Zobacz kanał RSS

BLOG - dzien jak co dzien... w powietrzu

2015.01

Ocena: 2 głosów, 5.00 średnio.
przez w dniu 18-01-2015 o 22:18 (8699 Odsłon)
ERZ czyli Erzurum w Turcji pojawilo sie w grafiku na pare dni przed lotem. Jak zawsze ucieszylem sie z dodatkowego lotu. Ostatni raz bylem tam dwa lata temu i to nawet z tym samym FO. Mialem nadzieje ze tym razem bedzie spokojniej.

Od konca zeszlego roku za oknem zime wiedzialem tylko z daleka od Warszawy. Pierwszy snieg i odladzanie bylo w Lyonie (poludniowa Francja). Tak sie zlozylo ze start byl zaplanowany na 5 rano i byly Swieta. Dzieki temu przed nami byl tylko jeden samolot w kolejce i akurat odkolowal kiedy przyszla nasza kolej na odladzanie. Mielismy duzo szczescia bo zaloga ktora przekazala nam samolot powiediala ze wczesniej czekali piec godzin na odladzanie i ogolnie wszedzie byl chaos. Kolowanie po sladach A321 ktory byl przed nami. Po drodze mala zmylka. Zielone centralne lampy drogi kolowania odbijaly w prawo. Mocne LEDowe swiatla calkowicie pochlaniaja uwage ale taxiway byl dalej tylko z niebieskimi i malo widocznymi swiatlami krawedziowymi. Moving map na tablecie szybko wyprostowala kolowanie do konca pasa. Po ciemku i w sniegu latwo skrecic nie tam gdzie trzeba. Zreszta kolowanie jest czesto uznawane za trudniejsze i bardziej meczace od samego lotu. Po starcie juz spoko i Teneryfa wita nas mega dobra pogoda.
Na karcie podejscia jest pisane ze nawet lekki wiatr moze spowodowac turbulencje. Zle nie bylo ale predkosc sporo skakala ponizej 1000 stop (300m).




Dalej krotki skok na ACE (Lanzarote)



I dalej do NTE (Nantes). Jetstreamy (prady strumieniowe) juz dawaly o sobie znac i predkosci rzedu 120 wezlow (220km/godz) nie robily na nas wiekszego wrazenia. Na znizaniu weszlismy w chmury na ponad 20,000 stop (ok 7000m) i doslownie w ulamku sekundy nasze przednie szyby pokryly sie gruba warstwa lodu. Normalnie ogrzewanie szyb spokojnie daje rade temu zapobiedz ale nie tym razem. Na ziemi tepmeratura wynosila 10c i dopiero na pare minut przed ladowaniem wszystko zeszlo. Lodzenie bylo mega bo po ladowaniu kapitan ktory sprawdzal samolot po naszym a przed swoim rejsem zauwazyl nadal sporo lodu na platowcu i to wszystko przy tak wysokiej temperaturze. Pod tym wzgledem Boeing jest super nigdy nie slyszalem aby oblodzenie bylo wiekszym problemem tak jak na innych samolotach.

Wiatry nie tylko byly wysoko w gorze ale na ziemi na poczatku roku tez niezle wialo. Czesto pod 40 wezlow (75 km/godz). Pierwszego takiego dnia to przygoda. Rzuca, trzesie i nie jest przyjemnie. Drugiego dnia niby to samo ale jest porownanie do wczesniejszego lotu. Trzecie ladowani i kazde nastepne w taka pogode tez jest ciekawe ale juz na duzo wiekszym luzie. Takie male przyzwyczajenie i ogolnie ladowania dobrze wychodza. Potem dzien ciszy i ladowania juz takie dobre nie sa.

Pogoda zreszta szybko sie zmienia nad calym kontynentem. Bywalo ze od WAW po Kanary nie bylo widac nic po za chmurami ale byly tez dni gdzie Pireneje byly cale widoczne a wraz z nimi od zatoki Biskajskiej (Atlantyk) az po Morze Srodziemne. Potem jak na dloni widoczna TLS i zaklady Airbusa. Z gory i z daleka widac nowe samoloty ale z bliska widac to jeszcze lepiej - i Concorda tez.




I jeszcze na przyklad Alpy o zachdzie slonca... niezapomniane widoki!

Tak sie sklada ze dla mnie styczen to czas przedluzenia TR (type rating - czyli typ wpisany do licencji) i badan. Badania nigdy nie sa mile bo gdzies z tylu glowy kazdy wie ze gdyby cos nie wyszlo to czlowiek jest uziemiony w tym samym momencie. Przedluzenie typu to symulator i egzamin. Do tego tez sie trzeba przyzwyczaic bo pewnie niewiele jest zawodow gdzie kazdy jest testowany pare razy w roku (2 razy rocznie symulator i inne szkolenia) i kazde niezaliczenie w terminie to tez uziemienie. Czy w zwiazku z tym jest stres? Jest ale dzieki temu jak widac latanie jest bardzo bezpieczne.

Pogode w ERZ sledzilem juz pare dni wczesniej. Codziennie snieg i pochmurno. Dziwna zima w tym roku.. W afrykanskich gorach Atlas bylo wiecej sniegu niz w Alpach czy Tatrach ale Turcja jakos trzymala swoja srednia. Wiekszosci z nas ten kraj kojazy sie z cieplem i sloncem nad ktoryms z morz ale wiekszosci Turcja to wysokie gory i surowy klimat.
Tym razem trasa naszego lotu nieco sie wydluzyla za sprawa sytuacji nad Ukraina. Musimy obleciec Krym. Zreszta wszyscy musza i odrazu widac ze po ilosci samolotow na TCASie lub widocznych golym okiem. Jest ruch i trudno wynegocjowac optymalny poziom lotu nad Rumunia czy Bulgaria. Kto pierwszy ten lepszy ale nie mamy zle i poziom FL370 (ok 11300m) jest dla nas akurat. Niestety paru paxow spoznilo sie na boarding i mamy pol godziny w plecy. Pod nami wyprzedza nas Singapurski B777 ale niestety juz jest po zachodzie slonca i zdjecia nie wychodza. Od kontrolerow bierzemy ostatnia pogode i dokladnie omawiamy podejscie. Lotnisko polozone jest na wysokosci 1757m npm (5764 stopy) i jest w dolinie otoczone gorami o wysokosci ponad 3000m. Pasy sa dlugie ale predkosc podejscia tez jest wyzsza niz normalnie. Do ladowania wybieramy klapy 40 (pelne) i hamowanie na 3. Wyzej jest tylko max.
Do Top of Descent czyli poczatku schodzenia zostalo nam jeszcze pare minut i wspominamy nasz lot sprzed paru lat. Tez lecielismy z Warszawy i byl dzien. W Erzurum padal snieg. Co chwila lotnisko bylo zamykane na odsniezanie pasa albo pogoda spadala ponizej minimow. Na znizaniu dostalismy zielone swiatlo ale tuz przed rozpoczeciem podejscia na (13,000 stop) dostalismy informacje o hamowaniu na pasie a wlasciwie jego braku. Z 300kg extra paliwa odbilismy na lotnisko zapasowe Diyabakir na poludniu kraju. Lecielismy pod silny wiatr i nie dostalismy zgody na zaden skrot. Oczywiscie wszystko bylo ujete w planach. Na lotnisku zapasowym pogoda dobra ale wietrznie. Pelna procedura do ladowania i chyba dluzszej wczesniej nie spotkalem. W okolo duzy ruch. Jestesmy blisko Syryjskiej granicy a tam wojna. Do okola same F-16. Na krotkiej prostej ostatnia zmiana czestotliwosci na wierze. Przelaczamy a tam cisza i konczy sie go aroundem z nad pasa bo nie ma zgody na ladowanie. Prosimy o podejscie z widzialnoscia ale nie ma zgody i ponownie cala dluga procedura procedura a paliwa coraz mniej. Jestem o tyle spokojny ze na lotnisku sa dwa rownolegle dlugie pasy i nawet gdyby cos zablokowalo jeden pas to mozemy usiasc na drugim. Paliwo juz na zolto sie swieci ale po zjechaniu z pasa nadal mielismy nafty na ponad 45 minut - tak jak powinno byc.
Na ziemi tylko jedna osoba mowi po angielsku i jest duzo osob "towarzyszacych". Staramy sie szybko zatankowac i leciec do ERZ. Wszystko to zajmuje jednak ponad godzine. Na nudy nie nazekamy bo tuz obo nas wciaz lataja F-16 a to zawsze fajny widok. Wreszcie start i znow podejscie w chmurach. Wypadamy na ok 1000 stopach ale nie jestesmy w stanie ocenic gdzie sa gory a gdzie chmury. Totalny whiteout! Pas jest sliski i ciezki 737 dlugo sie hamuje. Co chwila czujemy anyskidy czyli lotnicze ABSy. Jeszcze kolowanie po pasie i juz plyta postojowa. Tankowanie, wymiana pasazerow i czekamy na porcje zalogowe. Na lotnisku nie ma cateringu ale pobliska restauracja wyslala nam wspaniale lokalne Pity z roznymi nadzieniami. Humor odrazu lepszy i zmeczenie tez minelo. Lot do Gdanska spokojny i tylko musielismy czekac dluzej na nastepne polaczenie do WAW bo na pierwszy samolot sie juz nie zalapalismy.

Tym razem pogoda nam sprzyja ale na pare minut przed ladowaniem znow zaczelo sypac. Szybka wymiana paxow i dogadujemy sie co do odladzania. Opoznienia nie daje nam sie odrobic. Na pokladzie okazuje sie ze jest moja kuzynka wracajaca w duzej grupie dziennikarzy z lokalnej podrozy. Tak sie sklada ze dawno temu byla pierwszym moim pasazerem kiedy uczylem sie do licencji i to byl nasz drugi wspolny lot. Na wysokosci przelotowej mamy okazje na chwile rozmowy. Dziennikarze przpraszaja zaloge z poprzedniego lotu za "wesola" atmosfere. Po takich przeprosinach trudno nie wybaczyc Lot do Warszawy spokojny a podejscie prowadzi dokladnie nad centrum stolicy. Wiatr boczny i silny ale w porownaniu do ostatnich dni to pestka. Ogolnie rok sie ciekawie zaczal a do knca stycznia jeszcze pare lotow zostalo
uKL, biedny_miś, Irik and 27 others like this.

Umieść "2015.01" do Facebook Umieść "2015.01" do Google

Updated 18-01-2015 at 22:25 by AllOver

Kategorie
Bez kategorii

Komentarzy

  1. Awatar darpal
    • |
    • permalink
    Podobało się .Tak przy okazji, czy zasada działania samolotowego antiskida jest identyczna jak w samochodach?
  2. Awatar AllOver
    • |
    • permalink
    Dzieki Darpal Dziala wszystko bardzo podobnie. Ale bez antyskidow sa bardzo duze ograniczenia ciezarowe przy starcie i czasem przy ladowaniu.
  3. Awatar Mimis
    • |
    • permalink
    A czy do detekcji poślizgu brane są tylko dane z prędkości obrotów kół, czy też dodatkowo z IR albo jakiegoś GPSa?
  4. Awatar AllOver
    • |
    • permalink
    Tylko obroty kol sa brane pod uwage w antyskidach. Nigdy nie mialem problemy z tym systemem.
  5. Awatar GoldenDave
    • |
    • permalink
    Piotrze,

    na jakim FL robiłeś ACE - TFS? lokalny Binter robi to na turbopropach, co oczywiste więc pewnie inaczej;