Myślę, że to nie tylko się sprawdzi, ale już się sprawdza i to być może od dawna, tylko opinia publiczna nic o tym nie wie, tak jak w wielu innych przypadkach związanych z bronią dla Ukrainy i osobami ją obsługującymi. Z F-16 dla Ukrainy jest dokładnie tak, jak z MALDami dla Ukrainy. Nigdy w życiu nie dowiedzielibyśmy się, że Ukraina dostała coś tak wyrafinowanego i tajnego, gdyby przez przypadek nie znaleziono na Krymie szczątków MALDa. A w żadnych wykazach dostaw broni i innych systemów wojskowych dla Ukrainy MALDy oczywiście nigdy nie figurowały. Ale nie ma to jak zrobić sobie za free idealny poligon doświadczalny.
Identycznie jest(?)/będzie z F-16 dla Ukrainy.
Kompletnie nie wierzę w takie ciągi zbiegów okoliczności, że 1● USAFowski ppłk rez. pil. Dan Hampton od miesięcy chodzi po mediach i gada, że Su-35 to szmelc i że piloci USAFowskich F-16 kompletnie go się nie boją 2● gada, że zna wielu chętnych młodych USAFowskich emerytów z F-16, którzy chcą się sprawdzić w F-16 nad Ukrainą 3● przy tym wszystkim pada informacja, że walczący na Ukrainie Legion Międzynarodowy dał ogłoszenie o poszukiwaniu młodych NATOwskich emerytów z F-16 do walki za sterami F-16 nad Ukrainą 4● dosłownie chwilę po tym dwaj opozycyjni wobec siebie amerykańscy senatorowie – Richard Blumenthal (dem.) i Lindsey Graham (rep.) – zgodnie, jak polityczni przyjaciele, nagle stają się lobbystami faktu, żeby młodzi USAFowscy emeryci z F-16 mogli walczyć nad Ukrainą, jeśli tylko chcą i żeby nie tworzyć im z tego powodu barier prawnych.
Nie ma takich cudów, czyli nie ma takich zbiegów okoliczności.
A przy okazji wreszcie pięknie – między wierszami – okazało się, czym (przynajmniej w jakiejś części) będą te ukraińskie F-16. Bo żaden „USAFowski młody emeryt” z F-16 napalony na walkę z ruskimi (a takich ponoć jest sporo) i będący przy zdrowych zmysłach, nie wsiądzie do gołego F-16AM z radarem AN/APG-66(V)2A, żeby lecieć walczyć z Su-35S, choć to „szmelc” według ppłk rez. pil. Dana Hamptona. Taki „emeryt” nie wsiądzie do żadnego innego F-16, który nie będzie miał co najmniej takiego radaru, jakie do niedawna miały USAFowskie F-16C/D Block 40/42 i Block 50/52, czyli radaru jak z polskich F-16, czyli AN/APG-68(V)9 sprzężonego (jak w polskich F-16) z oprogramowaniem co najmniej M6.5 komputera misji, żeby móc odpalać co najmniej AIM-120C-5, ale także C-7 i C-8, które Ukraina być może dostanie. Inaczej robota takiego „USAFowskiego młodego emeryta” nad Ukrainą kompletnie nie ma sensu.
A jeszcze nie zapominajmy, że w Stanach Zjednoczonych mogą już być pierwsi „młodzi emeryci” po USAFowskich F-16 a la F-16V, czyli tych po bardzo radykalnym MLU i po instalacji radarów AN/APG-83 SABR Block 2.0, bo przecież USAF kupił setki tych radarów, a ich instalacja trwa nieprzerwanie od czterech lat. Wtedy spokojnie używa się AIM-120D-3 z zasięgiem podchodzącym pod 180-190 km.
A ponieważ wierzę, że kontraktowanie USAFmenów do ukraińskich F-16 trwa w najlepsze to uważam, że nie będzie jednorodnej wersji tych ukraińskich F-16. Na pewno będą różne wersje MLU na front ukraiński dla pilotów o różnym doświadczeniu. Będą MLU niskobudżetowe dla pilotów robiących tylko, albo głównie, robotę CAS, ale będą i takie wysokobudżetowe MLU dla najemnych i bardzo doświadczonych rutyniarzy, którzy do byle jakiego F-16 się nie dotkną, jeśli nie dostaną w nich albo AN/APG-68(V)9, albo wręcz AN/APG-83 SABR Block 2.0. I ci będą robili robotę osłonową dla tych, którzy będą robili robotę CAS plus oczywiście robotę HARMami.
Dlatego całkowicie zgadzam się z Tobą, że marketing w tym wszystkim jest jednym z najważniejszych czynników, a już na pewno dla Amerykanów, którzy drugi raz do pewnych zjawisk dopuścić nie mogą. Ukraińcy skompromitowali coś tak legendarnego, jak Abramsy, więc Amerykanie drugi raz już nie dopuszczą do podobnej sytuacji w przypadku jeszcze większej legendy najbardziej przecież prestiżowego przemysłu zbrojeniowego-lotniczego w postaci F-16. Taka legenda nie może upaść, ponieważ oznaczałoby to straty finansowe dla USA liczone dziesiątkami miliardów USD, nie mówiąc o dramatycznej utracie renomy i prestiżu amerykańskich procesów B+R, potem wdrożeń do przemysłu, a następnie szkolnictwa lotniczego USAF. To się po prostu nie może wydarzyć.
Jest takie świetne bardzo stare holenderskie przysłowie – „Zaufanie przychodzi pieszo a odjeżdża konno”. Do tego Amerykanie nie mogą dopuścić. Zaufanie do ich przemysłu zbrojeniowego nie może zostać nadszarpnięte przez kompletnie zielonych ukraińskich pilotów F-16 po kursiku trwającym trzy kwartały, bo to jest niepoważny dramat. Dlatego niektóre sprawy w swoje ręce wezmą nad Ukrainą „młodzi emeryci” z USAF, tylko że nie będą wlatywali nad Rosję, bo gdyby któregoś tam zestrzelono to podzieliłby los Adriana Nichola i Johna Petersa z RAF, tylko że u ruskich siepaczy ich tortury byłyby ×10 w stosunku do „osiągnięć” prymitywów Husajna.
Zakładki