Raz jeden podczas lotu C0 do LIS były takie turbulencje że podczas wkładania plecaka do schowka wyrwało mnie z podłogi Poza tym najgorsza katastrofa jaka mnie spotkała to podróż z panem Karskim i raz zabrakło alkoholu bo catering załadował zły wózek
Byliście kiedyś uczestnikami katastrofy z której wyszliście cało?
Zaistniało jakieś zdarzenie, które Was przeraziło?
Coś poszło nie tak?
Pijany pasażer, pasażerka, porwanie, problemy techniczne, awaryjne lądowanie?
Chciałbym poczytać o takich wydarzeniach od ich uczestników.
Wydaje mi się, że gdy emocje już opadną, warto porozmawiać o takich zdarzeniach
--
Leszek A. Szczepanowski
Raz jeden podczas lotu C0 do LIS były takie turbulencje że podczas wkładania plecaka do schowka wyrwało mnie z podłogi Poza tym najgorsza katastrofa jaka mnie spotkała to podróż z panem Karskim i raz zabrakło alkoholu bo catering załadował zły wózek
Pozdrawiam
Krzysztof Moczulski
Travel Service z FUE do WAW, wakacyjnie. Mocno pijana grupa z TVP, pijąca w najlepsze własny alkohol zrobiła niezłe zamieszanie. Jeden z nich rzucił się na szefa pokładu z łapami i wywiązała się szamotanina. Na końcu wyszedł pilot i powidział do kowboja: 'last warning, behave'. Cała akcja trwała dość długo i było nerwowo na pokładzie, brrr.
I właśnie w takich sytuacjach żałuję że nie ma więcej załóg z jajami które potrafią wysadzić takich pacjentów żeby się przewietrzyli na lotnisku i poczekali na następny lot...
Pozdrawiam
Krzysztof Moczulski
Najgorsze co mnie spotkało to go-around na Okęciu, ale wcale mnie to nie przeraziło, wręcz przeciwnie
KZ
Zawrocony samolot spod Okecia z powodu rozszczepienia (nie pekniecia; z tego co pamietam slowa pilota, to z 8 warstw szkla, 'poszly' 4 - jesli oczywiscie mowil prawde 8) ) szyby w kokpicie po stronie kapitana. To byl lot z Kopenhagi na SASie - to dlatego mam nieparzysta ilosc lotow na bannerze .
A tak na powaznie - widzialam jak latwo moga spanikowac ludzie, wiec juz sie nie nabijam od tego czasu z 'chwil grozy'. Byla jedna dziewczyna na pokladzie, leciala z rodzenstwem i strasznie sie bala, a jej strach udzielil sie najmlodszemu bratu, mial moze 5 lat. dzieciak strasznie plakal, choc tutaj nie moglo byc mowy o zadnym powaznym zagrozeniu, bo pilot nawet nie bral pod uwage ladowania gdzies poza Okeciem lub Kastrup. Wszystko inne dzialalo bez zarzutu.
Z moich "strachów" kiedy to nic się nie stało i nie miało prawa - to gdy po wypchnięciu
samolotu ze stanowiska (EI-DWJ, FR) staliśmy chyba z 15 minut i nic. W końcu kapitan
uruchomił prawy silnik, poszedł z niego potężny dym. No ale nic silnik się rozkręcił,
potem lewy - to samo, kupa dymu i jakieś drgania. Postaliśmy tak jeszcze może
z 3 minuty, w tym czasie silniki nawet nie weszły na 'idle' - tak to wygląda z pozycji
pasażera-laika (sugeruję się jedynie dźwiękami które pamiętam). Silnik lewy został
wyłączony, do stanowiska dokołowaliśmy na prawym. No i z godzina siedzenia
w samolocie, drzwi otwarte, wezwany serwis 'emergency engines' i gościu z głową
w silniku
Koniec końców kapitan poinformował o awarii silnika i opuściliśmy samolot.
FR zachował się o dziwo dobrze, po pół godzinie siedzieliśmy w innym samolocie
(EI-DWX) i sprawnie już wystartowaliśmy do Wrocławia
Chwil grozy nie było, ale tak się przez moment zastanawiałem co by było gdyby
Tak to do tej pory, odpukać - nic mi się nie przydarzyło, możnaby powiedzieć
rutyna, jak na te 19 lotów
--
Leszek A. Szczepanowski
uruchomienie hamulcow aerodynamicznych na wysokosci przelotowej w EasyJet, lot LTN-EDI. Patrzylem wtedy na skrzydlo i dokladnie widzialem co sie zalaczylo. Nie wiem czy to byl "uncommanded deploy" czy swiadome dzialanie pilota.
Sytuacja trwala dobre kilknascie sekud, gdzie samolot dostal poteznych drgan.
Okrzyki przerazenia na pokladzie i strach w oczach ludzi siedzacych dookola.
Nic bardzo strasznego, ale jedno podejscia Rajana do ladowania we Wroclawiu zostalo mi w pamieci, zaczeli bowiem od aerodynamicznego hamowania z przelotowej, samolot dostal malych drgawek, bardzo fajnie czuc bylo jak samolot "przydusza" po otwarciu hamulcow i "oddaje" po zamknieciu . Natomiast potem nastapila dziwaczna sekwencja manewrow na podejsciu, masa zakretow, sporo hamowania aerodynamicznego, zwiedzone wszystkie okolice WRO (o dziwo przez okno ani razu nie dojrzalem lotniska), kilka zakretow wykonanych ze sporym przechylem ("na oko" glebsze niz w innych moich lotach), wszystko zakonczone glebokim i dlugim zakretem (i to chyba wiecej niz 90 stopni) na niskiej wysokosci wraz z otwartymi hamulcami aerodynamicznymi podczas pierwszych kilku sekund zakretu (i to byl "najstraszniejszy" dla mnie moment), zakret zakonczony wejsciem na krotka prosta, na chwile przed przyziemieniem dla odmiany sporo ciagu dodane, bo samolot cosik szybko 'spadal' w okolicach progu . Pogoda byla ladna, zdecydowanie na podejscie z widocznoscia. Jakos nie mam zaufania do hiszpanskich pilotow .
Ostatnio edytowane przez piotro ; 10-03-2009 o 13:30
w ostatnich kilku lotach Frankiem zaobserwowałem, że hamowanie aerodynamicznymi hamulcami to "norma" u FR. Najgorzej pamiętam 2 lądowania - jedno mocno spóźnione z przytupem i ostrym hamowaniem w locie STN-KTW. Mijając ostatniego taxiwaya i słysząc odwracacze ciągu już widziałem nagłówki jak to samolot linii FR ześlizgnął się z pasa podczas lądowania - ale na szczęście wyhamował (CC jak rozmawiałem że to moje "the worst" landing - powiedziała że miewali gorsze - ale oni nie wiedzieli tego co ja ;-)). Drugi raz tym razem na trasie DUB-KTW na finalu tak mocno korygował (dość poważne przechyły) na krótko przed przyziemieniem, że byłem silnie wylękniony. Liczyłem że będzie go-around, ale niestety wylądował ;-) już niebawem kolejne 4 loty :-) może coś się wydarzy to napiszę.
Pitterek
Zakładki