sytuacja Gdańska na tle innych portów może być trudna. Na przykład we Wrocławiu wzrost liczby pasażerów będzie ogromny, m.in. dzięki taniemu paliwu lotniczemu, sprzedawanemu w porcie. We Wrocławiu jest taniej, ponieważ nie ma tam ogólnopolskiego monopolisty - firmy Petrolot. Paliwo sprzedaje sam port. To dlatego od roku to lotnisko wymieniane jest jako faworyt w walce o bazę największej taniej linii w Europie - irlandzkiego Ryanaira.
Wszystko wskazywało na to, że w Gdańsku sytuacja będzie jeszcze lepsza niż we Wrocławiu, a przewoźnicy skuszeni tanim paliwem zaczną masowo ogłaszać nowe połączenia z Rębiechowa. W marcu, po naszych publikacjach i namowach ze strony lotniska, prezes Lotosu Paweł Olechnowicz podpisał list intencyjny z prezesem Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy Włodzimierzem Machczyńskim, dotyczący uruchomienia w Gdańsku konkurencyjnej dla Petrolotu lotniskowej stacji paliwowej. W ten sposób Gdańsk stałby się pierwszym portem lotniczym w Polsce posiadającym więcej niż jednego operatora paliwowego. - Stacja zacznie działać jesienią - mówił wtedy rzecznik Lotosu Marcin Zachowicz.
Tymczasem do jesieni coraz bliżej, a Lotos nawet nie zainteresował się gruntem pod przyszłą bazę. - Lotos z hukiem ogłosił wejście na gdańskie lotnisko, ale potem sprawa ucichła. To nie wygląda dobrze w oczach linii lotniczych - mówi "Gazecie" pracownik jednego z tanich przewoźników.
Okazuje się, że sprawa ugrzęzła, bo Lotos chce dogadać się z Petrolotem. - Początkowo Petrolot wykluczał możliwość wspólnego wykorzystania swojej infrastruktury - tłumaczy Jarosław Kryński, wiceprezes Lotosu. - Teraz widzimy wolę współpracy ze strony Petrolotu. Problem w tym, że niedawno w tej firmie zmienił się zarząd, i dlatego decyzje są w trakcie podejmowania. Nadal jednak, przy braku porozumienia, jesteśmy zdeterminowani, by zbudować własne instalacje. Ukończyliśmy już prace nad projektem, a ostateczna decyzja o budowie zapadnie lada chwila. Zapewniamy, że pojawimy się na lotnisku w rozsądnym terminie. Bardzo nam na tym zależy.
Michał Tusk, Mikołaj Chrzan
http://miasta.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,4355250.html
Zakładki