A pilot za kosiaki nad boiskiem już nie?
Tak, tak - to nie żart. Parę dni temu buszując po fejsbukowym portalu paragwajskiej TV natknąłem się na ciekawą historię, pogooglowałem i wiecej na ten temat napisała hiszpańska MARCA - poniżej moje tłumaczenie:
Fidel Trigo jest najprawdopodobniej jedynym piłkarzem, który zestrzelił samolot. Historia jest nie do uwierzenia, ale w Paragwaju pamiętają ja jako wyczyn godny wzmianki w Księdze Rekordów Guinessa. Wydarzenie miało miejsce 61 lat temu kiedy obrońca drużyny General Genes miał 16 lat. Mimo młodego wieku młody Paragwajczyk miał na tyle pary w nogach, aby "zestrzelić" awionetkę (godzi się modowi używać słowa awionetka? ) przelatującą nad stadionem.
"Wypadek spowodował panikę wśród kibiców, piłkarzy, nawet sędziowie pobiegli na miejsce upadku samolotu żeby zobaczyć co się stało, jakieś 500m od miejsca "zestrzelenia". Pocisk, tzn. piłka nożna, uderzył w śmigło i odbił się od pokrywy silnika. Ta się oderwała i spadła na boisko, a samolot uderzył w ziemię." wspomina dziennikarz Hugo Ruiz.
Fidel Trigo miał ksywę Chingolo i jest bohaterem tego wydarzenia na osiedlu Villa Mora, dzisiaj centrum finansowym stolicy kraju Asuncion. " To było sobotnie popołudnie, miałem 16 lat, grałem w czwartej lidze. Była przerwa w meczu między General Genes i Presidente Hayes i nasz trener rozmawiał z nami o taktyce w cieniu drzewa. Ale nikt go nie słyszał w ogłuszającym huku awionetki." - opowiada Trigo. Pilotem, który wykonywał kosiaki nad boiskiem był Alfredo Lird, pilot cywilny, fanatyczny fan drużyny General Genes, nasz sąsiad. Zawsze nadlatywał kiedy gralismy mecz. To były jego pierwsze loty. Kosiakami zagrzewał kibiców do dopingu. Czasem zrzucał z samolotu piłki. To była delirka jak przelatywał. Zawodnicy siedzieli pod drzewem, a trener narzekał na hałas. Wtedy powiedziałem - "Moment Profesorze, dam mu to na co zasługuje". Poszedłem na środek boiska i kopnąłem piłkę mocno do góry. Piłka weszła dokładnie między śmigło, a pokrywę silnika. Śmigło pękło, a pokrywa spadła blisko bramki. I od razu samolot zaczął pikować na Aleję Hiszpańska.
Wg tych, którzy pamiętają ten wypadek, samolot zestrzelony przez piłkarza to CAP-4 Paulistinha zaprojektowany w Brazylii i bardzo podobny do amerykańskiego Pipera CUB. Miał silnik o mocy 90 koni mechanicznych i drewniane śmigło. Sympatyczny ekspiłkarz powiedział, że samolot spadł w krzaki i tak pilot jak i pasażer wyszli z wypadku bez szwanku. "Cudem wyszli z tego cało. Ludzie mówili, że pasażer bardziej się wystraszył niż pilot... oprócz mnie oczywiście" dodaje Trigo, który powiedział też, że jak tylko zobaczył co zrobił, to uciekł do domu i schował się pod łóżkiem swojej babci Józefy.
Trzeba dodać, że mecz nie został przełożony. Po sprawdzeniu, że nie ma ciężko rannych wszyscy powrócili na boisko, aby wznowić grę. Ale Trigo był w domu. "Pilot samolotu i jego pasażer poszli do niego do domu, aby go uspokoić , przyprowadzili go z powrotem na mecz, zagrał i jego drużyna wygrała spotkanie" opowiadają świadkowie wydarzenia z 1957 roku,z pomarańczową piłką, bezpośrednia bohaterka wydarzenia.
Źródło: Fidel Trigo, el jugador que derribó un avión de un pelotazo - MARCA.com
Wystarczy wpisać w googla "Fidel Trigo" i wyskoczy wiecej linków.
Nieźle co? Dzisiaj pewnie poszedłby siedzieć.
Pozdrawiam
STYRO
LOS SUAVES - już nie pójdę na taki koncert ...
A pilot za kosiaki nad boiskiem już nie?
Psy szczekaja a karawana idzie dalej
Pozdrawiam
STYRO
LOS SUAVES - już nie pójdę na taki koncert ...
Zakładki