Powrót... do pisania
przez
w dniu 24-10-2022 o 02:30 (2780 Odsłon)
Kiedy słonce zachodzi za samolotem bardzo szybko robi się ciemno. Ośnieżone góry jeszcze przez parę chwil odcinały się od ciemnych dolin, ale i one po chwili zniknęły. Bez światła księżyca niewiele można dostrzec. Jest dużo gwiazd, ale dokoła nas nawet łuny większego miasta nie ma, bo w tej okolicy nie ma większych miast. Utrzymujemy najwyższy dla nas możliwy poziom lotu 12500M. One - Two - Thousand - Five Hundred Meters i trzy milowy offset w prawo. Standard dla tej trasy. Dokoła niewiele się dzieje. Raz na jakiś czas ktoś daleko pojawi się na TCASie ale prawie zawsze około 10,000 niżej. Oświetlenie kokpitu mocno skręcone. Monitory CRT dają bardziej po oczach niż te nowe, ale i tak dużo ich nie ma a "gaigery" analogowe tak bardzo wzroku nie męczą.
Wciąż rajcują mnie duże okna w kokpicie. W 737 siedziało się trochę jak w czołgu. 757/767 to już bardziej "punkt widokowy" choć trudniej zobaczyć coś poniżej bo trzeba mocno pochylić się w kierunku okna. Tym razem kątem oka po prawej zobaczyłem różnokolorowe światła, które nagle "wypadły" z nieba. 5-6 części, które mknęły w kierunku ziemi gdzieś nad Tybetem. Żółte i zielonkawe światła wypalały się nisko nad horyzontem. Za ok 10 sekund tym razem bardziej przed nami i nadal po prawej stronie, zupełnie jak z filmów, z czarnego usianego gwiazdami nieba wyskoczyło jeszcze jedno spadające światło. Tym razem było jaśniejsze i dużo większe i bardziej białawe. Leciało w trochę innym kierunku niż poprzednie, ale też zgasło nisko nad górami. Na częstotliwości cisza. Nikt nic nie zgłasza i na wszelki wypadek my tego tez nie zmieniamy. Po lądowaniu przez parę dni szukaliśmy info na ten temat, ale Internet też milczał. Ot, jedna z tych tajemnic Orientu.
Do rozkładowego odlotu zostało 10 minut. Nasze lotnisko otworzy się za 15 minut, ale już mamy info ze lotnisko docelowe jest zamknięte z powodu mgły. Sprawdzamy FR24. W holdingu już stoi 13 samolotów. Paliwa mamy extra na 40 minut. Trochę mało. Niby możemy dolać parę ton, ale to zajmie sporo czasu którego nie mamy. Prosimy o zmianę lotniska zapasowego i w tym momencie Dubaj się otwiera. Jest git tym bardziej ze według nowego planu teraz mamy extra 1,5h zapasu. Po starcie na 10,000 stop wychodzimy ponad piaskowo maź. Na FL250 niewiele się dzieje. Słyszymy ze przed nami inni dostają holding na dolocie. Redukujemy prędkość, bo nie ma co się spieszyć. Po paru minutach ATC prosi abyśmy utrzymywali 230KTs lub mniej. I to na 200 mil przed nasza destynacją. ATIS podaje coraz lepsze warunki tylko podejście dziwnie od południa z tylnym wiatrem. Zamiast holdingu dostajemy długi STAR (podejście) ale już bez zmniejszania prędkości. w połowie drogi kontroler poinformował nas ze będzie krócej niż pokazuje karta. I tak było. Wstrzeliliśmy się w glideslope na zadanej prędkości 190KTS. Trochę szybko, tym bardziej że już depczemy po pietach 777. Normalnie proszą tutaj o 160KTS do 4 mili od pasa. Kiedy wreszcie to następuje już wiemy ze pełna stabilizacja będzie na styk na 1000 stopach. Jeszcze jedno info, aby po lądowaniu dotoczyć się do końca pasa. To już jest całkowita nowość. Tylko idle reverse i jazda po pasie. Nam to odpowiada, bo na podejściu było 10 węzłów wiatru w ogon. Przechodzimy na częstotliwość Ground. Teraz tylko przemknąć przez równoległy pas i już z daleka widzimy jedyne wolne miejsce w bardzo długim rzędzie samolotów. To tylko przemknąć zajęło nam ponad 20 minut. Zmiana pasa do lądowania a kolejkę do startu już wcześniej "budowali" a my byliśmy za tym "murem". Wcześniejsze zamkniecie lotniska spowodowało dodatkowo brak miejsc do parkowania. Przynajmniej nam się z tym udało. Ale się stęskniłem za takimi "problemami".