Matthew Sheil, pasjonat lotnictwa z Sydney, zbudował w swoim warsztacie symulator Boeinga 747-400. Kosztowało go to około 300 tysięcy dolarów. Ustanowił tym samym nowy rekord Guinnessa za „najdroższy domowy symulator lotniczy”.
45 różnych programów uruchomionych jednocześnie na 14 komputerach umożliwia symulację 27 tysięcy różnych portów lotniczych z bardzo realistycznym oddaniem szczegółów, łącznie z wyświetlaniem lokalnej floty, zależnej od miejsca gdzie akurat wirtualnie ląduje. Specjalne systemy hydrauliczne zapewniają wrażenia jak w prawdziwym samolocie.
300 tys. dolarów (australijskich, czyli ok. 200 tys. USD) to ułamek kwoty, jaką kosztują profesjonalne treningowe symulatory lotu. Za mniej niż jeden procent Matthew Sheil przez 10 lat budował pod domem urządzenie, które nie ma się czego wstydzić w porównaniu do maszyn, które potrafią kosztować nawet do 40 milionów USD.
Było to możliwe głównie dzięki częściom, które Sheil dostał za darmo za wykonywane prace charytatywne. W zamian za to, wszystkie pieniądze, które zarabia dzięki wynajmowaniu symulatora innym fanom lotów, ofiaruje „Latającym doktorom” - Royal Flying Doctor Service, latającemu pogotowiu ratunkowemu działającemu na zasadach non-profit.
Gazeta.pl
Zakładki