Nie wiem czy mogę w tym dziale się pochwalić bo i skala nie ta (1:72) i samolocik raczej nie cywilny.
Spróbuję.
Po wykonaniu serii latadeł 1:144 chciałem zrobić sobie mały odpoczynek i zabrałem synowi Tomcata. Zakupił on to pudło 11 lat temu, pogapił się, skleił dwa główne płaty i walnął całość na półkę. W efekcie leżakowania skrzydła się zwichrowały a ja, jako stary wyjadacz, potraktowałem je kąpielą we wrzątku. Na szczęście tylko jedno na próbę. Już po tej nauczce powinienem całość oddać albo eksmitować do kubła.
Po ochłonięciu i tygodniu kombinowania czym pomalować kadłub, zamówiłem blaszki od Eduarda i zacząłem walkę. Niestety, lata nie te, wzrok nie ten, łapki coś się trzęsą. Ogólnie jasny gwint. Wykończenie kabiny i owiewek wykończyło również mnie. Wklejanie duperelków o wymiarach 1x2mm i to jeszcze klejem akrylowym to nie jest to co lubię najbardziej. Poza tym niedokładne informacje w temacie malowania - każde znalezione źródło mówi co innego. Istny horror ze spasowaniem gotowej części przedniej kadłuba z resztą. Itd, itp. Ogólnie powiem: nigdy więcej Tomcatów
A co z tej mordęgi wyszło widać na załączonych obrazkach.
Piotr

















I jeszcze dwie fotki półfabrykatu kabiny z użyciem Eduarda.