Cytat:
Co się stanie z łódzkim lotniskiem, kiedy Ryanair wycofa cztery połączenia? Czy nasz port lotniczy zmierza ku upadkowi?
Ryanair, jedyny tani przewoźnik latający z Łodzi, zamierza zlikwidować od kwietnia cztery połączenia. Chodzi o loty do Nottingham, Shannon, Liverpoolu i Sztokholmu. Dlaczego?
W 2008 r. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej zwiększyła opłaty terminalowe na lotniskach regionalnych z 93 zł do 985 zł. Doprowadziło to do znacznego wzrostu kosztów operacji lotniczych. 1 stycznia kwota ta została wprawdzie nieznacznie obniżona do 888 zł, ale to i tak oznacza wzrost kosztów o niemal 1000 proc. - Ryanair nie może tego zaakceptować, a jednocześnie oferować najniższe ceny, jak i brak opłaty paliwowej. Podniesienie opłat przez PAŻP doprowadzi do spadku o pół miliona pasażerów przewożonych przez Ryanair do i z Polski w roku bieżącym oraz utraty około 500 miejsc pracy, jak i straty 55 mln euro przychodu dla polskiej gospodarki - powiedział portalowi pasazer.com Daniel de Carvalho, rzecznik linii Ryanair.
Prezydent Jerzy Kropiwnicki postanowił napisać do prezesa Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej i domagać się obniżenia opłat terminalowych przynajmniej do takich stawek, jakie są w Warszawie, czyli o połowę niższych (agencja tłumaczy tę różnicę większym ruchem w stolicy, a przez to lepszym wykorzystaniem infrastruktury i pracowników).
Nie tylko Łódź znalazła się w tak trudnej sytuacji. Szczecin może także utracić cztery połączenia, Gdańsk - trzy, a Katowice, Poznań i Wrocław - po jednym.
Najlepiej jest w Krakowie. Nie dość, że nie traci połączeń, to jeszcze Ryanair przygotowuje tam swoją bazę. Na stałe będą w niej trzy samoloty. Oznacza to, że Kraków zyska bardzo dużo nowych połączeń.
Ryanair, zapowiadając zamknięcie połączeń, może też liczyć na wsparcie finansowe ze strony miasta. Łódź ma na taką pomoc pieniądze w budżecie. Czy jednak zechce dopłacić do lotów Ryanaira? - Nie ma uchwalonego budżetu Łodzi na 2009 r., więc nie mogę odpowiadać na pytania dotyczące finansów gminy - mówi Kajus Augustyniak, rzecznik prezydenta Łodzi.
Przyjmijmy czarny scenariusz, że przewoźnik naprawdę wycofa cztery połączenia, a nowe nie pojawią się. Co zostanie na lotnisku? Połączenia Ryanaira do Londynu, Dublina i Edynburga, a innych przewoźników - do Kopenhagi i Wiednia (via Bydgoszcz). Mało. Do tego dochodzą czartery. Teraz już lata samolot do Tel Awiwu i Hurghady, a wkrótce dojdą kierunki wakacyjne (Bułgaria, Turcja, Grecja, Tunezja). Czy jest w ogóle sens inwestować w łódzkie lotnisko? Czy jest sens rozpoczynać wiosną budowę terminalu nr 3 za 187 mln zł (z tego 77 mln zł z UE)?
Okazuje się, że mimo wszystko tak. - W czasie kryzysu trzeba się przygotować do zadań na czas koniunktury. Ludzie nigdy nie przestaną latać. My wybudujemy terminal, częściowo za unijne pieniądze. Kiedy nadejdzie dobra koniunktura, będziemy z nowym terminalem gotowi - mówi Wojciech Łaszkiewicz, wiceprezes lotniska.
- Ten terminal jest potrzebny, bo inaczej tworzy się błędne koło: nie ma nowych połączeń, bo nie mamy porządnej infrastruktury. A z kolei fakt, że nie ma infrastruktury, może wpływać na to, że nie mamy nowych połączeń. Nadal nie chce od nas latać żaden przewoźnik sieciowy, który do standardu naszego tymczasowego terminalu może mieć uwagi. Obecny terminal to, mimo wszystko, prowizorka i nie stanowi dobrej wizytówki Łodzi - mówi Paweł Melcer, jeden z założycieli i b. prezes Stowarzyszenia "Lotnisko dla Łodzi", który zawsze krytycznym okiem patrzył na lotnisko.
Wojciech Łaszkiewicz wybiera się w przyszłym tygodniu do Dublina, by spotkać się z władzami Ryanaira. - Będę rozmawiał, żeby rozważyli decyzję o pozostawieniu tych połączeń w Łodzi, bo taka decyzja może być pochopna. Przykładem jest połączenie do Shannon, które Irlandczycy wycofali z łódzkiego lotniska, a potem je przywrócili - mówi Łaszkiewicz.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
Ciekawe co ten klakier tam załatwi :twisted: