Zobacz kanał RSS

Wieści z Nory - O pracy i życiu oczami czterdziestolatka

Massive Attack

Oceń wpis
przez w dniu 11-01-2017 o 10:52 (2342 Odsłon)
Kolejny rok skończył się, a nowy się zaczął, to żadna nowość. Niestety odchodzący był chyba za krótki bo nie zdążył powysyłać wszystkich ludzi w podróż tak aby pierwsze dni lub chociażby tygodnie nowego były spokojniejsze jak kazała wieloletnia tradycja.

Tradycja ta nazywała się sezonowością i działała dobrze prawie przez pięć lat jakie przepracowałem na lotnisku. Pełnia sezonu to czerwiec – sierpień, potem wrzesień – październik uspokojenie, listopad i połowa grudnia letarg. Krótki zryw następował nieodmiennie pod koniec roku aby wszyscy którzy zarobili trochę grosza za granicą, święta spędzili w rodzinnym gronie. Zryw zawsze przechodził na pierwszy tydzień stycznia bo swoje święta miały ludy po wschodniej stronie granicy. Potem znów letarg ewentualnie okraszony wyjazdami narciarzy ale to przeważnie w sobotę rano, więc się nie liczy.

Niestety zamiast listopadowo-grudniowego lenistwa wyglądało jakby sezon się troszkę tylko uspokoił i od połowy grudnia zaczął się na nowo, osiągając swoja kumulację w okolicy weekendu 6-9 stycznia. Takich ilości bagaży, z takich mało znanych kierunków jak KIV czy CLJ to tylko w lipcu widywałem a już KRK czy dowolna krajówka 3-7 locali reszta transfery a w totalu nierzadko ponad tona bagażu. Nie pamiętam także aby KBP w zimie obsługiwała LIMA. SVO w styczniu wieczorem przywoził do 30 szt, bagażu na następny dzień ale ostatnio regularnie widywałem do 3 przyczepek i także przylatywało to na B734, i w obie strony samolocik leciał pełny dobity wracającymi przez KRK imprezowiczami z Zakopanego.

Kumulacja tego wszystkiego zdarzyła się w niedzielę, a to że przeszło wszystko w miarę bezboleśnie zawdzięczałem tylko odwołanemu TURKISCH-owi i opóźnionej Luftchansie z FRA i TAP-owi, którzy przylecieli jak już kończyliśmy i nie trzeba było czekać na rozładunek przy zajętej taśmie wyładunkowej. Co więc się stało, otóż miałem zmianę od 10 do 17, kolega na przylotach kończył o 14, a kolejny zaczynał o 15 więc tę skromną godzinkę cały bałagan musiałem prowadzić sam.

Ponieważ nic się nie działo (jeszcze) to o 13:45 przejąłem radio i wdrażając się w sytuacje stwierdziłem, że nie jest dobrze, usiadło ORD i zaraz po nim lekko opóźnione YYZ, zerknąłem w depesze a tu jak wół jeden 8 kontenerów w tym 6 transferowych drugi 7 w tym 5 transferowych, a w planie jeszcze ICN także z 6 AKE z transferami. Niby ludzie (transferowcy) są ale jak popytałem się do której są już nie było tak wesoło z sześciu 3 idzie do domu o 14, przychodzi jeden, potem 1 idzie o 14:30 i dopiero o tej godzinie przychodzi kolejnych dwóch. Jak mi to wjedzie w okolicy 14 to nie będzie komu zrobić a jak jeszcze zajdzie potrzeba żąglowania łącznikami bo „procedury bezpieczeństwa”, to robi się nieciekawie.

I stało się, pierwsze YYZ jeszcze jakoś dało się porozmieszczać i rozładować w miarę sprawnie, ale już wjeżdżające ORD i reszta YYZ prawie na raz spowodowały mały paraliż bo jest zagwozdka gdzie je dać jak zaraz wjedzie ICN, a przecież lotnisko w okolicach 14 nie śpi i lądujące samoloty przywożą także sporo bagażu. Nie będę wdawał się w szczegóły ale fakty są takie, że pomiędzy 13:50 a 14:20 wjechało 17 dużych kontenerów z transferami, a każdy inny rejs (czyli BUD, PRG, LHR, RIX, VNO) przywoził po co najmniej 1 przyczepce do przestrzelenia i posortowania.

Przy tej ilości osób i sprzętu który pada jak muchy w czasie mrozu, długo się nie pociągnie. Ciekawe kogo w tym roku zima zaskoczyła, bo chyba nie drogowców.
Adik_s, Marcos, tinek6 and 7 others like this.

Umieść "Massive Attack" do Facebook Umieść "Massive Attack" do Google

Kategorie
Bez kategorii

Komentarzy