Co piszczy u meschiasha ?

Za oknem wieje, krzesła na tarasie latają a samoloty jakoś lądują pomimo tak niesprzyjających warunków. Jak to się dzieje, że nawet przy wietrze sięgającym 40kts można bezpiecznie posadzić Boeinga 737-8NG?? Cała tajemnica poza technicznymi rozwiązaniami kryje się w trenowaniu takich i innych sytuacji na specjalnie przygotowywanych do tego celu symulatorach. Niewątpliwie jednym z pierwszych takich symulatorów w PL jest GearUP w Poznaniu. Jak wystartował ten projekt miałem wiele okazji na pojawianie się tam i zabawę. Z biegiem czasu właściciele i menedżerowie starali się dopracowywać szczegóły symulacji tak, aby symulator z przysłowiowej gry stał się odzwierciedleniem realizmu, który daje nam szansę na weście w świat pilotażu.

GearUP od początku bazuje na flagowym Benku, czyli 737NG. Kokpit można określić na 1:1 do oryginału. Oczywiście brakuje trybu Motion, ale tego nie można oczekiwać, gdyż wiąże się to z niebotycznymi kosztami obecnie niemożliwymi do przełożenia na zwrot finansowy. Niejednokrotnie miałem przyjemność bywać w centrum treningowym LH na berlińskim Schönefeldzie i jako laik w stosunku do walczących tam załóg mogę powiedzieć, że jakość symulatora GearUP można porównywać do tego w centrum szkoleniowym LH. Celowo piszę można porównywać, gdyż nie jest to idealnie to samo, ale są symulatory, których nawet nie można porównać, a wg mnie to już ogromne wyróżnienie dla GearUP.

Po blisko 2 letniej przerwie (w sumie spowodowanej tym całym COVIDowym szaleństwem), ponownie pojawiłem się w GearUP.
Tym razem to nie ja chciałem polatać. Pojawił się ze mną Aleks, który jak tylko dowiedział się co to jest samolot zapragnął być pilotem. Jak się spodziewacie, w domu jak tylko czas da - lata. Tutaj po raz pierwszy miał okazję zasiąść w kokpicie, który całkowicie odzwierciedla rzeczywistość Boeinga 737. Dzięki ekipie otrzymaliśmy godzinę latania, podczas której młody fanatyk pilotażu mógł się sprawdzić. Dla mnie była to okazja na przypomnienie jak to jest pobawić się w wymyślanie scenariuszy i "psucie" tego i owego podczas spokojnego lotu.
Chwilę po tym jak zajęliśmy miejsca (Aleks lewy, ja prawy), szybko dostrzegłem, że jego pasja jest już bardzo zaawansowana. Popitalał po overhead panel-u i innych "gajgerach" jak stary pilot. FMC wyklikał bez zająknięcia a parametry niezbędne do określenia lotu były w 100% realne. Chwilę później pojawiliśmy się w powietrzu, aby zrobić krąg i wylądować. I tak w kółko aż do upadłego. Co chwile pojawiały się coraz trudniejsze sytuacje, które na moje życzenie włączał nam "mistrz" symulacji. To jest mega fajne, że w GearUP można symulować awarie, pogodę i to co dokładnie robiliśmy w symulatorach LH.

Po blisko 40 minutach dobrego latania, przesiedliśmy się. Usiadłem na pewniaka, ale powiem szczerze, że moje umiejętności w stosunku do Aleksa były dalekie. Miałem wrażenie, że sporo zapomniałem z obycia kokpitowego, a pamiętam jeszcze czasy, kiedy w Berlinie robiłem piękne lądowania przy 40kts bocznego wiatru. Chyba muszę się podszkolić
Nasza zabawa zakończyła się po ponad godzinie męczenia wolantu i całej tej elektroniki. Mogę to posumować tak. Aleks jest dobrym kandydatem na prawdziwe szkolenie i jak na 15 latka ma już ogromną wiedzę o dużym lataniu. Ja muszę parę razy wrócić do GearUP i potrenować na domowym FS2020 co by nie robić kolejny raz za kadeta
Przecież to "młody" miał być kadetem a tu chyba było na odwrót. Teraz trzeba pogadać z jego rodzicami o prawdziwym szkoleniu i użyć znajomości, aby ta droga nie była droga

Osobiście zachęcam każdego miłośnika lotnictwa do zabawy w takich miejscach. Czy to będzie GearUP w POZ czy inne symulatory w WAW czy WRO. Warto się pobawić, gdyż każdy z nas ma w sobie małego chłopca, który patrzy w niebo i chce się pobawić tak profesjonalnymi gadżetami.

Jakby co to zapraszam do https://www.gearup.aero oraz innych takich miejsc w PL.