Zamieszczone przez
Craft
Pierwsza rzecz, o której nikt niczego nie chce mówić ani słowem to swego rodzaju ukraińska kultura wojowania w powietrzu. Na razie nie chodzi o jej krytykę, tylko o fakty. Na tę kulturę składają się i ukraińskie poglądy, jak i z czym walczyć w powietrzu, i dostępne dla Ukraińców środki. Tak, czy inaczej, Ukraińcy są silnie przyzwyczajeni do tego, że do obiektów bezpilotowych strzela się z działka. Jest to pogląd, albo i pogląd i konieczność, tak silny, że Ukraińcy robią to stale, mimo że utracili już dwa MiG-i-29, które ogniem z działek zestrzeliły nie wymienione z nazwy cruise'y i/lub Shahedy. „Zestrzeliły”, ale przy okazji same zostały zestrzelone wybuchami zestrzeliwanych obiektów, których to wybuchów pilotom nie udało się ominąć. Jeden pilot MiG-a-29 zginął od takiego wybuchu; drugi ponoć wystrzelił się i przeżył.
Druga rzecz, o jakiej przy okazji śmierci ppłk. Mesa nikt nie chce mówić to doprecyzowanie, co niby ma oznaczać, iż w swoim pierwszym i ostatnim locie bojowym w F-16 zestrzelił „trzy cruise'y i jednego drona”? Jako pilot MiG-a-29 z dużą liczbą lotów bojowych był przyzwyczajony do tej właśnie kultury walki, jaką wspomniałem powyżej, czyli do zwalczania obiektów bezpilotowych z oszczędzaniem kpr, czyli do zwalczania ogniem działka. I być może wiedział, że działka GSz-301 w niedobitkach ukraińskich MiG-ów-301 to już kompletny złom i że po prostu trzeba tę – ryzykowną – metodę walki przenieść teraz na F-16.
Pytanie jest w związku z tym takie, czy ten czwarty „zestrzelony” przez niego obiekt zestrzelił po wybuchu także i jego (jak wcześniej dwa ukraińskie MiG-i-29), bo właśnie strzelał do niego z działka i z konieczności musiał być relatywnie obiektu ataku? Czy może te cztery zestrzelone przez niego obiekty miał już zestrzelone na czysto, a dobierał się do piątego i strzelał do niego z działka i to ten piąty, a nie żaden Patriot, tak eksplodował, że zniszczył i siebie i samolot Mesa?
Zakładki