Parę dni temu w Gazecie Wrocławskiej ukazał się następujący artykuł o "naszym" oddziale LPR:

Lekarze z Lotniczego Pogotowia zawsze lecą z nadzieją

W tym zawodzie liczy się doświadczenie, profesjonalizm i wrażliwość, choć tę ostatnią trzeba trzymać mocno na wodzy. Bo przede wszystkim mają myśleć o tym, że ratują ludzkie życie, a dopiero gdy zrobią wszystko, by je uratować, przed oczami mają obrazy, jakich nie życzą nikomu. O ekipie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego pisze Katarzyna Kaczorowska.


Najtrudniej jest, kiedy lecą ratować dziecko. Można tylko w bezsilnej złości zaciskać pięści i myśleć o bezbrzeżnej głupocie dorosłych. Bo i co można myśleć o babci, która parzyła kury i zostawiła odkryty wielki garnek z wrzątkiem, choć w pobliżu była wnuczka? Lecą do nieludzko poparzonego małego ciałka - zgodnie z procedurą na wylot od momentu odebrania zgłoszenia "na ratunek życia" mają cztery minuty - lądują i błyskawicznie przetransportowują je tam, gdzie czeka na nie ratunek. Ale wiedzą, że nawet jeśli przeżyje, będzie okaleczona do końca życia pełnego cierpienia.

Pozorny spokój peryferii

Plac przed wrocławskim terminalem. Przed budynkiem sznur taksówek i grupki podróżnych nerwowo palących papierosy. Dokładnie po drugiej stronie ulicy Skarżyńskiego, na przystanku, z minuty na minutę gęstniejący tłum w porywistym wietrze czeka na spóźniający się autobus 406. I tylko przy baraku na końcu placu, tuż obok bramy, na której widnieje tabliczka "Bez przepustki wstęp wzbroniony", nie ma nikogo.
Baza wrocławskiej filii Lotniczego Pogotowia Ratunkowego od ponad dziesięciu lat jest bazą tymczasową. LPR przeniosło się tu, kiedy rozbudowywano terminal. I czeka na nową siedzibę. Jest nadzieja, że kiedy do Wrocławia w lipcu przyleci eurocopter, szybko stanie i nowa siedziba. Jest jednak jeden plus tej tymczasowości - z baraku do śmigłowca jest może minuta biegu. Cenna minuta, kiedy w pokoju operacyjnym zadzwoni telefon z wezwaniem.

.....
Żródło:
http://www.gazetawroclawska.pl/magaz...tml#material_1