VIDEO »   Spitfire RIAT 2024        GALERIA »   Zapraszamy do umieszczania zdjęć w naszej galerii   

Pokaż wyniki od 1 do 3 z 3
Like Tree5Likes
  • 2 Post By Czesław.Kazecki
  • 2 Post By Czesław.Kazecki
  • 1 Post By Czesław.Kazecki

Wątek: III/3 DM - 01 - 04.09.1939 r. - relacje pisemne o zestrzeleniach

  1. #1

    Dołączył
    Dec 2023

    Domyślnie III/3 DM - 01 - 04.09.1939 r. - relacje pisemne o zestrzeleniach


    Polecamy

    CZĘŚĆ – IA - UZUPEŁNIENIE DO OKRESU PIERWSZYCH 4 DNI WOJNY – GDY LOTNISKO OPERACYJNE III/3 DM ZNAJDOWAŁO SIĘ W DZIERZNICY, W ÓWCZESNEJ GMINIE NEKLA, POWIAT ŚRODA.
    CZESŁAW KAZECKI – WYBRANE FRAGMENTY Z PUBLKACJI PISEMNYCH : Z KSIĄŻEK, Z PERIODYKÓW, CZSOPISM, GAZET I Z RÓŻNYCH RELACJI ZDEPONOWANYCH W ARCHIAWCH HISTORYCZNYCH - ODNOSZĄCE SIĘ DO ZESTRZELEŃ NIEMIECKICH SAMOLOTÓW Z DNI 1-4. IX. 1939 ROKU.


    INFORMACJE TYPU PISEMNEGO O ZESTRZELONYCH SAMOLOTACH NIEMIECKICH Z DNI 1-4.IX.1939 ROKU


    1.IX.1939 r.

    1) - Informacja z INTERNETU 2007-08-09 15:33.00
    Ogólnopolski Miesięcznik ODKRYWCA
    Forum II RP-Wojsko polskie 1918-1938
    RE III/3 Dyon Myś.i 9 puł . uł.- rzecz o pierwszym zestrzale poznańskiej jednostki myśliwskiej 1939 roku
    Relacja IPiMGS. sygn BI40/B

    Zbigniew Paciorek [ppor. dca plut. 6 P. Uł. Kaniowskich]
    „ Dzień 1.IX. Brygada w odwrocie Armii Poznań [dca gen. Kutrzeba], na postoju. Pierwsze bombardowanie Gniezna i walki pomiędzy naszymi samolotami myśliwskimi a bombowcami niemieckimi, oraz walka artylerii p.lotn. Walkę widziałem z naszego m.p. Rano strącono 3 samoloty niemieckie. Po południu 2 samoloty (-) niemieckie”. (...)
    -------------------
    KOMENTARZ I UWAGI
    Dnia 1.IX. - 6.PUŁK UŁANÓW KANIOWSKICH - rozładowywał się z rana na stacji kolejowej w Marzeninie. Później - ów pułk był rozlokowany w obszarze leśnym rejonu Czerniejewa : w pobliżu Radomic oraz wioski Graby. Nad rejonem : Kobylnica - Pobiedziska - Czerniejewo - Nekla - Marzenin – Września - operowały w największym stopniu bombowce typu He-111. Nad Poznaniem - i to nawet już przed południem - wpierw Ju-52, następnie He-111, a przed godz. 18 : 00 - około 100 Dornierów Do-17 z lotnisk rejonu Wrocławia. Polskie samoloty myśliwskie - te z rana były na pewno z Dzierznicy. Te z popołudnia – zapewne też, bowiem nie są znane żadne takowe zwycięstwa z zasadzek rejonu Gębarzewa i Żydowa. Wg jednej informacji londyńskiej - dnia 1.IX. - kpt. pil. Zaremba - miał koło Nekli zestrzelić bombowca typu He-111.
    -------------------------------------------
    1A) - Informacja z tej samej strony internetowej
    Witold Święcicki, Marian Winogrodzki, Leon Strzelecki. Podolska Brygada Kawalerii.
    Relacja IPiMGS, syg BI40/A
    „1 i 2 września 39 (-) Nad rejonem postoju 9 P.UŁ. rozgrywa się walka lotnicza w której zostaje zestrzelony jeden samolot npla”.
    ------------------------------------------- 1B) - Wojskowy Przegląd Historyczny Nr 3/1989
    str. 326-342 Kpt dypl. Marian WINOGRODZKI - Podolska BK w działaniach wojennych 1939 r.*
    * Autor był oficerem wywiadu Podolskiej BK
    str. 327 W osłonie ugrupowań armii „Poznań”
    Podolska BK, przeznaczona początkowo do armii „Łódź” wchodzi teraz w skład armii „Poznań”. Oddziały przechodzą na postój : dowództwo brygady i kwatera główna, szwadron łączności, szwadron pionierów, dywizjon pancerny w Nekli, 6 p.uł. z 1 batalionem 6 dak - w Marzeninie, Czerniejewie, Grabach, 9 p.uł.z 2 batalionem 6 dak - w Nekielce. Pluton lotnictwa towarzyszącego 36 esk. - lotnisko polowe w rej. Poznania.
    W dniach 1-2.9. brygada przebywa na postoju w rejonach - jak po wyładowaniu. Zostaje zarządzona ścisła OPL.
    Oddziały na postoju nie są niepokojone przez lotnictwo niemieckie. Zaobserwowano jedynie przeloty różnych związków lotniczych nieprzyjaciela w kierunku wschodnim, na bardzo wysokim pułapie, poza zasięgiem własnej artylerii plot.
    W rejonie postoju 9 p.uł. rozgrywa się 1.9. walka lotnicza, w której jeden z samolotów nieprzyjacielskich samolotów zostaje zestrzelony przez polski samolot myśliwski. Znalezione przy zabitym obserwatorze mapy i dokumenty, po wykorzystaniu, zostają przesłane do dowództwa armii (...)
    1.9. w godzinach południowych dowódca brygady melduje się u dowódcy armii „Poznań” w Gnieźnie. Sztab armii, jeszcze przed wybuchem wojny umieszczony w dużym budynku szkolnym, jest stale niepokojony przez lotnictwo nieprzyjaciela. Ze względu na wymogi OPL, wszystkie samochody są zatrzymywane przez posterunki żandarmerii na skraju miasta”. (...)
    --------------------------------------------
    1C) - Generał Klemens RUDNICKI – „Na polskim szlaku” (Wspomnienia z lat 1939-1947)
    Przedruk za : GRYF PUBLICATIONS LTD LONDYN 1952
    Agencja Wydawnicza Solidarności Walczącej Wrocław 1988 r.
    str.4 (...) „Od oficera wyładowczego brygady Podolskiej dowiadujemy się, iż wojna rozpoczęła się oraz że weszliśmy w skład armii „Poznań” gen. Kutrzeby.
    Nasz rejon koncentracji to Wagowo-Czachórki w lasach pod Gnieznem. Mamy tam ruszać natychmiast. (...)
    Otóź, gdy wyładowane transporty ruszyły lasami pod Gniezno, postanowiliśmy z kwatermistrzem mjr. Elsnerem i z adiutantem rtm. Juszczakiem - podskoczyć naprzód, szosą naszym pułkowym łazikiem.
    Ranek był przepiękny.(...)
    Kiedy bowiem mijaliśmy wystraszoną Neklę, poczuliśmy się raptem głodni (...) Toteż zatrzymaliśmy łazika przed pierwszą z brzegu gospodą (...)
    str. 5 Po drodze zatrzymaliśmy się w Gnieźnie, gdzie stał Sztab Armii.(...) Sztab Armii odnaleźliśmy z łatwością na skraju miasta w szkolnych budynkach. Już z daleka widzę sylwetkę Generała. Spaceruje po podwórzu jak zawsze uśmiechnięty, spokojny.(...)
    Gen. Kutrzeba wyraźnie ucieszył się na mój widok. (...)
    Nie miałem w armii niczego więcej do szukania, toteż odmeldowałem się i pomknąłem do pułku.
    Nastroje w pułku zastałem świetne. Opowiadają mi o jakimś zestrzelonym samolocie przez naszego myśliwca, pytają, kiedy rusza nasza ofensywa”.(...)
    ------------------------------------
    W zależności od wydawnictwa i roku wydania książki - informacja o zestrzelonym samolocie niemieckim została podana na stronie 7. lub 10.
    --------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI
    Owym zestrzelonym dnia 1.IX. niemieckim samolotem, w godzinach pomiędzy 9 : 00 a 10 : 00 - był bombowiec He-111. Grupa 18 samolotów we frontalnym szyku leciała na dość dużej wysokości znad rejonu Pobiedzisk - w kierunku Słupcy. Zestrzelony bombowiec spadł na teren jednej z trzech -obecnie już nie istniejących - szkółek leśnych leśnictwa w Jeziercach. Niemiecka załoga - która wyskoczyła ze spadochronami - zawiesiła się czaszami swych spadochronów na wysokich drzewach lasu. Zwycięska P-11 -jak też i pozostałe - walczyły dalej, aż po rejon Słupcy. Były one z lotniska w Dzierznicy.
    ----------------------------------------------
    2) - RELACJA LISTOWNA PANA MGR. INŻ. STANISŁAWA MALEPCZAKA Z LUBONIA
    ... W dniu 1 września 1939 r. około godz. 11.15 usłyszałem silne, narastające dudnienie. Wyskoczyłem na podwórze (mieszkałem w Luboniu przy ul. Pułaskiego 1). Nagle zobaczyłem klucz 3 nieznanych mi samolotów nadlatujących od południa na wysokości około 1500 m. Były one wielkie, czarne, kanciaste i miały po trzy silniki - później poznałem je lepiej - były to Ju -52. Leciały między linią kolejową z Leszna a Wartą. Dostrzegłem też 3 samoloty myśliwskie, nasze, bardzo dobrze znane bo stale od kilku lat latające nad nami, nadlatujące od strony północno - wschodniej na znacznie wyższym pułapie, które ustawiwszy się w linię szybko jeden za drugim, opuszczały się w dół ; zrobiły zręczny zwrot za „bombowcami” wspinając się ku górze pod ich brzuchem - bardzo ciasno je oblatywały. Bardzo wyraźnie słychać było terkot broni maszynowej. W moim polu widzenia zaobserwowałem, że każdy z polskich samolotów zrobił 2 lub nawet 3 okrążenia wokół samolotów niemieckich od dołu do góry ruchem śrubowym w obszarze powietrznym zawartym nieco za linią kolejową pomiędzy dworcem PKP w Luboniu i Dębcu. (...)
    --------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – Zestrzelony Ju-52 – spadł na ziemię w okolicy jeziora Tomickiego (rejon miejscowości Tomice, w zachodniej stronie Lubonia – a we wschodniej stronie miasteczka Buk).
    ==================================
    3) - Witold ENGEL – „Czołgi płonęły nad Bzurą” (Wspomnienia z 1939 r.)
    Copyright by Witold ENGEL, POZNAŃ 1992
    str.11 „Były to pierwsze formy wojny totalnej, stosowanej przez Niemców hitlerowskich w II wojnie światowej 1939-1945 r. Zapałaliśmy świętym oburzeniem. Nasze uczucia podzielali również poznańscy lotnicy wojskowi. Zatankowali benzynę na lotnisku polowym gdzie przeniosły się dywizjony już przed wybuchem wojny i postanowili zrobić zasadzkę na powracające do bazy bombowce nieprzyjacielskie. Lotnisko otrzymało wiadomość, że hitlerowscy piraci powietrzni zawracają trasą nieco na północ od Poznania. Natychmiast polska eskadra wzbiła się ku niebu na poszukiwanie nieprzyjacielskiej armady powietrznej.
    Niestety nie widziałem już wyniku akcji bojowej naszych dzielnych poznańskich lotników, ani nie słyszałem o wyniku. Dowiedziałem się jednak tylko, iż naszym nie udało się osiągnąć pułapu niemieckich bombowców, dostosowanych do wielkiej wysokości. Nie mieli więc szans na przeprowadzenie skutecznego ataku lotniczego. Postrzelali trochę i jedną hitlerowską maszynę z czarnymi krzyżami uszkodzili.
    Armada nieprzyjacielska uciekła jednak po wykonaniu zadania. No cóż Niemcy hitlerowskie posiadały w 1939 roku znacznie nowocześniejszy sprzęt lotniczy. A ilościowo mieli dziesięciokrotnie więcej samolotów niż Polska. Górowali nie tylko ilością sprzętu, podobnie zresztą jak i na ziemi, lecz także jakością.(-)
    Po powrocie z lotniska Ławica włączyłem radio”.(-)
    ----------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Jeden uszkodzony He-111, około południa wylądował na spodzie kadłuba - na północny zachód od miejscowości Kalwy - pomiędzy dwoma miejscowościami o wspólnej nazwie – Ceradz.
    ---------------------------------

    3A) - Wybór, opracowanie i wstęp Edmund Makowski – „Wspomnienia z wrześniowych dni” (Wielkopolanie o kampanii wojennej 1939), Wydawnictwo Poznańskie, POZNAŃ 1975 r.

    str. 160 (-) „Odnalazłem swoją kompanię, zakwaterowaną w folwarku Kalwy. Obozowaliśmy w wielkich stodołach dworskich.(-)
    „Byliśmy w polu, przy kopaniu rowów przeciwczołgowych, gdy 1 września (około południa) przeleciało nad nami kilka eskadr samolotów z czarnymi krzyżami na skrzydłach. Później dowiedzieliśmy się, że były to samoloty wracające po bombardowaniu Poznania. Jeden z nich wyglądał na uszkodzony, leciał na końcu i bardzo nisko, jakby opadał. Kilku żołnierzy strzelało do niego, wierząc, że dobry strzelec przy odrobinie szczęścia (gdy trafi np. w bak z benzyną) może strącić samolot.” (-)
    ---------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Ów Heinkel zdołał przelecieć jeszcze tylko 3 km, po czym wylądował przymusowo w polu pomiędzy miejscowością Ceradz Dolny - a Ceradz Kościelny. Posiadał on mnóstwo przestrzelin od karabinów maszynowych P-11, kalibru 7,92mm. Niemiecką załogę - Polskie Wojsko - zabrało zaraz do niewoli.
    ===============================================
    4) - GAZETA POZNAŃSKA Nr 262, wyd. 2-3-4 PIĄTEK-SOB0TA-NIEDZIELA 10-11-12 LISTOPADA 1995
    Str. 4 - JANUSZ MARCISZEWSKI – „LOTNICZE KULISY WRZEŚNIA 1939 NADAL DO ODSŁANIANIA”
    „Tak to już jest, że niekiedy badacz amator, dzięki swej dociekliwości, może przerosnąć o głowę badacza zawodowego. Zdarza się przecież, że odkryje on nowe połacie historii, nie zauważone przez zawodowca. Ta uwaga odnosi się do spraw związanych z działaniami powietrzno obronnymi sił lotniczych przydzielonych do Armii „Poznań” w wojnie 1939 roku, które w części umknęły uwadze historyków, zwłaszcza wielkopolskich. Okazuje się, że jest jeszcze wiele niedomówień, nieścisłości, a nawet błędów, co wykazuje badacz amator, st. chor. sztab. Czesław Kazecki, mechanik (powinno być technik lotniczy - przypis Cz.K.) 7 Pułku Lotnictwa Bombowo - Rozpoznawczego z Powidza.
    Jako uczeń szkoły podstawowej, a więc od lat najmłodszych, inspirowany piękną lotniczą kartą obrony wielkopolskiego nieba, zapisaną przez pilotów poznańskiego dywizjonu myśliwskiego Armii „Poznań” zajął się tropieniem śladów jego działań.
    - Kupowałem każdą książkę – mówi - wycinałem każdą publikację, jeśli znajdowały się w nich choćby wzmianki o tych działaniach. Konfrontowałem poszczególne relacje. Potem wsiadałem na rower lub do autobusu i jeździłem wszędzie tam, gdzie coś się we wrześniu 1939 r. działo. Rozpytywałem ludzi, notowałem zasłyszane fakty i znów porównywałem z wcześniejszymi opracowaniami. Przez te wszystkie lata udało mi się zebrać około 100 książek i tyleż wycinków prasowych. Analizując dane dopatrzyłem się nieścisłości, choćby w odniesieniu do liczby zestrzelonych samolotów nieprzyjacielskich i tylko na bojowym szlaku od Ławicy po ostatnie lądowisko w Załuskowie koło Sochaczewa.
    Wynika to m.in. z zapisanych relacji setek mieszkańców Wielkopolski, z wielu miejsc, gdzie spadały na ziemię niemieckie samoloty, na terenach operacyjnych poznańskiego lotnictwa myśliwskiego. Okazuje się, że ludzie mimo upływu czasu pamiętają jeszcze i dziś, co się wówczas wokół nich działo.
    W wielu publikacjach znajdujemy różniące się od siebie informacje o zestrzelonych samolotach niemieckich. W jednej z nich podaje się np. 36 samolotów hitlerowskich oraz dwa uszkodzone. Tymczasem nawet niektóre źródła niemieckie podają liczby o wiele większe. Potwierdzają to też dociekania Czesława Kazeckiego, który twierdzi, że poznański dywizjon myśliwski mógł zestrzelić i uszkodzić nawet 130 maszyn. Z tropienia śladów wynika również, że nad Wielkopolską spadło ich znacznie więcej , bo w tym rejonie latali również piloci myśliwscy z Torunia i Warszawy.
    Podobnie jest z ilością lotnisk, co do których też nie ma jednomyślności. W niektórych publikacjach wielu z nich nie uwzględniono, mimo że faktycznie istniały i służyły do działań bojowych, pomijając te, które nie zostały wykorzystane. Kto dziś zresztą pamięta, że głównym miejscem startowym III/3 dywizjonu myśliwskiego było lotnisko w Dzierżnicy (obecnie pisze się Dzierznica), cztery kilometry od Nekli. Stamtąd startowały 23 samoloty PZL P-11c. A poza podstawowym lotniskiem w Ławicy były jeszcze lotniska w Puszczykowie Zaborzu, Gulczewie, Nałęczu, W Cerekwicy koło Żnina, Kamieniu k. Kalisza, Niechanowie, Malczewie pod Witkowem, Gębarzewku, Śnieciskach, a także zasadzki myśliwskie w Biedrusku, Kobylnicy, Kobylempolu, Bednarach, Karolewie, Piotrowie i jeszcze innych miejscowościach.
    Tylko w pierwszym dniu wojny poznańscy piloci zestrzelili 16 wrogich samolotów. Piloci z Ławicy zanotowali cztery zestrzelenia, z Biedruska dwa, z Kobylnicy także dwa, pozostałe z innych miejsc startu. Również w drugim dniu rezultaty były podobne. Sukces odniosła też 3 września zasadzka z Puszczykowa Zaborza. Dosłownie „zrąbała” ona Heinkla He-111. Zważywszy, że samoloty startowały do walki od 1 do 17 września i walczyły z powodzeniem, należy uznać liczby podręcznikowe za mało prawdopodobne, zaniżone. Nie jest wykluczone jak twierdzi Czesław Kazecki - że kilka przynajmniej wrogich samolotów zostało zestrzelonych, a nie odnotowanych w raportach polskiego dowództwa, co było możliwe w rozgardiaszu wojennym, np. w okolicach Swarzędza i Kostrzyna a być może także w innych rejonach operacji lotniczych. Stąd też istnieje potrzeba dalszych poszukiwań. Nadal sporo jest jeszcze tajemnic. Nie do wszystkich świadków udało się Czesławowi Kazeckiemu dotrzeć. Prosi on za naszym pośrednictwem o pomoc. Ktokolwiek ma jeszcze jakieś informacje na temat lotnisk, zestrzeleń, także polskich maszyn od Ławicy aż po rejon Koła, kto zna nazwiska i adresy żyjącego jeszcze personelu lotniczego (pilotów, mechaników, żołnierzy, kierowców ) 3 pułku lotniczego, proszony jest o przekazanie danych na ręce st. chor. sztab. Czesława Kazeckiego, ul. płk. Hynka 20/2, 62-425 (obecnie 62-230 - przypis Cz.K) Witkowo. Uzupełnienie tych dziejów , choćby okruchami informacji wydaje się nad wyraz wskazane, by owe przeoczenia naprawić.”
    --------------------------------------------- KOMENTARZ I UWAGI - W swym artykule, Redaktor „GAZETY POZNAŃSKIEJ” - zaakcentował bardzo dobrze jemu znane i to jeszcze z lat dzieciństwa - odniesione w błyskotliwym i błyskawicznym stylu - zwycięstwo zasadzki z Puszczykowa Zaborza w dniu 3 września 1939 roku.
    =============================
    5) - Witod ENGEL – „Czołgi płonęły nad Bzurą”
    str. 7 (-) „W pierwszym rzędzie dedykuję najserdeczniej moim ukochanym bohaterom walk 1939 rok - karty mej książki, która utrwala ich męstwo i patriotyzm. Należą do nich wśród wielu - (...) a także pilot Florian KORTUS, który brawurowo zestrzelił nowocześniejszy samolot niemiecki koło Poznania,(...)
    str. 25 Bolo przypilnował bardzo sprawne spakowania najpotrzebniejszych rzeczy i wyruszyliśmy w kierunku przez Wrześnię na Kruszwicę (...)
    Szosa nie była jeszcze przepełniona uciekinierami, jak to miało miejsce po kilku czy kilkunastu dniach. Można więc było jechać względnie szybko. W jednym tylko miejscu natrafiliśmy na wielki lej od wybuchu bomby i trzeba było zjechać na ściernisko, by go ominąć. Mieliśmy wyjątkowe szczęście, jechaliśmy po nalotach. Po niespełna półtorej godzinie z powodu objazdów i postojów ukazały się z dala zabudowania Wrześni, obok której krążyło kilka samolotów nieprzyjacielskich i polskich. Zjechaliśmy dla ostrożności z szosy, aby ukryć się wraz z samochodem w pobliskich zaroślach. I teraz spokojnie można było obserwować walkę powietrzną.
    Zwinny Polak-lotnik pikował właśnie na Niemca od strony słońca. Wsiadł mu „na ogon” i celną serią zestrzelił. Niestety drugi hitlerowski samolot ostrzelał polską maszynę i w rezultacie dwie maszyny spadły na ziemię. Niemiec spadł i rozbił się. Następnie spalił sie jak pochodnia. Pozostał po nim jedynie przepalony wrak, stos poskręcanych blach. Nasz lotnik miał więcej szczęścia. Starał się wyma -str.26 - newrować swą maszynę. Wyłączył silnik i splanował ukosem. Niemniej samolot polski rozbił się i to niedaleko nas. Po zakończeniu wojny przypadkiem poznałem osobiście tego asa lotnictwa. Był to wybitny pilot kapitan Florian Kortus rodem z Poznania. Zresztą po wojnie szereg lat mieszkał w Poznaniu. Dopiero gdy jako pilot linii lotniczych LOT począł latać na liniach zagranicznych, przeniósł się do Warszawy. Niemniej nie zerwał kontaktu z Poznaniem, gdzie ma rodzinę i wielu przyjaciół. Z Florkiem zaprzyjaźniliśmy się serdecznie i do dziś podczas pobytów w Poznaniu zawsze mnie odwiedza, a jeśli jest tylko przelotem, to telefonuje do mnie z lotniska. Ciekawe było zestawienie naszych wzajemnych opowiadań o jego katastrofie lotniczej we Wrześniu 1939 roku. Florian Kortus opowiedział mi swoje wrażenia z walki z niemieckim lotnikiem, a ja z kolei zrelacjonowałem mu, co widziałem owego krytycznego dnia. Jego wrażeń nie będę tu umieszczał, gdyż były one już kilkakrotnie publikowane przez kapitana Floriana Kortusa. Wspomnę tylko krótko, co sam widziałem.
    Gdy samolot kapitana Kortusa spadł i rozbił się, podjechaliśmy kawałek samochodem, a następnie pobiegliśmy przez ściernisko, aby delikatnie wyciągnąć go z aeroplanu. Potem pieczołowicie ułożyliśmy Floriana nieopodal w cieniu na trawie. Był oczywiście nieprzytomny. Ale i tak można to uznać za „cud”, iż w ogóle żył. Taki przypadek zdarza się chyba raz na 10.000, aby lotnik uratował się ze strąconego i rozbitego o ziemię samolotu. I właśnie takie nieprawdopodobne szczęście spotkało kapitana Floriana Kortusa. Tliło się jeszcze w nim życie. Choć cały był połamany.
    Już zamierzałem wsiąść do swej poczciwej „Tatry” , i pojechać po pomoc lekarską, gdy od Wrze -str.27 - śni nadjechał ambulans wojskowy. Zabrali pilota i uratowali. Wiele miesięcy przebywał w szpitalu, lecz wyzdrowiał zupełnie i doszedł do dawnej formy. Dziś po wypadku ma jedynie troszeczkę krótszą nogę i nosi wkładkę w bucie, tak że chodzi nie tylko normalnie, lecz może dobrze tańczyć. Nie można nawet poznać inwalidztwa wojennego tak honorowego.
    Trzeba przyznać, iż nasi dzielni lotnicy dokonywali już w Kampanii Wrześniowej 1939 roku cudów bohaterstwa, stawiając czoła wrogowi znacznie liczniejszemu i dysponującemu o wiele lepszym i nowocześniejszym sprzętem bojowym.
    Po oddaniu strąconego lotnika w ręce lekarza i sanitariuszy-wsiedliśmy do samochodu, by ruszyć w dalszą podróż. Minęliśmy Wrześnię i nocą dobrnęliśmy okrężnymi drogami za Kruszwicę do rodziny w Pieczyskach.” (...)
    ---------------------------------------------- KOMENTARZ I UWAGI - Autor tych wspomnień – jadąc „Tatrą” z Poznania do Wrześni - widział wpierw fakt zestrzelenia niemieckiego Messerschmitta Bf-109 na wschód od Paczkowa (a faktycznie to dwóch niemieckich samolotów myśliwskich), ktore to spadły na ziemię we wschodniej stronie Paczkowa (pierwszy - niecały kilometr na wschód ; pomiedzy warszawską trasą drogową a linią kolejową, natomiast drugi - nieco na północny wschód - w odległości ponad 1 km - nieco bliżej Skałowa, z północnej strony drogi). Po przejechaniu kilku dalszych kilometrów - w miejscowości SIedlec - auto musiało skręcić w prawo z drogi głównej - z powodu jej nieprzejezdności po bombardowaniu. Poprzez stację kolejową w Gułtowach, miejscowość Gułtowy - samochód jechał następnie polną drogą do Stroszek. W odległości nieco 1 kilometra na zachód od wspomnianych tutaj Stroszek - zaobserwowano inną, drugą walkę powietrzną. Pan Engel był teraz świadkiem ataków powietrznych polskiego samolotu P-11a na lecący dużo wyższym pułapem niemiecki samolot rozpoznawczy typu Dornier Do-17. Pilotowany on był przez kpr. Romana Mareckiego. Natomiast sierż. pchor. pil. Kortus swój wypadek lotniczy miał w odległości około pół kilometra od Stroszek - nieco na południowy wschód od Stroszek, z południowo - zachodniej strony stroszkowskiego lasu (przy tak zwanej małej grobli - skąd wypływał mały strumyczek ze stawu - do rzeczki Moskawy lub nazywanej też Maskawą). Od parku w Dzierznicy - do punktu kraksy P-7a - była to odległość około 700 metrów, natomiast do punktu końcówki lotu P-11a - około 2 km. W 1939 roku - nie wiedział o tym Pan Witold Engel - dowiedział się tego dopiero ode mnie - podczas mojej wizyty u niego w Poznaniu (mieszkał bardzo blisko lotniska w Ławicy). Wtedy też zrozumiał na czym polegał ów błąd w opisie faktu dwóch kraks samolotów ; P-11a i P-7a. Pierwszy samolot został zestrzelony przez rozpoznawczego Dorniera Do-17 - przed godziną 15.00, natomiast kraksa samolotu P-7a była około 16 :30. Warto tu jeszcze wspomnieć, że owemu zestrzelonemu poznańskiemu pilotowi - uratowali życie dwaj mieszkańcy Nekli ; Józef i jego syn Franciszek Kaźmierczakowie. Pan Józef Kaźmierczak po wojnie zginął tragiczną śmiercią wskutek wybuchu poniemieckich pocisków - po rozpaleniu ogniska w nekielskim lesie. Natomiast pan Franciszek Kaźmierczak - dość długo po wojnie mieszkał - do 1967 roku w pałacu w Nekli ( z żoną Marianną i dwoma córkami ; Ireną i Krystyną oraz z synem Maciejem), a następnie w nowo wybudowanym domu przy pierwszej ulicy na nekielskich działkach o imieniu Sienkiewicza.
    Otóż w porze już poobiedniej 1.IX. byli oni świadkami przelotu niemieckiego rozpoznawczego Dorniera Do-17 od strony lasu, należącego do Gułtów - poprzez północną stronę Stroszek. Widzieli też, jak z północnego rejonu parku w Dzierznicy - w iście wirtuozerskim stylu - wystartował jeden polski samolot myśliwski, który to po swym starcie stamtąd - tuż na wschód od lasu należącego do Stroszek - robiąc wiele przeróżnych uników w powietrzu - starał się - osiągając coraz to wyższy pułap lotu (rzędu ponad 2000 metrów) - celnie ostrzelać z dolnej, tylnej półswery owego Dorniera, ze stosunkowo bliskiej odległości otwarcia ognia (a więc z odległości skutecznego otwarcia ognia z karabinów maszynowych do swego celu).
    Do bliskiego spotkania obydwu samolotów doszło nad południową częścią wioski Kokoszki, nad ówczesnymi zbudowaniami Wojtczaków ; Kazimierza i Katarzyny - która to zagroda była w południowo - wschodniej stronie skrzyżowania dróg ; nieco utwardzonej z Nekli do Stępocina i polnej ze Stroszek do Gąsiorowa. Świadkiem tego bardzo śmiałego podejścia naszego myśliwca w pobliże części ogonowej niemieckiej maszyny i dość gwałtownej wymiany ognia obydwu samolotów była córka Kazimierza – Cecylia (1920-2017), po wojnie : Cecylia Kazecka. Serie naszego samolotu były krótkie - o dużej szybkostrzelności, natomiast niemieckie - nieco głośniejsze, lecz bardziej powolniejsze. Nagle jednak umilkły karabiny maszynowe polskiego samolotu, który zrobił szybki unik przed seriami niemieckimi. Po paru swych „esach i floresach” nad południowo wschodnią częścią Kokoszek - nasz myśliwiec usiłował - po dość nagłym skręcie w lewo - oddalić się jak najszybciej od samolotu przeciwnika, który leciał dalej kursem południowo wschodnim na kierunek Chwalibogowa. Polski samolot myśliwski - w swym lewym skręcie - z dużym przechyłem lewego płata skrzydła - zaczął się kierować na rejon stacji kolejowej w Nekli. Dość niepokojąco jednak wyglądał już wówczas jego lot. Leciał bowiem żmijkowym torem, to nieco się wznosząc, to z kolei bezwładnie przepadając w stronę ziemi. Widać już było, że jego pilot nie bardzo panuje nad lotem swej maszyny. Polski samolot przez cały czas lotu miał przechylenie i zwis swej lewej połówki skrzydła. Znad rejonu stacji kolejowej w Nekli - po większym skręcie w lewo - nasz myśliwiec leciał kursem południowym (nieco południowo - zachodnim). Pan Józef i jego syn Franciszek Kaźmierczakowie - którzy akurat pracowali przy koszeniu zboża na polu majątku ziemskiego w Stroszkach, na zachód od zabudowań majątkowych - bowiem zaraz mieli przystąpić do prac drenażowo melioracyjnych - chwilami zamierali z przerażenia patrząc na dość „kulawy" lot polskiego samolotu. Nasza „jedenastka” momentami już prawie ze dotykała lewym kołem podwozia ziemi celem awaryjnego, przymusowego wylądowania. Jednakże nie bardzo owe lądowanie jej wychodziło. Samolot to prawie już dotykał kołami ziemi – by za chwilę wzbić się nieco w górę. Po 2-3 takich nieudanych próbach i po przelocie polnej drogi ze Stroszek do Gułtów - tuż za miejscem - gdzie w odległości około 1 kilometra na zachód od Stroszek kończył się pas przydrożnych wierzb a rozpoczynała się aleja kasztanowa - nagle i nieoczekiwanie spadł na ziemię - z dość dużym przechyleniem płata lewego skrzydła. Nastąpiło to - w pobliżu jedynego tam pagórka na owym dość dużym ścierniskowym polu należącym do miejscowości Biskupice ( tej jej części - nazywanej popularnie „Wiśniówką” ). Kaźmierczakowie do miejsca owej kraksy mieli ponad 100 metrów odległości. Ile mieli sił w nogach - natychmiast pędem pobiegli do miejsca, w którym skraksował polski samolot. Ów samolot - a był to PZL-P-11a z numerem identyfikacyjnym 8 - miał na długości 1 metra zniszczoną, rozszarpaną końcówkę lewego skrzydła. Podwozie - uległo rozstąpieniu. Lewa goleń podwozia uległa znacznemu odkształceniu. Pilot w kabinie samolotu nie dawał już znaku życia. W chwili runięcia PZL-ki na ziemię - język pilota wszedł dość głęboko do przewodu gardłowego, zupełnie blokując jemu proces oddychania. Kaźmierczakowie przez chwilę zastanawiali się czy jest jakaś szansa uratowania życia polskiemu pilotowi. Zobaczywszy co się jemu stało - bardzo delikatnymi ruchami palców - spowodowali wyjęcie języka z gardła. Pilot zakrztusił się, lecz zaraz zaczął jakby normalnie i samodzielnie oddychać. A więc – udało się! Po chwili-zaczęły pojawiać się samochody, w tym „Tatra” - w której jechał Witold Engel z Poznania oraz pojazdy z lotniska w Dzierznicy, w tym wojskowy ambulans sanitarny. Za moment wylądował też z Dzierznicy samolot łącznikowy RWD-8 (który to w porze ranno - przedpołudniowej był w rejonie Kalisza - w celu wyszukania tam miejsca na zasadzkę myśliwską ; zapewne tam mógł lądować wpierw w majątku Dębe, a następnie w pobliżu Podzborowa - na polu należącym do majątku Kamień).
    Okazało się teraz, że nie można wyjąć rannego pilota z kabiny - bowiem miał on zakleszczoną lewą nogę w pedale orczyka. Lewa burta kabiny została bowiem wgnieciona do wewnątrz - przez lewy zastrzał skrzydła oraz podwozia lewego koła. Jak na złość - nie było żadnego większego łomu. Przywieziono go dopiero po paru minutach. Za jego pomocą udało się w końcu wyswobodzić zakleszczoną lewą nogę . W możliwie delikatny sposób wyciągnięto w końcu pilota z kabiny, po czym - po oględzinach lekarza z III/3 dyonu myśl. - por. lekarza Bolesława Chełchowskiego - ostrożnie na noszach włożono do ambulansu z Dzierznicy i odwieziono go poprzez Stroszki, Dzierznicę i Giecz - do szpitala powiatowego w Środzie. Z obu butów pilota - sączyła się krew - w szczególności z lewego buta. Od serii niemieckiego strzelca pokładowego P-11a oberwał więc pociskami z km-ów głównie w obrębie lewego orczyka, dlatego też nie mógł poprawnie sterować swym samolotem w powietrzu. Po odlocie RWD-8 do Dzierznicy - niebawem odleciał on po raz wtóry w rejon Kalisza - tym razem lądując w pobliżu majątku ziemskiego Janków ; w stronę Goliszewa. Lotnicy z Dzierznicy –podziękowali bardzo Kaźmierczakom za pierwszą i najważniejszą pomoc przy uratowaniu życia polskiemu pilotowi, po czym przystąpiono w owym polu Biskupic do demontażu płatów skrzydła oraz stateczników poziomych. Po zakończeniu tej czynności - tylną część kadłuba samolotu włożono na skrzynię ładunkową ciężarówki i bardzo powoli holowano kadłub z silnikiem z poważnie uszkodzonym podwoziem poprzez Stroszki i stroszkowski las do Dzierznicy. Skrzydła i elementy usterzenia - przywieziono innym samochodem. Wrak owej P-11a - wywieziono w nocy z 2/3.IX. - na stację kolejową do Wrześni. Na odkrytej platformie wagonowej - pośrodku obu płatów skrzydła umieszono kadłub, z przodu zaś - położono zdemontowany silnik , osobno natomiast śmigło i stateczniki poziome. Z powodu jednak straszliwego zbombardowania wrzesińskiej stacji kolejowej w dniach 5 i 6 IX. - wagon ten - stojący przy samym budynku dworca kolejowego we Wrześni - nie zdołał już stamtąd odjechać. Wrzesińscy kolejarze - w dniu 6.IX . - zdołali naprawić tylko jeden tor - którym to w nocy z 6/7. września - zdołał przejechać poznański pociąg pancerny (z rejonu Krotoszyna do rejonu Kutna - noszący imię „POZNAŃCZYK” . Ów wagon z wrakiem P-11a - dostał się w dniu wkroczenia Niemców (10.IX.) w ich ręce. Robili sobie przy nim pamiątkowe zdjęcia. Natomiast wrak PZL-7a - wywieziony został zaraz w nocy z 1/2.IX. - po przywiezieniu go do z miejsca kraksy przy dwu strumykach (tuż przy maleńkiej rzeczce o nazwie Moskawa ) - na stację kolejową w Nekli. Pilota – Floriana Kortusa - zawieziono wpierw do 7. Okręgowego Szpitala (wojskowego) w Poznaniu, jednak z powodu wielkiej liczby rannych po zbombardowaniu lotniska w Ławicy oraz Poznania około godziny 18 : 00 - zawieziono go do Szpitala Przemienienia Pańskiego w innej stronie miasta.
    Pilot – Florian Kortus – parokrotnie w latach 50 i 60 tych podawał informacje dziennikarzom lotniczym ( w tym dla publikacji lotniczych książek ) – że ów wypadek miał na samolocie PZL P-7a a nie na P-11.

    ________________________

    6) - MELCHIOR WAŃKOWICZ –„WRZESIEŃ ŻAGWIĄCY” - WYDAWNICTWO POLONIA, Warszawa 1990
    str.174-185 - LOTNICTWO W ARMII GENERAŁA KUTRZEBY
    str.175 „Dopiero 31 sierpnia lotnisko w Ławicy zostaje ewakuowane, by następnego dnia zostać zerżnięte gruntownie przez bombowce niemieckie.
    Zastawiona zasadzka nasza, złożona z trzech samolotów, zestrzeliła w pierwszym dniu wojny-heinkla.
    Karasie jakie są, takie są - poleciały nad terytorium niemieckie, kosząc idące wojska z wysokości dwudziestu metrów.
    Ich koledzy w ciągu tegoż pierwszego dnia zestrzelili dwa meserszmity.
    My mamy dwa samoloty uszkodzone-obydwa nie przez Niemców.
    Jeden rozbił przy lądowaniu ranny kapitan Zaremba, drugi nad Inowrocławiem zestrzeliła własna artyleria. Samolot lądował bez statecznika-na szczęście bez ofiar w ludziach”. (…)
    -----------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Owszem, dwa samoloty myśliwskie typu Bf-109 zestrzelone zostały przez klucz myśliwski broniący Ławicy, lecz tutaj chodzi o inne lotnisko niż Ławicę. Oprócz lotniska w Ławicy - owej sztuki dokonali dwaj myśliwcy z Dzierznicy, będący na patrolu linii kolejowej z Nekli do Poznania, ze 131.EM. Nad stacją w Kostrzynie - zdołali oni - atakując celnie od strony słońca – zestrzelić 2 jednosilnikowe Messerschmitty - stanowiące osłonę myśliwską niedużej grupki bombowców typu He-111, które to leciały kursem w kierunku Wrześni. Po wywiązaniu się walki kołowej w rejonie Kostrzyna i Skałowa - po stosunkowo krótkim czasie - obydwa nieprzyjacielskie samoloty runęły do ziemi wraz z ich dwoma pilotami. Jeden samolot typu Bf-109 spadł niecały może kilometr na wschód od Paczkowa, zaś drugi - nieco dalej od Paczkowa - na kierunku na płn. - zach. - trochę bliżej Skałowa. Pierwszego Messerschmitta zestrzelił sierż. pchor. pil. Kortus. Po okrążeniu owych punktów pobojowisk - poznańskie samoloty myśliwskie – odleciały znad Kostrzyna - w kierunku nieco południowo - wschodnim, a więc w stronę Wrześni ( zapewne do Dzierznicy ).
    =========================

    7) - Meldunek sytuacyjny za dzień 1.IX.1939 r. - płka dypl. inż. pil.Kuźmińskiego.
    (65/1- 9.IX.1941.)
    „Lotnictwo myśliwskie strąciło 1 samolot myśliwski i 1 samolot bombowy. Własne straty 1 samolot myśliwski bez walki spadł na wirażu. Pilot ranny, 1 samolot Czapla, uszkodzony przez własną artylerię przeciwlotniczą , nadaje się do demontażu, wylądował szczęśliwie. Baza 3 p. lotn. po bombardowaniu została wyewakuowana, personel został załadowany w Kostrzyniu na transport kolejowy który odszedł do Warszawy. Eszelon samochodowy wraz z działami 40 mm pułku odszedł do Lublin przez Warszawę. Straty na lotnisku Ławica 30 ludzi zabitych i rannych, oraz kilka samochodów.”
    ----------------------------------------------- KOMENTARZ I UWAGI - Nie jest tu podane - czy chodzi jedynie o zestrzelenia nad rejonem Poanania. Zwycięstwa w postaci bombowców i 2 myśliwców-uzyskano również z lotniska podstawowego z Dzierznicy. Najprawdopodobniej pierwszym zestrzałem w Wielkopolsce - było zestrzelenia prowadzącego Heinkla He-111 przez baterię plotn. ze Skiereszewa , położonego na zachód od Gniezna, z formacji liczącej 28 samolotów, lecącej z okolic Pobiedzisk, około 7.00 rano. Bombowiec ten - po skręcie w prawo - spadł na las, blisko wojskowej strzelnicy garnizonowej w Lesie Miejskim , z płd. strony Gniezna, a większa część rannej załogi wykrwawiła się - wisząc ze spadochronami na wysokich drzewach, na które oni opadli. Uratował się tam tylko 1 niemiecki lotnik.

    Wracając na chwilę do wypadku lotniczego - to Szef Sztau Lotnictwa Armii „POZNAŃ” taką oto podał informację na str. 27 ksiązki „Lotnicy w bitwie nad Bzurą” : (…) „Na lotnisku w Dzierznicy dwa klucze alarmowe były gotowe do startu na alarm ze zbiornicy dozorawania w Poznaniu lub na odgłos nadlatującego Niemca. Jeden z takich startów skończył się niepowodzeniem. Ppor. Florian Kortus został ranny i odwieziony do szpitala. Ponieważ równocześnie uszkodził samolot przy lądowaniu kpr. Kroczyński - dywizjon stracił w tym dniu dwa samoloty.” (...)
    --------------------------------------------------- KOMENTARZ I UWAGI - Ten drugi podany samolot (a był to P-11a) uległ dużej kraksie przy próbie terenowego lądowania w obszarze pomiędzy lotniskiem w Dzierznicy a Gułtowami. Natomiast kpr. pil. Kroczyński - swą niedużą kraksę - z bardzo łagodnymi konsekwencjami - miał dopiero o świcie następnego dnia, czyli 2.IX.

    ----------------------------------------------
    8) - JERZY B.CYNK- „POLSKIE LOTNICTWO MYSLIWSKIE W BOJU WRZEŚNIOWYM”, Wydawnictwo AJ-Press, Gdańsk 2000
    str.155 (...) „Tuż przed godziną 12.00 klucz wystartował na rozkaz telefoniczny z Poznania już w momencie, gdy pierwsze bomby spadały na lotnisko. Myśliwce, po nabraniu wysokości, zaatakowały wyprawę składającą się z około 30 He 111 osłanianych przez eskortę Bf 109.
    Gudelis-Kostecki poprowadził atak z tyłu z góry z dobrym skutkiem. Zarówno piloci jak i obserwatorzy z ziemi widzieli, jak przodujący He 111 odłączył się od szyku i tracił wysokość, uchodząc z pola walki. Wtedy na myśliwce polskie spłynęły Messerschmitty. Jasiński pospieszył na pomoc Pudelewiczowi atakowa - str. - 156 - nemu przez trzy Bf 109 i jeden Messerschmitt został przez niego zestrzelony.*222
    *222. Meldunek pułkownika Kuźmińskiego z 1 września 1939 roku (A II.34/1e-1) oraz „Dziennik działań” Mumlera (literka u - z dwoma kropkami) AII.18/1a-3 mówią o zestrzeleniu jednego bombowca i jednego myśliwca przez zasadzkę (u Mumlera wzmianka o myśliwcu później skreślona) ; późniejsza wersja „Dziennika działań” Mumlera AII.18/1a-4, oraz sprawozdania Grzybowskiego i Bibrowicza, AII.18/1a-5, podają zestrzelenie tylko jednego Bf 109 i drugiego prawdopodobnie, nic nie wspominając o zniszczeniu bombowca”.(...)
    --------------------------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI - Powyższe informacje mówią tutaj o fakcie zestrzelenia 2 samolotów przez klucz myśliwski obrony lotniska w Ławicy : wpierw bombowca, a następnie jednego myśliwca.
    ==============================
    9) - WACŁAW KRÓL – „LOTNICY SPOD ZNAKU POZNANSKIEGO „KRUKA” , INSTYTUT WYDAWNICZY PAX, WARSZAWA 1971
    str. 41-63 Dowódca poznańskiej eskadry „kruków”
    str. 45 „System powiadamiania o nalotach nieprzyjaciela za pomocą wykorzystania sieci telefonicznej użyteczności publicznej absolutnie nie zdał egzaminu, Jastrzębski zdecydował się więc na wysłanie kolejno patroli w składzie -str.46- dwóch samolotów nad Poznań i Gniezno. Sam oczywiście brał czynny udział w tych patrolach.
    Zbliżało się południe, gdy Jastrzębski znów wystartował na czele swojej sekcji na kolejny patrol nad Poznań. Z daleka było widać wielki pożar w Zakładach Cegielskiego. Na Ławicy dogorywały mniejsze skupiska dymów po porannym bombardowaniu. Swąd spalenizny sięgał wysokości trzech tysięcy metrów, na której Jastrzębski postanowił zataczać szerokie kręgi. Przecinali tam i z powrotem okolice Ławicy i Kiekrza, bacznie obserwowali przestrzeń po zachodniej stronie. W pewnej chwili, gdy Franek przeniosł wzrok na południe, w kierunku Kórnika, zauważył nagle na tle szachownicy pól ciemne sylwetki dwusilnikowych samolotów. Jastrzębskiemu żywiej zabiło serce pod kombinezonem, natychmiast skierował samolot w tamtym kierunku. Bombowce były jeszcze daleko, o jakieś tysiąc metrów niżej od niego. Naliczył ich pięć sztuk, leciały w luźnym szyku. Franek nie zauważył obok nich myśliwców, to było dla niego bardzo ważne. Z pięcioma bombowcami nawet dwie nasze „jedenastki” mogly sobie poradzić, zwłaszcza że dysponowały przewagą wysokości i momentem zaskoczenia. Taka właśnie sytuacja teraz zaistniała, nasi myśliwcy nie mogli jej zmarnować.
    Jastrzębski dał znać bocznemu pilotowi i przewracając samolot przez skrzydło , ostro zanurkował na szyk Heinkli-111. One to bowiem kierowały się wprost na Zakłady Cegielskiego i dworzec kolejowy.
    - Och, wy...syny, już ja wam dam! - w podnieceniu wykrzyknął Franek sam do siebie. Pochylił się w kabinie do przodu dla lepszego przymierzenia się przez celownik do jednego z bombowców, biorąc go tym samym pod lufy swych karabinów maszynowych. Z tyłu za nimi waliła w ostrym nurkowaniu w szyk Heinkli druga „jedenastka”.
    Niemcy tymczasem zorientowali się, lecz trochę za póżno, co im grozi. Dowodzący Niemiec pochylił czym prędzej samolot do skrętu, wyrzucając przedtem ładunek bomb w pole. To samo zrobiły pozostale bombowce. Strzelcy pokladowi otworzyli chaotyczny ogień do atakujących je polskich mysliwców.
    Jastrzębski nie zwracał uwagi na rój smugowych pocisków, jaki otoczył jego samolot. Wykonał kilka gwałtownych uników, a zbliżywszy się do wybranego celu na - str. 47- na odległość dwustu metrów, otworzył do niego ogień. Franek był doświadczonym strzelcem, wiedział, że nieprzyjaciela może i musi strącić w pierwszym ataku, bo potem nie będzie miał żadnej szansy, nie dogoni szybkich Heinkli, jeśli zaczną uciekać na pełnej mocy silników. Pociski jego karabinów otoczyły cygarowaty kadłub wrogiego samolotu, uderzyły w niego, siekły skrzydła i silniki. Gdy oddał drążek sterowy, by go minąć, zauważył, że strzelec pokładowy leży nieruchomo na karabinach, a spod kadluba wystawała goleń podwozia. Heinkel najwyraźniej trafiony, pozostał w tyle za szykiem, obok druga „jedenastka” ziała ogniem po drugiej maszynie wroga. Wkrotce pojawiły się za nim kłęby czarnego dymu. Jastrzębski znów wyrwał w górę i posłał zranionemu wrogowi nową serię pocisków, tym razem z dołu. Jego przeciwnik zachwiał się nagle i przewrócił się na skrzydło. Znaczyło to definitywne zestrzelenie. Kręcił się teraz w bezwładzie i szybko tracił wysokość. Wybuch płomieni i dymu znaczyly na ziemi miejsce upadku hitlerowskiego Heinkla.
    Było to pierwsze zwycięstwo Jastrzębskiego. W duchu przyznawał, że przyszło mu ono raczej łatwo. Niemców nie osłaniały myśliwce, co ułatwilo mu zadanie. Wykorzystał moment zaskoczenia i przewagę wysokości. Reszty dokonalo jego doskonale opanowane strzelanie powietrzne i odwaga. Świetnie spisał się również jego pilot boczny. który w pięknym ataku zestrzelił następny hitlerowski samolot.
    - Byle tak dalej! - powtarzał Jastrzębski, powracając niskim lotem na lotnisko”.(...)
    -------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Tutaj pewną niewiadomą i zagadką jest to, czy być może został prawidłowo i bezbłędnie podany kierunek lotu owych Heinkli, bowiem nad linią kolejową z Poznania do Jarocina, w podobnej porze dnia, po pierwszym zbombardowaniu Ławicy i Poznania - samoloty myśliwskie z Dzierznicy – jednakże działające w składzie 2 par myśliwskich - w walce powietrznej nad okolicą Środy (rejon stacji kolejowej i pobliskiej cukrowni) -zestrzeliły 2 niemieckie He-111. Pierwszy bombowiec spadł w pole, z północnej strony wioski Topola, natomiast drugi zaczął mocno dymić w powietrzu - po atakach 3 P-11 - znad rejonu miasteczka Nowe Miasto nad Wartą. Trzymał się wciąż swego szyku, pomimo iż systematycznie wytracał swą pierwotną wysokość lotu. Według relacji paru mieszkańców z Dzierznicy - z lat 90 tych – swą końcówkę lotu miał na pewno na wschód od Jarocina (w stronę miejscowości Kotlin (He-111 leciały dalej w kierunku Pleszewa). Czy w podobnym czasie zostały zestrzelone dwa inne Heinkle nad rejonem - Kórnik – Poznań ? - nie potrafili już z wielką pewnością na to pytanie odpowiedzieć. Zapamiętali jedynie doskonale te dwa zwycięstwa ; z wioski Topola i tuż na wschód od Jarocina.
    Płk. pil. Wacław Król - znał się natomiast - podczas BITWY O ANGLIĘ – z kpt. pil. Franciszkiem Jastrzębskim . Wszędzie - sporządzął swe notatki. Być może niczego tu nie pomylił. Jeśli chodzi o punkty pobojowisk z obszaru Kórnik – Poznań - to nie udało się takowych wykryć, co jeszcze nie musi oznaczać - że nie mogły mieć miejsca. Jeśli np. owe samoloty spadły nie na pola - lecz na jakieś obszary leśne - to bardzo często brakowało już w latach 80. i 90 tych takowych świadków zdarzeń. Dla przykładu - nie udało się wykryć tą metodą poszukiwań - żadnego z 5 ciu zestrzelonych bombowców - prawddobnie typu He-111 - w dniu 1.IX. na obszarze leśnym, w rejonie ; Marzenin – Radomice – Graby. Owszem - niektórzy informowali dość mgliście o „lasach pod Wrześnią” - nie podając jednak bardziej precyzyjnieszych danych. Twierdzili, że w obszarze leśnym na północny - zachód od Wrześni - spadły jakieś bombowce, i to już pierwszxego dnia wojny, jednak nie potrafili przekazać niczego więcej. Podobnie też było z rejonem lasów na zachód od drogi z Nekli do Czerniejewa.
    Tak więc - wspólne cechy przytoczonych tutaj dwóch zestrzeleń to ; podobny czas, a więc około godziny 13 : 00 oraz linia kolejowa Poznań – Jarocin i start do lotu patrolowego z Dzierznicy. Inne dane to ; rozbieżne kierunki lotu owych Heinkli, inne strefy pobojowisk lotniczych, inna ilość P-11, inne ilości niemieckich bomowców ; 5 oraz 9. Mogły to zatem być 2 zupełnie inne zdarzenia z dnia 1.IX. Czy ów słynny pilot - mógł coś tu nieprawdłowo podać - niestety na to pytanie brak odpowiedzi. W zakresie jednak tejże tematyki - nie było jeszcze bezbłędnych publikacji, i niestety nie będzie. Również i ta publikacja zapewne nie jest wolna od takich czy innych błędów - po prostu w zakresie całego tego bardzo obszernego tematu - mogą tu i ówdzie powstawać niezamierzone jakieś błędy, tym bardziej, że w grę tu wchodzi ponad 120 zestrzelonych i uszkodzonych samolotów za 4 dni wojny. Przy tego typu liczbach - zawsze coś może być nie takie - jakie powinno być, chociażby czasem źle ustalony typ samolotu czy punkt pobojowiska lotniczego, godzina, pora dnia, ilości walczących z sobą samolotów, lotnisko działania naszej P-11, nazwisko pilota zwycięzcy itp. Jeden człowiek nie jest w stanie nad tym wszystkim w stu procentach zapanować, zawsze będą jakieś niedoróbki, nieścisłości, niedoskonałości, kilka zdań odrębnych, coś widziane w innym świetle czy z innej perspektywy. A owe braki, błędy, niedopowiedzenia biorą się z samej dokumentacji londyńskiej – opracowanej niezwykle skromnie oraz z wielką ilością niedomówień, bardzo słabiuteńkich wyjaśnień, licznych
    błędów i wielu innych usterek i niedomagań. Często - potrafiły się na przestrzeni kilkudziesięciu lat zadomowić błędne informacje - których nie sposób wykorzenić, a te poprawne i dobre - są w bardzo licznych przypadkach odrzucane, czasami niejako „z góry”.
    ===============================

    10) - Stanisław JAKIEL – „Wrzesień zwiadowców 58 Pułku Piechoty Wlkp.,”
    Krajowa Agencja Wydawnicza-Poznań 1989
    str.19 „Po południu przybył na mój odcinek dowódca 7 Pułku Strzelców Konnych, płk Stanisław Królicki, w celu uelastycznienia pododcinków i uwzględnienia współdziałania na wypadek zorganizowania dywersji lub lądowania wroga z powietrza w rejonie Biedrusko - Owińska, z zamiarem działania wewnątrz naszego ugrupowania i zaatakowania miasta od północy. Rozstaliśmy się około godziny szesnastej, kiedy klucz bombowców Heinkel usiłował ponownie wtargnąć w obszar powietrzny miasta od strony północnej, lecz został odparty. Jedna maszyna została zestrzelona i spadła na południowym przedpolu Biedruska. Jej załoga ratowała się na spadochronach. Obecna w tym rejonie drużyna kolarzy pomogła ująć niemieckich lotników, obronić przed samosądem pracujących rolników i oddać do dyspozycji dowódcy północnego odcinka obrony Poznania. Uczestnicy tej „wyprawy” stali się bohaterami dnia. Byli dumni, z ich ożywionej relacji promieniowała radość i entuzjazm.
    Poznań tego dnia nie miał szczęścia. U schyłku dnia nad miasto -str. 20- ponownie wtargnęli z kilku stron niemieccy lotnicy i zadali mu dodatkowe rany. Byli zabici i ranni. W wielu miejscach wybuchły pożary, m.in.paliły się obiekty 3 Pułku Lotnictwa na Ławicy”.(...)
    -------------------------------------------------------- ) 10A) - Informacja z INTERNETU :

    WITAM! W zeszłym roku znalazłem nad Wartą szczątki samolotu - drobnica trudna do rozpoznania, ale na wysokości Owińsk! Czy mogą to być pozostalości He-111 zestrzelonego przez Giedymina? Alek
    --------------------------------------------------

    10B) - „Wielkopolanie o roku 1945”- Wyboru wspomnień dokonał MIECZYSŁAW SKĄPSKI, Wydawnictwo Poznańskie-Poznań 1972
    str.159-171 HENRYK BOMSKI – „SZPITALIK PCK NA DĘBCU”
    str. 159 „W słoneczny piątek 1 września wojna rozpoczęła się dla mnie -kilkunastoletniego szczeniaka - widokiem kluczy samolotów niemieckich, odgłosem wybuchów pierwszych bomb spadających na Poznań, obserwacją powietrznych gonitw zakończonych szczęśliwie sukcesem Polaków -strąceniem nad nami niemieckich maszyn.
    Jako ochotnik kopałem w tym dniu rowy przeciwczołgowe w Piątkowie, kilka kilometrów na północ od Poznania. Tam też widziałem strąconych niemieckich pilotów. Wieczorem oglądałem łuny obejmujące miasto.” (...)
    ---------------------------------------------------
    11) - Kronika Miasta Poznania Nr 3/1964 r.
    str. 17-34 MATERIAŁY
    ZENON SZYMANKIEWICZ –„NIEMIECKIE BOMBARDOWANIA POZNANIA POZNANIA 1 WRZEŚNIA 1939 R.”
    str. 26 (...) „Sprawa faktycznych strat niemieckich poniesionych 1 września 1939 r. w rejonie Poznania nie jest dostatecznie wyjaśniona. Zebrane dotąd informacje wskazują, że zestrzelono cztery samoloty niemieckie. W artykule „Wojna powietrzna nad Polską” Rajmund SzubanskI, omawiając wydarzenia z 1 września, podaje : „...1 samolot zestrzeliła także OPL Poznania, w tym samym czasie dywizjon myśliwski armii „Poznań” zestrzelił bez strat 5 samolotów niemieckich*30
    *30 Rajmund Szubański „Wojna powietrzna nad Polską”. WTK nr 37/522 z 15IX 1963 r.
    Niezbitym faktem jest, że 1 września 1939 r. w godzinach południowych ujęto lotnika niemieckiego. Ppłk mgr Jan Dynowski podaje : „W godzinach popołudniowych tego dnia byłem obecny przy przesłuchaniu ujętego oficera niemieckiego z załogi zestrzelonego bombowca. Badanie jeńca odbywało się w obecności gen. Włada i oficerów sztabu. Oficer niemiecki, czterokrotnie ranny z broni maszy -str. 27- nowej, został uprzednio opatrzony przez lekarzy wojskowych. W czasie przesłuchania twierdził on, że nie może nam nic bliższego powiedzieć o swej jednostce wojskowej, gdyż w pułku był zaledwie 1 dzień”.
    31 AKH sygn.544
    -----------------------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI - He-111 - ktory spadł na ziemię w odległości około 1 km na zachód od Owińsk – był zestrzeleniem lotniczym 1 P-11 podczas jej lotu patrolowego na duzym pułapie - rzędu 4000 metrów, z lotniska w Dzierznicy. Ów polski samolot swe powietrzne ataki na 6 bombowców typu He-111 -dokonywał z przewagi wysokości nad nimi - podczas ich trasy odlotowej znad Poznania (w kierunku północnym). Po odniesieniu zwycięstwa i po parokrotnym okrążeniu punktu pobojowiska nieco na zachód od Owińsk - nie zmniejszał ów samolot swego pułapu lotu. Obrał zaraz kurs południowo –wschodni, kierując się nad Swarzędz, a następnie nad Paczkowo. Nie mógł być zatem ani z zasadzki z Biedruska, z Wierzenicy, ani z zasadzki „pod Swarzędzem”.
    Jesli chodzi o lotnika przesłuchiwanego w porze popołudniowej - mógł to być np. lotnik ujęty z He-111 - po przymusowym lądowaniu terenowym w rejonie dwu miejscowości Ceradz – Dolny i Kościelny, albo z He-111 z Owińsk (o ile w grę nie wchodziłby jeszcze jakiś inny Heinkel - za wyjątkiem tego -zestrzelonego przez naziemną OPL w Poznaniu). W grę może tu wchodzić He-111 - zestrzelony przez kpr. pil. Jasinskiego - który swą końcówkę lotu miał tuż przy miejscowości Gałowo Majątek, pod Szamotułami. Natomiast dwie inne załogi Heinkli - poniosły śmierć : w miejscowości Wiry oraz na Dębcu. Zaś samolot z ulicy Wały Królowej Jadwigi - nie był bombowcem – lecz samolotem rozpoznawczym. Nieznany jest z kolei los załóg z bombowców : z których jeden spadł na Wildzie, a drugi – możliwe, że na Starołęce.
    W przypadku lotników niemieckich - ktorzy 1.IX. skakali ze spadochronami -znane są jedynie dwa takowe przypadki : pilota Bf-109, ktory to wyskoczył ze spadochronem pomiędzy Sołaczem a zachodnią stroną Cytadeli Poznańskiej –kyóry został zniesiony za sprawą niezbyt dużego północno - wschodniego wiatru na rejon Jeżyc - gdzie wylądował na tamtejszym Rynku Jeżyckim. Ów drugi przypadek - to He-111 z Owińsk. Nie można zarazem wykluczyć jeszcze innego, a tu nieznanego przypadku. Obserwacja skaczących ze spadochronami lotników jest możliwa do odległości około 10 km w przypadku bardzo przeźroczystego powietrza, a wyjątkowo nawet o 1-2 km wiecej - podczas obserwacji ze słońcem - czyli gdy ono świeci w plecy. Podobnie też i z samolotami ; P-11 czy Bf-109 - do odległości około 7-8 km, a wyjątkowo do 10 ciu, natomiast Heinkle czy Dorniery - na odleglości rzędu 10-12 km, a wyjątkowo do blisko 15 km (bez uzycia lornetki). Natomiast grupę bombowców można dostrzec z odleglości prawie 15 km, a wyjątkowo - o parę km oddaloną dalej (maksymalna odległość - w wyjątkowo sprzyjających warunkach przeźroczystości powietrza - to prawie 20 km). Warto tu jeszcze wspomnieć, że samolot o długości czy rozpiętości skrzydeł 10 metrów - z odległości 10 km - wygląda jak mini kreseczka, punkcik a raczej plamka wielkości 1 mm - na którą się patrzy z odległości 1 metra.
    ===========================
    12) - Zbiorowe (pod kierownictwem E. KOZŁOWSKIEGO) – „Wojna Obronna Polski 1939. Wybór źródeł”, Wydawnictwo MON, WARSZAWA 1968 r.
    str. 456 Nr 166
    1939, wrzesień 2, godz.6.30. Miejsce postoju - Meldunek sytuacyjny dowódcy 28 dywizji piechoty do dowodcy Armii „Łodź".
    Znaleziono w rejonie Wielunia niemiecki samolot strącony przez lotnictwo, także w ciągu dnia wczorajszego strącono na odcinku dywizji na pewno 2 aparaty.*b
    *b Tak w tekście
    Dowódca 28 dywizji Piechoty Wł. Bończa - Ujazdowski, gen. bryg.
    Odpis, maszynopis,

    CAW,II/1/3, k.142-143.
    -------------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Jak dotąd - nigdzie nie zostało podane - że był to zestrzał lotniczy III/6 DM ARMII „ŁÓDŹ”. Natomiast z Dzierznicy, około 16 : 00 wystartowały 2 klucze myśliwskie (6 P-11) na patrol po trasie: Ostrów Wielkopolski – Kalisz – Koło. Prawdopodobienstwo zestrzału przez inne dyony myśl. (jak np. Brygada Pościgowa, czy dyon III/2 z Krakowa - jest tu znikome. Zapewne - po fakcie otrzelania samolotu - pozostawiono go swemu wlasnemu losowi - jak to bardzo często było w zwyczaju III/3 DM. Przez tyle powojennych lat, a więc od 1968 roku - nikt z polskich historyków nie zainteresował się owym tu zestrzałem. Obecnie - na jakiekolwiek wyjaśnienia jest już zwyczajnie za poźno - po prostu tutaj ów przypadek zwyczajnie zlekceważono i „przespano” , a dobry czas na jego wyjasnienie już dawno minął.
    ====================== 13) - MELCHIOR WAŃKOWICZ – „WRZESIEŃ ŻAGWIĄCY”, WYDAWNICTWO POLONIA, Warszawa 1990
    str. 174-185 LOTNICTWO W ARMII GENERAŁA KUTRZEBY
    str. 175 „Dopiero 31 sierpnia lotnisko w Ławicy zostaje ewakuowane , by następnego dnia zostać zerżnięte gruntownie przez bombardowanie niemieckie.
    Zastawiona zasadzka nasza, złożona z trzech samolotów, zestrzeliła w pierwszym dniu wojny pierwszy samolot niemiecki – Heinkla”. ---------------------------------------------

    14) - LOT.A.II.18/1a-3 (KOMISJA LIKWIDACYJNA AKTÓW LOTNICTWA L 65/6-9.IX.1941. 1372/34) - DZIENNIK DZIAŁAŃ DYONU III/3
    13 III/3 10 stron maszynopisu formatu A3
    str. -2- I WRZESIEŃ.
    „Około godz. 14 nadleciała zasadzka Ławica z meldunkiem, o zbombardowaniu Ławicy i zestrzeleniu przez ppor. Kosteckiego i kpr. Jasinskiego (Jasińskiego – przypis Cz. K.) I-H III (1 He-111 – przypis Cz. K.) i (...informacja zamazana czarnym tuszem) i niemożności pracy na lotnisku Ławicy”.
    ----------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Tutaj zapewne została zamazana inf. o zestrzeleniu 1 samolotu Bf-109 przez ppor. pil. Kosteckiego - bowiem idzie tam odczytać jedynie jedną dużą literkę K i nic więcej.
    -----------------------------------------------------
    15) - LOT.A.II.5/1/a 1+1+10 stron maszynpisu (12 stron) Wrzesień 1947 - mjr. dypl. pil. Jan Koźmiński - 17.IX.1947.
    Odpis
    N O T A T K I
    Spisane własnoręcznie w niewoli niemieckiej w końcu 1939 roku dotyczące
    46. esk. towarzyszącej/obserw.
    III/3 dyonu myśliwskiego
    34.esk. rozpoznawczej
    O. de B. Lotn. Arm. Poznań.
    str.2 1.IX. 39 : III/3 dyon myśliwski
    str.3 Wyposażenie/sprzęt/ : 23 samoloty P 11 C
    2/3 samolotów posiadała radiostacje pokładowe N20/M
    2 samoloty były uzbrojone w 4 k.m., a 21 samoloty posiadały tylko 2.k.m. 2 samoloty miały wyrzutniki na 4 bomby 12 kg.
    OPL – 4 k.m. Maxim Samochody :

    18 półciężarowych Fiat
    5 ciągników
    1 samochód sanitarny
    3 motocykle C.W.S.
    3 samochody osobowe Chevrolet 3 radiostacje ziemne 3 namioty kancelaryjne 1 kuchnia
    zwykłe pompy ręczne i beczki na benzynę

    Działalność dyonu : M.P. dyonu od 31.VIII. - po południa 3.IX. Dzieżnica koło Nekli.
    1.IX.39.
    Zasadzka w składzie 3 samolotów w Ławicy od świtu dnia 1.IX.do godz.12.15.
    O godz.12.00 1-szy nalot na Poznań Ławicę w sile 18 Ju-52, 12-15 He 111, ubezpieczone przez 3 razy 5 Me-109. Zasadzka w składzie ppor. Kostecki, pchor. Pudlewicz (powinno być : Pudelewicz – przypis Cz. K.) i kapr. Jasiński zaatakowała osłonę zestrzeliwując 2 Me 109 w tym d-cę. Osłona pierzchła.
    O godz.12.40 drugi nalot, w składzie jak pierwszy. Zasadzka nie atakowała. Bombowce szły na wysokości około 4000 m. Zburzone zostały budynek dowództwa, 3 hangary i blok koszarowy.
    W rejonie Nekli kpt. Zaremba zestrzelił He 111, którego załoga wyskoczyła. Kpt. Z. ranny w nogę został odwieziony do Warszawy. Przy starcie klucza ppor. Gedymin rozbił się, pchor. Kortus złamał rękę i nogę i został odwieziony do Środy. (powinno być : przy starcie klucza ppor. Gedymina rozbił się pchor. Kortus… - przypis Cz. K).

    Ogólne straty : 1 pilot ranny w locie
    1 pilot ranny w wypadku
    1 samolot rozbity

    Zwycięstwa : 3 samoloty
    Stan samolotów : 22
    ----------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Tutaj nie ma informacji o zestrzeleniu Heinkla przez zasadzkę obrony lotniska w Ławicy, jest za to informacja o zestrzeleniu He-111 koło Nekli. Jednakże pojawiło się też i parę nieco błędnych informacji. Otoż 1 września - zranionym w locie był inny pilot, którego to odwieziono do szpitala w Środzie (kpr.pil. Roman Marecki). Do szpitala w Poznaniu - odwiezionego ciężko rannego w wyniku wypadku lotniczego - podchorążego pilota Kortusa. W związku z wielkim przepełnieniem 7 OKRĘGOWEGO SZPITALA (wojskowego) - zawieziono go do SZPITALA PRZEMIENIENIA PAŃSKIEGO. Sierż. pchor. Kortusa wydobyto z wraku P-7a, dopiero przed wieczorem - bowiem musiano niektóre elementy w kabinie samolotu - jak m. in. drążek sterowy - wycinać samymi tylko brzeszczotami. Kpt. pil. Zaremba został bardzo poważnie ranny 3 września wieczorem na zasadzce w Kobylem Polu - a nie w Dzierznicy.
    =========================
    16) - Kronika Miasta Poznania Nr 3 / 1975
    Str. 83-94 Zenon SZYMANKIEWICZ - „PRZYCZYNEK DO WRZEŚNIOWYCH DNI POZNANIA W ROKU 1939”
    str. 87 *9 (...) Następnie jednak Adam Kurowski w książce „Bijcie się znami Messerschmitty” , Nasza Księgarnia 1967 r. s. 122 podaje fakt pobytu klucza muśliwskiego na Ławicy. Autor nie podał jednak nazwisk bohaterskich pilotów broniących wówczas lotnika (lotniska - przypis Cz.K.) (podporucznik Mikołaj Kostecki, podchorąży Jan Pudelewicz, kapral Wawrzyniec Jasiński). Naoczni świadkowie podają, iż Kostecki, po wylądowaniu i zestrzeleniu jednego z hitlerowskich bombowców zgromadzonym oficerom na stopniach gmachu dowództwa powiedział : „można do nich strzelać jak do kaczek, ale niestety mają większą szybkość!!!”.
    -------------------------------------------
    17) - Jerzy Pawlak – „WRZESIEŃ 1939 POLSKIE ESKADRY W WOJNIE OBRONNEJ”, Wydawnictwa Komunikacji i Łączności, Warszawa 1991
    str. 95 Mł. majster wojskowy Roman Kowalski, szef brygady obslugi klucza obrony lotniska, tak relacjonował (...)
    str. 97 „Lotnisko okryło się kurzem i smrodem palącego się prochu z wybuchu bomb. Wybiegłem z hangaru. Położyłem się na ziemi i obserwowałem niebo. Widziałem lecące niemieckie bombowce - widocznie nie zauważyły startu naszych myśliwców. Kostecki osiągnął większą wysokość i kiedy Niemcy byli w zakręcie - zaatakował jak jastrząb z tyłu i z góry prowadzącego, oddając serię z karabinów maszynowych. Szyk został rozbity. Kostecki ponowił atak na ten sam samolot. Po drugim ataku zestrzelony Niemiec spadł w kierunku Żbikowa (powinno być : Żabikowa - przyp. Cz.K.). Nikt nie wyskoczył z samolotu. Pozostali zebrali się w trójki i dwójki, obniżyli lot, ostrzeliwując z broni pokładowej ludzi będących na lotnisku.
    Kosteckiego zaatakowały mysliwce z boku i z góry. Ich siła ognia była bardzo duża. Cały czas latały z dużą prędkością. Kostecki wycofał się z walki, a Jasiński z przewagą wysokości czekał z boku. Trzech Niemców zaatakowalo Pudelewicza - Jasiński natychmiast zareagował i z boku, z góry oddaje serię strzałów. Dwóch Niemców rezygnuje z walki, a ten do którego strzelał Jasiński - leci w kierunku Sołacza. Mam wrażenie, że i ten został zestrzelony , bo obniżał lot bardzo szybko...”
    -------------------------------------------
    18) - KRONIKA MIASTA POZNANIA 2009/2 Okupacja I
    Wydawnictwo Miejskie Poznań
    Kwartalnik wydawany na zlecenie Rady Miasta Poznania
    str. 7-32 BARTOSZ KRUSZYŃSKI – „Poznań we wrześniu 1939 roku”
    str.15 „Kiedy bombowce niemieckie robiły nawrót i drugie podejście do ataku na lotnisko, wystartowały trzy myśliwce P-11c z zadaniem przechwycenia nieprzyjaciela. Podporucznik Mikołaj Kostecki ostrzelał i uszkodził prowadzącego He-111. Bombowiec obniżył lot i oddalił się od szyku. P-11c pchor. Jana Pudlewicza (powinno być : Pudelewicza - przyp.Cz.K.) został zaatakowany przez trzy Bf-109. Na odsiecz przybył kpr. Wawrzyniec Jasiński i zestrzelił jednego z napastników, ratując w ten sposób życie kolegi. Po walce klucz myśliwców P-11c z Ławicy odleciał na lotnisko polowe do Dzierżnicy. Niemieckie bombowce, opuszczając okolice Poznania, zbombardowały jeszcze stację kolejową w Kiekrzu. Po 20 minutach lotnisko Ławica zostało ponownie zaatakowane przez osiem maszyn He-111 wracających z bombardowania miasta (prawdopodobnie tylko z pokładowej broni maszynowej).
    Straty wśród personelu 3.Bazy Lotniczej wyniosły 21 zabitych oraz kilkunastu rannych. W tych okolicznościach dowódca bazy mjr Witold Rutkowski -str.16- podjął decyzję o natychmiastowej ewakuacji w rejon konnego toru wyścigowego. Za uszkodzonym budynkiem dowództwa pułku spalono dokumenty. Z toru wyścigowego personel 3 Bazy Lotniczej z ocalałymi pojazdami obsługi przeszedł do parku Sołackiego. Tam dowódca bazy wyznaczył grupę pilotów i mechaników z zadaniem uruchomienia niesprawnych samolotów stojących na lotnisku Ławica. Dzięki tej akcji udało się przywrócić do służby trzy samoloty PZL-23 Karaś oraz trzy maszyny Lublin R-XIIID.
    Kiedy trwało bombardowanie lotniska na Ławicy dziewięć bombowców He-111 z wysokości ok. 2800 m zaatakowało obiekty na terenia miasta : rejon Dworca Głównego oraz koszary pułków piechoty na Jeżycach. Dwa działa 40 mm Bofors rozmieszczone na terenie HCP otworzyły ogień. Jeden z bombowców został trafiony, z silnika zaczął wydobywać się dym, a maszyna obniżyła lot. Obsługa dział nie zauważyła nie zaobserwowała jednak upadku bombowca. Prawie jednocześnie odezwały się boforsy 14.baterii przeciwlotniczej. O godzinie 12.20 nowa fala bombowców nadleciala nad miasto, a celem były : mosty na Warcie, rejon Dworca Głównego, koszary na Jeżycach oraz znów lotnisko na Ławicy. Tym razem uszkodzone zostały tory w pobliżu dworca, system wodociągowy oraz liczne domy mieszkalne. O godzinie 14.30 od zachodu nadleciało kolejnych 12 bombowców niemieckich i zbombardowalo opuszczone już lotnisko Ławica.
    Najcięższy nalot w pierwszym dniu wojny miał miejsce o godzinie 18. Wówczas nad Poznań nadlecialo blisko 100 bombowców He-111.(...) Kilka bombowców ostrzelało z pokładowej broni maszynowej bocznicę kolejową na lotnisku Ławica.
    1 września 1939 r. obrona przeciwlotnicza miasta nie wykorzystała w pełni swoich mozliwości. Przede wszystkim zawiodła Okręgowa Zbiornica Dozorowania Lotniczego oraz punkty obserwacyjno - meldunkowe, nie informując na czas III/3 Dywizjonu Myśliwskiego oraz artylerii przeciwlotniczej o nadlatujących samolotach niemieckich. Ataki lotnictwa niemieckiego na Poznań 1 września nie były jednak bezkarne - artyleria przeciwlotnicza strąciła niemiecki bombowiec i uszkodziła kilka dalszych.(...)
    str.17 „(...) 2 września Poznań nie był atakowany przez lotnictwo niemieckie (...) . Tego dnia piloci III/3.Dywizjonu Myśliwskiego zestrzelili cztery bombowce nieprzyjaciela (...)
    str. 20 3 września doszło do objawów paniki wśród pracowników administracji państwowej (...)
    str. 22 Tego dnia piloci III/3 Dywizjonu Myśliwskiego zestrzelili dwa niemieckie bombowce He-111, a dwa kolejne uszkodzili.
    ------------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Kilka powyższych informacji - podaje fakt zestrzelenia bombowca typu He-111 jako pierwszego samolotu w obronie lotniska w Ławicy. W następnej kolejności dopiero były Messerschmitty. Owego Heinkla - nie potafili jednak „zauważyć” polscy historycy. Przy 2.IX. – w rejonie Poznania został zestrzelony 1 He-111J przez ppor. pil. Gedymina oraz 1 He-111 przez dowódcę 131.EM a także 2 bombowce Do-17 (z tego jeden tuż przed zmrokiem) i 1 He-111 - w lotach patrolowych z Dzierznicy. Natomiast przy dacie 3.IX. - wliczając He-111 z okolicy Tulec - przez myśliwców z Dzierznicy - byłyby to 3 Heinkle (2 He-111 – przez myśliwców z Kobylego Pola)..
    =========================
    19) - Witold ENGEL – „CZOŁGI PŁONĘŁY NAD BZURĄ”
    str.10 (...) „Nasza eskadra zdecydowała więc atakować myśliwce osłony bombowców. Zrobila skręt na lewe skrzydło i nurkowała na nieprzyjaciela z precyzją jak na pokazach lotniczych w czasie pokoju. Spokojnie, dokładnie, bez „pudła.” Polacy podeszli bardzo blisko i otworzyli ogień. Jedna hitlerowska maszyna zapłonęła, waląc się w śmiertelnym korkociągu na ziemię. Dwie następne „uskoczyły” . Nasze mysliwce poszły w ślad za nimi. Wywiązała się zaciekła walka powietrzna. Jeszcze jeden Niemiec dostał serię z kaemów lotniczych i uciekał ile sił w silniku starczyło”. (...)
    ------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAG I - Tutaj mamy odwrotną jakby kolejność zestrzelenia Messerschmittów - niż jest to podawane w publikacjach jakie ukazały się do i po 2000 roku - a więc, że kpr.pil. Jasiński swój zestrzał miałby jakby dopiero w drugiej kolejności. Pan Engel swą obserwację prowadził z pobliża lotniska w Ławicy. W rozmowie ustnej - niewiele był w stanie cóś więcej powiedzieć, bowiem owe wspomnienia pisał jeszcze w końcowych latach 50 tych i wielu szczegółów już dobrze nie pamiętał. Były pilot 131.EM – Pan M. Nowak z Warszawy – w relacji pisemnej i w rozmowie ustnej podawał – że na pewno jeden z zestrzelonych Messerschmittów spadł na terenie zwanym „Biedruskiem”. Lecz jaka była ich kolejność zestrzeleń – to nie potrafił na 100 procent pewności nic powiedzieć.
    ==============================
    20) – „WOJNA OBRONNA POLSKI W 1939. WYBÓR ŹRÓDEŁ” - ZBIOROWE, WYDAWNICTWO MON, WARSZAWA 1968, Strona 1072 Nr 563 [1939, wrzesień] . - Z relacji szefa sztabu 14 dywizji piechoty, ppłk. Jana Kobylańskiego, o dzialaniach dywizji.
    „(...) W dniu 1 i 2 wrzesnia Poznań był bombardowany. Duże szkody wynikły na lotnisku Ławica, aczkolwiek bojowy rzut 3 pułku lotniczego zdołał już opuścić rej. Poznania. Poza tym bombardowano rejon koszar 57 i 58 pułków piechoty oraz dworca kolejowego. Straty były minimalne.
    Nieprzyjaciel oszczędzał Poznań. Nasi myśliwcy strącili 2 samoloty przeciwnika. Obrona przeciwlotnicza Poznania nie wkraczała, ponieważ samoloty przeciwnika przelatywały na pułapie przekraczającym 4 kilometry, było to poza zasięgiem skuteczności strzału baterii przeciwlotniczej Poznania.
    -------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Może tutaj chodzić o 2 zestrzelenia dokonane 1.IX. z Ławicy (2 Bf-109) – lub przez zasadzkę z Biedruska, ale także, co niewykluczone - o 2 zestrzelenia w rejonie „Biedruska” ( 1 Bf-109 z płd. strony Radojewa i He-111 z pobliża Owińsk ). Powyższa relacja pochodzi z pierwszych lat powojennych, z 1947 roku.
    ===========================
    21) - Edmund Makowski – „Wspomnienia z Wrześniowych dni” , POZNAŃ 1975
    str. 69-116 JAN DYNOWSKI – „14 WIELKOPOLSKA DYWIZJA PIECHOTY we wrześniu 1939”
    str. 81 „W dniu 1 września Poznań był trzykrotnie bombardowany : o 13.00 bombardowano Przepadek, dworzec i forty (do godz. 12.00 nie było warunków bombardowania ze względu na mgłę) ; o 13.15 lotnisko i koszary 3 pułku lotniczego, a o 18.00 (najsilniejszy nalot) bombardowano koszary na Jeżycach, Państwowe Zakłady Umundurowania, spalono zakłady Hartwiga i Barcikowskiego. Uszkodzono Pocztę Główną.
    W czasie drugiego nalotu zbombardowano systematycznie teren lotniska, uniemożliwiając dalsze jego wykorzystanie dla startów i lądowań. Ponadto spalono częściowo hangary i koszary. Jedna z bomb trafiła w wartownię, powodując duże straty wśród żołnierzy. W czasie bombardowania na terenie 3 pułku lotniczego nie było żadnych własnych samolotów ani warsztatów. Samoloty znajdowały się rozproszone na lotniskach polowych, a warsztaty i zapasy zostały uprzednio ewakuowane. Najbliższa zasadzka samolotów myśliwskich dla czynnej obrony przeciwlotniczej Poznania oraz lotnisko polowe samolotów towarzyszących naszej Dywizji były w tym czasie w Biedrusku. Podczas trzeciego nalotu, w którym uczestniczyło około 100 samolotów ujawniły się miejscowe bojówki niemieckie.(...)
    str. 82 Za wyjątkiem 3 pułku lotniczego straty od bombowców nie były duże. Pożary szybko opanowano i ugaszono.
    Zestrzelono dwa samoloty. Ogień artylerii plotn. nie okazał się skuteczny, ze względu na wysoki pułap samolotów nieprzyjacielskich. Obu zestrzeleń dokonały myśliwce z zasadzki w Biedrusku” (...) .
    ---------------------------------------------
    22) - CAW II/4/8
    str.1 Przed frontem armii „Poznań" był styk między GA „ Północ” ( gen. płk. von Bock ) a GA „Południe” (gen.płk Rundstedt), (...)
    Lotnictwo : w Berlinie naczelne D-two Sił Powietrznych, w dyspozycji jego 27 pułk bombowy rozmieszczony między m. Słubice a Berlinem. Między Głogowem a Gorlicami była rozmieszczona 7 dywizja lotnicza bombowa wzmocniona.
    Armia „Poznań”
    Skład : 14,17,25,26 DP, BK : „Wielkopolska”, „ Podolska” , BON „Wielkopolska” (...), dwa pociągi pancerne, III/3 dyon myśliwski (131 i 132 eskadra - 22 samoloty P-11)
    34 eskadra rozpoznawcza (10 samolotów „Karaś” )
    33 i 36 eskadry - 14 samolotów R-XIII, 6 pluton łącznikowy, 3 samoloty RWD-8
    str.6 (...) w ciągu 1.09. był trzykrotnie bombardowany Poznań (godz. 12, 13.15, 18). Zostały strącone 2 samoloty niemieckie - zestrzelenia dokonali myśliwcy z zasadzki z Biedruska.” --------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Na owe 2 zestrzelenia są jedynie „suche” informacje typu pisemnego w niezbyt szerszej postaci i nie przedstawiające innych wątków zdarzeń. Brakuje tutaj informacji dodatkowych ustnego typu i wyjaśniającego.
    ===========================
    23) - Bolesław GACZKOWSKI – „Atakuję taranem” (Miniatury Lotnicze) RSW „PRASA-KSIĄZKA-RUCH” , Krajowa Agencja Wydawnicza RZESZÓW 1985
    str.31 (...) „Z ustnej relacji leśniczego Antoniego Filody wynika - pisze autor tego artykułu - iż w dniu 1 września 1939 r. także inny, nie znany polski pilot staranował niemiecki samolot rozpoznawczy na oczach mieszkańców wsi Starczanowo, położonej na północ od Biedruska” .*12
    *12 Kazimierz Steć – „Czy taran powietrzny to bohaterstwo przeszłości?” Przegląd WL i WOPK, nr 5 z 1977 r. ----------------------------------------------------
    24) - Przegląd Wojsk Lotniczych i Wojsk Obrony Powietrznej Kraju Nr 9/1979
    str. 58-64 POLEMIKA
    Płk rez. pil. Wacław Król – „Czy polscy piloci taranowali ?”

    str.61 „Autor podaje, że według ustnej relacji naocznego świadka leśniczego Antoniego Filody, w dniu 1 września 1939 r., w rejonie Biedruska nieznany polski pilot staranował (po wyczerpaniu amunicji) niemiecki samolot rozpoznawczy”.
    Relację tę należy uznać za nieprawdziwą. Żadne źródła historyczne czy wspomnieniowe nie zarestrowały tego faktu. Biedrusko leży w strefie obrony powietrznej przydzielonej wtedy III/3 dywizjonowi myśliwskiemu walczącemu w lotnictwie Armii „Poznań” .
    1 września odnotowano nad Poznaniem tylko dwa zestrzały niemieckich samolotów w porze rannej. Taranować mógł tylko myśliwiec P-11C, w ktore wyposażony był dywizjon . Żaden pilot poznanskiego dywizjonu nie zginął tego dnia, ani następnego. Gdyby zginął, powinien być tam jego grób . Fakt taranowania na pewno odnotowano by w dzienniku działań bojowych dywizjonu, a autorzy, parający się działaniami polskiego lotnictwa w wojnie obronnej Polski, na pewno nie przeoczyliby tego faktu. A może świadek widział jedno z dwóch zwycięstw ppor. pil. Włodzimierza Gedymina dnia 2 września, kiedy to zestrzelił Do-17 i w następnym locie He-111? Jeden z zestrzelonych samolotów niemieckich samolotów spadł w tamtym rejonie. Świadkowi mogło się wydawać , że polski pilot staranował wrogi samolot. Jakże bowiem często jest tak , że świadek, nie mający do czynienia z lotnictwem, nie umie opowiezieć tego, co widział podczas obserwowania wypadku lotniczego. Czy aby okreslenie „taran” nie oznaczało u świadka po prostu „zestrzał” ?
    Myśliwcy z dywizjonu III/4 toruńskiego nie zapuszczali się w tamten rejon, nie mieli też żadnych strat 1 września 1939 r.
    Z powyższego wynika, że żadnego taranu nad Biedruskiem dnia 1 września nie było.” -----------------------------------------------
    25) - Przegląd Wojsk Lotniczych i Wojsk OPK Nr 3/1980
    str. 65 POLEMIKI
    Płk Kazimierz STEĆ – „JESZCZE RAZ O TARANOWANIU”
    „Do informacji historycznych zawartych w moim artykule wniesli dyskutanci wiele zastrzeżeń, szczególnie do taranu ppłk. L. Pamuły i nieznanego pilota polskiego walczącego 1 września 1939r. w rejonie Biedruska.
    Odpowiadając na zarzuty mogę jedynie stwierdzić, że korzystałem z podanej do artykułu bibliografii wybierając oczywiście te liczby i fakty, które wspierały koncepcję ogólną publikacji. Zmyślonych przeze mnie faktów nie było”. ----------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Tutaj może być wielce prawdopodobne - że obserwacja walki powietrznej mogła być pod takim kątem widzenia - że dwa walczące z sobą samoloty stwarzały wrażenie - że się za chwilę zderzą ze sobą - w chwili , gdy moglo dojść do ich bardzo bliskiego z sobą zbliżenia. Zapewne też - zanim doszło do ewentualnego upadku niemieckiego samolotu na ziemię - polski samolot myśliwski mógł się jedynie zbiżyć do ziemi na bliską odległość – lecz zdołał wyjść „cało” z owej to opresji i odlecieć jako zwycięzca walki powietrznej. Pod określeniem „samolot rozpoznawczy” – należy raczej rozumieć Dorniera Do-17, niż jakiś samolot obserwacyjny, np. typu Henschel Hs-126. Samoloty tego typu - chyba jeszcze w pierwszy dzień wojny nie zapuszczały się głębiej w rejon Wielkopolski ? (a dopiero od drugiego dnia wojny). Przypadek ten nie był wyjaśniany na miejscu w rejonie owego Starczanowa, pod kątem co się tam naprawdę wydarzyło, więc bardzo trudno można się do niego ustosunkować (przy całych dziesiątkach „nowych i nieznanych” zwycięstw powietrznych nad Wielkopolską w 1939 roku -naprawdę brakowalo czasu na całe dziesiątki czy setki wizyt terenowych, a bywało także - że nieraz najzwyczajniej brakowało „pieniążków” na odbywanie podróży ; czy to pociągiem, czy autobusem czy na paliwo do samochodu - a czas wtedy naprawdę był cenny - bowiem każdego dnia ubywało świadków zdarzeń lotniczych z 1939 roku).
    ======================
    26) - KRONIKA MIASTA POZNANIA Nr 4/1989 r.
    str. 57-75 Zenon SZYMANKIEWICZ - „Z nieznanych kart poznańskiego Września”
    str. 62 STRATY LOTNICTWA NIEMIECKIEGO
    Prasa poznańska doniosła po bombardowaniach pierwszowrześniowych, że artyleria przeciwlotnicza zestrzeliła nad miastem dwa samoloty Luftwaffe. Jedno zestrzelenie przypisuje się atylerii przeciwlotniczej Zakładów Spółki Akcyjnej „H. Cegielski”. Działowy Tadeusz Bulski pisze o zestrzeleniu po pierwszym nalocie ok. godz.12 : „Po przerwaniu ognia, pracownik Mieczysław Lange przyniósł z Dębca odlamek aluminiowej części skrzydła, gdzie był wyryty rok produkcji : 1938 oraz czarnoskrzydły orzeł. Tę część po nalocie po południu wziął płk Erwin Więckowski - delegat do spraw przemysłu *12, Niemcy 1 września 1939 r. w rejonie Poznania - pisze R.Szubański - ponieśli straty w postaci 6 samolotów.*13 Nie podał jednak bliższych okoliczności”.(...).
    *12 T. Bulski : Życie codzienne w okupowanej Wielkopolsce , rękopis z dnia 29.III.1977.
    *13 R.Szubański : Wojna powietrzna nad Polską. „Wrocławski Tygodnik Katolicki”, r. 1963, nr 37.
    str.63 (...) „Przytoczone tu informacje, odnoszące się do strat lotnictwa niemieckiego w rejonie Poznania w pierwszym dniu wojny, naświetlają okoliczności zestrzelenia pięciu samolotów : jeden z tych samolotów (bombowiec He-111) spadł w granicach Poznania, drugi (Me-110) zestrzelony został w okolicach Szamotuł. Nie ustalono dotąd dokładnych miejsc runięcia pozostałych maszyn nieprzyjacielskich.”
    ------------------------------------------------------

    Na str. 62-63 - dr Z.SZYMANKIEWICZ podał następujące przypadki zestrzeleń samolotów Luftwaffe nad Ziemią Poznańską w dniu 1 września ;

    1) He-111 jako zestrzał artylerii plotn. z Zakładów H.Cegielskiego w Poznaniu.
    Przedstawiona parokroć fotokopia „Zestrzelenie samolotów niemieckich” z „Kuriera Poznanskiego” ( „Dzisiaj w godzinach południowych samoloty niemieckie dokonały nalotów na Poznań. Dwa z tych samolotów zestrzelone zostały przez naszą artylerię przeciwlotniczą . Lotników niemieckich wzięto do niewoli” ) zostala faktycznie podana w popołudniowo wieczornym wydaniu „Kuriera” z dnia 2.IX.39 roku. Słowo „dzisiaj” należy więc tu rozumieć nie jako 1 września - lecz jako odnoszące się do dnia 2.IX. W dniu 1 września - oprócz podanego tu zestrzelenia Heinkla, na Dębcu spadł inny zestrzelony Heinkel - przez P-11. Możliwe - że to z niego pochodził fragment skrzydla z datą produkcji 1938 roku. Bombowiec ten spadł bardzo blisko tamtejszego cmentarza na Dębcu (w locie palił się, a po upadku na ziemię uległ niemalże całkowitemu zniszczeniu ; zaloga jego zginęła w komplecie).
    2)Bombowiec (uszkodzony) przelatujący w południe na niskiej wysokości nad Kalwami,
    3)Bf-109 zestrzelony przez ppor. pil. M. Kosteckiego,
    4)Bf-109 zestrzelony przez kpr. pil. Jasińskiego,
    5) Samolot zestrzelony w rejonie postoju 9.Pułku Ułanów (Wagowo –Czachachórki - Sanniki ), gdzie zginął niemiecki obserwator,
    6) Bf-110 - w okolicy Szamotuł,
    7) Ewentualnie inny (inne) samolot w okolicy Poznania - z podanej liczby 5 samolotów nad Poznaniem.
    --------------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI - Dnia pierwszego września atyleria broniąca Poznania zestrzeliła tylko 1 go bombowca typu He-111. Natomiast 2.IX. - dwa He-111 - które to zestrzelone zostały przez baterię przeciwlotniczą - kpt. art. Zaleskiego. Jeden z tych bombowców spadł w polu, z południowej strony (z południowo - zachodniej ) Suchego Lasu, natomiast drugi wpadł do jeziora Kierskiego (i chyba dotąd nie został stamtąd jeszcze wydobyty). Pan Szymankiewicz - owe zestrzelenia podawał przy nieprawidłowej dacie 1.IX., z powodu jakiegoś tam nieporozumienia. Otóż - informacja o fakcie zestrzelenia obydwu bombowców ukazała się w poznańskiej popopołudniowej prasie codziennej w dniu 2.IX. Zostalo tam podane, że zostały one zestrzelone w „dniu dzisiejszym” - czyli 2 września. Bynajmniej więc nie chodzilo o dzień wczesniejszy, czyli o piątek dnia 1 go września.
    Jesli zaś chodzi o samolot typu Bf-110 – to nie zostały tutaj podane jakiekolwiek bliższe szczegóły. Z drugiej natomiast strony - dr Szymankiewicz był bardzo ostrożny i wstrzęmięźliwy odnośnie podawania tego typu nowych, nieznanych i niezbyt dobrze sprawdonych faktów odnośnie zestrzelonych samolotów niemieckich.
    Odnośnie zasadzki myśliwskiej z Biedruska - to istnieją tylko takie informacje - jakie wyżej zostały podane – bez dodatkowych danych - od innych świadków zdarzeń lotniczych z 1939 roku. Pozostaje zatem uwierzyć i zaufać ich autorom - gdyż nie ma żadnych innych informacji potwierdzających, czy cokolwiek lepiej wyjasniających. Oczywiście, że były w Poznaniu dobre warunki do zebrania informacji na powyższe zagadnienia, lecz niestety - w dość różnych poznanskich redakcjach zabraklo zwyczajnej dobrej woli by opublikować prośby i apele do Szanownych Czytelników o pomoc w rozwikłaniu licznych zagadek związanych z obroną powietrzną Wielkopolski w 1939 roku. Dotyczy to także redakcji lotniczo - wojskowych w Poznaniu -gdzie bardzo duża ilość moich opracowań leżała sobie spokojnie przez szereg lat - i nic nie zostało z tego w jakiejkolwiek formie opublikowane. Niektóre z redakcji – jak np. polskojęzyczna GAZETA WYBORCZA - przeganiała natychmiast ze swej redakcji każdego - kto przynosił tego typu materiały celem wydrukowania w jakiejś formie - w owej największej renomowanej gazecie codziennej w Polsce. Niestety – Poznań całkowicie tu zawiódł - poza paroma wyjątkami ; GAZETĄ ZACHODNIĄ (oraz GAZETĄ POZNAŃSKĄ) i GŁOSEM WIELKOPOLSKIM z przełomu lat 80/90. Owych zaniechań, luk i braków w materiale dotyczącym obrony wielkopolskiego nieba nie da się już nigdy nadrobić. Śwadkowie zdarzeń z tamtych lat - po 2000 roku masowo zaczęli od nas odchodzić.
    ==============================
    27) - ADAM KUROWSKI – „LOTNICTWO POLSKIE W 1939 ROKU”, WYDAWNICTWO MINISTERSTWA OBRONY NARODOWEJ, WARSZAWA 1962
    str.149-152 Działania lotnictwa armii „Poznań”
    1 WRZEŚNIA
    str.150 „Gros III/3 dyon mysl.(10-11 samolotów) stało na lotnisku Dzierznica (6 km na płd. od Nekla) i miało działać na wiadomość z sieci dozorowania. Dyon był zaalarmowany o przelocie bombowców, ale ich nie przechwycił.
    Startując na widok przelatującego Niemca młody pilot pchor. Kortus, zbyt gwałtownie poderwał maszynę, która zwaliła się i dywizjon stracił swój pierwszy samolot. Pilot odniósł rany.
    Poza tym dywizjon zorganizował 3 zasadzki (10 samolotów) poza lotniskiem podstawowym :
    w rej. Swarzędza - 3 samoloty (maszyny startowały kilkakrotnie, przy czym por. pil. Gedymin zestrzelił 2 samoloty nad Poznaniem ) ;
    w rej. Pobiedzisk, na płn. od toru kol. Poznań - Gniezno - 2 samoloty (startowały parokrotnie w ciągu dnia) ;
    na lotnisku Kamień, 12 km na płn. wsch. od Kalisza - 5 samolotów na czele z dowódcą 131 eskadry kpt. pil. Zarembą (ze względu na duże oddalenie zasadzka ta była niejako usamodzielniona i powiązana taktycznie z dowódcą 25 DP w Kaliszu).
    -------------------------------------------- KOMENTARZ I UWAGI - Przez wiele lat, głównie 50. i 60. - były podawane informacje tego typu, podczas gdy chodziło tutaj o dwa samoloty podobnego typu (a więc o rozpoznawczego Dorniera i Heinkla He-111) - zestrzelonych 1 września nad południową częścią Poznania przez 3 samolotowy klucz myśliwski z zasadzki „pod Swarzędzem”. Zasadzka z Kobylego Pola - w tymźe dniu 1.IX. - jeszcze nie rozpoczęła swej działalności bojowej.

    --------------------------------------------
    28) - GŁOS WIELKOPOLSKI, Nr 197(8550) 20 sierpnia 1971, Wyd.A Poznań, piątek
    str 3 „Szybowce nad Kobylnicą” - ZBIGNIEW SZUMOWSKI
    „Stacja tuż przy lotnisku nazywa się Ligowiec. Były tendencje, by także lotnisku nadać powojenną nazwę stacji, ostała się ta historyczna - od bardziej odległej Kobylnicy.
    Lotnisko – choć cywilne ma też swoje dzieje wojenne. Własnie z niego startowały do walk powietrznych w pierwszych dwóch dniach września roku 1939 3 samoloty myśliwskie poznańskiego III dywizjonu myśliwskiego (stojącego już wówczas koło Nekli), które tworząc tak zwaną zasadzkę pod Swarzędzem zniszczyły 4 bombowce niemieckie”.(...)
    -------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Pod pojęciem „bombowce” - należy tutaj rozumieć 2 samoloty Heinkel He-111 oraz 2 samoloty rozpoznawcze typu Do-17. Autor tego artykułu - wieloletni redaktor „GŁOSU WIELKOPOLSKIEGO” – wcześniej napisał już parę książek dotyczących walk o Poznań w 1945 roku, gdzie zebrał dość dużo materiałów o takich lotniskach wojennych i okupacyjnych, jak: Krzesiny , Kobylnica , Ławica (i paru innych). Zbierał też materiały do napisania książki o lotniczym Wrześniu 1939 roku - w aspekcie obrony nieba nad Wielkopolską . Niestety, przedwczesna śmierć - uniemożliwiła napisanie tej książki.
    =============================

    29) - MARIAN OLSZEWSKI – „STRATY I MARTROLOGIA LUDNOŚCI POLSKIEJ W POZNANIU 1939-1945” , Wydawnictwo Poznańskie 1973
    str.27 „W mieście wybuchły pożary. Nad śródmieściem widniała łuna .We wspomnieniach W. Pieczonki czytamy : „Nieliczni przechodnie przemykali się chodnikami pełnymi szkła. Na Wałach Królowej Jadwigi leżał samolot niemiecki, którego pilnowała policja.*50
    *50 AKH-543 (relacja W.Pieczonki).
    ----------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Był to rozpoznawczy Dornier Do-17. Był on atakowany przez 1 P-11 z zasadzki „pod Swarzędzem” - znad rejonu Antoninka - poprzez południową stronę rozlewiska Cybiny (obecnie jest tam jezioro Maltańskie ) - po rejon mostu Królowej Jadwigi. Tam – „zmusił się” -pomimo elektrycznej trakcji tramwajowej do nagłego przymusowego lądowania - z prawej swej strony tej dość szerokiej ulicy - na jej najdłuższym - prostym odcinku. Jeden jego silnik - bardzo mocno palił się w locie.
    ==============================
    29A) - GŁOS WIELKOPOLSKI Nr 156 (12 234) z 4 lipca 1984 r., strona 3 – Zdzisław Janke – „Lotnicza satysfakcja” (w ramach prac nadsyłanych na konkurs „40 lat Ludowego Lotnictwa”).

    Autor – po wojnie oficer w stopniu pułkownika – pełniący przez wiele lat służbę w sztabie 21. Pułku Lotnictwa Rozpozanania Taktycznego i Artyleryjskiego w Powidzu (który spoczywa na cmentarzu komunalnym w Witkowie) - w swym niecałym jednostronicowym artykule wspomnieniowym – w krótki sposób opisał zapamiętany młodzieńczy epizod lotniczy – jako naocznego świadka faktu zestrzelenia nad Poznaniem w dniu 1.IX. 1939 niemieckiego bombowca przez jeden pojedynczy samolot PZL P-11. Walkę tę obserwował z rejonu Ławicy – a więc z pobliża Bazy Lotniczej Nr 3. Jak się później dowiedział – ów palący się w locie niemiecki samolot – spadł na terenie poznańskiej dzielnicy ; Wildy. Z powodu zawieruszenia się kserokopii z owej gazety – po jej ewentualnym odnalezieniu – w tym miejscu : nieco później - znajdzie się oryginalna informacja zawarta w gazecie.
    ==============================

    30) - Jerzy Korczak- „Cóżeś ty za pani...(O walkach armii Poznań” 1-19 września 1939 r.”
    WYDAWNICTWO POZNAŃSKIE, POZNAŃ 1988
    str. 77 „Nikt nie -str.78- może zapomnieć tych czterech nalotów na Poznań już w pierwszym dniu wojny. Zwłaszcza widoku zbombardowanych koszar na Jeżycach i Ławicy, a także zakładów Hartwiga i Barcikowskiego. I trupów pospiesznie usuwanych przez Straż Obywatelską. Trochę otuchy i optymizmu oganęło ludzi na wieść o dzielnym działaniu samoobrony przeciwlotniczej u „Ceglarza”, który oczywiście także był obiektem lotniczego ataku. Wprawdzie i Cegielski nie uniknął strat - na teren zakladu spadło kilka bomb - ale te straty były niewielkie i Niemcy zostali odpędzeni gwałtownym ogniem dział obsługiwanych przez młodych robotników . Mieszkańcy Wildy mówią, że z całą pewnością dwa niemieckie samoloty zostały strącone” (...)
    ---------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Tutaj niewiadomą stanowi - czy rzeczywiście 2 samoloty mogły spaść na Wildzie (czego zupełnie nie można wykluczać), czy jeden z nich był z bezpośredniego pobliża - a więc np. z Wałów Królowej Jadwigi ?
    ==================================
    31) - ZENON SZYMANKIEWICZ – „POZNAŃ WE WRZEŚNIU 1939,” WYAWNICTWO POZNAŃSKIE , POZNAŃ 1985
    str. 200 (...) „Na terenie Zakładow Cegielskiego oraz Warsztatów Kolejowych znajdowały się jakieś grupy robotników strzegące swych obiektów przed kradzieżami […].
    Na terenie mego komisariatu leżał zestrzelony 1 września bombowiec niemiecki. Samolot strącony wówczas w południe zarył się na nie zabudowanym wówczas placu pomiędzy obecną ulicą Marchlewskiego a Strzelecką” . Dalej Czarczyński pisze: „Na terenie Wildy nie było dużo mieszkańców pochodzenia niemieckiego” (...) *18
    *18 AKH sygn.3957, relacja A. Czarczyńskiego”. (…)
    -------------------------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Był to zestrzał artyleryjski. Obecnie powojenna ulica Marchlewskiego nosi nazwę Królowej Jadwigi. W podanym rejonie Poznania – bardzo blisko owego miejsca – w dniu 10.VI.1952 r. wydarzyła przy ulicy Strzeleckiej - wielka katastrofa samolotu Pe-2FT – w której to zginęła cała jego załoga, 5 osób cywilnych a 10 zostało rannych – z których jedna zmarła potem w szpitalu od poparzeń od wybuchu benzyny lotniczej.
    ========================================

    32) - KRONIKA MIASTA POZNANIA Nr 3/1971
    ZENON SZYMANKIEWICZ –„POZNAŃ W CZASIE WRZEŚNIOWEGO ODWROTU - Przyczynek do badań wydarzeń w Poznaniu w okresie od 5 do 10 września 1939 r.”
    str.24 „Komendant Adam Czarczyński tak wspomina pierwsze dni pracy Komisariatu III Straży Obywatelskiej na Wildzie : [...]. Na terenie mego Komisariatu leżał zestrzelony 1 września bombowiec niemiecki. Samolot strącony wówczas w południe przez artylerie polską zarył się na nie zabudowanym wówczas placu pomiędzy obecną ulicą Marchlewskiego a Strzelecką.*13
    *13 Adam Czarczyński , relacja w Archiwum Komisji Historycznej ..., sygn.3957
    ===========================
    33) - Skrzydlata Polska Nr 38 (272) 16 WRZEŚNIA 1956
    str.11 ADAM KUROWSKI – „WRZESIEŃ 1939 – WSPOMNIENIA OFICERA SZTABOWEGO (3)”
    „(...) Dywizjon z dowódcą majorem pilotem Mimlerem w dniu 1 września zajmował lotnisko podstawowe koło Nekli, stacji kolejowej na linii Września-Poznań. Lotnisko to było dość wysunięte w stosunku do ugrupowania wojsk, chodziło jednak o lepsze przykrycie Poznania w tych pierwzych dniach walki. Na lotnisku podstawowym znajdowało się stale 10-11 maszyn, które miały szanse startu na alarm z sieci dozorowania. Reszta samolotów dywizjonu była użyta na na trzech zasadzkach : w rejonie Poznania na prawym brzegu Warty - 3 samoloty ; na północ od Gniezna - 2 samoloty i w rejonie Kalisza duża zasadzka 5 samolotów (na czele z dowódcą eskadry, kapitanem pilotem Zarembą). Ze względu na odległość od lotniska podstawowego zasadzka ta działała niejako autonomicznie i była powiązana z dowódcą 25 d.p.
    Już w pierwszym dniu wojny działanie z zasadzek przynosi plon. Klucz poznański dwukrotnie startuje podczas bombardowania miasta i porucznik pilot Gedymin zestrzeliwuje na oczach całego Poznania dwa hitlerowskie bombowce. Pierwszy wniosek o przyznanie krzyża „Virtuti Militari” przesłany przez armię „Poznań” do Warszawy dotyczył tego czynu por. Gedymina. Nie jestem jednak pewien, czy w chaosie dziejów wrześniowych doszło do przyznania tego odznaczenia.
    W dniu 2 i 3 września świetnie się spisuje zasadzka pod Kaliszem, zestrzeliwując kilka samolotów (także „Me-109” ), działających przeciwko armii „Łódź” i widocznie zapatrzonych na wschód.
    Myśliwcy startujący z innych zasadzek również zestrzeliwują kilka samolotów niemieckich. Taktyka ataków polega przeważnie na oderwaniu i zestrzeleniu ostatniej maszyny z przelatującego klucza bombowego. Nasze „P-11” lecąc na pełnych obrotach silnika nabierają wysokości i same niespostrzeżone atakują ostatnie maszyny. Kiedy klucz bombowy doda gazu, powtórzenie tego manewru jest już niewykonalne, gdyż prędkości są wtedy zupełnie równe.
    Start na alarm dywizjonu z lotniska podstawowego (około 10 maszyn), stosowany parokrotnie nie dał pozytywnego rezultatu. Atak był zauważony wczesniej i bombowce nie dały się dogonić.
    W ciągu 6 dni, stanowiących pierwszy okres działań armii „Poznań”, ilość zestrzeleń zamyka się poważną liczbą 18 (w tym parę przypuszczalnych), przy własnym ubytku z dywizjonu myśliwskiego zaledwie dwóch maszyn. Jednej, rozbitej przy lądowaniu wskutek wady pilotażu, a drugiej - wskutek ran odniesionych w walce przez pilota (kpt. Zaremba).”
    -------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Było to pierwsze opracowanie byłego już Szefa Sztabu Lotnictwa Armii „POZNAŃ” , zamieszczone na łamach prasy podczas tzw. „odwilży 1956 roku”. Jeśli chodzi o zwycięstwa powietrzne dyonu myśl. III/3 - to niestety przedstawiane informacje są tu bardzo skromne. I tak w zasadzie było przez prawie 20 następnych lat. Pewien przełom nastąpił dopiero w latach 1974-1975, w których to pojawiło się szereg dalszych opracowań, z nowymi i poszerzonymi danymi, jednakże dalekimi dalej od ideału, ale był to już dość duży postęp. Widoczna poprawa informacji nastąpiła jednak dopiero w latach od połowy lat 80 tych do połowy lat 90 tych. Jednak przy końcu owej dekady - do totalnego ataku na polskie lotnictwo Wrześniowe zaczęła się szykować już z wielkim zniecierpliwieniem strona niemiecka. Ataki i to w bardzo potężnej i zmasowanej formie - pojawiły się w polsko języcznych publikacjach książkowych, a przede wzystkim w prasie lotniczo-wojskowo-historycznej i dotyczącej zagadnień 1939 roku jak też i całej drugiej wojny światowej. Polskie lotnictwo WRZEŚNIOWE zostało tutaj w totalny sposób zdruzgotane, zmiaźdżone, zdezawuowane i zdyskredytowane. Podobne silne ataki zostały przeprowadzono na 303 DYWIZJON MYŚLIWSKI podczas BITWY o WIELKĄ BRYTANIĘ, gdzie zaczęto podawać, że na 126 pewnych zwycięstw powietrznych tego dywizjonu - strona niemiecka dysponuje dowodami tylko na 25-26 przypadków zestrzeleń i że do jednego niemieckiego samolotu - strzelało zwykle 3-4-5 polskich pilotów z 303 DM, bądź w masowy niby sposób zestrzeliwano tam samoloty - ostrzelane wczesniej przez myśliwców angielskch, ktore były już w poważnym stopniu uszkodzone (stąd niby się brały tak „niebotycznie i nieprawdopodobnie” pozawyżane dane warszawskich myśliwców z 303 DM ). Ostatnio zaczęto też zamazywać pozytywne osiągnięcia polskich pilotów myśliwskich walczących w 1940 roku w obronie napadniętej Francji – z ponad 50 ciu ( około 60 ciu - w 3 kategoriach zwycięstw) - do liczb rzędu 35-36. Dla III/3 DM - adekwatną natomiast liczbą ma być łączna cyfra 4 zestrzeleń - dla 4 pierwszych dni wojny (2 zniszczne samoloty : Do-17F2 i He-111J - w bliskch okolicach Poznania 2.IX. i dwa samoloty lekko uszkodzone - które lądowały przymusowo poza obszarem Wielkopolski 3.IX.), a na „otarcie łez” - dalsze 4 samoloty bardzo lekko uszkodzone (1 He-111 - w dniu 2 .IX. i 2 He-111 – 3.IX. września i w znikomy sposób 1 Hs-126 w dniu 2.IX.). Inne samoloty, jak również i strefy utraty samolotów (jak rejon Biedruska, Poznania, Swarzędza, Kostrzyna, Pobiedzisk, Nekli, Czerniejewa, Wrześni, Gniezna, Wągrowca, Śremu, Środy, Miłosławia, Strzałkowa, Slupcy, Kleczewa , Konina , Kalisza, Turka i wielu innych) są dla nich czymś „zupełnie niezrozumiałym i niepojętym”, wynikającym z „niezwykłej fantazji i polotu polskich publicystów i historyków”, nie sięgających po „właściwe dane i informacje” zawarte w niby to w bardzo skrupulatnej i niezwykle dokładnej, wnikliwej i precyzyjnej dokumentacji niemieckiej, a przeglądających niby jakieś to gdzieś znalezione stare polskie bzdury, w których ma się roić od błędów, nagięć oraz przekrętów i fałszwej jeszcze interpretacji owych to bzdur, nie spełniających w najmniejszym nawet stopniu i zakresie kryterii i wiarygodności żadnych poważnych dokumentów. Historyczni uzurpatorzy z Niemiec na owe swe ataki wybrali czas, gdy w zasadzie powymierali w Polsce zarówno polscy lotnicy wrześniowi jak i mysliwcy ze słynnej BITWY o ANGLIĘ, którzy już nie byli w stanie odeprzeć niemieckiej, bardzo mocno splugawionej wersji historii, narzucanej nam już od dłuższego czasu z tamtego kierunku (pobobnie jak w latach 1945-1989 - radzieckiej wersji historii). Obecnie – przy nazwisku największego ASA MYSLIWSKIEGO z WRZEŚNIA 1939 r. – kpt. pil. Jastrzębskiemu - któremu w nieoficjalny sposób można wyliczyć 9 zwycięstw powietrznych (1.IX. - He-111, 2.IX. - Do-17 i Ju-52, 4.IX. - Ju-52, 5.IX. - Do-17, 6.IX. – He-111, 7.IX. – He-111, 8.IX. – Bf-110, 9.IX. – Bf-109 i być może 10.IX. – Bf-110 ? czy „11.IX.” – jak podawało w Wielkiej Brytanii - BHL ; zdecydowaną ich większość polskie komisje w Wielkiej Brytanii jemu odrzuciły, a już w szczególności Ju-52). Za 1939 rok są mu teraz przypisywane zaledwie trzy - w niewielkim procencie uszkodzone samoloty. Tak teraz wygląda sprawa z „przymilaniem” się do Niemców i podawanej wersji ich historii. Owej to niemieckiej interpretacji - na niekorzyć strony polskiej - nie udało się w żaden sposób odrzucić, ani tym bardziej obronić, dlatego obecnie jest owa historia tak niezmiernie pokaleczona i obdzierana na każdym możliwym polu i z każdego okresu czasu - z pozytywnych dla POLSKI i POLAKÓW elementów i jej właściwego znaczenia. To wszystko, co w niej było dobre, znaczące i szlachetne - dzisiaj w owej historii jest w szyderczy sposób wyśmiewane, zochydzane, przekręcane lub marginalizowane, zapominane i w bardzo pokrętny sposób przedtawiane jako sprawy i rzeczy marginalne, mało ważne i istotne z punktu widzenia naszej historii. Wyciągane za to są najróżniejsze sprawki i sprawy : ciemne, brudne, brzydkie, a czasmi i dość ohydne jako wielkie zdarzenia historyczne, podawane w bardzo sensacyjnej formie, mające przyćmić wszystkie inne ważne i dodatnie zdarzenia i sprawy w polskich dziejach. Niestety tak to długo się będzie działo, jak długo będą wydawane w wielkich nakładach polskojęzyczne media typu : gazety, broszury, czasopisma, periodyki, książki itp. Droga ścisłej konfrontacji danych polskich z niemieckimi – w dużej liczbie przypadków (poza nielicznymi) – prowadzi z zasadzie do nikąd i nic dobrego z tego dla Polaków i Polski nie może wynikać.
    ==========================
    34) - INTERNET-ODKRYWCA-WSZYSTKO O SKARBACH I PRZYGODZIE
    strona główna GAZETA DLA POSZUKIWACZY
    Temat : Wraki samolotów w Wielkopolsce
    Kto napisał : YARD [ 1975/152 ]
    Dodano : 2008-02-19 22 21 00
    Witam, jest temat o lotniczych wrakach na Zamojszczyźnie to może i w Wielkopolsce coś się znajdzie? Wg mnie tytuł powinien być inny np. Miejsca upadku samolotów w ... ale to drobiazg.
    Znam kilka takch miejsc, i tak: 1- w okolicy m. Turew k. Kościana spadł (wylądował) amerykański 4 silnikowy bombowiec
    2- w ok. Wielichowa rozbil się amer. 4 silnikowy bombowiec (rozmawialem z osobą ktora widziala jednego z amer. lotników)
    3- W okolicy Grodziska rozbił się 4 silnikowy bombowiec amer. (częsci z niego i opis wydarzeń w Muzeum Regionalnym w Grodzisku Wlkp.)
    4- między Kamieńcem a Łubnicą został zestrzelony w wrześniu 1939 Karaś , symboliczne mogiły lotników na Cytadeli
    5- w ok. wsi Łagiewniki na terenie poligonu Biedrusko spadł niem. samolot He-111J (meterologiczny) zestrzelony we wrześniu 39 przez polskiego myśliwca
    6- w lasach na południe od Zaniemyśla (Mieczewo) spadł samolot Do-17 F2 (He i Do zestrzelone w dniu 2.IX 39 przez ppor. Włodzimierza Gedymina (...)
    7- na terenie łąk nadwarciańskich w Poznaniu spadł niem. bombowiec zestrzelony przez oplot. [Boforsy 40 mm ] z terenu HCP, wrzesień 39]
    8- co najmniej kilka niemieckich samolotów ktore zestrzelili Rosjanie w styczniu i lutym 45 nad Poznaniem i okolicą. Nie liczę „wraków” powojennych i współczesnych (...)
    ----------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - W paru tutaj przytoczonych informacjach chodzi o to-by odróżnić zestrzelenia lotnicze - od naziemnej OPL - bowiem czasem mogą być nieporozumienia na tym oto polu (a po 2000 roku – były już owe punkty zestrzeleń lotniczych i naziemnej OPL w Poznaniu – mylone ze sobą ) - a tym samym i przesłanki do powstawania błędów w zakresie punktów pobojowsk lotniczych w rejonie Poznania, w dniach 1. i 2. września.
    ==============================
    35) - „DZIEJE POZNANIA 1918-1945” pod redakcją JERZEGO TOPOLSKIEGO i Lecha TRZECIAKOWSKIEGO, WARSZAWA-POZNAŃ 1998, WYDAWNICTWO NAUKOWE PWN
    Tom 2, Cz.2 Dzieje Poznania w latach 1918-1945
    str.1364 (...) „W swych komunikatach wojennych strona niemiecka podawała, że ce -str. 1365- lem ataków dokonanych 1 września było lotnisko na Ławicy. Tego dnia w wyniku obrony myśliwskiej oraz ognia artylerii przeciwlotniczej Niemcy stracili w rejonie Poznania sześć samolotów. Jeden z bombowców zarył się w środku miasta, na ówczesnych Wałach Królowej Jadwigi.”
    -------------------------------------- KOMENTARZ I UWAGI - Był to rozpoznawczy Do-17. Samolot ten po przymusowym twardym lądowaniu na północnej stronie ulicy Wały Królowej Jadwigi - na dłuższym, prostm odcinku ulicy - pomimo iż była tam tramwajowa trakcja elektryczna – „skończył swe lądowanie” - blisko bocznej ówczesnej ulicy Łokietka.
    =============================

    36) - Robocza wersja wspomnień WŁADYSŁAWA CZARNECKIEGO (ur.w 1895 r.) - znanego architekta i urbanisty, profesora Politechniki Warszawskiej i Poznańskiej oraz Polskiej Szkoły Architektury w Liverpoolu (1945-1948), w 1939 roku - oficera wojsk inżynieryjnych Armii „POZNAŃ” - który w 1944 i 1945 r. w obozie jenieckim Quasassin opracował niezwykle drobiazgowo (z fotograficzną wprost pamięcią ) kilka tomów swych przeżyć i wspomnień z lat m.in. 1939 -1945.
    Rękopis Nr 2561 (Inw.2539) Ser. II. tom 2, Część 1 - znajdujący się w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. E. RACZYŃSKIEGO w Poznaniu, w Zbiorach Specjalnych.
    Karta 179
    3 września
    (...) „A potem auto osobowe. Wewnątrz dwie panie, kilkoro dzieci i dużo walizek. Zatrzymujemy. Jakaś piękna pani prawie że płaczliwym głosem tłumaczy nam, że ma przepustkę wojskową
    -Jedzie do Warszawy, służbowo ewakuowana, Myślała, że chcemy zarekwirować auto. Pokazuje papiery. Żona jednego z dyrektorów fabryki Cegielskiego. Nazwisko znane mi.
    -To panie jadą z Poznania?
    -Tak
    -Dlaczego tędy a nie na Wrześnię?
    -Bo tam droga zatarasowana kolumnami wojska i Niemcy ustawicznie bombardują.
    -Co słychać w Poznaniu ? -pytam -Gdzie spadły bomby ?
    Zaczyna mi opowiadać już spokojniej.
    -Na Grunwaldzkiej chcieli trafić w koszary 57 PP.
    Zniszczyli blok nowych domów obok. Potem dostał Cegielski na Głównej - i dworzec. Rozbili kilka wagonów z ludźmi.
    -Barcikowski obok dworca spalił się. Ławica, lotnisko, w pierwszym dniu ciężko zbombardowane. Jeden z naszych lotników kpt. Pohl sam jeden rzucił się na grupkę niemieckich bombowców. Strącił kilka aparatów. Widziała na własne oczy jak nad Starołęką jeden zapalił się i spadł. Kpt. Pohl jest bohaterem Poznania. W mieście nie ma specjalnej obrony PL. Wojsko ewakuuje się, fabryki też -
    -a na Szelągu?
    -Nie wie.
    -ale na Cytadelę podobno też bomby spadły.
    Dziękuję za informacje, salutuję i wymieniam nazwisko.
    -Piękna pani uśmiecha się i powiada” (...)
    --------------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Kpt. pil. POHL nie wchodził w skład pilotów III/3 DM. Móg być na Ławicy - zapewne jako pilot powołany w czasie mobilizacji sierpniowej z rezerwy. Jeśli zaś chodzi o samolot P-11 - to przypuszczalnie mógłby to być samolot z zakładu remontowego z Bazy Nr 3 - na przykład jeden z 3 samolotów mających odlećieć przed południem z Ławicy – który to po zderzeniu się podczas wykołowywania na start celem odlotu do Świdnika - uległ uszkodzeniu i zapewne trafił do naprawy ; drugi samolot - z odciętym płatem lewego skrzydła - po demontażu na główne podzespoły - został niebawem wywieziony na bocznicę kolejową na stacji kolejowej w Ławicy. Czy w porze okołopołudniowej odleciał 3 ci samolot w rejon Lublina ? -możliwe, że jako jedyny w owym pierwszym dniu wojny. Na lotnisku fabrycznym w Świdniku - były we wrześniu 1939 roku - tylko 2 P-11, zamiast minimum 3 samolotów myśliwskich i 2 samolotów typu PWS-26. Wracając do 2 P-11 w Świdniku - jeden z nich miał silnik po 350 godzinnym nalocie i w zasadzie nie nadawał się już do odbywania na nim żadnych lotów - co najwyżej paru przelotów z jednego lotniska na inne. Ów pierwszy P-11 - wg informacji ustnych - miał odlecieć do Świdnika albo 30 tego, względnie – co bardziej prawdopodobne – 31 sierpnia (być może jako samolot z wypracowanym już resursem silnika).
    Najprawdopodobniej więc - ową P-11 „kpt. pil. POHLA” - w dniu 1.IX. - jakiś inny pilot z Bazy - odprowadził na lotnisko podstawowe poznańskiego dywizjonu myśliwskiego – do Dzierznicy - bowiem murawa lotniska w Ławicy była po kolejnych bombardowaniach niemieckich - w coraz to większym stopniu podziurawina i uszkodzona, tak że nie nadawała się już do użytku.
    ============================
    37) - J. MAKOSIŃSKI – „Moje spostrzeżenia z przebiegu wypadków 1.9.1939”. sygn.538
    (Ze zbiorów nieżyjącego już P. ARKADIUSZA KRUPKI z TARNOWSKICH GÓR)
    W dniu 1.9.39 przed południem przygotowaliśmy ostatnie 3 maszyny P.Z.L., które miały lecieć do Lublina. W czasie kołowania na start jeden drugiemu podjechał i odciął dosłownie połowę skrzydła. Samolot stał się niezdolny do lotu. Sprawcą okazał się kapral - pilot. Poszkodowanym porucznik - pilot który musiał wysiąść i zrezygnować z lotu. Że jest wojna było wiadomo z tego jak major o ile się nie mylę nazwiskiem Siess ochrzaniał sprawcę wypadku że powinien stanąć przed sądem wojennym za to bo jest wojna.
    Na tym skończyło się i ostatnie dwa samoloty odleciały. My zabraliśmy się do usunięcia uzkodzonego samolotu z lotniska. W czasie tej roboty ukazał się nad lotniskiem jeden niemiecki bombowiec, wtenczas artyleria p-lotnicza oddała do niego kilka strzałów. Bombowiec po zrobieniu kilku uników znikł w niskich chmurach. Były to pierwsze znaki wojny na lotnisku. Po rozmontowaniu samolot odwieźliśmy na bocznicę kolejową przy lotnisku. Następnie udaliśmy się po obiad. W tym czasie nastąpił pierwszy nalot. Była godzina 12 z minutami. Niemieckie bombowce nadleciały od strony Junikowa, po zrzuceniu bomb odleciały w kierunku Szamotuł. Towarzyszyły im myśliwce. Stanowiska artylerii znajdowały się na zachodniej stronie lotniska obok strzelnicy.
    Nalot co prawda długo nie trwał, ale nastąpił tak niespodziewanie. Nawet nie było alarmu. Na widok nadlatujących samolotów odzywały się głosy że to „angielskie samoloty” idące z pomocą. Artyleria oddała kilka strzałów i zamilkła. Co było powodem że zamilkli nie wiadomo. Nie było możności się przekonać.
    Straty po nalocie, które miałem możność naocznie sie przekonać: zabici i ranni.(...)
    Po pierwszym nalocie dowództwo zarządziło opuszczenie koszar i lotniska i uciekać na teren placu wyścigów konnych sygnalizowano nalot od strony Środy. Drugi nalot sygnalizowano syreną. Potem już nie słyszałem artylerii p.lotniczej. Gdy znajdowaliśmy się na polach za Strzeszynkiem nastąpił III nalot.
    Między pierwszym nalotem a drugim nie upłynęło więcej jak może 20 minut. A trzeci nalot nastąpił może 30 albo 45 minut później.
    Ilość samolotów przy następnych nalotach była mniej więcej taka samo około 20.(...)
    Gdy się ściemniło zarządzono maszerować pieszo do Kostrzynia, gdzie wsiedliśmy na pociąg do Lublina. Na temat strat niemieckich, to nic mi nie wiadomo. Na lotnisku znajdowało się : 3 myśliwce, 1 Karaś i 1 łącznikowy samolot „Czapla” czy „Bocian” nie przypominam już sobie nazwy. Te nie zostały uszkodzone po pierwszym nalocie. 3 myśliwce ruszyły zaraz po pierwszym nalocie w pogoń za niemieckimi bombowcami, ale z jakim skutkiem to nie wiem”. (...)

    /-/ J.Makosiński
    Szamotuły 14.II.64
    Sienkiewicza 3
    ===========================
    38) - SKRZYDLATA P0LSKA Nr 6 (1492) 10.02.1980
    str.19 HUBERT KAZIMIERZ KUJAWA – „W SPRAWIE ESKADR 1939”
    ad. Oddział Lotnictwa Myśliwskiego Bazy nr 3. (...) „Najbardziej chyba miarodajnym będzie przytoczenie tutaj wspomnień kpt. Orzechowskiego (rękopis w moim posiadaniu), który pisze tak: „Po załadowaniu Poznańskiej Bazy na transport kolejowy, kpt. pil. T. Czołowski i ja zostaliśmy wyznaczeni jako kwatermistrze, by przygotować zakwaterowanie Bazy w Lublinie. Drogę odbyliśmy samochodem kpt. Czołowskiego. Do DOK w Lublinie zameldowaliśmy się 3 września o godzinie 11.30, ale nikt nic nie wiedział o transporcie Bazy. Poradzono nam przyjść na następny dzień, to może coś się wyjaśni. Postanowilismy się zorientować w terenie, aby ustalić, gdzie najlepiej będzie ulokować Bazę. Pojechaliśmy na lotnisko w Świdniku, gdzie ku mojej radości znaleźliśmy samolot PZL P-11e. Mechanicy poinformowali mnie, że silnik ma 350 godzin i miał być wymieniony. Obiecali zrobić ten samolot na jutro. Później pojechaliśmy na lotnisko fabryczne i tam znaleźliśmy jeszcze dwa PWS-26A, jeden miał karabin. 4.09.1939 r. wczesnym rankiem, pojechaliśmy na lotniko w Świdniku i samolot był „gotów” do lotu. Wystartowałem, ale o jakimś dłuższym locie nie było mowy. Oliwa zalewała wiatrochron, więc wylądowałem. Mechanicy znów obiecywali „coś zrobić” , więc tymczasem pojechalismy do DOK, gdzie nadal nie było nic wiadomo o naszym transporcie. Natomiast moją koncepcję zorganizowania oddziału lotniczego celem wykonywania lotów rozpoznawczych dla kontrolowania czy Niemcy nie zbliżają się do Wisły - zaakceptowano z radością. Pojechalem jeszcze raz na lotnisko fabryczne, gdzie odnalazłem w hangarze nakrytą brezentem P-11. 5.09.1939 r. wieczorem, zaczął nadchodzić transport Bazy. W transporcie było 10 pilotów, a inni ciągle dołączali. W ciągu następnych czterech dni wykonaliśmy 14 lotów. 3 loty wykonałem ja, 11 piloci, którymi byli w większości podchorążowie. 9.09.1939 r. : załoga: ppor. Zarębski i pchor. Kesselring wróciła z lotu na tak postrzelanym samolocie, że spisaliśmy go na straty. 10.09.1939 r. na odprawie w DOK postanowiono przesunąć Bazę do Łucka. Stan Bazy tego dnia wynosił : 400 oficerów, podoficerów i szeregowców, w tej liczbie było około 30 pilotów, przeważnie rezerwistów. 13.09.1939 r. dowiedzialem się, że lotnisko w Świdniku zostało zbombardowane, a trzy latające samoloty przejęła Brygada Pościgowa.”(...)
    ---------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - W dwu powyższych relacjach mamy tutaj przedstawione ilości samolotów PZL P-11 - które odlecialy z Ławicy do Świdnika, do nowo zorganizowanej tam Bazy Nr 3. Znaleziono tam tylko 2 takowe maszyny. I tutaj rodzi się parę pytań. Otóż, wg paru informacji - tuż przed wybuchem wojny : albo 30 sierpnia, albo dopiero 31 sierpnia - do Bazy Nr 3 mieli odprowadzać 2 P-11 dwaj młodzi podchorążowie piloci ze 131.EM, którzy najsłabiej na lotnisku w Ławicy opanowali sztukę celnego ćwiczebnego strzelania do samolotów. A mieli nimi być : Piotrowski i Kowalski. Jest jednak wielce prawdopodobne, że takowego odlotu mógł nie odbyć sierż. pchor. pil. Józef Edward Kowalski. Tuż przed południem dnia 1 września - po owym wypadku lotniczym zderzenia się dwóch samolotów - zapewne w rejon Świdnika mógł polecieć tylko 1 samolot. W Świdniku zostały bowiem znalezione 2 „jedenastki” w dwóch róźnych miejscach, być może - po przylotach z 2 różnych dni. Gdyby leciały one w parze ze sobą - raczej powinny być tam odnalezione w jednym tylko miejscu. Wracając do Ławicy - po tymże wypadku - 1 samolot powinien zostać skierowany do usunięcia na nim uszkodzeń, a potem do ewentualnego oblotu celem sprawdzenia jak będzie się on zachowywał podczas lotu. Jesli tak zapewne było - to pewnie zapadła w końcu jakaś decyzja - że nie poleci on już z tych czy innych względów do rejonu Lublina - lecz na stosunkowo blisko położone, o 39 km - lotnisko podstawowe III/3 dyonu myśl. w Dzierznicy . Czy na tymże samolocie - mogł odbyć jakiś lot bojowy nad Poznaniem kpt. pil. POHL ? - jest jakby to prawdopodobne. Z kolei jesli chodzi o znaleziony PZL „P-11e” - to chyba jest to tyko jakiś niezamierzony błąd podczas druku. Jak widać - przeróźnych zagadek i tajemnic odnośnie różnych spraw, zdarzeń i epizodów związanych z lotniczym Wrześniem 1939 roku - jak nie brakowało dotąd, tak i dalej nie brakuje.
    ==============================
    39) - SKRZYDLATA POLSKA Nr 37(740) 12.IX.1965 r.
    str. 16-17 KAZIMIERZ SŁAWIŃSKI - „W POGONI ZA DORNIEREM”
    str.16 (...) „Jednoczesnie zawyła syrena na lotnisku : „Alarm” ! Piloci pobiegli w stronę samochodowej radiostacji, ustawionej na skraju parku. Po rżysku startowały już „Jedenastki”: .
    -Nalot na Poznań - poinformował ich oficer taktyczny dywizjonu.
    Wszystkie samoloty były już w powietrzu. Wyjąc silnikami na pełnej mocy pięły się w górę. Byle wyżej,byle szybciej. Po chwili zamieniły się w ledwo widoczne punkciki i zniknęły na tle bezchmurnego nieba.
    Pierwszy start dywizjonu dał sukcesy. Dzięki dobrze działającej sieci obserwacyjno – meldunkowej wyprawę 9 niemieckich bombowców udało się przyłapać przed Poznaniem. W walce powietrznej zestrzelono dwa samoloty, a trzeci cięzko uszkodzony lądował na przedmieściu. Czwartego już nad samym miastem zestrzeliła artyleria. Dywizjon nie poniósł żadnych strat.Nie licząc kilku lekko uszkodzonych samolotów. Podnioslo to pilotów mocno na duchu. Mozna więc skutecznie walczyć z Niemcami. Nie taki diabeł straszny, pomimo technicznej przewagi i pomimo że hitlerowskie bombowce są szybsze od polskich myśliwów.
    Dpwódca dywizjonu nie podzielał ogólnego entuzjazmu - wiedział, że to dopiero początek wojny, że wszystko jeszcze sprawnie działa - zaopatrzenie, bazy i sieć obserwacyjna. A poza tym nie spotkali się jeszcze z najgroźniejszym przeciwnikiem, z niemieckimi samolotami mysliwskimi „Messerschmittami”. Jak wyjdą z tego spotkania nasze „Jedenastki” ?
    Identyczna informacja - znajduje się na stronie 8 książki Kazimierza Sławinskiego - „Wyrównany rachunek” .
    ------------------------------------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI - Jest to fragment beletrystycznej książki pod tytułem „WYRÓWNANY RACHUNEK” . Wiadomo, że przedstawiane fakty wcale nie muszą odpowiadać prawdzie. Autor z personelem poznańskiego dywizjonu spotkał się w dniach 14-16 września 1939 roku na lotnisku w „Luszynie.” Później - przebywał z paroma byłymi pilotami III/3 DM razem w niemieckiej niewoli. Napisał parę książek - gdzie poświęcał wiele miejsca poznańskim myśliwcom. Jesli chodzi o pierwszy wylot interwencyjny nad Poznań - nastąpił on w porze południowej. Swoją 131.EM. - poprowadził jej d-ca - kpt. pil. Zaremba , w składzie 10 samolotów. Co faktycznie ów zespoł mógł osiągnąć? - nie jest to wiadome, poza informacjami o jednym uszkodzonym bombowcu nad tzw. strefą Biedrusko, oraz o lądowaniu przymusowym - tego czy ewentualnie jakiegoś innego Heinkla w polu pomiędzy dwoma miejscowościami o nazwie Ceradz. Jesli zaś chodziłoby o całe popołudnie pierwszego dnia wojny - to owa liczba 3 zestrzelonych bombowców nad Poananiem - ma swoje pokrycie w innych faktach (w południe, około 16.00 oraz około 18.00) - dotyczących 3 Heinkli. Być moze autor mógł wiedzieć „coś więcej” tu od nas, a może pojedyncze, odosobnione przypadki zestrzeleń bombowców nad Poznaniem - mógł połączyć w jedno zdarzenie łączne. Jaka tu jest prawda ? - to niestety nie wiadomo. Odnośnie lotniska w Dzierznicy – to jej pole wzlotowe nie było zwyczajnym „rżyskiem” lecz jej murawa była dwu a nawet trój kolorowa – z powodu obsiania koniczyną oraz lucerną i w mniejszym stopniu seradelą. W specjalnie wyznaczonych miejscach (tak aby samoloty mogły zawsze swobodnie startować oraz lądować z reguły pod wiatr (czasami przy słabiutkim wiaterku były małe wyjątki od tej zasady) – a ten wiał przez 4 dni wojny od strony Kokoszek i tamtejszego wiaduktu kolejowego ( duża ilość startów – pod górkę – odbywała się na skrzyżowanie drogi z Nekli do Środy z dwoma polnymi drogami – do Stępocina i do Kokoszek) – pasła się codziennie od świtu do wieczora duża ilość krów, oraz mniejsze stado koni (pod ścisłą kontolą paru osób – aby nie wchodziły one bezpośrednio na pole wzlotów), co z powietrza wyglądało na duże pastwisko a nie na lądowisko.

    --------------------------------------------
    „6 zestrzelonych samolotów nad rejonem Poznania w dniu 1.IX. 1939 r.”
    --------------------------------------------- KOMENTARZ I UWAGI - Jeśli chodzi o podawaną w wielu publikacjach liczbę 6 zestrzelonych samolotów niemieckich nad samym Poznaniem w dniu 1.IX.1939 roku – można to ująć w czterech różnych możliwych wariantach :

    I - He-111 - jako zestrzał naziemnej OPL - w rejonie mostu Królowej Jadwigi, -Rozpoznawczy Do-17 – leżący na ulicy Wały Królowej Jadwigi, -He-111 - z płn. strony cmentarza w Wirach - pierwszy zestrzał z Ławicy,
    -Bombowiec z Wildy, -He-111 z pobliża cmentarza na Dębcu (tutaj niewiadomą stanowi miejsce upadku bombowca zapalonego nad Starołęką - który jednak mógł spaść m.in. na Dębcu).

    -X) - Inny samolot - zestrzelony nieco dalej od Poznania (?).


    II- He-111- przez OPL,
    Do-17,
    He-111 - z miejscowości Wiry, nieco na zachód od Żabikowa,
    Bombowiec z Wildy,
    He-111 z Dębca,
    Bombowiec – Starołęka.

    III - He-111 - OPL,
    Do-17,
    He-111 - Wiry,
    Bombowiec – Wilda ,
    He-111 - Dębiec ,
    Bombowiec- ze Starołęki - ktory to mógł spaść na Wildzie.

    IV - He-111 - OPL,
    Do-17,
    He-111 – Wiry (He-111- ktory niekoniecznie byłby wliczany w ową 6 tkę samolotów),
    Bombowiec – Wilda,
    He-111 – Dębiec ,
    Bombowiec – Starołęka,
    Ewentualny drugi samolot (bombowiec) - który mogł spaść na Wildzie (?).
    Z owych tutaj samolotów - 1 był zestrzelenim OPL, 2 następne - pilotów z Ławicy, dalsze 2 - myśliwców z zasadzki „pod Swarzędzem.” Razem - 5 samolotów. Gdyby jednak spadło ich razem tam 6 – mogłoby to znaczyć - że ów szósty samolot byłby zestrzeleniem myśliwca z Dzierznicy. Gdyby natomiast owa liczba 6 nie obejmowała He-111 z miejscowości Wiry - a jedynie samoloty zestrzelone nad południową stroną Poznania – mogłoby to wskazywać aż na dwa ewentualne zwycięstwa powietrzne myśliwców działających nad Poznaniem z lotniska głównego w Dzierznicy. Na ile słuszna może być ta ostatnia hipoteza - trudno orzec. Tak to niestety się dzieje - gdy za tak powazny temat - jak obrona powietrzna Poznania w 1939 roku nie wzięli się - podchodząc do tego bardzo odpowiedzialnie - poznańscy historycy - zwłaszcza z dziedziny wojskowości i lotnictwa. Angażując prasę, radio i telewizję w latach 60., 70. ,a nawet 80 tych czy 90 tych - byliby w stanie rozwikłać wiele tajemnic i zagadek związanych z tymże tematem badań. Zwykle nie ma dobrych wyników tam - gdzie takowe sprawy są lekceważone, uznawane za mało ważne i istotne dla spraw historii danego miasta, regionu czy społeczności. Tak więc poznańscy historycy, w tym z lotnictwa wojskowego - całkowicie tu zawiedli - mimo bardzo licznych posiadanych informacji wstępnych i sygnalnych. Skutki owych zaniechań i zaniedbań - są niestety dość przykre i fatalne - po prostu poruszamy się tu wśród totalnej niewiedzy, mając jedynie w ręku garść okruchów wiedzy i informacji - ktore bardzo trudno obecnie ogarnąć i poskładać w jakąś logiczną całość - takie jednak są skutki braku zainteresowań polską, ojczystą historią - niekiedy bardzo chlubną, lecz straszliwe pokaleczoną - czym obarczyć tu można poznańskie środowisko historyków - ktorzy przez całe diesięciolecia nie stanęli na wysokości zadania, lekcaważąc sobie wiele spraw. Jednakże - przez wiele, wiele lat - często nie z własnej woli - musieli zajmować się takimi „priorytetowymi działami”, jak historia marksizmu i leninizmu, ZSRR, PPR, GL, AL, PZPR, MO i ORMO, ruchu robotniczego, ZBoWiD (do którego to należeli w dużym procencie dawniejsi funkcjonariusze m.in. z UB, MO, ZOMO, ORMO itp.) i dziesiątkami innych spraw - które to obecnie znalazły się zupełnie na śmietniku historii. Gdyby poznańskim historykom zależało na odszukaniu 6 punktów pobojowisk lotniczych w bliskich okolicach Poznania - to przy skorzystaniu z mediów - sprawę tę możnaby rozwikłać nie dłużej niż do końca 1963 roku, a więc w ponad 3 miesiące po ukazaniu się informacji w tygodniku WTK. Świadków zdarzeń tak w Poznaniu, jak i w Wielkopolsce było wówczas bardzo wielu. W Poznaniu dość chlubnie jako historyk lotniczo - wrześniowy i wojenny zapisał się jedynie dr ZENON SZYMANKIEWICZ. Nie był on jednak historykiem zawodowym - lecz amatorskim, a mimo to wiele spraw odnośnie WRZEŚNIA 1939 roku - przedstawił o wiele więcej i lepiej od historyków zawodowych.
    ===========================

    40) - Jan Winczakiewicz – „Wojenko,wojenko” (Wspomnienia 1939-1945), WARSZAWA 1998
    str.7 „Z powodu jaskry, niebezpiecznej choroby oczu, przebywałem wówczas w szpitalu wojskowym w Poznaniu (...). Po ukończeniu upiornej podchorążówki w Szczypiornie koło Kalisza miałem przejść do cywila w połowie września i zacząć studia na Uniwersytecie Warszawskim, ale tuż przed tym terminem niedobry Hitler pokrzyżował mi plany.
    str.8 No i wybuchła ta wojna.
    W godzinach porannych zwożono do kostnicy szpitalnej zwłoki naszych lotników z Ławicy. Przywieziono też jeńca, który uratował się skacząc na spadochronie. Nie wiem dlaczego nie miał na sobie butów i uśmiechał się głupawo. Zrobilo się zbiegowisko, pojawił się nowo mianowany komendant szpitala, znany chirurg, profesor Jurasz, w randze pułkownika rezerwy. „Chłpocy – powiedział - ja znam Niemców. Ja tam jeżdżę na wykłady. My ich pokonamy, zobaczycie, my im damy w skórę.”
    Do kostnicy przywożono coraz więcej lotników.
    Wieczorem przeskoczyliśmy mur i do północy chodziliśmy po mieście w świetle księżyca.” (...)
    -------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI
    Jest tutaj wielce prawdopodobne - że mógł to być pilot z zestrzelonego Messerschmitta Bf-109E - przez kpr. pil. Jasińskiego, podczas obrony lotniska w Ławicy. Wyskoczył on ze spadochronem znad zachodniej strony Cytadeli Poznańskiej na wysokości może około 3000 -2500 metrów. Wiatr - o niezbyt dużej sile (wczesniej bowiem była nad Poznaniem silna mgła), wiejący z nieco północno - wschodniej strony - zaczął go znosić nad miasto, na dzielnicę Jeżyce. Według informacji podawanej w publikacjach dra Szymankiewicza - miał on wylądować na jednym z kilku poznańskich rynków. Wg naocznych świadków zdrzeń - spotkanych w Poznaniu na przelomie lat 80 i 90 tych - opadał ze spadochronem w kierunku Rynku Jeżyckiego. Zapewne musiał tam wylądować na bardzo twardym podłożu (bruku) i mógł doznać urazu stóp - co mogło objawić się niebawem po wylądowaniu - szybkim opuchnięciu obu nóg - tak że nie mógł już chodzić w butach. Stamtąd został zapewne przewieziony do najbliższego szpitala - a więc do 7. Szpitala Okręgowego przy ówczesnej ulicy WAŁY JANA SOBIESKIEGO 7 ( obecnie : ulica KOŚCIUSZKI 98).
    =============================
    41) - ZENON SZYMANKIEWICZ – „Poznań we wrześniu 1939”, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1985
    str.126 „Mirosław Nowak, pilot 131 eskadry, przytacza rozmowę, jaką usłyszał po wylądowaniu w Dzierżnicy samolotów startujących do walki z Ławicy” : ale by pana zrąbał, gdybym go nie podszedł, a na to Ko -str.127-stecki - widziałem, że pilot wyskoczył i wylądował na rynku, chyba go tam ludzie rozszarpali” (AKH sygn.535
    ---------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Z informacji uzyskiwanych w latach 80. i 90 tych, zarówno wśród mieszkańców Poznania (osoby starsze, wypoczywające na ławkach ulic, placów czy parków) jak też zamieszkałe po wojnie poza Poznaniem, a wśród nich kilku byłych żołnierzy Armii „Poznań” przebywających 1.IX. w północnej części Poznania jak też i w rejonie Cytadeli Poznańskiej ) - szło się dowiedzieć, że ów Messerschmitt Bf-109E w obszarze powietrznym pomiędzy Sołaczem a Cytadelą skręcił w lewo o kąt 100 - 110 stopni (pierwotnie leciał kursem wschodnim) - kierując się już na północ (minimalnie na północny – wschód), z bardzo dobrze widoczną z ziemi smugą czarnego dymu. Spadł on w polu, pomiędzy Nową Wsią Górną a Radojewem. Natomiast pilot owego myśliwca - który to wyskoczył z wysokości rzędu 3000 - 2500 - metrów - był znoszony w powietrzu przez wiatr w kierunku Jeżyc. Rynek Jeżycki - na którym miał wylądować - znajduje się na południowy zachód od Cytadeli. Znacznie już dalej od Cytadeli jest Rynek Św. Łazarski (obecnie: Rynek Łazarski) a najdalej : Rynek Górczyński, obecnie już nie istniejący. Stosunkowo daleko od Cytadeli - w kierunku południowym - jest Rynek Wildecki. Do dolotu na ów drugi czy trzeci tu wymieniony rynek (w kierunku na płd. – zach. od Cytadeli) – konieczny byłby bardzo, ale to bardzo silny wicher, a nie zwyczajny, słaby wiaterek.
    Na południe od rejonu Sołacza i Cytadeli, na niedużych odległościach znajdują się ; STARY RYNEK - najbardziej zabytkowy i ważny w Poznaniu, a następnie na południowy wschód od niego Nowy Rynek a nieco dalej - Plac Bernardyński - nazywany w latach II wojny i w 1945 roku - Rynkiem Bernardyńskim.
    Na południowy wschód od Cytadeli jest Rynek Śródecki (na Śródce ), natomiast na Głównej, a więc na wschód od Cytadeli - znajdował się Wschodni Rynek ( obecnie : Rynek Wchodni ).
    W dniu 1 września - a także jeszcze i w dniu 3.IX. - wiatr był z kierunku północno - wschodniego. W pierwszą wojenną niedzielę - po fakcie zbombardowania we Wrześni - za pomocą bomb zapalających - wielkiego składowiska węgla dla lokomotyw - znad wrzesińskiej stacji kolejowej - wielka, długa na 50 km wstęga czarnego dymu ciągnęła się jescze bardzo daleko za Środę - aż po rejon Śremu. W dniu 1 września - wszystkie niemieckie bomby zrzucone w dużej ilości na stacje kolejowe w Nekli i w Podstolicach - spadły niecelnie z południowej strony torów kolejowych - na pola, nie wyrządzając żadnych większych szkód ani wśród stojących na bocznicach wyładowawczych - eszelonów wojskowych, ani w obiektach stacyjnych. Zupełnie podobnie niemieckie bomby spadały 3.IX. na kilka stacji kolejowych od Kostrzyna po Podstolice i 4. IX. – na stację w Podstolicach.
    =============================
    42) - Zenon SZYMANKIEWICZ – „Poznań we wrześniu 1939”, Poznań 1985
    str.110 „Samoloty, które zbombardowały Ławicę, atakowane przez polskie myśliwce oddaliły się w kierunku północno zachodnim, zrzucając jeszcze bomby w rejonie stacji kolejowej Kiekrz.”
    ------------------------------------------------ KOMENTARZ I UWAGI - Według wielokrotnych relacji ustnych byłego pilota 132.EM - z lat 80 .i 90 tych - pana Leona Skarbeckiego z Poznania - nasze 3 P-11 - ostrzeliwały nad jeziorem Kierskim umykające znad Ławicy niemieckie bombowce. Nad północnym rejonem Kiekrza - za ostatnim Heinklem - celnie ostrzelanym przez kpr. pil. Jasińskiego - pojawiła się coraz to wydłużająca się wstęga czarnego dymu. Ów bombowiec wylądował przymusowo na południowy - zachód od Szamotuł, jako drugi z kolei bombowiec zestrzelony prez klucz obrony lotniska w Ławicy. Dalszy – kilku kilometrowy pościg był już nieefektywny, bowiem nasze samoloty nie mogły już zbliżyć się na odległość skutecznego otwarcia ognia z powodu ucieczki Heinkli na pełnej mocy ich silników i zawróciły z okolicy Pamiątkowa na Ławicę. Kpr. pil. Jasiński był wtedy rozżalony, że nie mógł dokonać okrążeń nad punktem przymusowego wylądowania w rejonie Szamotuł ostrzelanego przez siebie nieprzyjacielskiego bombowca. Niestety takich przypadków - że po fakcie zaspołowego zestrzelenia (w czasie walki grupowej) - nie zawsze była możliwość okrążenia punktu pobojowiska – co najczęściej się zdarzało po indywidualnych zwycięskich walkach powietrznych pojedynczo działającego poznańskiego myśliwca. W walce zespołowej, grupowej - najbardziej liczyło się to - by jak najwięcej samolotów wyeliminować z wroiego ugrupowania, nie oglądając się wcale za tymi samolotami, które jako dymiące i uszkodzone odpadły już od swego zespołu, szyku. Czasem w locie powrotnym dopiero poszukiwano leżących na ziemi zniszconych wraków czy uszkodzonych samolotów po przymusowych lądowaniach terenowych. Z powyższych przytoczonych informacji - wynika, że samoloty z klucza obrony Ławicy nie rozlatywały się pojedynczo nad całym Poznaniem, ani tym bardziej nie oddalały się od nieprzyjacielskich bombowców na jakiekolwiek większe odległości (trzeba tu brać po uwagę fakt - że oddalenie się na odległość 6 km - na to potrzebna była 1 minutę lotu, na odległość 12 km - 2 minuty lotu w jedną stronę (i tak dalej).
    =================================
    43) - Jednodniówka pt. „Pierwiosnek”
    „Jednodniówka” wydana z okazji stulecia istnienia Gimnazjum i Liceum im. Generała Józefa Wybickiego w Śremie oraz Zjazdu Wychowawców i Absolwentów.
    Śrem . 20 - 21 września 1958
    str. 5-6 Mgr Jan HOROWSKI były wychowawca -
    - „Krótki zarys dziejów Gimnazjum od 1858 do 1945”
    str.6 (...) „Rzucone na Śrem w pierwszym dniu wojny 1939 roku trzy bomby, miały prawdopodobnie jako cel gimnazjum. Upadły poza nim . Do szkoły sprowadzono pierwszych jeńców niemieckich , lotników” (...).
    ------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Według informacji uzyskanych wśród mieszkańców Dzierznicy - w latach 80 tych - jeden z myśliwców działających na zasadzce „Śnieciska”, po przylocie wieczorem do Dzierznicy w dniu 1.IX. - miał się cieszyć zestrzeleniem bombowca nad Śremem. Miał to być - zwyczajny, pospolity Heinkel. Jednakże, nad rejonem Śremu - operowały także i Dorniery oraz trójsilnikowe Ju-52 (od rejonu Wrocławia i Głogowa ).
    ===============================
    44)- PRZEGLĄD NEKIELSKI - ROK XVIII - Nr 19/221 LIPIEC 2009 r.
    str.11 „Wojenne wspomnienia junaka” - por. dr Józef Ladrowski
    „Dnia 1.09.1939 r. godz. 4.45 rano, zbudzony nagle przez łącznika Przyspoobienia Wojskowego – PW „Środa” z rozkazem stawienia się u komendanta PW.(...)
    „(...) Po kilku godzinach , między 11 - 11.30 następuje pierwsze bombardowanie Środy.
    (...) Po kilku godzinach względnego spokoju , o godz. 17 następuje drugi duży nalot 15 bombowców na ważny węzeł kolejowy Środa i obok stojącej cukrowni. Piękna, z dobrą widocznoscią pogoda umożliwia wrogowi skuteczne niszczenie tych strategicznych obiektów. Zginęło tu 7 Polaków i ponad 30 zostało ciężko rannych. Zginęła też moja z PW i harcerstwa instruktorka „Czerwonego Krzyża” piękna 18-letnia J. Korzeniowska. Z naszej polskiej obrony powietrznej udział biorą 2 myśliwce, startujące z polowego lotniska Mączniki k. Środy. Cześciowo rozproszyły one wrogie szyki, a w ponad godzinnej bitwie powietrznej, jeden z naszych myśliwców zestrzelił niemieckiego „Dorniera” zwiadowczo - bombowego w okolicach Kórnik - Krzesiny. Podniosło to nas młodzieńców i wszytkich Polaków na duchu i zmobilizowało do dalszych patriotycznych działań, tym bardziej, że podano wiadomość o przystapieniu Francji i Angli do wojny, co okazało się nieścisłe, gdyż wypowiedzenie wojny Niemcom nastąpiło 2 dni później”.(...)
    ----------------------------------------------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Zebrane w latach 80 tych informacje ustne na temat tego samolotu - wskazywałyby tutaj raczej - że był to bombowiec typu Do-17, niż że mógłby to być samolot rozpoznawczy typu Dornier. Pomimo, że nad liniami kolejowymi dominowały He-111 (linie : Poznań - Września, Poznań - Inowrocław, Poznań - Jarocin , Gniezno - Września, Września - Jarocin, Jarocin - Gniezno ), to zdarzały się przypadki operowania nad trasą Jarocin – Poznań oraz Jarocin – Gniezno - małych grup bombowych, właśnie że Dornierów i od jednego do max. 3 samolotów rozpoznawczych tego typu.
    ===============================
    45) - BIULETYN Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce XXII
    Warszawa 1971, Wydawnictwo Prawnicze.
    str.214 22
    Odpis
    Szef Einsatzgruppe VI Poznań, dnia 15 września 1939 r.
    R/Schr.
    Do
    Szefa Policji Bezpieczeństwa
    Berlin
    Dotyczy : Akcji „Tannenberg”
    str.215 I.2) (...) „Trzech Polaków aresztowano w Szamotułach pod zarzutem uprowadzenia niemieckiego porucznika lotnictwa, który przymusowo lądował na spadochronie.”
    ---------------------------------------- 46) - ZENON SZYMANKIEWICZ – „POZNAŃ WE WRZEŚNIU 1939”, POZNAŃ 1985
    str. 273 (...) „W cytowanym sprawozdaniu znajduje się też wiadomość : „trzech Polaków aresztowano w Szamotułach pod zarzutem uprowadzenia niemieckiego porucznika lotnictwa, który przymusowo lądował na spadochronie” *2
    *2 W wydanym w Szamotułach w 1946 r. opracowaniu Ziemia Szamotulska w walce, cierpieniu i wolności podaje się, że za uprowadzenie niemieckiego pilota zaaresztowani zostali Dekiert z Gąsaw (28 IX 1939), Bukowski z Gąsaw (10 IX 1939), Jan Jarosz – Szamotuły Osiedle (13 IX 1939)."
    Jan Jarosz ur.1906 z Szamotuł widnieje w : M. O l s z e w s k i, Fort VII. Pomordowani i zamęczeni w forcie, poz.147. Jako przyczynę zgonu odnotowano „zastrzelony przy napadzie czynnym 28 XI 1939”.
    ------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Nie jest tutaj podana data zdarzenia. Zapewne w grę mogą tu wchodzić pierwsze dwa dni wojny - bowiem 4.IX. - Niemcy byli już blisko Szamotuł, a wkroczyli tam - 7.IX. Ów lotnik mógł być np. z załogi zestrzelonego Messerschmitta Bf-110 – podanego przez dra Szymankiewicza - że został on zestrzelony 1.IX. w okolicy Szamotuł. Mógł to też być lotnik z załogi He-111 - dość celnie ostrzelanego w północno - wschodnim sektorze Poznania, podczas akcji odparcia bombowców które tam nadleciały w celu przedwieczornego ataku na Poznań w dość licznej grupie złożonej z trzech eskadr po 9 bombowców plus samolot prowadzący ową grupę. Podczas ataku na ten bardzo liczny zespół bombowców - najbardziej ucierpiała „jedenastka” samego Dowódcy Dywizjonu. W Dzierznicy - zaraz ją skierowano do nocnej naprawy przy lampach elektrycznych z dość długimi przewodami elektrycznymi oraz przy pomocy reflektorów samochodowych. D-ca Dyonu zdał sobie wtedy sprawę z tego - że naprawdę niewiele brakowało jesli nie do śmierci - to do faktu jego zestrzelenia.
    Uszkodzony bombowiec – leciał po pozbyciu się na polach bomb - co uczyniło także bardzo dużo innych niemieckich zalóg w północno - wschodnim obszarze Poznania : głównie nad rejonem Bogucina – Janikowa – Czerwonaka - coraz bardziej dymiąc, a wręcz paląc się w powietrzu. Kierunek odlotu odepchnietych znad Poznania owych napastników był północno - zachodni i wiódł poprzez rejon Szamotuł. Jak pamietano przez całe dziesiątki lat w Dzierznicy – ów płonący samolot miał mieć koncówkę lotu w obszarze pomiędzy Szamotułami a Obrzyckiem nad Wartą. Dalej - za Obrzyckiem rozciągała się już bardzo wielka strefa lasów - niezwykle trudna do przelotu uszkodzoną czy płonącą w locie maszyną. Dla niemieckich lotników -bezpieczniej było wylądować w polu czy opuścić pokład samolotu ze spadochronem - ryzykując dostanie się do polskiej niewoli, niż odbywać niezwykle niebezpieczny lot nad wielkimi połaciami lasów, a tym bardziej w obliczu nadchodzącego zmroku i nocy.
    O tymże lotniku niemieckim - nic więcej nie wiadomo ( mógł to być jakiś „znany” przypadek zestrzelenia, bądź zupełnie nowy i nieznany).
    =======================================
    47) Informacja z codziennej gazety warszawskiej:
    CZAS - 7 wieczór, SOBOTA, 2 WRZEŚNIA 1939 ROKU, Nr. 243
    str.1 100 czołgów, 34 samoloty
    ZNISZCZYŁA WROGOWI
    nasza bohaterka armia
    Dowiadujemy się ze źródeł jak najlepiej poinformowanych, że pierwszy dzień wojny narzuconej nam przez Niemcy zakończył się pełnym sukcesem naszej armii. Do północy SAMOLOTY NASZE I ARTYLERIA PRZECIWLOTNICZA STRĄCIŁA 34 BOMBOWCE NIEPRZYJACIELSKIE.
    Jedncześnie na linii frontu ROZBIIŚMY OKOŁO 100 CZOŁGÓW NIEMIECKICH.
    -----------------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Zachodzi tutaj pytanie, czy na pewno dobrze policzono ze wszystkich zakamarków POLSKI - co do jednej sztuki - wszystkie owe bombowce, czy jakichś może nie pominięto?._____________
    -------------------------------------------
    Według strony niemieckiej – w pierwszym dniu wojny Luftwaffe miała utracić na całym dużym obszarze Wielkopolski – i to nie skutkiem żadnego zestrzelenia – a jedynie „normalnego” wypadku lotniczego jedynie jeden samolot typu Bf-109. Negowane, dyskredytowane i dezawuowane są z ich strony wszystkie dane londyńskie, polskie, ustalenia powojenne w Polsce i w Wielkopolsce, wszystkie informacje typu pisemnego a szczególnie już ustalenia zbierane metodami ustnymi. Strona niemiecka jest niby tutaj absolutnie nieomylną wyrocznią w powyższych sprawach. Obecnie polscy historycy – bazując na owych niemieckich – „absolutnie pewnych i prawdziwych rzekomo danych” – podają czasami wprost niezwykłe informacje – jakby wzięte „z kapelusza” – przypisując wielu polskim pilotom Wrześniowym zupełnie niestworzone rzeczy : a to z Do-17 „robią” Heinkle (i odwrotnie), a to z samolotów bombowych „czynią” myśliwskie (lub na odwrót) a najczęściej operują ułamkowymi zwycięstwami lub samolotami uszkodzonymi – i to takich typów – czy w takich rejonach Wielkopolski czy Polski – z którymi owi piloci albo nigdy nie walczyli, albo było to w zupełnie innym rejonie albo z takim typem samolotu – którego w danym dniu nie atakowali. Dany jeden jakiś samolot niemiecki (także i uszkodzony) – z jakiegoś tam dnia – ma teraz z reguły po 2 – 3 polskich czy poznańskich zwycięzców. Historycy w tego typu poszukiwaniach – dochodzą już do wręcz niezwykłych absurdów. Patrząc na ich publikacje z ostatnich lat – można czasem się bardzo zdziwić lub nawet usmiechnąść się na różne owe „nowinki i zmiany” w owych zestawach zwycięstw pilotów z 1939 roku - jakie nastąpiły po 2000 roku. W dochodzeniu do prawdy – o wiele lepsze tutaj są publikacje wcześniejsze m.in. takich autorów jak : A. Kurowskiego, K. Sławińskiego, R. Szubańskiego, J. Pawlaka, byłego redaktora „Skrzydlatej Polski” – Tadeusza Malinowskiego i paru innych z owych lat 50 - 90 tych. Z publikacji XXI wieku – niekiedy zupełnie nie wiadomo – która to informacja jest dobra, bezbłędna i właściwa – a która nagięta, zmanipulowana i częściowo tylko przwdziwa lub nawet wcale. Tego typu przypadków namnożyło się już mnóstwo. Jak dotąd – nie powstała też „nowa”, centralna lista „obowiązujących obecnie” zwycięstw myśliwskich z 1939 roku a jedynie dla paru dywizjonów myśliwskich – gdzie można się straszliwie w owych informacjach pogubić – gdyż przy każdym dywizjonie – należałoby porozkładać na stołach i podłodze wielkie ilości dodatkowych książek i artykułów prasowych z wcześniejszych lat, by to wszystko teraz ogarnąć i „rozszyfrować” wszelkie obecne nowinki i owe „niuanse”.
    =========================
    48) - Marius Emmerling – „Luftwaffe nad Polską 1939”, ARMAGEDON, GDYNIA 2002

    Str.1 – Piątek, 1 września 1939
    str.4 - 1.1 Działania myśliwskie Luftflotte 1
    str.12 - I.(J)/LG 2
    str.13 „O godz. 17.35 wystartował patrol 2. Staffel w celu oczyszczenia nieba nad rejonem Poznania dla nadciągającej chwilę później II./KG 26 (razem 30 He-111 H). Niedaleko Poznania załogi 5./KG 26 zauważyły około godz. 18.00 samolot myśliwski, przypuszczalnie Bf-109, który spadał ku ziemi. I.(J)/LG 2 rzeczywiście straciła w tej akcji Messerschmitta, który z pewnością należał do patrolującej 2. Staffel. Na trzech innych Bf-109E zatarto silniki, ale wszystkie zapewne zdołały osiągnąć własny teren, gdzie najprawdopodobniej przymusowo wylądowały. Reszta Messerschmittów wylądowała na lotnisku o godz. 18.45.

    str.27 - 1.3. Bilans sukcesów i strat niemieckich jednostek myśliwskich
    str.28 - I.(J)LG 2 :
    2. Staffel Bf-109E – pilot ? rozbity, Poznań ?
    --------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – Jest to jedyny samolot jaki miał zostać utracony w pierwszym dniu wojny na pobliskim obszarze Poznania i zarazem całej Wielkopolski. Wszystkie natomiast inne – to ponoć wynik „chorej wyobraźni strony polskiej”, masowych oszustw i kłamstw Polaków, historyków londyńskich i efekt wieloletniego braku badań historycznych w Niemczech przez stronę polską.

    Przy pierwszym dniu wojny – jest stosunkowo najwięcej przeróżnych informacji w formie pisemnej o zestrzelonych samolotach na obszarze Wielkopolski – pomimo niemieckiej wersji – że takowych zupełnie miało tutaj wcale nie być. Kto tutaj więc nie podaje prawdy – a więc czy jest nią może strona niemiecka ? - czy polska – z „urojonymi” niby informacjami ?



    ==============================
    ==============================

    II- INFORMACJE ODNOSZĄCE SIĘ DO DNIA 2.IX.1939 ROKU
    1)- KRONIKA MIASTA POZNANIA Nr 3/1964
    MATERIAŁY
    ZENON SZYMANKIEWICZ – „NIEMIECKIE BOMBARDOWANIA POZNANIA 1 WRZEŚNIA 1939 R.” (str.17-34)
    str.28 „W tym samym dniu został również zestrzelony przez myśliwce polskie niemiecki samolot zwiadowczy, który spadł w rejonie Moraska (10 km na północ od Poznania) *33
    „ *33 (...) W związku ze strąceniem samolotu w okolicach Moraska, w styczniu 1940 r. władze hitlerowskie wytoczyły w Poznaniu proces. Ośmiu Polaków (w tym trzy kobiety) z Moraska skazanych zostało na karę śmierci za rzekome znęcanie się nad ujętymi tam 2 września 1939 r. lotnikami niemieckimi.”
    -------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – Był to rozpoznawczy Do-17 – zestrzelony przez 3 P-11 - z lotniska w Dzierznicy, w porze rannej.
    ====================================
    2) - DNI KLĘSKI,DNI CHWAŁY (Wspomnienia Wielkopolan z Września) - Wybór i opracowanie Edmund Makowski i Kazimierz Młynarz, Wydawnictwo Poznańskie 1970

    Jan URBANIAK - „Innej drogi nie było” (str.296-315)
    str. 302 „W sobotę 2 września oddaleni od poznańskich ulic, od cywilów, zdażyliśmy dojść do zupełnej równowagi. Świetnie zrobiła nam zresztą ta obserwacja walki powietrznej, jaka się nad nami w ten dzień rozegrała. Z nieprzyjacielskim samolotem rozpoznawczym wdał się w bój nasz muśliwiec. Doskakiwał do wroga, pluł seriami z karabinów maszynowego ile wlezie, w skrętach i zwodach chronił się przed ogniem Niemca, usiłującego wycofać się z walki. Terkot karabinów mieszał się z rykiem motorów. W pewnej chwili za ogonem Niemca ukazała się czarna plamka, która gwałtownie zaczęła się powiększać. Obok wrogiej maszyny zakwitły białe czasze spadochronów : dostał!
    Niemiec zniżał lot, maszyna utraciła spokój, w końcu skręciła i runęła w dół. Zniknęła za drzewami, spoza których buchnął za chwilę snop dymu.
    Tak więc byliśmy po raz pierwszy we wrześniu świadkami polskiego zwycięstwa lotniczego. Okazało się potem, że i ostatni.
    Podobnie animuszu dodawały nowe, napływające z frontu wiadomości : wszędzie biliśmy się dzielnie, wszędzie nasze wojska odnosiły sukcesy.
    Z wolna zabieraliśmy się do nocnego, drugiego we forcie spoczynku. Niestety! O zmierzchu poderwał nas rozkaz : bateria udaje się w rejon koszar. Udaliśmy się w stronę ulicy Solnej”. (...)
    -----------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Obserwację tegoż zestrzału prowadzono z fortu VII, w północno - zachodniej stronie Poznania. Ów rozpoznawczy Do-17 – został zestrzelony przez pojedynczą P-11 z Dzierznicy – będącą na patrolu rejonu Poznania.
    -------------------------------------------------
    3) - SKRZYDLATA POLSKA Nr 37 (740) 12.IX.1965 r.
    str. 16-17 KAZIMIERZ SŁAWIŃSKI – „W POGONI ZA DORNIEREM”
    str.17 „Patrole działające w poblizu frontu zestrzeliły dwa niemieckie samoloty rozpoznawcze. Była to jednak kropla w morzu. Armia od rana znajdowała się w odwrocie na wschód, bez kontaktu z nieprzyjacielem, ale nieustannie nękana przez hitlerowskie lotnictwo. Piechota skarżyła się na brak osłony lotnictwa myśliwskiego, a myśliwcy skarżyli się na częste ostrzeliwanie samolotów przez własną piechotę.
    Wieczorem dowódca dywizjonu zaproponował dowódcy lotnictwa armii inne użycie dywizjonu. Trzymanie gros dywizjonu w alarmie okazało się mało skuteczne. Zaproponował więc zorganizowanie w pobliżu frontu szeregu zasadzek, z głównym zwalczniem lotnictwa niemieckiego bombardującego oddziały naziemne. Dowódca Lotnictwa Armii zaakceptował wniosek”.(…)
    ---------------------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI - Identyczna informacja znajduje sie na stronie 11 książki Kazimierza Sławińskiego - „Wyrównany rachunek” Wydawnictwo MON, Warszawa 1966 r.
    Myśliwcy z Dzierznicy – w drugim dniu wojny – rzeczywiście poznańscy myśliwcy zestrzelili w północnym rejonie Poznania 2 nieprzyjacielskie samoloty rozpoznawcze. Tutaj – pomimo beletrystycznego charakteru opowieści książki – autor podał dobry i prawdziwy fakt zestrzeleń 2 samolotów (typu Do-17).

    ==============================
    4) - Bolesław FRANKIEWICZ – „Z dziejów Ziemi Pobiedziskiej”, POBIEDZISKA 1990, Wyd.I
    str.104 „W dniu 2 września 14 Dywizja Piechoty skierowana do obrony Poznania lokowała swe oddziały w rejonie Swarzędza , Kostrzyna i Pobiedzisk (...). Nad miastem przelatywały samoloty, które bombardowały umocnienia ziemne obsadzone przez wojsko, a ciągnące się od jeziora Kłecko do jeziora Lednica. Na terenie powiatu gnieźnieńskiego samoloty bombardowały zgrupowania Armii Poznań i lotniska polowe. W starciu powietrznym na północ od Pobiedzisk został zestrzelony niemiecki bombowiec przez polski samolot myśliwski. Lecąc na ziemię stanął w płomieniach”. (...).
    Wyd. II, POBIEDZISKA 2007 r. - Ta sama informacja na str. 154.
    --------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – Był to zestrzelony He-111 – przez samotną P-11 z lotniska w Dzierznicy – która ścigała po południu - od rejonu Nekli – grupkę 6 niemieckich bombowców.
    =============================== 5) - „Wrzesniowe dni klęski, dni chwaly” - oprac. Edmund Makowski, Wydawnictwo Poznańskie, POZNAŃ 1989

    str.49-62 Czesław BURDAJEWICZ –„Uczniowie HCP we wrześniu 1939”
    str.56 „W drugim dniu obserwowaliśmy samoloty, które prelatywały bardzo wysoko (...)
    W godzinach popołudniowych obserwowałem z terenu zakładu, jak nad horyzontem południowo - wschodniej części miasta toczyła się walka powietrzna . Jeden z „Heinkli” był atakowany przez P-11 i zapalił się. Polski mysliwiec jeszcze raz zaatakował ogon samolotu. „Heinkel” zniknął za dachami domów, kierując się ku ziemi”.(...)
    ----------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI – Był to He-111 – zestrzelony późniejszym nieco już popołudniem przez P-11 będącą na patrolu rejonu Poznania. Niemiecki samolot – po opuszczeniu jego pokładu przez załogę ze spadochronami – spadł w polu miejscowości Gądki, po zachodniej stronie drogi z Poznania do Środy.
    ============================
    6) - OWIDIUSZ GORCZAKOW, JANUSZ PRZYMANOWSKI –„MINERZY PODNIEBNYCH DRÓG”, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, WARSZAWA 1960
    str.13 (...) ”...Janek Tyma poszedł do wojska na ochotnika mając lat dziewiętnaście. Przy 7 dyonie artylerii Kon -str.14- nej w Poznaniu skończył szkołę podoficerską jako kapral, ze specjalnością telefonisty.
    Pod koniec sierpnia w 1939 roku mieli ostre strzelanie pod Śremem. Przed wieczorem akurat poszli z kolegą do dziewcząt we wsi i ściskali je w opłotkach, kiedy wiatr doniósł sygnał trąbki grającej alarm.
    Pobiegli przez pola na przełaj. Dyon stał już w kolumnie, kanonierzy z baterii łączności trzymali osiodłane konie. Ruszyli do Poznania.
    W koszarach dostali nowe sukienne mundury i rotmistrz wyglosił pogadankę o tym, że może być wojna.
    Dwa dni później , maszerując, na Kórnik, zobaczyli pierwszą walkę powietrzną : polski myśliwiec dopadł niemieckiego bombowca i zrąbał go trzema seriami. Potem pod Turkiem niespodziewanie gruchnęlo parę ciężkich pocisków wzdłuż szosy”. (...)
    -----------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Mógł to być He-111, który po południu 2.IX. spadł w polu Gądek - jako zaobserwowany przez Czesława Burdajewicza. Mógł to być też zupełnie inny bombowiec. Nie wykluczone - że mógł to być rozpoznawczy Dornier - którego mógł zestrzelić w porze rannej - na południowy wschód od Swarzędza - ppor. pil.Kostecki. I ostatnia możliwość - to rozpoznawczy Do-17 F2, zestrzelony na las koło Mieczewa w pobliżu Kórnika - przez ppor. pil. Gedymina. Z braku okreslenia tutaj godziny zdarzenia czy choćby pory dnia – nie można tego zestrzelenia bliżej zidentyfikować.
    ----------------------------------------

    7) - Kazimierz TYMIENIECKI – „Wspomnienia z jesieni 1939”, ZAKŁAD NARODOWY IMIENIA OSSOLIŃSKICH - WYDAWNICTWO, WROCŁAW 1972
    str.34 „.2 IX Stan ogólny przedstawia się podobnie jak dotychczas. Naloty powtarzają się, ale są mniej groźne. Obrona własna jest bardziej widoczna. Obserwujemy jak nasi lotnicy wyganiają pojedynczych Niemców poza obręb miasta, mianowicie w kierunku wschodnim, i tam podobno zestrzeliwują ich.
    Dzień jest słoneczny”.(...)
    -------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Do takich to samolotów mogą należeć : rozpoznawczy Dornier z pory wczesno rannej - atakowany przez ppor. pil. Kosteckiego, Bf-109 - zatakowany w porze okołopołudniowej przez 1 P-11 z Dzierznicy - która zanurkowała na niego znad wierzchołkowej części chmur kłębiastych - gdy ten leciał pod dolną podstawą tych chmur nad okolicą Gądek (wylądował on przymusowo w polu Swarzędza, w północno - wschodniej stonie skrzyżowania dróg - warszawskiej i wiodącej do Kobylnicy, obecnej ulicy Polnej, na północ zaś od budynku Szkoły Podstawowej Nr2 - usytuowanej na połudmiowy zachód od owego skrzyżowania). Trzecm takowym samolotem mógł być He-111 - który to spalił się w polu Gądek, w porze już późniejszego popołudnia.
    --------------------------------------------------------

    8) - KUROWSKI ADAM – „LOTNICTWO POLSKIE W 1939 ROKU”
    str.150 2 WRZEŚNIA
    str. 151 „III/3 d y o n m y ś l. pozostawał swym gros na lotnisku Dzierznica ; zasadzki jak poprzednio, stan ogólny - 20 samolotów.
    Zasadzka pod Swarzędzem zestrzeliła ponownie 2 bombowce. Z zestrzelonego He-111 na wysokości 800 m wyskoczyło 2 Niemców razem, trzymając się wpół. Gdy spadochron zaczął się rozwijać, jeden z nich oderwał się i spadł na ziemię.
    Dalsze 3 bombowce zestrzeliła zasadzka pod Kaliszem. Z rana przechwyciła ona eskadrę 12 Ju-86 i 2 z nich strąciła. O zmroku pilot wykonujący lot w pojedynkę, napotkał 9 Ju-86, które zbombardowaly Koło, zaatakował ostatni prawoskrzydłowy samolot ciągu i zestrzelił go. Lądował prawie w zupełnych ciemnościach.*76
    *76 Maszynopis PLKP, str.53
    Z lotniska Dzierznica wysyłano w ciągu dnia patrole w rej. Poznania, ale takie działania w dużym stopniu zużywały siły dywizjonu. Sieć dozorowania wskutek ewakuacji pracowała już bardzo słabo.” (...)
    -------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – Z reguły płk Kurowski – pisząc o zasadzkach rejonu Swarzędza używał pojęć : „zasadzka pod Swarzędzem” oraz zasadzka w Kobylem Polu. Informacja odnośnie He-111 – dotyczy zestrzału ppor. pil. Gedymina. Natomiast na zasadzce rejonu Kalisza – zestrzelono nie 3 Ju-86 ale 3 Do-17.
    =========================
    9) - IPMiS LOT A.II.18/1
    DZIENNIK DZIAŁANIA DYONU III/3
    2 Wrzesień
    (...) „Zasadzka Kalisz: skład kpt .Jastrzębski, ppor.Bibrowicz, podch. Wapniarek, Olewiński, Pudelewicz, Jaroszka, kpr. Kuik, Chojnacki, Jasiński. Ilość samolotów 6. Wykonano kilka startów na samoloty npla, oraz wyprawy bombardujące Kalisz.
    Wynik walk: kpt. Jastrzębski, ppor. Bibrowicz, podch. Pudelewicz zestrzelili każdy po jednym JU-86”. (…)
    ----------------------------------------- KOMENTARZ I UWAGI - W przeciwieństwie do pierwszego „DZIENNIKA” -zostały tytaj podane 3 bombowce typu Junkers Ju-86. W swym pierwszym opracowaniu, z 1939 roku, z Francji - były już d-ca dyonu podawał, że 2 września ppor. pil. Bibrowicz na tamtejszej zasadzce zestrzelił jednego Dorniera (i nikt inny poza tym), oraz że 3 września - było tam identycznie (a razem 2 i 3 września zestrzelono stamtąd 2 samoloty typu Dornier Do-17). Na zasadzce w rejonie Kalisza na pewno nie było kpr. pil. Jasińskiego, który to z Ławicy przyleciał z draśniętym przez pocisk - kciukiem lewej ręki a do kabiny P-11 wsiadł dopiero 3.IX., po godz. 17 : 30 - w celu odlotu na nowo zorganizowaną zasadzkę z płd. strony Gniezna - w folwarku Nałęcz.

    ===========================
    10) - INFORMACJA Z INTERNETU
    Oólnopolski miesięcznik ODKRYWCA
    Forum II RP-Wojsko Polskie 1918-1939
    III/3 Dyon Myśl.i 9 puł.uł - rzecz o pierwszym zestrzale poznańskiej jednostki myśliwskiej w 1939 roku
    Gebhart / 3669/87/ 2007- 08-09 15:33.00
    9 Pułk Ułanów Małopolskich. Edinburgh, 1947.
    „Dnia 2 września pułk wypoczywa na postoju, gdzie wymienia gorsze konie z poboru u okolicznych kolonistów niemieckich. Dnia tego obserwujemy po raz pierwszy ciężką ale zwycięzką walkę powietrzną lotników polskich z niemieckimi bombowcami, ktore pomimo przewagi liczebnej zostały przez naszych myśliwców zaatakowane i ze stratami wróciły na zachód” .
    Nota bene, 2 IX p.uł. miał mp w Człopach, Jezierzu, Czachórkach i Wagowie a nie w Nekli.
    ----------------------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI - Po bardzo energicznych atakach powietrznych nad lasami północno - zachodniego rejonu Wrześni - przez na pewno minimum 2 P-11 (na 1-2 samoloty z grupy bombowców typu He-111, w składzie minimum 1 eskadry samolotów – nad północnym skrajem lasów przed majątkiem ziemskim w Radomicach) - jak to zaobserwował jeden z mieszkańców Nekli, przebywający 2.IX. w tamtejszej okolicy - około godz.14: 00 - jeden z bombowców odpadł od swej grupy - ciągnąc długi warkocz dymu. Nasze myśliwce zawzięcie atakowały innego już niemieckiego bombowca - z niewiadomym skutkiem - bowiem samoloty szybko znikły z pola widzenia za drzewami lasu. Podane w relacji słowo „ ze stratami” może oznaczać upadek na rejon lasów rejonu Rakowa – Jezierc – Sannik – Wagowa więcej niż tylko jednego niemieckiego bombowca (kto wie - czy może nie dwóch? ).
    ==============================
    11) - „Wspomnienia z Wrześniowych dni” - Wybór, opracowanie i wstęp-Edmund MAKOWSKI
    str.211-264 ZYGMUND KONRAD NOWAKOWSKI – „OKRES WOJENNY W POLSCE W 1939 R.”
    str.220 „Dni 2 i 3 września były na naszym terenie pełne pomyślnych wrażeń. Nad ranem ogień przeciwlotniczy uszkodził niemiecki samolot, który zaczął się palić. Za pomocą spadochronów uratowało się trzech pilotów, z których jednego, broniącego się pistoletem, zabili nasi żołnierze. Pozostałych odstawiono do dowodztwa Brygady wraz z ciekawymi mapami, ktore przy nich znaleziono. Na mapach zaznaczone były pozycje naszego rejonu i wyznaczone dla lotników zadania, a więc cele bombardowań. Do Radzewa napłynęły -str.221- także wiadomości o walkach naszej kawalerii i piechoty z oddziałami Grenzschutzu i Landwehry, które przekroczyły granicę i nacierały na Leszno, Rydzynę, Bojanowo i Rawicz,(...).
    Dnia 3 września dowództwo 7 DAK przesunęło się w okolice Zaniemyśla i znajdowało się tam przez 3 i 4 wrzesnia.” (…)
    -------------------------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI - Dwóch niemieckich lotników z Ju-52 zabrano zaraz na przesłuchanie do dowództwa Wielkopolskiej Brygady Kawalerii (zapewne do Śremu). Był to zestrzał 1 lub 2 P-11 – z zasadzki pobliża Śniecisk.
    ============================


    12) - LEW SAPIEHA – „Wojna z wysokości siodła” - NAKŁADEM POLSKIEJ FUNDACJI KULTURALNEJ - LONDYN 1965
    str. 22 2.9.1939.
    „Cały dzień postój. Wybijanie blaszek tożsamości, kucie koni, dopasowywanie juków i ostateczne dobieranie koni. W południe zaprzysiężenie szwadronu w nieco makabryczny sposób przeprowadzone przez rotmistrza. Ma on wybitny talent do deprymowania ludzi i jego przemówienie było pogrzebowo-konspiracyjne. Wypłacają nam żołd. Po obiedzie z kotła, rotmistrz wzywa mnie do siebie i poleca zająć się cenzurą poczty. Z dowództwa zapowiedziano nam, że pod wieczór obejdzie szwadrony goniec, żeby zebrać listy do wysyłki, mam więc przejrzeć listy przyniesione przez ułanów. Czekając na nie piszę i ja list, zastanawiając się czy wsadzić w kopertę pieniądze które mi wypłacili, czy przekazem pocztowym je wysłać. A potem zabieram się do czytania przyniesionych mi listów. Zebrało się ich kilkanaście. Przeglądam je z zażenowaniem, które pomału rozprasza przekonanie się, że żadnych wielkich sekretów w nich nie ma. Są zadziwiająco do siebie podobne i zdawkowe.
    Czytanie przerywa mi nagły warkot samolotów i nim zdążyliśmy ukryć się pod drzewami, bliziutko nas i tuż -str.23- nad drzewami przelatują dwa samoloty na których rozpoznajemy polskie znaki. W parę minut znów słyszymy czyjś okrzyk : - „Biją się! O, tam w górze!” - Wszyscy kierują wzrok we wskazaną stronę i wysoko w kierunku północno wschodnim dostrzegamy krażące samoloty. Po chwili ucho wyłapuje narastający i opadający warkot silników. Trudno się zorientować które z czterech kręcących się w kółko samolotów nasze a które niemieckie bo są za daleko. Z zapartym tchem śledzimy ich ewolucje nie rozumiejąc ani ich taktyki ani celowości ich ruchów. Chwilami wydaje mi się, że słyszę jak gdyby któtkie salwy z broni maszynowej. Nagle jeden z samolotów, który właśnie zaczął wspinać się znowu do góry z pętli którą zrobił, gwałtownie zmienił kierunek i zaczął ostro obniżać lot i buchnęła za nim smuga dymu... Jeszcze nim znikł nam z oczu za murem otaczającego nas lasu widać było jak wpadł w pionowy korkociąg. Z przyglądającego się tłumu żołnierzy poszło jakby zbiorowe westchnienie i cisza prysła. – „Nasi zestrzelili, nasi!... „ „A kto jego wie czyj?” … „Jak to nie widziałeś ?” - przekrzykiwali się jeden przez drugiego ułani. Nie wiem na pewno. Może i był niemiecki bo z trzech pozostałych jeden dał nura i zaczął oddalać się szybko a nam się wydawało, że pozostałe dwa, które jeszcze przez chwilę krążyły daleko nad lasem podobne z kształtu do tych dwóch co przedtem przelecieły tuż nad nami.
    - Kryj się pod drzewa! - rozległ się doniosły głos dowódcy szwadronu. Ludzie którzy chmarą wylegli na otwartą porębę przed leśniczówką aby przyglądać się bitwie powietrznej, z pewnym ociąganiem się zaczęli wracać do koni pod sosny. Samoloty znikły...
    Wracam do listów. Odczytuję mój własny napisany jesz - str.24- cze zanim czytałem te inne i konstatuję, że jest równie zdawkowy i beztreściowy co wszystkie tamte. Chcę coś dopisać, coś co by naprawdę upewniło, że wszystko jest w porządku i na jak najlepszej drodze... Ale co ja wiem o tym co się dzieje ? Radia własnego w szwadronie nie mamy a ewakuujący się leśniczy zabrał jedyne które było w naszym zasięgu. Dopisuję post scriptum : „Właśnie widzieliśmy walki lotnicze i jak nasi zestrzelili niemiecki samolot.” Taka nowa wersja przysłowia : „Jak się nie ma co sie lubi” - Jak się nie wie co jest, to się mówi to co chciałoby się żeby było... Ciekaw jestem czy lotnikowi z tego samolotu udalo się wyskoczyć. Czy oni w ogóle mają możność uratowania się, czy mają spadochrony ? Za daleko było żeby dostrzec. I w ogóle nie wyglądało na to aby mógł mieć czas. A może zginął już tam na górze?. I poniważ nie mam pewności czy to był Niemiec, w myśli dodaję : - Daj mu, Boże, żeby się uratował.
    Jest cudne, późne popołudnie. Ułani pokończyli prace przy koniach i sprzęcie i siedzą albo leżą grupkami na skraju lasu paląc papierosy, których błękitne dymki chwytają ukośne promienie zachodzącego słońca. Ciszę przerywa warkot motocykla. Przyjechał z dowództwa kapral Jakiełła zabrać pocztę. Zapewnia nas, że na pewno strącony samolot był niemiecki, ale również, że bombardowane było Gniezno. Przywozi też polecenie dla dowódcy szwadronu aby natychmiast jechał na odprawę do dowództwa pułku.
    Wieczór alarm i wymarsz. Po ciemku maszerujemy do szosy Poznań - Gniezno, gdzie na wysokości dworu Czachórki zbiera się cały pułk. Po uporządkowaniu kolumny maszerujemy w kierunku Poznania. Po raz pierwszy spotykamy się ze strumieniem wozów i aut a nawet z jakimś -str.25- kolumnami wojska idącymi na wschód. W Swarzędzu mijamy kolumnę ludzi w szarych więziennych ubraniach. Jedni twierdzą, że to ewakuowani więźniowie, inni że to wariaci z Bolechowa. Robią przykre wrażenie.”(…)
    ----------------------------------------
    13) - INFORMACJE Z INTERNETU
    dws.org.pl Twoje forum o wojnach światowych
    Kiedy do Wielkopolski przybył 9.Pułk Ułanów w 1939 ?
    smoke So 15 lis,2014 21:12
    EDWARD KSYK – “W barwach 9. Pułku Ułanów Małopolskich”, Gdańsk 2012
    str. 508 „Widzimy przelatujące samoloty z naszymi znakami rozpoznawczymi. Ktoś przynosi wiadomość, że walczyły one z myśliwcami nieprzyjacielskimi i jakoby zwycięzko. Myśmy tego nie widzieli”. Fragment tekstu z 2 września. Szerzej opisuje walkę powietrzną Sapieha. W rzeczywistości 2 września dwa niemickie bombowce zestrzelił z zasadzki z lądowiska Kobyle Pole (obecnie Kobylepole w dzielnicy Nowe Miasto w Poznaniu) ppor. Giedymin, Raczej chodzi o zestrzelonego Dorniera 17 o godz.10.00, bo ppor. Giedymin dopadł go nad jez. Kórnickim, więc była szansa, że ktoś to z 9.puł mógł jakoś widzieć. Drugi He-111 został zestrzelony nad jez. Kierskim, więc całkiem daleko od 9.puł.

    Re : Śr 11 lut, 2015 00:49
    Mjr Zygmunt Elsner (kwatermistrz) 9 pułku ułanów małopolskich ) w swoim dzienniku napisał :
    (...) „Jechaliśmy przez Tarnopol, Lwów, Rzeszów, Tarnów(...), Kraków, Częstochowę (..), dalej Kutno, Konin,Wrześnię do Nekli, gdzie nastąpiło wyładowanie.(...) Do Nekli przybyliśmy w godzinach rannych 1 IX 1939 przy czym niektóre transporty były nieszkodliwie niepokojone przez lotnictwo niemieckie. Następnie pisze:
    „Bezpośrednio po wyładowaniu pojechałem z Dowódcą Pułku - ppłk. dypl. Klemensem Rudnickim do zakwaterowania pułku, przy czym zatrzymaliśmy się w Kostrzyniu na obiad.(...) Z Kostrzynia pojechaliśmy przez rejon zakwaterowania pułku tj. Saniki, Wagowo, Czachórki do sztabu Armii gen. Kutrzeby, do Gniezna. Gniezno było już niepokojone przez lotnictwo niemieckie i tam też po raz pierwszy widziałem samolot niemiecki wysoko lecący nad Gnieznem.”
    By dalej wspominać:
    „Noc z 1 na 2 IX przeszła spokojnie. Dnia 2 IX od rana słychać było przelatujące lotnictwo niemieckie w kierunku na Gniezno i dalej, przy czym w godz. wczesnych popołudniowych byliśmy świadkami pięknej walki powietrznej, która rozegrała się nad naszym rejonem pułku, gdzie parę samolotów ścigało zawzięcie lotników niemieckich. Wiązka strzałów z karabinów naszego myśliwca siedziała w samym samolocie niemieckim, co bylo dobrze widoczne z powodu użycia przez naszego lotnika pocisków dymnych . Jaki wynik walki był, tego nie udało się zobaczyć, bo samoloty zniknęły w obłokach” .
    (...)
    Dodam, że to zapiski nigdzie nie publikowane. Mam ich skan i cytuję, co autor napisał.
    yankee So 28 lut, 2015 01:10
    we wspomnieniach rtm. Bieleckiego jest informacja o jeszcze jednym samolocie:
    „W trakcie walk wrześniowych jego szwadron m.in. na pewno zniszczył 4 czołgi i jeden zdobył, uszkodził samolot zwiadowczy Storch (zniszczony potem przez saperów po przymusowym lądowaniu)” - chodzi o 2 szwadron.”
    ---------------------------------------

    14) - TECHNIKA WOJSKOWA - HISTORIA - Numer specialny 6/2015
    str.74-88 MARIUS EMMERLING – „Dywizjony niszczycieli 1.Floty Powietrznej W 1939 r.: I.(Z)/LG 1, I./ZG 1 i II./ZG 1 (Jadgruppe 101) Część I

    str. 81 SOBOTA , 2 WRZEŚNIA 1939
    (...) „O 13.45 do sztabu 1. Dywizji Lotniczej wpłynął następujący telegram: Meldunek własnego samolotu rozpoznawczego - [lotnisko, przyp.aut.] Gniezno użytkowane. Startuje formacja myśliwców. Prawdopodobnie w meldunku jest mowa o wysłaniu w powietrze kilku Bf-109E z II./ZG I. W tym samym czasie w rejonie Gniezna operowały He-111P z Stabsstaffel/KG 27 ( od 12.31 do 15.27). W trakcie wykonywania misji załogi bombowców zaobserwowały walkę powietrzną , zakończoną zapaleniem się samolotu myśliwskiego. Analogiczną relację przedstawił m.in. naoczny świadek z ziemi, ppor. Lew Sapiecha z 9.Pułku Ułanów Małopolskich, według którego jeden Meserschmitt został zestrzelony przez dwa polskie myśliwce i spadł w rejonie Czachurek (na północ od Kostrzyna). Na listach strat kwatermistrza Luftwaffe pod 3 września (czyli dzień później) pojawia się jeden Bf-109 pochodzący z 1.Floty, którego pilot miał zginąć.”(...) .
    -------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - O ile do X.2015 r. strona niemiecka zdołała zebrać dane świadczące o fakcie zestrzelenia przez III/3 DM Armii „POZNAŃ” około 11-12 samolotów Luftwaffe za okres dni : 1-17 września 1939 roku - to już w listopadzie 2015 roku podano w bardzo jednak nieśmiały sposób dodatkowo dwa myśliwskie Messerschmitty Bf-109 więcej. Pierwszego - zestrzelonego Bf-109 E - przez kpr. pil. Jasińskiego (z którego to niemiecki pilot wyskoczył ze spadochronem i dostał się do polskiej niewoli ). I teraz owego drugiego - który to spadł zapewne nieco bardziej na północny wschód od Wagowa, a więc jakby nieco bliżej linii kolejowej z Gniezna do Poznania. Mogła to więc być okolica Jezierc – Wierzyc a nawet i Przyborowa, nie wykluczając zupełnie i Leśniewa. Ale już nieco później – znów strona niemiecka zaczęła twierdzić – że są jedynie ich dane przypuszczalne, nie mające pokrycia w ich dokumentacji.
    Mamy tutaj 4 relacje o fakcie zestrzelenia w porze okołobiedniej, a raczej po obiedzie niemieckiego samolotu myśliwskiego nad strefą lasów rejonu Wagowo – Czerniejewo. Zapewne punkt jego pobojwiska powinien być w lesie - o kilka km od Wagowa - na północy - wschód, a więc w obrębie takich miejscowości jak : Wagowo - Jezierce - Rakowo - może i Lipki - Brzózki czy Graby, a więc na odległość rzędu 3-5 km. Dokładnego punktu pobojowiska-nie udalo się odszukać, wytropić. W tamtejszym rejonie lasów - po zachodniej strony drogi z Nekli do Czerniejewa - z tego co jest znane - zakończyło swój lot w dniach 1-6. IX - kilka niemieckich samolotów :
    1. IX. - około godz. 9 : 00 - 10 : 00 He-111 - który spadł na szkółkę leśną w Jeziercach, gdzie zginął niemiecki obserwator,
    1.IX. lub może 2.IX. - nieustalonego typu samolot niemiecki - który został zestrzelony przez artylerię przeciwlotniczą. Miał on spaść na las - w okolicy Nekielki (w zachodniej jej części),
    2.IX.- omawiany wyżej Bf-109,
    2.IX. Bf-109 - jego kolega - który to zakończył swój lot w polu - tuż przy południowym poboczu drogi Poznań – Warszawa, na zachód od miejscowości Siedlec, stosunkowo blisko (o kilkaset metrów - na północny wschód od lasku z bardzo wysokimi drzewami liściastymi o gęstym zadrzewieniu wówczas) miejsca ulokowania zasadzki 2 P-11 Iwno (Iwno – Libartowo ) - która to we wspaniałym stylu zdobyła dwa zwycięstwa,
    2.IX. - 1 (a możliwe, że i więcej ?) Heinkel He-111 – zestrzelony (zestrzelone) około godz. 14 : 00 nad strefą postoju 9. Pułku Ułanów Małopolskich - w nieznanym, niewykrytym miejscu (czy może i miejscach) - w locie odlotowym do III RZESZY,
    3.IX - Bf-110 - który to po przymusowym wylądowaniu na ścierniskowym polu - nieco na południe od wioski Leśniewo - zawiesił się na wysokim, rozłożystym drzewie liściastym tylną, ogonową częścią wśród jego konarów a jego załogę - po opatrzeniu ran przez mieszkańców Lesniewa, a następnie przez polskich żołnierzy - odwieziono do szpitala powiatowego w Gnieźnie (przypadek zestrzelenia tegoż Messerschmitta - przez myśliwca z zasadzki w Malczewie - był najsłynniejszym zestrzeleniem lotniczym nie tylko na Ziemi Poznańskiej, lecz nawet i Konińskiej. Z kolei - drugim takim – był zestrzał artyleryjski z 5.IX. nad przejściem mostowym w Ślesinie - a który to He-111 spadł w Piotrkowicach (w płn. – wsch. stronie). Trzecim najsłynniejszym zestrzałem był He-111 - z miejscowości Ruszków II - który to wpadł w bagna na południowy - wschód od Koła - jako zestrzał myśliwców z Brygady Pościgowej 6 .IX,

    3.IX. - He-111 - jako zestrzał zasadzki z Gułtów - który spadł na skarpę wyschniętego jeziora - kilkadziesiat metrów na zachód (z lekka jakby na płn.-zach.) od jeziora Okrąglak , na północny - zachód od Nekielki,
    6.IX. – Ju-87 - który wylądował przymusowo w polu Rakowa - czy może już Grabów, w odlegości ponad 1,5 km na południowy zachód od Czerniejewa. Znalazł się on w strefie działania ośmio samolotowej zasadzki myśliwskiej na wschód od majątku w Przyborowie, na północny zachód od Czerniejewa. W parę godzin póżniej - po fakcie zbiegnięcia jego załogi do lasu w Grabach i po ucieczce linią kolejową jakąś porzuconą polską drezyną (z rejonu może nawet i Nekli ? ) - ów Stukas został zniszczony przez innego Ju-87 bombami zapalającymi (Ju-87 bowiem w 1939 roku należał do najbardziej tajnych niemieckich samolotów ),
    6-8.IX. - Ewentualnie inne zestrzelone samoloty przez bardzo energicznie tam dzialającą zasadzkę w Przyborowie koło Czerniejewa (według niepotwierdonych informacji - jeden niemiecki samolot miał spaść w większy staw w Goraninie - zapewne mogły też i spadać na las w obszarze Czerniejewo – Września – Nekla – Iwno – Leśniewo – Goranin). W sumie – na rejony lasów czerniejewsko – nekielskich (po zachodniej stronie drogi z Pawłowa – do Goranina – do Czerniejewa – i do Nekli) a drogą z Iwna do Łubowa oraz na pobliskie pola w ich okolicach – mogło spaść – z tego co wiadomo w granicach 7-8 - może i nawet 9 samolotów, z czego 3 – zakończyły swój lot w pobliskich lub dalszych okolicznych polach (1 Bf-109 – nieco dalej od strefy lasów, 1 Bf-110, 1 Ju-87).
    Jeśli chodzi o 2 samoloty zestrzelone przez ppor. pil. Gedymina – to walka z nimi a potem ich upadki na ziemię - były na odległościach ponad 25 – do około 30 km (i większych) – zatem niemożliwe było ich zaobserwowanie na tych odległościach – a przynajmniej bez użycia lornetki. Mając zaś lornetkę typu 6 x 30 lub 8 x 30 – należałoby bez przerwy lustrować niebo i to we wszystkich sektorach od rejonu Wagowa – Sannik – Czachurek (a więc południowy i zachodni sektor nieba ale również i północny i wschodni lub choćby takie wycinki nieba jak : płd. – zach. , płn. – zach. a przy okazji płn. – wsch. i płd.- wschodni). Zaobserwowanie dymiącego w locie samolotu przez wymienione lornetki – było możliwe na odległościach rzędu 25 – 30 – do około 40 km w warunkach niezwykle przezroczystego nieba, a przy lekkich zamgleniach – na odległościach rzędu 20-25 km.

    =================================
    15) - ZENON SZYMANKIEWICZ – „POZNAŃ WE WRZEŚNIU 1939”, WYDAWNICTWO POZNAŃSKIE, POZNAŃ 1985
    str.132 (...) „Liczbę zestrzelonych tego dnia w rejonie Poznania niemieckich samolotów ocenić można na 3-4 maszyny *10”
    *10 (...) „Podaje się o rozbiciu samolotu w rejonie wsi Czołowo - Las Zwierzyniec (W obronie polskiego nieba, „Gazeta Poznańska” z dn. 20-21 X 1979 nr 237). Być może jest to maszyna zestrzelona przez ppor. Gedymina. Plut. Feliks Ossig z 7.batalionu radiotechnicznego podaje, że 2 września w godzinach popołudniowych, przygotowując się do objęcia poczty w Swarzędzu, był tam tłumaczem w trakcie przesłuchania oficera, pilota niemieckiego. Jeniec ranny (uprzednio opatrzony) nie chciał wyjawić, z której jest jednostki. Miał natomiast życzenie spotkania się z pilotem polskim, który go zestrzelił ! Ossig podaje, iż przesłuchanie odbyło się w restauracji w rynku, przed którą zebrał się tlum uzbrojony w widły i siekiery, żądający wydania pilota. Aby uniknąć samosądu oficerowie polscy wyprowadzili lotnika z lokalu tylnym wyjściem.”
    --------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI
    Jest wielce prawdopodobne - że mógł to być zestrzelony pilot Messerschmitta Bf-109, który to swym samolotem wylądował przymusowo na spodniej części kadłuba, około godziny 13 : 00 w polu przy obecnej ulicy Polnej w Swarzedzu , w północno zachodnim sektorze skrzyżowania dróg : Poznań – Warszawa i z Tulec do Kobylnicy. Do rynku w Swarzędzu - doprowadził go - broniąc przed opluwaniem i rzucaniem w niego kamieni -znany ówczesny żandarm w Swarzedzu - nazwiskiem Szlapczyński. Ów pilot nie był zbytnio ranny - bowiem ponad 1 km był eskortowany na pieszo. Mieszkańcy Swarzędza na przełomie lat 80/90 - twiedzili, że był on asem myśliwskim z Hiszpanii, bardzo rozżalony faktem nieoczekiwanego zestrzelenia w drugim dniu wojny. Niedługo potem – wojskową cieżarówką do Swarzedza przywieziono innego niemieckiego lotnika - z He-111 - z zabandażowaną lewą ręką - z pola pod Kicinem. Samolot ten został zestrzelony z zasadzki przy lesie Zielińca (z południowej strony lotniska Kobylnica - ktore to potem okroili Niemcy podczas okupacji z dwóch stron i odtąd nie miało już kształtu kwadratu czy prostokąta - ale trójkąta pomiędzy 3 ma liniami kolejowymi). Pilot - P-11 - pogromca Messerschmitta – odbywał lot patrolowy nad linią kolejową z Poznania do Jarocina.
    Nie można tu też wykluczyć przywiezienia po południu do Swarzędza – innego jeszcze pilota Messerschmitta - ktory swój lot zakończył w obszarze Siedlec – Kostrzyn - koło zasadzki mysliwskiej Iwno ( Iwno – Libartowo ).
    Pan Szymankiewicz – podał tam jeszcze zestrzelony samolot salwą z karabinów – który przymusowo wylądował w rejonie Krobia – Miejska Górka i został tam zaraz zniszczony przez Polaków – na podstawie inf. zawartej na str. 89 książki : P. Bauer, B. Polak – „55 poznański pułk piechoty w obronie ojczyzny”. Wg kilku informacji ustnych ze Śremu – był to Junkers Ju-52.

    ===============================
    16) - MELCHIOR WAŃKOWICZ – „WRZESIEŃ ŻAGWIĄCY”
    str. 175 „Drugiego dnia wojny zostają zastawione dwie zasadzki na miejscu prawdopodobnego ciągu Niemców : pod Kaliszem i pod Gnieznem.
    Niemcy tracą dwa heinkle, jednego henszla 126 i dwa dorniery.
    My - jeden samolot uszkodzony przy lądowaniu.
    A więc i w Armii Poznańskiej widzimy to samo zjawisko, co i w innych armiach w pierwszych dniach wojny : pomimo ogromnej przewagi niemieckiej, wszędzie zadajemy im znacznie większe straty. Przyczyna jak i gdzie indziej : „nad przeszkolony” personel oraz większa zwrotność naszych myśliwców okupiona większą powolnością”.(...)
    ---------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Informacja o 5-ciu zestrzelonych samolotach - może tutaj odnosić się do wymienionych dwu zasadzek. Wiadomo, że zasadzka „KALISZ" zestrzeliła 3 Dorniery. Dodatkowo jeszcze - wg londyńskiej informacji - bylego oficera operacyjnego dowództwa lotnictwa Armii „POZNAŃ"- mjra dypl. pil. Jana Koźmińskiego - zestrzeliła 1 Ju-52 i 1 Hs-126. Jednakże 1go Hs-126 - zestrzelono także w zachodniej stronie Poznania (ulica Sielska ). Samolot P-11 - patrolował z Dzierznicy rejon Poznania. Dwa rozpoznawcze Dorniery - zestrzelono w północnej stronie Poznania (rano i z wieczora) - z lotniska w Dzierznicy. 2 Heinkle i 2 Dorniery - zestrzelono też z zasadzki w Kobylem Polu. Heinkle - były zestrzeliwane także : z Dzierznicy : 5-6, z zasadzki „pod Swarzedzem” - 1 samolot tego typu, z zasadzki koło Gębarzewka - 2 (i ote samoloty zapewne tu chodzi), ponadto 2 Heinkle uległy zestrzeleniom w okolicy Gniezna : na południowy - wschód – który to spadł na las Krzyżówki i i na północny - wschód - w północnej stronie jeziora Wierzbiczańskiego. Ponadto jeden He-111 spadł w bagna Osińca - gdzie nie udało się ustalić lotnisk działań P-11 (w grę mogły bowiem wchodzić : Gębarzewko, Nałęcz - Żydowo, niewykluczając np. Dzierznocy czy Żydowa. Po 1 nym Dornierze mialy : zasadzka „spod Swarzędza” oraz co niewykluczone - z pobliża Gębarzewka.
    =================================
    17) - WACŁAW KRÓL –„W DYWIZJONIE POZNAŃSKIM”, WYDAWNICTWO MINISTERSTWA OBRONY NARODOWEJ, Warszawa 1966

    str.72 „2 września samoloty dywizjonu przejawiały bardzo dużą aktywność. Piloci startowali kikakrotnie na przechwycenie samolotów rozpoznawczych i bombowych nieprzyjaciela, które pojawiały się w ich rejonie bez osłony myśliwców. Ponieważ działano z ukrycia i wykorzystywano informacje posterunków obserwacyjno-meldunkowych, dywizjon odniósł tego dnia duży sukces, zestrzeliwując 6 nieprzyjacielskich samolotów i nie ponosząc żadnych strat.”

    ----------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Podana tutaj liczba zwycięstw powietrznych jest niestety i tak wielokrotnie zaniżona! Dzień 2 września okazał się bowiem rekordowym pod względem zwycięstw : do 38 a nawet i blisko 40 zwycięstw (wraz z uszkodzonymi samolotami nieprzyjaciela).
    ==================================
    18)_ - KRONIKA MIASTA POZNANIA Nr 3/1969
    MATERIAŁY
    str.27-64 ZENON SZYMANKIEWICZ - „W 30 ROCZNICĘ NAPAŚCI NA POLSKĘ
    WRZEŚNIOWE DNI POZNANIA”
    str.36 „W tym dniu kikakrotnie były ogłaszane alarmy lotnicze . Samoloty hitlerowskie przelatywały jednak wysoko nad miastem, poza zasięgiem ognia artylerii przeciw -str.37- lotniczej. Poznań nie był atakowany. Bombardowano natomiast Palędzie koło Poznania, gdzie znajdowalo się Dowództwo Brygady Obrony Narodowej. Około godz.11.00 z zasadzki Kobylepole (zorganizowanej wieczorem w dniu poprzednim) wystartował do walki klucz alarmowy samolotów myśliwskich. Nadeszła wiadomość, iż z kierunku północno-wschodniego nadlatuje nad Poznań grupa samolotów typu Ju-86. Klucz prowadził ppor. pil.Władysław (powinno być : Mikołaj - przyp.Cz.K.) Kostecki. Niemcy po dostrzeżeniu myśliwców polskich otwarli luki bombowe, pozbyli się ładunku kilka kilometrów przed Poznaniem nad polami. Piloci polscy zaatakowali zgrupowanie. Jeden z samolotów niemieckich został uszkodzony, dymiąc trzymał się jednak szyku. Niemcy korzystając z przewagi w szybkości oddalili się na północ.”
    ---------------------------------------- 19) - MARIAN OLSZEWSKI – „STRATY I MARTYROLOGIA LUDNOŚCI POLSKIEJ W POZNANIU 1039-1945”, POZNAŃ 1973

    str. 29 „W tych warunkach funkcę „obrony nieba” nad Poznaniem pełniła przez dzień 2 września grupa lotnicza z Ławicy. Ewakuowana dnia poprzedniego na czas bombardowań na lotnisko polowe w Dzierżnicy koło Nekli, została następnie przeniesiona w rejon Kobylegopola z zadaniem zwalczania ataków niemieckiego lotnictwa na Poznań. W składzie tej grupy znajdował się klucz myśliwski pod dowództwem ppor. Włodzimierza Gedymina oraz klucz myśliwców pod dowództwem ppor. pil. Mikołaja Kosteckiego . Załogi tych samolotów dokonały 2 września kilku brawurowych wypraw na zbliżające się nad Poznań eskadry niemieckich smolotów.
    Efektywną walkę z grupą bombowców Ju-86, które w godzinach przedpołudniowych nadleciały nad Poznań od strony północno-wschodniej, stoczył ze swym kluczem ppor. Kostecki. Pod wpływem nieoczekiwanej obecności polskich myśliwców. niemieckie samoloty zmieniły kierunek lotu i, wykorzystujac przewagę w prędkości, wycofały się z obszaru Poznania” *56
    *56 AKH-532 i 347 (relacja W.Gedymina)
    ---------------------------------------------------------------------------------------
    20) - Powojenna relacja pisemna byłego pilota 131. EM - pchor. ALFONSA KABATA (Maszynopis)
    „2 września klucz Kosteckiego z zasadzki w Kobylepolu około godz. 11.00 wystartował do przelatujących bombowców typu Ju-86, a około godz. 12.00 klucz Gedymina do bombowców typu Do-17. W tym ataku pierwszy klucz miał 1 pewne zwycięstwo a klucz Gedymina 2 pewne i jedno niestwierdzone.”
    ----------------------------------------------------
    21) - POLISH INSTITUTE AND SIKORSKI MUSEUM LOT.A.II./1a Mjr dypl.pil.JAN KOŹMIŃSKI
    str.3 Działalność dyonu
    2.IX.39 : 1-sza zasadzka w sile 9 samolotów z kpt. Jastrzębskim w rejonie Kalisza zestrzeliła 1 samolot Ju 52 i 1 samolot Hs 126.
    2-ga zasadzka w rejonie Gniezno Gębarzewo w składzie 3 samolotów z ppor. Grzybowskim. Lotnisko zasadzki zostało zbombardowane. Zasadzka wróciła do Nekli.
    3-cia zasadzka w rejonie Swarzędz Kobylepole w składzie 3 samolotów z ppor. Kosteckim, 2 samolotów z ppor. Gedyminem, razem 5 samolotów. Kaźdy klucz zestrzelił po 1 He 111 i po 1 DO 17, razem 4 samoloty a 4 ludzi załogi. Z wyskakujących członków załogi tylko 3 miało spadochron, a czwarty wyskakiwał trzymając się kolegi, a po otworzeniu -str.4- się spadochronu odrywał się od niego i dalej leciał bez spadochronu.
    Kpr. Żerkowski lądując z przestrzeloną oponą rozbił samolot.
    Pod wieczór 2-ga i 3-cia zasadzka wróciły na lotnisko, zaś pierwsza wróciła 3.IX. rano.
    Ogólne straty: 1 samolot rozbity
    Zwycięstwa : 6 samolotów
    Samoloty dyonu wykonały przeciętnie po 8 - 10 godzin lotów.
    Stan samolotów : 21
    --------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Nie zostało tu podane - który z samolotów typu Dornier był samolotem rozpoznawczym. Na zasadzce Kalisz było 5 samolotów a nie 9 (pominięte tutaj zostały inne jeszcze zasadzki z dnia 2 września).
    =============================
    22) - POLISH INSTITUTE AND SIKORSKI MUSEUM LOT.A.II.18/1a
    ARMIA „POZNAŃ” DOWÓDCA LOTNICTWA Lot.A.II.18/Ia-2

    MELDUNEK SYTUACYJNY ZA DZIEŃ 2.IX.
    1/ Działania npla.
    Lotnictwo bombowe wykonało cały szereg bombardowań drobnymi siłami od 3 do 9 samolotów. Najsilniej bombardowano miejscowości położone w płnc części pasa działania Armii oraz stację Koło. W Poznaniu na miasto bomb nie zrzucano, jedynie na urządzenia kolejowe na wschód od Poznania. Między innymi bombardowano bez skutku st. kol. Żydowo, gdzie stały 3 cysterny z węzła lotnisk. Wysokość bombardowań 2000 do 4000 mtr. W kilku wypadkach samoloty zniżały się do kilkuset metrów. Działania lotnictwa bombowego, rozproszone, mające na celu działania terrorystyczne i dezorganizacji tyłów. Straty w Poznaniu : w dniu 1.IX. wśród ludności cywilnej : zabitych 107, rannych 405, w tym 50% kobiet i dzieci.
    Lotnictwo myśliwskie - działań nie stwierdzono.

    2/ Działania własne.
    Dyon myśliwski, działając z zasadzek, zestrzelił 2 samoloty He-111, 1 samolot Do-17, 1 samolot Ju-86. 4-ch ludzi z załogi zostało wziętych do niewoli, jeden z członków załogi samolotu Heinkel zeznał, że pochodzi z eskadry znajdującej się w Gurau i wykonał rozpoznanie.
    Pierwszy samolot na froncie Armii zestrzelił ppor. Kostecki. W dniu 2.IX. ppor. Giedymin zestrzelił 2 samoloty npla.

    3/ Wnioski z działania lotnictwa mysliwskiego.
    Samolot P-11 w walce ma przewagę nad samolotami npla, jednak mała szybkość nie pozwala na dopędzenie npla.
    Wynik walki zależy od zaskoczenia. Dotkliwy brak polowej sieci dozowania.


    4/ Straty własne.
    1 samolot myśliwski nie powrócił na lotnisko, przypuszczalnie lądował na własnym terenie z braku benzyny.
    1 samolot myśliwski uszkodzony przy lądowaniu.
    1 samolot „Karaś” , który zabłądził we mgle , został zestrzelony pod Kutnem z ziemi i lądował przymusowo.
    1 samolot „Czapla” uszkodzony silnym ogniem z ziemi odszedł do parku.
    W eskadrze 34 jeden pilot i obserwator bardzo lekko ranni od ognia npla z ziemi.

    DOWÓDCA LOTNICTWA
    K U Ź M I Ń S K I
    Płk.dypl.

    Za zgodność odpisu :
    Kierownik Archiwum Biura Historycznego Sił Pow.
    Z y b r o w s k i
    kpt. pil.
    Blackpool, dnia 12.2.1945 r.
    ----------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Z kilku owych tu strzępków informacji - mogą wynikać następujące wnioski. Otóż ostatni tutaj przytoczony dokument londyński - spisany niestety po czasie ponad 5 lat - przedstawia jedynie zwycięstwa odniesione z zasadzki w Kobylem Polu. I tak - na podstawie różnych innych informacji mogą wynikać takie zwycięstwa powietrzne, jak:
    1)-Rozpoznawcy Dornier Do-17 – którego mógł w porze rannej, pomiędzy godz. 6 :00 a 7: 00 zestrzelić ppor. pil. Kostecki - po niezwykle brawurowych atakach znad stacji kolejowej Poznań Wschód (przed wojną była to stacja kolejowa o nazwie Poznań Wschodni) - po rejon Swarzędza - gdzie ów samolot sprawiał już wrażenie bardzo powaznie uszkodzonego i jakby szykującego się do awaryjnego lądowania w polu na południowy - wschod od Swarzędza. Jego końcówki lotu tak w latach 80. jak i 90 tych nie udało sie wykryć i stwierdzić - z powodu braku świadków zdarzeń w dość długim pasie bardzo słabo zamieszkałym - a jesli już tak - to przez napływową ludnośc z innych miejscowości, lub spoza Wielkopolski.
    2)-Do-17 F2 - ppor. pil. Gedymin,
    3)-Ju-86 - przez pilotów 132.EM - dowodzonych przez ppor. pil. Kosteckiego. Prawdopodobnie to ten samolot był zaobserwowany w porze nieco przedpołudniowej nad rejonem Murowanej Gośliny - nad którą to miejscowością leciał już jako kula ognia w powietrzu, by niedługo potem zwalić się na ziemię. Los niemieckiej załogi nie jest znany.
    4)-He-111 J - ppor. pil.Włodzimierz Gedymin - samolot ten runął do ziemi - na las, w odległości około 1 km na wschód od Złotkowa (na płn. - zach. od Gminy Suchy Las ). W tamtejszym całym rejonie - mnóstwo ludzi znało punkt pobojowiska owego He-111J.
    5)-He-111 - zestrzelony po atakach wpierw 3 P-11, a następnie tylko jednej w północnej stronie Gniezna (być może przez kpr. pil. Żerkowskiego ?). 3 nasze samoloty ścigały wpierw niemiecką eskadrę Heinkli po rejon Gniezna. Tam niemieckie bombowce dokonały nieco chaotycznego zrzutu bomb na rejon węzła kolejowego, na pobliże Konikowa i na pobliski rejon koszar 69.PP. Jeden dymiący, uszkodzony bombowiec skierował się na północ (w zasadzie na północny - zachód) od Gniezna i tam raczej spadł na ziemię niż wylądował (było to w odległości około 3 km na północ od koszar 69 PP). Około godz. 14.00, a więc w kilkadziesiąt minut poźniej - został przywieziony w wojskowej eskorcie konną bryczką do koszar na przesłuchanie - jeden niemiecki lotnik z obandażowaną jedną ręką. Tymczasem 2 nasze PZL-ki - wyparły z obszaru powietrznego Gniezna niemieckie bombowce, połączyły się w jedną trójkę i dalej swoimi sposobami walczyły z umykającymi w kierunku Poznania niemieckimi maszynami. Jaki był dalszy efekt ich walki ? - nie jest to już wiadome. Przy lądowaniu w Kobylem Polu - kpr. pil. Żerkowski - nie mając świadomości przestrzelenia pneumatyka lewego koła - normalnie hamując jak zwykle - nagle zakręcił swą „jedenastką” w lewo i zupełnie nieoczekiwanie postawił ją do pionu.
    X)- Gdyby w porze rannej ów niemiecki Dornier nie wylądował może na wielkich polach na południowy wschód od Swarzędza - lub innych a bardziej oddalonych od Swarzędza, ewentualnie zdołał może doleciec do III RZESZY - to istnieje możliwość zestrzelenia przez pojedynczego pilota - ostatniego z eskadry bombowca - typu Dornier, po bardzo śmiałych i zwinnych atakach znad rejonu Cytadeli Poznańskiej - po północną stronę Ławicy. Mocno już palił się w powietrzu a zaraz potem spadł on w pobliżu Baranowa i południowej strony jeziora Kierskiego. Zwycieska „jedenastka” - po wykonaniu paru okrążeń - obrała kurs na Swarzędz (jednak tutaj nie wiadomo na 100 % - czy mogła być z Kobylego Pola, czy działała na patrolu okolic Poznania - na dużej wysokości - z Dzierznicy ). Ile naprawdę było zwycięstw powietrzych w tymże dniu z Kobylego Pola - nie wiadomo - znanych jest 5 : a więc Do-17F2, He-111J, Ju-86, oraz ponadto 1 Dornier i 1 Heinkel. Jaka była zaś prawda z owymi dwoma Dornierami - pewnie owych zagadek nigdy już nie uda się wyjaśnić. Po wojnie zbyt mała garstka ludzi się tym tylko zajmowała, a teraz jest już na wszystko za późno. Szóstym samolotem był He-111 – ostrzelany nad Kutnem – przez ppor. rez. pil. Wróblewskiego – który lądował na spodzie kadłuba na swym lotnisku – mając 30 % uszkodzenia.

    =============================
    23) - ŚREDZKI KWARTALNIK KULTURALNY - PISMO ŚREDZKIEGO TOWARZYSTWA KULTURALNEGO Nr 4 (16), październik-grudzień 2001

    str. 32-36 WIADOMOŚCI Z REGIONU
    „Lotniska ziemi średzkiej” (dokończenie) - Weronika Nowak, Stanisław Frankowski

    str.36 Mączniki
    Lotnisko w Macznikach do dziś istniejące, powstało jako pierwsze w okresie międzywojennym na ziemi średzkiej. Początek dało mu nabycie na Skarb Państwa - Ministerstwo Spraw Wojskowych 186 ha gruntów z majątku Mączniki, którego właścicielem był Pan Brzeski. Miało to miejsce w 1935 r. Do czasu wojny na lotnisku tym nie rozbudowano większej infrastruktury lotniczej. We wrześniu 1939 r. lotnisko to nie odegrało istotnej roli. Było tylko miejscem do organizowania krotkotrwałych zasadzek przez samoloty myśliwskie stacjonujące w Dzierżnicy lub na innych lotniskach. Taka sytuacja miała miejsce w dniu 2 września. Około godziny 13.00 jeden samolot P-11c wykonał przelot na niskiej wysokości z lotniska szkoleniowego w Śnieciskach do Mącznik. Po wylądowaniu podkołował w pobliże parku i pozostał na czatach. Około godziny 14.00 od strony Dominowa nadleciał niemiecki dwupłat szturmowy typu Henschel HS - 123A. Wówczas znienacka wystartował nasz P-11c i zaatakował nieprzyjaciela. Niemiec zawrócił i uciekł w kierunku Targowej Górki. Nasz myśliwiec gonił go i ostrzeliwał krótkimi seriami. Były celne i samolot niemiecki spadł na ziemię między wsiami Chwałszyce i Podstolice.
    W okresie okupacji Niemcy nie tylko utrzymali lotnisko w Mącznikach, ale znacznie je rozbudowali. Przy lotnisku, podobnie jak w Śnieciskach, założyli także ogrodnictwo, w którym uprawiano nie tylko warzywa, ale także cenny wówczas tytoń. Przy niektórych pracach na lotnisku jako siłę roboczą Niemcy wykorzystywali jeńców wojennych różnej narodowości.
    Lotnisko w Mącznikach dla celów wojskowych wykorzystywali także Rosjanie w 1945 r.
    Sporo faktów związanych z rolą średzkich lotnisk w Wojnie Obronnej 1939 r. jest znanych. Staraliśmy się je przedstawić. Nie wszystko jest jednak wyjaśnione do końca”.(...)
    ---------------------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI - Według obecnej wiedzy - lotnisko to zaliczyło na swe wojenne konto 4 zestrzelone samoloty niemieckiego agresora. I tak, w pierwszym dniu wojny - samolot typu Dornier Do-17. Następnego dnia, a więc 2 września - aż 3 zestrzelone szturmowe dwuplaty typu Henschel Hs-123, z ktorych to drugi swą końcowkę lotu miał w południowej okolicy Miłosławia, zaś ostatni – trzeci - w rejonie Koźmina, a więc pomiędzy Jarocinem a Krotoszynem. O ile z Mącznik mógłby być jeszcze jakiś inny zestrzał - to niestety, należy on do ewentualnej może grupy nieznanych, niewykrytych, niezlokalizowanych i całkowicie już zapomnianch.
    Miejscowość Chwałszyce - w 1939 roku nosiła nazwę Chwalczyce.
    Powyższy artykuł - został wydrukowany już po śmierci Pani Weroniki Nowak - byłej nauczycielki ze Środy Wielkopolskiej, urodzonej w miejscowości Śnieciska, która przez całe powojenne lata - jako patriotka swego regionu - pasjonowała się historią Śniecisk i Środy (od 1968 r. – Środy Wielkopolskiej ) i innych pobliskich okolic z miejsca swego urodzenia.
    =============================
    24) - Praca zbiorowa pod redakcją Jerzego TOPOLSKIEGO i Boguśława POLAKA „GNIEZNO I ZIEMIA GNIEŹNIEŃSKA” (WALKA O WOLNOŚĆ NARODOWĄ I SPOŁECZNĄ 1918-1945), GNIEZNO 1978
    str.271 „W godzinach rannych 3 września 69 Pułk Piechoty stanął po nocnym marszu w wyznaczonych rejonach Lasu Miejskiego w odległości około 4 km od Gniezna (...)
    Nadal dużą aktywność wykazywalo lotnictwo niemieckie dokonując dwukrotnie nalotów na węzły kolejowe w Gębarzewie, Wrześni i Strzałkowie a także na lotniska polowe. Bombardowany byl również 69 Pułk Piechoty na postoju w Lesie Miejskim. Lotnictwo nieprzyjaciela bombardowało las wzdłuż toru kolejowego. Niemieckie -str.272- bombowce ostrzelane zostały przez artylerię przeciwlotniczą i karabiny maszynowe pułku. Jak podajr mjr Chudzikiewicz polscy lotnicy lotnicy atakując na RWD strącili tu 3 niemieckie bombowce * 24
    *24 CAW, sygn.II/20/13.k.188

    CAW,II/20/13
    mjr Antoni Chudzikiewicz, d-ca II/69 pp Gniezno
    str.188 Dnia 2.09.1939 r. cały 69 pp był zgrupowany w lesie Miejskim (4 km na południe od m. Gniezno). Lotnictwo npla bombardowało las wzdłuż toru kolejowego, stację kolejową Gębarzewo oraz prowizoryczne lotnisko - z chwilą otwarcia ognia artylerii plot. i ckm bombowce uciekły.
    W tym dniu nasi lotnicy na swoich RWD dokonywali wprost cudów - 3 bombowce npla zostały prze nich strącone.
    Wieczorem 69 pp. został zaalarmowany i odmaszerował przez Żydowo w rej. m. Żydowo.
    --------------------------------------
    KOMENTARZ UWAGI - Mjr Antoni Chudzikiewicz, który po wojnie zamieszkał i zmarł w Poznaniu, w 1939 roku był dowódcą II batalionu 69 PP w Gnieźnie. Dnia 2 września 1939 roku wraz z II batalionem przebywał w zachodniej części Lasu Miejskiego, niedaleko przystanku kolejowego w Gębarzewie. Niewłaściwie przedstawiał on typ polskich samolotów myśliwskich jako niby RWD. Owszem, takowe to samoloty mógł widzieć w Nałęczu (a były one tam w dniach 31.VIII. do świtu 4.IX.(odleciały one do nowego miejca postoju Dowódcy Armii „POZNAŃ” - do majątku i dworu o nazwie Mchówek, położonego na zachód od Izbicy. Owe 3 RWD-8 znajdowały się po wschodniej stronie budynków stacyjnych Gebarzewa na terenie folwarku Nałęcz. Przed wojną w Nałęczu odbywały się kursy spadochronowe. W latach 1937-1939 kursem spadochronowym I stopnia dla zołnierzy z 17 DP kierował mjr Antoni Chudzikiewicz. Natomiast w okresie letnim organizowano tam szkolenie szybowcowe na drewnianych szybowcach (za pomocą prowizorycznej katapulty). Po wojnie było to sportowe lotnisko dla Gniezna, a w latach 70. i dalszych - poligon wojskowo - ćwiczebny dla dwu jednostek wojskowych garnizonu Gniezno, na którym to wielokrotnie lądowały polskie śmigłowce wojskowe, najcześciej typu Mi-2 z Latkowa koło Inowrocławia. Jeśli chodzi o zestrzelone bombowce - były to Heinkle. Dwa z nich spadły po niemalże błyskawicznej akcji pary naszych mysliwców z Gębarzewka. Jeden spadł w płomieniach na Las Miejski, koło Prochowni 17 Pułku Artylerii Lekkiej, która w zasadzie była już całkowicie opróżniona z amunicji bojowej dla dział polowych. Nikt z niemieckich lotników nie zdołał się wówczas uratować. Drugi samolot z tego samego ugrupowania z palącym się jednym silnikiem wylądował przymusowo w polu pomiędzy Cielimowem a Gurówkiem, na północny - zachód od Gurowa. Jego załogę pojmano do niewoli. Trzeci Heinkel - po fakcie zestrzelenia - wpadł w bagna Osińca (parę km na południowy - wschód od Gniezna). Jego załoga - zginęła. Nie udało się tutaj ustalić w jakiej to mogło być porze dnia, ani tym bardziej godziny. Tym samym nie można ustalić - z jakiego to lotniska mogły być działające P-11: czy z Gębarzewka , z Nałęcza - Żydowa , czy może z Żydowa lub np. z Dzierznicy ?
    ============================
    25) - Zbiorowe - „Wojna Obronna Polski 1939” . Wybór źródeł, Wydawnictwo MON, Warszawa 1968
    str. 452 Nr 163
    1939, wrzesień 2, Gniezno. - Komunikat informacyjny nr 2 sztabu Armii „POZNAŃ” o nieprzyjacielu.
    I.WIADOMOŚCI O NIEPRZYJACIELU.
    str. 453 (...) „WJ zmotoryzowana stwierdzona w dniu wczorajszym w rejonie Ostrzeszów - Odolanów nie została w dniu dzisiejszym rozpoznana. Żadnego jej działania nie stwierdzono.
    Nieprzyjaciel bombardował szereg miejscowości bez większych skutkow ; jedynie w rejonie Damasławka zniszczono tor kolejowy.
    Strącono 3 bombowce nieprzyjaciela, część obsługi zabita, wzięto 4 jeńców.
    Wedlug nie sprawdzonych wiadomości Niemcy na zajętym terenie rozstrzeliwują Polakow, znęcają się nad ludnością, rabują i niszczą dobytek.”
    (...).
    Z r. Szef Sztabu Armii „Poznań”
    St. Lityński, płk dypl.
    Oryginał, maszynopis,
    CAW,II/13/11.
    ----------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Zapewne chodzić tu może o pobliże Gniezna - gdzie myśliwcy zestrzelili łącznie 2 września w promieniu do 10 km - 6 bombowców Heinkli He-111 :
    1)-Zestrzał He-111 w północnej stronie Gniezna (minimalnie na płn.- zach., w odległości 3 km od centrum miasta, w godz.13 : 00-14 : 00. Do koszar PP- przywieziono po południu jednego rannego w rękę niemieckiego lotnika. Los pozostałych - nie jest znany.
    2)-Po południu - bombowiec He-111 spadł na teren wgłębienia terenu w dolinie jeziora Wierzbiczańskiego, na płd. - wsch. od przystanku kolejowego w Jankowie Dolnym, pomiędzy Gnieznem a Trzemesznem. Los załogi nie jest znany.
    3)-He-111, który był ścigany - z kilku samolotowej grupki bombowców znad rejonu Fałkowa, który to spadł w płn. - zach. stronie lasu Krzyżówki, około 10 km na płd. - wsch. od Gniezna. Zetrzał myśliwca z Dzierznicy, około godz. 13 : 00. Załoga zginęła w płonącym samolocie, po jegu runięciu na las.
    4)-He-111 - ktory wpadł w bagna Osińca, a jego załoga zginęła. Nie ustalona tu została godzina zdarzenia, ani nazwa lotniska - z którego startowała do lotu bojowego P-11.
    5)-He-111, który około godz. 16 : 00 po szybkim fakcie jego zestrzelenia spadł blisko prochowni 17 PAL-u, a więc koło dużych leśnych magazynów z amunicją do dział artyleryjskich. Załoga niemiecka - zginęła w komplecie. Zestrzał 2 P-11 z Gębarzewka.
    6)-Drugi He-111 z tej samej niemieckiej formacji lecącej w stronę jeziora Niedzięgiel (Skorzęcinskiego), ktory to z palącym się jednym z silników - wylądował przymusowo pomiędzy Cielimowem a Gurowem. Załogę wzięto do niewoli.
    Nie jest tu jednakże wiadomo - o które to bombowce może chodzić - a więc o te - ktore najbliżej zakończyły swój lot blisko Gniezna (?) i w jakich porach dnia. W minimum tu jednym przypadku - musiano całą to załogę zabrać do niewoli (lub częściowo - z 2 bombowców ).
    =============================

    26) – GAZETY WOJENNE – Unikalna kolekcja z II wojny światowej – Nr 2

    EXPRESS PORANNY, WARSZAWA, Poniedziałek 4 września 1939, nr 244,
    str. 1 „(…) Podczas sobotnich walk lotniczych w rejonie Poznania zostało strąconych do godz. 16 – tej 6 samolotów niemieckich.” (…)
    -----------------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI - Do 6-ciu zestrzelonych samolotów w rejonie POZNANIA do godziny 16 : 00 - mogły należeć:
    1)-Hs-126 - który zleciał na ogród przyklasztorny w Poznaniu (w zachodniej części miasta), przy ulicy Sielskiej. Samolot ten spadł na drzewa owocowe, niszcząc część z nich (samemu doznał paru niedużych podłamań ). Niemieckich lotników - którzy skakali ze spadochronami - natychmiast schwytano i przekazano do polskiej niewoli. Zdarzenie z pory południowej.
    2)-Bombowiec Do-17, który uległ zniszczeniu w polu pod Baranowem, w południowej stronie jeziora Kierskiego, około godziny 12 : 00.
    3)-He-111 J - samolot zwiadu meteo, który spadł na las blisko Złotkowa.
    4)-Rozpoznawczy Do-17, z pory rannej - który zleciał na ziemię bardzo blisko Moraska.
    5)-Bf-109 – który około godz. 13 : 00 wylądował w północno - zachodniej stronie skrzyżowania dróg w Swarzędzu, we wschodniej stronie miasta.
    6)-Rozpoznawczy Dornier - który spadł na teren pola wzlotów lotniska w Kobylnicy, nieco na zachód od obecnej linii kolejowej z Franowa do Kobylnicy (której to w 1939 roku – jeszcze tam nie było), około godz.13 : 00.
    7)-He-111 - ktory spadł w obszarze pomiędzy Mechowem a Kicinem, na północny - zachód od Kobylnicy, w godz. pomiędzy 13 : 00 - 14 : 00.
    X8)-Ponadto jeszcze mógłby być wliczany - rozpoznawczy Dornier - o ile rzeczywiście zakończył swój lot w polu na południowy wschód od Swarzędza, w porze rannej.
    Któregoś tu z wymienionych samolotów nie wliczono w skład owych 6-ciu-możliwe, możliwe, że na przykład He-111J - który spadł na obszar leśny i tym samym był jakby mniej zauważalny.
    ====================================
    27) - WOJSKOWY PRZEGLĄD HISTORYCZNY Nr 1/1988 r.

    str. 80-97 RAJMUND SZUBAŃSKI –„DZIAŁANIA POWIETRZNE NAD WIELKOPOLSKĄ W 1939 R.”
    str.89 (...) „2.9. aktywność niemieckiego lotnictwa nad Wielkopolską była nieco mniejsza. Poszczególne eskadry 53 pułku bombardowaly obiekty na linii kolejowej z Poznania do Warszawy, w tym dworce we Wrześni, Strzałkowie, Koninie i Kole. (...)
    Więcej szczęścia miały one na południowym odcinku. Już rano „pezetelki” z zasadzki w Dembem przechwyciły formację z 76 pułku bombardującą Kalisz. Kapitan Jastrzębki i pchor. Jan Pudelewicz zestrzelili po jednym Dornierze. Przed wieczorem ppor. Bibrowicz wykonujący samotny lot zaatakował ostatni samolot wracającej z bombardowania innej eskadry tego pułku, uszkadzając mu silnik. Opadającą niemiecką maszynę ostrzelały jeszcze z broni maszynowej nasze oddziały. Lądowała ona ostatecznie przymusowo w rej. Miejskiej Górki. Polski pilot wrócił na lotnisko już w zupełnych prawie ciemnościach.
    str.95 Przypis 50 Trzeba tu się ustosunkować do zawartych w sprawozdaniach bojowych, a powtarzanych przez wszystkich autorów informacji o zestrzeliwaniu nad Wielkopolską bombowców Junkers-86. Jedyna wyposażona w ten typ samolotów jednostka Luftwaffe, 2 dywizjon 1 pułku bombowego z 1 Floty Powietrznej, bazowała na lotniskach w rej. Koszalina i wykonywała stamtąd naloty na cele na Pomorzu i Wybrzeżu ; nad Wielkopolką nie operowała nigdy. Samoloty okreslane jako Ju-86 atakowano i zestrzeliwano z reguły na południe od linii rozgraniczającej strefy działania 1 i 4 Floty. Operował nad tym rejonem 1 dywizjon 76 pułku bombowego -str.96- wyposażony w Dorniery-17. Podobnie jak Ju-86, miały one podwójne usterzenie, element rzucający się w oczy atakującym je myśliwcom. Ponadto Junkersy, jako wcześniej wprowadzone do linii, lepiej były znane naszym lotnikom, stąd łatwo było o omyłki.
    --------------------------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI – Zapewne autor z owymi „Ju-86” – czyli faktycznie z Do-17 ma wiele racji. Jednakże nad Wielkopolską operowały one ( z lotniska rejonu Kołobregu) - w małej liczbie już 2.IX. a w znacznie większym zakresie w niedzielę 3.IX. Miały też działać w rejonie pomiędzy Kaliszem a Kołem w dniu 6.IX. Jeśli natomiast chodzi o samolot z rejonu Miejskiej Górki – był to Ju-52 – zestrzelony – w locie koszącym – salwą z karabinów – a nie zestrzał lotniczy.
    W przypadku lotniska polowego przy majątku Dębe – to w 1939 r. nie zostało ono użyte bojowo. Po pierwsze – właścicielem tego majątku był Niemiec, a po drugie – znajdowało się ono stosunkowo blisko ruchliwej drogi z Kalisza do Turka.
    ========================

    28) - Dane niemieckie : LOTNICTWO WOJSKOWE Nr 3 /2002 r.

    Marius Emmerling (Niemcy) – Dywizjon myśliwski III/3 w kampanii wrześniowej 1939 r. (strony 55 – 60)

    str.55 – 2 września 1939 roku

    (…) „Natomiast na południowy wschód od Poznania doszło do walki z rozpoznawczym Hs-126 z I. (H)/21. Nieznany pilot dyonu poznańskiego zdołał celnie ostrzelać Henschla i zranić jego załogę – obs. Htpm. Waltera Montsha i pil. Fw Richarda Andersa. Uszkodzenia samolotu okazały się jednak nieznaczne, gdyż wyniosły 10 %.
    str. 56 (…) „W godz. 13.30-16.38 cała I./KG 27 atakowała cele kolejowe w rejonie w rejonie Kutna, Wrześni i Koła. Myśliwce poznańskie dopadły Heinkle z I. Eskadry i celnie ostrzelały jednego z nich, śmiertelnie raniąc mechanika pokładowego Ogefr. Maxa Schulza (pocisk trafił lotnika prosto w serce). Podczas lądowania na lotnisku bombowiec usiadł na brzuchu. Uszkodzenia samolotu oszacowano na 30 % .” (...)
    -------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – W przypadku samolotu Hs-126 – możliwe, że P-11 mogła być z zasadzki pobliża Śniecisk, z zasadzki w Kobylem Polu - albo z Dzierznicy – na patrolu rejonu Poznania.
    Odnośnie He-111 – polskie dane mówią o pościgu ppor. rez. pil. A. Wróblewskiego do samego Kutna. Gdzieś w rejonie – możliwe że pomiędzy Neklą a Słupcą (może i Koninem ) – był on wspomagany w walce przez 2 P-11 z Dzierznicy. Strona niemiecka każdy polski samolot lądujący w podobny sposób na lotnisku swego startu – czy na zapasowym - uznaje za zestrzelony. Zatem ppor. rez. Wróblewskiemu – ów samolot należy przyznać za zestrzał pewny – choć oczywiście on sam – nie widział przecież skutków swego ostrzelania. Obecnie namnożyło się jeszcze paru dalszych „zwycięzców tego samolotu” : jak nie ppor. pil. Bibrowicz – to kpt. pil. Jastrzębski. Jednakże znane polskie relacje i inne informacje – milczą o takowej walce nad Kutnem – przez dwu tutaj ostatnich podanych pilotów.

    Przy 2.IX. – strona niemiecka potwierdza jedynie 2 zestrzelone samoloty z Kobylego Pola – przez ppor. pil. Gedymina : Do-17F i He-111J a wszystkie inne absolutnie neguje i im zaprzecza, w tym m. in. – te uzyskiwane z zasadzki Janków w płn. rejonie Kalisza.

    Przy dacie 2.IX. - także jest stosunkowo sporo różnych informacji typu pisemnego, w tym danych „londyńskich”, choć w większości dotyczą one zwycięstw powietrznych – będących sukcesami z kilku zasadzek a w skromniejszym zakresie odnoszącymi się do lotniska podstawowego w Dzierznicy.


    ==============================
    ==============================
    III - INFORMACJE O ZESTRZELONYCH SAMOLOTACH NIEMIECKICH ODNOSZĄCE SIĘ DO DNIA 3.IX.
    1) - GŁOS WIELKOPOLSKI Nr 213, POZNAŃ , sobota-niedziela 8-9 września 1984 r.
    str. 4 LUDWIK KLUCK – „Na drogach uchodźców wojennych”
    „(...3 września). Pełen niepokoju wjeżdżam na szosę w kierunku na Januszew z zamiarem dostania się na szlak prowadzący do Poznania. Tuż przed Krerowem widzę dużą grupę nadlatujących niemieckich eskadr niemieckich (powinno być : niemieckich eskadr samolotów lub niemieckich eskadr bombowców albo eskadr bombowych - przyp. Cz. K.). Przyspieszam jazdę, zatrzymując się w centrum wsi obok zebranego tu tłumu obserwyjącego z zapartym oddechem przebieg toczącej się właśnie w tej chwili walki naszych myśliwców, atakujących z ogromną brawurą napastnika. W wyniku walki eskadry napastnicze w liczbie 12 samolotów bombowych, dzieląc się na mniejsze grupy, ustępują po chwili i w rozypce wycofują się bezładnie w różnych kierunkach. W pewnym momencie jeden z wycofujących się samolotów nieprzyjacielskich gwałtownie opada - widzimy błysk ognia, a po silnej detonacji spowodowanej wybuchem wiezionych przez niego bomb, olbrzymi wysoki na 30 m czarny słup dymu. Jedna z grup złożona z trzech bombowców, krążąc, zbliża się ponownie do Krerowa, przelatując z przeraźliwym świstem na wysokości nie większej niż 300 m nad naszymi głowami. Z powodu znacznego obciążenia szybkość lotu jest ograniczona, obrany kierunek wskazuje upatrzone za cele tory kolejowe Poznań – Środa. Ścigana jest teraz z całą mocą przez nasze myśliwce. Samoloty ostrzeliwują się wzajemnie z karabinów maszynowych, słychać wyraźnie ich terkot. Nagle opada wirażem jeden z samolotów polskich jakby trafiony przez wroga, jednak szybko odzyskuje równowagę i po wzbiciu w górę dołącza na pierwotnej wysokości do pozostałej części klucza, nadal uporczywie razem z pozostałą częścią maszyn atakując bombowce niemieckie. Załogi niemieckich bombowców nie widząc w tej sytuacji innego wyjścia, wypuszczają teraz bezładnie całe ładunki bomb na gołe pola, przyspiezając ucieczkę. Czarne chmury gryzącego dymu rozchodzą się na wszystkie strony, wciskając się w nasze nozdrza i piersi.”
    --------------------------------
    1A) - Ciąg dalszy maszynopisu (na prawach rękopisu) Rkp.: 2374, Inw.2352 Ludwika Klucka (zmarłego w Poznaniu ) znajdującego się w Zbiorach Specjalnych Miejskiej Biblioteki Publicznej w Poznaniu (Plac Wolności 19, 60-967 Poznań).
    „Zebrana na placyku ludność żywo komentuje przebieg i wynik walki, a osiągnięty sukces podnosi wszystkich na duchu i zmienia na lepsze nastroje ich.
    Radośnie podniesiony wsiadam na rower, udając się w dalszą drogę prowadzącą przez Zimin, Krzyżowniki i Tulce do Poznania. Spieszę się, aby osiągnąć go jeszcze przed zapadnięciem zmierzchu. Wszędzie na wsi spokoj i skupienie, nie obserwuje się żadnej paniki lub zaniepokojenia. Wszędzie odbywa się normalna orka i siewy wiosenne. Tu rozkazu ewakuacji nie było. Tuż przed Spławiem spotykam ks. Zygmunta Stachowskiego ze Stęszewa, który oznajmia mi, że w Stęszewie kopane są gwłtownie rowy strzeleckie na przewidzianej tu linii obronnej wojska polskiego. Ma to dowodzić, że Poznań będzie broniony. Od strony Poznania ciągną nadal ogromne rzesze uchodźców z tobołkami na wózkach i rowerach. W górze słychać też warkot naszych samolo- -str.8- tów, które co dopiero uwikłane były pod Krerowem w walkę powitrzną z bombowcami niemieckimi, a teraz krążą nad naszymi głowami mimo, że już prawie zmierzch. Widoczne są wyraźnie biało - czerwone szachownice i mam niekiedy wrażenie, że lada chwila skrzydło któregoś z nich zawadzi o moje nakrycie głowy” (...)
    -----------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Pierwszy zestrzelony Heinkel He-111 runął na pole z kukurydzą, w południowej stronie Krerowa. Niemiecka załoga zginęła we wraku bombowca w chwili jego eksplozji przy dotknięciu ziemi. Drugi bombowiec - któryś kilometr za Krerowem zaczął dymić w locie a potem już palić się. Z niedużego pułapu lotu spadł na ziemię pomiedzy Tulcami a Spławiem, ulegając całkowitemu zniszczeniu. Z jego załogi - także wszyscy zginęli. Niemieckie bombowce umykały przed czterema polskimi PZL-kami kursem zachodnim - rzędu 270 stopni, omijając Poznań z południowej strony. Tuż za Grodziskiem Wielkopolskim - celnie został ostrzelany trzeci z kolei niemiecki bombowiec. Jego lot do samego Zbąszyna śledziła jedna z naszych „jedenastek”. Uszkodzony nieprzyjacielski samolot z jednym „kopcącym” mocno silnikiem ostatecznie wylądował w terenie przygodnym na spodzie kadłuba pomiędzy Zbąszyniem a Zbąszynkiem, gdzie przebiegała granica polsko niemiecka. Czy może jeszcze jakiś inny z napastniczych samolotów „oberwał” - nie jest już to wiadome. Jak było to już począwszy od pierwszego dnia wojny - niejednokrotnie zdarzały się przypadki wręcz taśmowego zestrzeliwania to 2, to 3 niemieckich bombowców z danej formacji samolotów. Było to zjawisko normalne podczas wojny, i zapewne nie dotyczyło wcale tylko Wielkopolski, ale całości bronIonego polskiego nieba.
    Ludwik KLUCK - urodził się 11 maja 1892 roku.
    ===============================

    2) - JAN SZATSZNAJDER – „DROGI DO POLSKI” , PRESSTRUST , WROCŁAW 1991
    str. 9-13 Myśliwiec ze 131 eskadry
    str.11 (...) „- Kazimierz Mazur zamyślił się - 1 września zastał mnie w zasadzce na lądowisku w Dzierznicy. Do południa startowałem na patrole. W tym czasie walczyli już koledzy ze 132 eskadry : ppor. Mikołaj Kostecki, ppor. Pudelkiewicz (powinno być : Pudelewicz - przyp. Cz. K) i kpr. Wawrzyniec Jasiński. Kostecki i Jasiński zestrzelili po jednym Me-109. I ja w w tym samym dniu, po obiedzie, usiłowałem dojść od strony słońca i z boku do dorniera. Zobaczył moją „petkę” i zwiał...
    Dopiero 3 września kapral Mazur startował z lądowiska w Kobylimpolu, wraz z dowódcą esk. por. Zdzisławem Zarębą (powinno być : kpt. Jerzym Zarembą -przyp. Cz. K.) i ppor.Alfonsem Kabatem. - W lewo od nas i znacznie wyżej sunęły heinkle. Nie dostrzegli nas. Po nabraniu wysokości, od słońca, zaatakowalimy. Por. Zaremba - prowadzącego klucz, ja tego drugiego. Przyznaję, nie wytrzymałem nerwowo. Pierwszą serię oddałem ze zbyt dużej odległości. Poderwałem maszynę w górę i zacząłem pętlę w lewo. Mojego heinkla przejął już Zaremba. Ja miałem już na celowniku drugiego. Przymierzyłem...Poszła seria. Zaczął dymić, oderwały się jakieś blachy i poszedł w dół. Nawet nie zauważyłem, że z prawej strony dokłada mu się Kabat. Przyznano nam wspólne zestrzelenie.
    Mijały dni” (...)
    --------------------------------------- KOMENTARZ I UWAGI – Był to ostatni Heinkel z 28 samolotowej formacji – lecącej po raz pierwszy w stronę Wrześni (około godz. 12:00). Spadł on w płomieniach na ziemię w okolicy Bolechowa – po odbiciu w lewo.
    =============================
    3) - GAZETA ZACHODNIA Nr 207, z 20-21.IX.1975 R.

    MAGAZYN -str. 4 TADEUSZ BARTKOWIAK – „CELNIE STRZELASZ KOCHASIU”
    „3 września zasadzka w Kobylempolu znajdowała się w stanie pogotowia alarmowego. Zapowiadał się ładny słoneczny dzień. Dyżur pełnił dowódca eskadry kpt. Zaremba oraz kpr. Mazur i pchor. Kabat. Przez cały dzień piloci byli w ciągłym ruchu, a w stoczonych z niemieckimi bombowcami walkach zestrzelili trzy Heinkle-111. Kpr. Mazur odniósł swoje pierwsze zwycięstwo.” (...)
    --------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Informacje te są zbieżne z innymi danymi z okresu tamtych lat. Po raz pierwszy jednak tu w Poznaniu wywiadu prasowego udzielił kpt. rez. pil. Kazimierz Mazur.
    ==================================
    4) - SKRZYDLATA POLSKA Nr 35 (1208) 1.9.74
    str. 15-17 ADAM KUROWSKI –„WALKI DYWIZJONU MYŚLIWSKIEGO ARMII „POZNAŃ” W 1939 R.”
    str.15 (...) „3.IX. zasadzka w Kobylimpolu (5 samolotów) zestrzeliwuje cztery bombowce He-111, z których dowódca dywizjonu przypisuje dwa kpt. Zarembie, jeden ppor. Grzybowskiemu i jeden łącznie kpr. Mazurowi i ppor. Kabatowi. Kpt. Zaremba w ostatnim ataku otrzymyje postrzał w nogę, ale ląduje dobrze. Odwieziono go do szpitala w Poznaniu, a potem do Warszawy. Piloci z zasadzki Żnin, por. Moszyński i ppor. Nowak, toczyli walkę z grupą He-111. Jeden z nich mocno dymił i wylądował przymusowo po stronie polskiej. Zwycięstwo przyznano por. Moszyńskiemu. Ppor. Nowak w drodze powrotnej został ostrzelany przez własne wojska i draśnięty w nogę. A więc i tego dnia dywizjon zestrzeliwuje 5 samolotów niemieckich, a w ciągu trzech dni wojny - dwanaście, mimo że działanie z zasadzek było niezmiernie trudne, a całodzienna obserwacja i wyczekiwanie niezwykle wyczerpująca dla pilotów”.(...)
    ------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – Jeśli chodzi o zasadzkę w rejonie Żnina – to tam – o czym mógł nie wiedzieć w latach 70 tych płk A. Kurowski – Heinkla He-111 – zestrzelił samodzielnie sierż. pchor. pil. Nowak a nie – jak wg błędnych podanych ustaleń londyńskich – por. pil. Moszyński. Ponadto był to pojedynczo lecący He-111.
    ================================= 4A) - ADAM KUROWSKI – „Lotnicy w Bitwie nad Bzurą” - Miniatury Lotnicze, KRAJOWA AGENCJA WYDAWNICZA RSW „PRASA-KSIĄŻKA-RUCH,” WARSZAWA 1975

    str. 22-57 DZIALANIA LOTNICTWA ARMII „POZNAŃ” w dniach 1 - 6 września
    str. 41 „3 września dywizjon myśliwski powiększył liczbę zaadzek i ich obsadę. Do Kobylepola oddelegowano 5 samolotów z dowódcą 131 eskadry, kpt. Jerzym Zarembą, na czele. Po kilku bezskutecznych startach pod wieczór klucz w składzie : kpt. Zaremba, ppor. Lech Grzybowski, ppor. Alfons Kabat, Kazimierz Mazur, ścigał ugrupowanie bombowe, powracające z wyprawy z głębi kraju. Po ataku zostały zestrzelone dwa bombowce w rejonie Obrzyska (Obrzycka – przypis Cz. K.) nad Wartą. W drodze powrotnej Polacy napotkali falę bombowców. I znowu atak na ostatnie maszyny został uwieńczony powodzeniem. Dwa He-111 zwaliły się na ziemię w okolicy Wolsztyna. Dowódca dywizjonu przypisał to zwycięstwo następująco : kpt. Zaremba - dwa He-111, ppor. Grzybowskiemu - jeden He-111 oraz wspolnie ppor. Ka -str.42- batowi i kpr. Mazurowi - jeden He-111. W ostatnim ataku kpt. Zaremba został ranny w nogę, doprowadził jednak samolot do lotniska i wylądował. Odwieziono go do szpitala w Poznaniu.”
    str. 155 Załącznik 1
    SAMOLOTY ZESTRZELONE PRZEZ PILOTÓW III/3 DYONU MYŚLIWSKIEGO we wrześniu 1939 r.
    -----------------------------------------------------------------------------------------
    Pilot Typ samolotu Okoliczności
    -----------------------------------------------------------------------------------------
    1 września
    ppor. Kostecki Me-109
    kpr. Jasiński Me-109 klucz alarm. Ławica
    -----------------------------------------------------------------------------------------
    2 września
    ppor. Gedymin Do-17
    ppor. Gedymin He-111 zasadzka Kobylepole

    kpt. Jastrzębski Ju-86
    ppor. Pudelewicz Ju-86 zasadzka pod Kaliszem
    ppor. Bibrowicz Ju-86
    -----------------------------------------------------------------------------------------
    3 września
    kpt. Zaremba He-111
    kpt. Zaremba He-111
    ppor. Grzybowski He-111
    ppor. Kabat [ 1/2 -
    kpr. Mazur - 1/2 ] He-111 zasadzka Kobylepole

    ppor. Maliński He-111 zasadzka Gębarzewo

    ppor. Moszyński He-111 zasadzka Żnin
    -----------------------------------------------------------------------------------------
    4 września
    ppor. Łuczyński Do-17 zasadzka Gębarzewo
    -----------------------------------------------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – Jesli chodzi o dzień 3 września, to po roku 2000 pojawiło się sporo kontrowersji. Otóż po pierwsze strona niemiecka nie potwierdza żadnego z powyższych zwycięstw powietrznych, podając jedynie że zasadzka z Kobylego Pola zdołała tylko uszkodzić 1 go Heinkla, który na 1 nym silniku zdołał dolecieć na swe lotnisko z którego wystartował do lotu bojowego. Nieżyjący już pan Jerzy B. C ynk - podawał przy dacie 3.IX. dwa zestrzelone samoloty : He-111- kpt. pil. Zaremba – „pod Wolsztynem” oraz „Do-17 - sierż. pchor. pil. Maliński - blisko Kostrzyna.” W przypadku tego ostatniego samolotu - strona niemiecka podaje tylko tyle - że 1 He-111P-ostrzelany przez sierż. pchor. pil. Malińskiego wylądował przymusowo już na swoim teryorium, a więc w III RZESZY. Na jakiekolwiek inne podawane polskie przypadki - nie zgadzają, bowiem brakuje ich w „skrupulatnie i super dokładnie” prowadzonej przez Niemców w 1939 roku dokumentacji strat Luftwaffe. Na jakąkolwiek dyskusję i polemikę w tych sprawach nikomu z Polakow - nie pozwalają. Wszelkie próby polskich historyków w obronie polskich danych - jak chociażby podanych w powyższej tabelce - kończyły się zawsze druzgocącym atakiem na każdą taką polską osobę.
    ===========================
    5) - Fragment z relacji byłego pilota 131.EM, po wojnie mjra pil.w st. spocz. Alfonsa KABATA z CHODZIEŻY:
    (…) „3-go września podczas wyczekiwania na czatach nad Poznaniem zostałem skierowany drogą radiową na zgrupowanie bombowców typu Ju-86, powracających z bombardowania w kierunku Piły, z którymi stoczyłem pierwszą walkę. W wyniku ataku jeden z samolotów (3-ci z prawej strony) zapalił się i po chwili załoga wyskoczyła.
    Jak później dowiedziałem się, przechwycona została przez jednostkę pancerną znajdującą się w rejonie poligonu Biedrusko. Następnego ataku nie zdażyłem już wykonać, ponieważ po dokonanym ataku zaczęło podrzucać samolotem, że o dalszym kontynuowaniu walki nie moglo być mowy. Po wylądowaniu okazało się, że śmigło zostało przestrzelone.
    O odniesionym zwycięstwie nie zdążyłem już zameldować dowódcy eskadry kpt. Zarembie, ponieważ podczas ataku na prowadzącego zgrupowanie bombowców, ranny został w nogę i podczas lądowania samolot został uszkodzony. Przy wsiadaniu do przyczepy motocyklowej kpt. Zaremba powiedział do nas tylko : „Chlopcy nie atakujcie prowadzącego, bijcie do krańcowych samolotów w ugrupowaniu.”
    ---------------------------------------------------------
    6) - Jerzy PawlaK – „POLSKIE ESKADRY W WOJNIE OBRONNEJ-WRZESIEŃ 1939”, Wydanie drugie rozszerzone, Wydawnicrwa Komunikacji i Łączności, Warszawa 1991
    131 Eskadra Myśliwska
    str.93 Uszkodzone samoloty nieprzyjacielskie :
    pchor. Alfons Kabat 1 samolot (Ju-86)
    --------------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – W owej książce powinna znaleźć się informacja o zestrzeleniu pewnym Ju-86 – a nie o jedynie jego uszkodzeniu.

    7) - Jerzy Pawlak – „POLSKIE ESKADRY W WOJNIE OBRONNEJ. WRZESIEŃ 1939”, Warszawa 1991

    str.88 „Najwięcej aktywności przejawiali piloci zasadzki Kobylepole. Kpt. Zaremba w ciągu dnia zestrzelił 2 Ju-86*1, ale w ostatniej walce został ciężko ranny w nogę. Przed odjazdem do szpitala kpt. Zaremba powiedział do otaczjących go pilotów : „...Uważajcie przy ataku na Ju-86, bo rzygają ogniem jak cholera! Chłopcy nie atakujcie prowadzącego, bijcie do krańcowych samolotów w ugrupowaniu...” *2. Ponadto ppor. Grzybowski zniszczył 1 He-111, a pchor.Kabat i kpr. Mazur wspólnie 1 He-111.
    *1) Relacja pchor. Nowaka potwierdza, że kpt. Zaremba zestrzelił 2 Ju-86
    *2) Według relacji pchor.pchor. Kabata i Nowaka

    str. 93 Zwycięzcy walk powietrznych
    kpt. pil. Jerzy Zaremba 2 samoloty (Ju-86)
    ---------------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Sprawa owych 2 Ju-86 - jest niestety bardzo trudną sprawą do wyjaśnienia. Nieżyjący już były pilot 131.EM - Pan. Mirosław Nowak twiedził, że jemu utkwiła dość mocno inf., że jego d-ca esk. miał tam zestrzelić w owym dniu 3. IX. - 2 takowe bombowce, z tego jeden w porze zachodu słońca, po akcji z Heinklami w rejonie Szamotuły – Obrzycko, a przed pościgiem za grupą Heinkli lecących trasą znad Wrześni po rejon Wolsztyna. Jeden z owych Junkersów miał spaść w północnej strefie Biedruska. Jednakże nad tą strefą - tego typu bombowce - przylatyjące z pobliża Kołobrzegu - poprzez Piłę - pojawialy się parokrotnie, m.in. w porze ranno -przedpołudniowej, około godz. 17: 00 z minutami - do której to rozciągnietej formacji w alarmowy sposób wystartował klucz myśliwski z Nałęcza - o czym wspomniał w swej książce płk pil. Jan Maliński - pt. „SAMOLOT ZAKRYŁ SŁOŃCE” ,w rozdziale „Zasadzka w Gębarzewie”, na str. 46. Zapewne więc w rejonie Poznania i nad strefą Biedrusko mogło dochodzić do starć z tymi to bombowcami starszego już typu. Zestrzelenie 2 takowych samolotów w trakcie całego dnia leżało w granicach możliwości bardzo dobrego myśliwca. Wcześniej, a także w ową pierwszą wojenną niedzielę było już parę przypadków - wręcz seryjnego zestrzeliwania bombowców, po 2-3 maszyny na raz.
    ==========================
    8) - WITOLD URBANOWICZ – „MYŚLIWCY”, Spoleczny Instytut Wydawniczy ZNAK, KRAKÓW 1969

    str. 245 (...) „Nastepna karta : Jerzy Zaremba. Znów to samo : nigdy bym nie przypuszczał, że tyle może przejść człowiek tak delikatnego zdrowia. Najpierw ostre walki we wrześniu, rany, szpital, potem „zwyczajny” rajd do Anglii i znów, jak w dziesiątkach innych listów :
    „Drogi Witoldzie, z wielką przyjemnością dowiedziałem się, że jesteś w lotnictwie myśliwskim w Anglii. Mnie, niestety, Niemcy przygwoździli w powietrzu nad Polską i dlatego teraz zwlokłem się, żeby do was dołączyć. Napiałem oficjalny list do Inspektora Lotnictwa w tej sprawie. Niezależnie od tego bardzo ci będę wdzięczny, jeżeli pomożesz, ażebym z moim podstrzelonym kulasem mógł być jak najszybciej przyjęty do jednostki myśliwskiej.
    Na wszelki wypadek podaję Ci kilka szczegółów z walk w kraju i mojej wędrówki „borem lasem” .
    Walcząc we wrześniu z trzema niemieckimi Junkersami 88, zostałem ranny w lewą nogę (dziewięć ran) i w rękę. Wylądowałem na lotnisku polowym w postrzelanym samolocie i zostałem zabrany do szpitala w Poznaniu, a potem przetransportowany do Szpitala Piłsudskiego w Warszawie. .Tam przebywałem do 3 stycznia i tego dnia uciekłem, żeby właśnie udać się do Francji”.(...)
    ---------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Tutaj są możliwe 3 róźne wersje. Pierwsza – możliwość wystąpienia błędu podczas pisania, czy też w druku (co niejednokrotnie zdarza się nawet i „fachowcom” ) – co do „Ju-88”. Druga - pomyłka co do typu samolotu (zarówno co do Ju-86 jak i do He-111). Trzecia - faktyczna walka z Ju-88 ( mimo że te bombowce byly w zachodniej części III RZESZY - to wg nieoficjalnych danych - w pierwszych dniach września 1939 roku - miały one ponoć odbyć niewielką turę lotów bojowo - doświadczalnych spod granicy z Francją. Zachodzi tu też pytanie - kto jak kto - ale dowódca eskadry myśliwskiej to powinien znać typy samolotów nieprzyjacielskich, w odróźnieniu od podoficera pilota. W tejże oto sytuacji - trudno się dziwić autorom opracowań - jeśli czasem mogą podawać błędną informację, skoro są aż 3 wersje: He-111, Ju-86 i Ju-88 (i tak niestety bywa z wieloma innymi sprawami i szczegółami, a swoją drogą - to jeszcze nie powstała ani jedna książka czy opracowanie dotyczące lotnictwa wrześniowego - która by była bezbłędna - czasami błędy są zauważalne dopiero po wielu, wielu latach). I NIGDY TAKOWA BEZBŁĘDNA POZYCJA - NIESTETY NIE POWSTANIE (bowiem możliwości co do powstawania błędów są wprost olbrzymie - ze względu na bardzo duże rozpiętości i rozbieżności w owych tu danych informacyjnych). Drugie tutaj jest pytanie - przez który to naprawdę typ niemieckiego bombowca - uległ zestrzeleniu dowodca 131.EM ?
    ===============================

    9) - Przegląd Zachodni w Poznaniu - Nr 1/1972, Instytut Zachodni w Poznaniu, Dwumiesięcznik, Rok XXVIII, Styczeń - Luty 1972
    str. 16 STANSŁAW NAWROCKI POZNAŃ - „POZNAŃ W PIERWSZYCH DNIACH WOJNY”
    str. 16 (...) „Także 3 września poznański węzeł kolejowy był obiektem silnego ataku powietrznego. Polska obrona przeciwlotnicza strąciła wtedy nad miastem 6 niemieckich maszyn *2. W następnych dniach, opuszczony przez wojsko Poznań, oczekiwał wkroczenia wojsk nieprzyjaciela”. (...)
    *2 „Kurier Poznański” nr 403 z 4 IX 1939.
    -------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI- Do owych „6 samolotów mogą tu należeć” :
    1)-He-111, który spadł 1 km na zachód od Bolechowa, jako zestrzał w porze południowej sierż. pchor. pil. Kabata i kpr. pil. Mazura,
    2)-He-111, który uległ zniszczeniu, a załoga zginęła pomiędzy Osiedlem Warszawskim a Główną w Poznaniu - nazwisko pilota nie jest tu znane (pilot 131.EM z Kobylego Pola),
    3)-Ju-86 - w porze zachodu słońca - kpt. pil. Zaremba - upadek silnie dymiącego bombowca starszego typu - w płn. stronie strefy zwanej Biedruskiem,
    4)-Ju-86 - sierż. pchor. Kabat - około 1 km na zachód od Chludowa (strefa zwana jako Biedrusko),
    5)-Ju-86 - pole Jasina we wchodniej stronie Swarzędza (zasadzka Gułtowy, w porze przedpołudniowej,
    6)-He-111 - pole na zachód od Tulec (zestrzał mysliwców z Dzierznicy) w porze zachodu słońca,
    7)-Bf-109 - który po ataku 1 P-11 z Dzierznicy - zarył się silnikiem w polu i stanął prawie że w pozycji pionowej. Końcówkę lotu miał około 2 km na wschód od Swarzędza, z płd. strony warszawskiej drogi, gdzie po północnej stronie drogi jest boczna droga wjazdowa do Jasina (a także do północno –wschodniej strony Swarzędza).
    Któryś z tych samolotów nie został tu wliczony: albo jeden z dwu Ju-86, który spadł najbardziej daleko od Poznania w strefie Biedruska, albo Bf-109, zestrzelony jako ostatni z owych tu podanych samolotów.
    ===========================
    10) - Zbiorowe (Jerzy Topolski Bogusław Polak) – „GNIEZNO I ZIEMIA GNIEŹNIEŃSKA”

    str.272 „Dla 69 Pułku Piechoty na noc z 2 na 3 września przewidziana została nastepująca oś marszu: Żydowo – Gulczewo – Grzybowo i postój w rejonie Sędziwojewa (...)
    W ciągu nocy 69 Pułk Piechoty i 17 Pułk Artylerii Lekkiej wycofywał się bez walki w kierunku wschodnim. Wymarsz batalionów nastąpił z opóźnieniem, bo około godziny 23.00. W niedzielę nad ranem pułk stanął na postoju w wyznaczonych rejonach (...).
    Cofające się oddziały Armii „Poznań” były nadal bez kontaktu z nieprzyjacielem. Podobnie jak w dniach poprzednich lotnictwo niemieckie intensywnie bombardowalo stacje kolejowe w Poznaniu, Gnieźnie, Wrześni i Kutnie. Szczególnie poważne zniszczenia spowodowały spadjące bomby na stacji kolejowej w Kutnie. Ponioslo tu śmierć dziesiątki osób i całkowicie sparaliżowany został ruch kolejowy. Spowodowalo to odcięcie armii od dowozu chleba, którego wypieku dokonywały wojskowe piekarnie w Łodzi.
    Bombardowane było również miejsce postoju 69 Pułku Piechoty, jednakże bezskutecznie. Jak podaje mjr Chudzikiewicz, po raz ostatni obserwował on tu polskich lotników walczących z nieprzyjacielem. Strącono wówczas dwa niemieckie bombowce. Od tego dnia pułk już więcej nie oglądał na niebie polskich szachownic. *28”
    *28 CAW, sygn.II/20/13, k.189
    ------------------------------------------
    10A) - Oto owa relacja w oryginale:
    mjr Antoni Chudzikiewicz, d-ca II/69 pp Gniezno
    str.189 „Dnia 3.09. znów 69 pp na swoim miejscu postoju był bombardowany, ale bezskurecznie. W tym dniu nasi lotnicy na RWD dokonywali cudów - strącili dwa bombowce. Od tego dnia do zakończenia wojny nie widziałem więcej ani jednego samolotu.”
    ---------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Obserwacja dwu zestrzelonych bombowców przeprowadzona została z Sędziwojewa, z pojedynczo położonej zagrody sołtysa tej miejscowosci – oddalonej o około 1 km na północ od centralnej części wioski. Owe zabudowania sołtysa było po zachodniej stronie drogi z Sędziwojewa do Stanisławowa. Zaobserwowano stamtąd pierwszego zestrzelonego bombowca - który to w dość karkołomnym korkociągu spadał na ziemię znad stacji kolejowej w Wólce - za las położony na wschód od Wólki, z północnej strony warszawskiej drogi. Natomiast drugi bombowiec -był doskonale widoczny jak leciał wpierw nad rejonem Mielżyna, potem Gorzykowa, Niechanowa, lotniska w Nałęczu - ciągnąc za sobą grubą wstęgę dymu. Nie zauważono stamtąd jednak trzeciego samolotu z owej pierwszej trójki - który to znad stacji w Wólce - skręcił zaraz w prawo na rejon Pyzdr, a spadł na las na wschód od kościoła w Czeszewie , który też powoli zaczynał coraz to obficiej dymić w swej ostatniej końcówce lotu.
    ==========================
    11) - IPMiS LOT A.II.18/1a DZIENNIK DZIALANIA DYONU III/3 z dnia 15.06.1944 r.
    3 WRZESIEŃ
    „Zasadzka Gniezno - Gębarzewo. Skład: por. Moszyński, ppor. Łuczyński, Rowinski, Czachowski. Ilość samolotów 3. Wykonano kilka startów na samoloty rozpoznawcze npla i wyprawy bombowe. Zestrzelono jeden H-111, potwierdzony przez wojska ziemne”.
    --------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Podane tutaj informacje są nieco zagmatwane i jakby nieco pomieszane ze sobą a zarazem jakby i dwuznaczne. Otóż, 3 września w okolicy Gniezna działały dwie zasadzki. Pierwsza od wczesnego rana do około godz. 13 : 00, na której to bojowo działali dwaj podporucznicy piloci rezerwy : Czachowski i Rowiński. Około południa walczyli oni z eskadrą bombowców typu He-111 - począwszy od Gniezna - po okolicę stacji kolejowej w Pieczyskach. Ostatni z Heinkli - z palącym się lewym silnikiem - przymusowo wylądował z południowej strony następnej stacji kolejowej - w stronę Poznania - a więc w Fałkowie. Niemieckich lotników wnet pojmali polscy żołnierze do niewoli. Natomiast na drugiej zasadzce - działającej przed godziną 17.00 - było 3 pilotów : ppor. Łuczyński, sierż. pchor. Maliński i kpr. Jasiński. Zestrzelili oni w swym jedynym stamtąd wylocie bojowym nie jeden samolot - lecz aż 4, z których to potwierdzenie przez wojska ziemne na pewno miały dwa Heinkle, z tego pierwszy z pobliża podgnieźnieńskiej miejscowości Pustachowa, skąd zabrano do polskiej niewoli 2 młodych niemieckich lotników - prowadząc ich kilka km pod pieszą eskortą polskich żołnierzy do Gniezna. Natomiast z pola położonego na płd. - zach. od Iwna, a na płn.-wsch. od Kostrzyna - polscy żołnierze zabrali ranną niemiecką załogę do jednego ze szpitali powiatowych. Faktyczne zwycięstwa na owych dwu zasadzkach odnieśli : ppor. rez. pil. Czachowski, ppor.pil. Łuczyński oraz sierż. pchor. pil. Maliński. I teraz jest pytanie - ktorego to zwycięźcę miał tu na myśli D-ca Dyonu? Por. pil. Moszyński - jak wiadomo - 3 września był dowódcą zasadzki rejonu Żnina.
    ===========================

    11A) - JAN MALIŃSKI – „SAMOLOT ZAKRYŁ SŁOŃCE” (LOTNICZE WSPOMNIENIA), AGENCJA LOTNICZA ALTAIR, WARSZAWA, 2000 R.
    str. 46-49 Zasadzka w Gębarzewie
    str.46 (...) „Pod wieczór wystartowaliśmy na rozciągniętą formację Ju-86, lecącą ze wschodu na zachód. Gdyby nie były tak daleko na południe może byśmy je dogonili, ale już wkrótce przekonaliśmy się, że pościg był daremny. Pokręciliśmy się w miejscu w nadziei, że coś nadleci z jakiegoś kierunku. Po kilku, a może kilkunastu minutach, Łuczyński powiada przez radio, które wszyscy mieliśmy zamontowane :
    - Są! Pod słońcem! - i gwałtownie skręca w ich kierunku.
    Byłem trochę oślepiony słońcem z mojej pozycji, ale też już zauważyłem, choć dość daleko - dużą formację dwusilnikowych samolotów, lecących niezbyt blisko siebie, trójkami w górę. Było ich dwanaście. Nie wiedziałem jeszcze jak będziemy atakować. Czy najpierw je rozbijemy i potem zajmiemy się nimi indywidualnie, czy od razu strzelamy w twarz.
    Prowadzący zdecydował. Obniżył lot, abyśmy byli mniej widoczni na tle kratownicy pól. Kiedy byliśmy w odległości dwóch kilometrów podciągnął i krzyknął:
    - Każdy na swojego ... Potem zawrot i z tyłu!
    Widzę jak, trójki Heinkli układają się jedna w drugą, a więc jeśli nie trafimy nikogo z pierwszej trójki dostaną następni. W odległości niecalego pół kilometra otwieram ogień na prawego. Łuczyński robi to samo i strzela do prowadzącego. Kątem oka widzę jak jego ofiara wyciąga w górę, moja natomiast skręca od formacji w prawo. Powiększam poprawkę do trzech długości i teraz już daję ogień ciągły do chwili, kiedy się zdawało, że musimy się zderzyć. W ostatniej fazie strzelania widzę błyski na olbrzymiej oszklonej kabinie, lewym silniku, skrzydle, kadłubie - to moje pociski. Mijam i otrzymuję ogień wydawało się ze wszystkch stanowisk strzelców pokładowych. Wszystkie smugi skierowane na mnie, ale skoncentrowane gdzieś za mną. Zawrotu nie robię od razu. Teraz wyciągam maszynę w górę i na plecy. Będąc na półpętli poczułem, że dzieją się dziwne rzeczy - wylatują jakieś czarne przedmioty i biją mnie po twarzy.
    Czyżby to był już koniec ? Dostałem w głowę? Ale nie, wszystko gra, trzymam drążek sterowy silnie, aż za silnie...Dźwignię gazu również. Więc odwracam maszynę z pozycji plecowej i widzę już oddaloną w nieładzie i jednego lub dwóch brakujących. Odetchnąłem z ulgą, w rogu między szybą pancerną a osłoną kabiny widzę czarne ogniwko taśmy amunicyjnej.
    Co ty tam robisz? - pytam w myśli i rzucam wzrokiem na dno kabiny, gdzie powinny znajdować się dziesiątki tych ogniwek, po tak długiej serii...nie ma nic!
    To wy napędziliście mi stracha! - już uspokojony zupelnie oceniam sytuację. Definitywnie dwóch brakuje. Jednego odnajduję dużo poniżej, lecącego w kierunku północnym, a przy nim kolegę. Powinienem ich dogonić lecąc po skosie, lecz w tej samej chwili widzę, że wszystkie bombowce biorą kurs na północ, a ostatnie trzy, mocno rozciągnięte, kontynuują zakręt do tyłu, tzn. w moim kierunku. Czekam, kiedy będą o 90 stopni z lewej i robię gwałtowny zakręt, biorąc na cel ostatniego. Otwieram ogień pod kątem ok. 45 stopni, dając dużą poprawkę i widzę za oszkloną kabiną znak karowego asa. Przechodzę za ogonem i tym momencie cisza, koniec amunicji. Odbijam w prawo i trzymam się z dala. Widzę, że z jego lewego skrzydła wali biało - szara amuga.
    - On już daleko nie zaleci - myślę sobie. - Albo paliwo, albo chłodziwo mu cieknie. Przypuszczalnie lewy silnik...
    Później dowiedziałem się, że He-111 wylądował z ranną załogą 15 km od miejsca walki w pobliżu miejscowości Kąpiel. Drugi doleciał dalej, około 50 km i wylądował niedaleko Kostrzyna.
    str. 47 Przechodzę na lewą stronę. Przez sekundę czuję silny zapach benzyny. Jego śmigło jakby kręciło się wolniej. Traci wysokość, niezbyt szybko ale traci. Nie pójdę dalej bo robi się szaro. Już teraz nie wiem gdzie jestem i nie trafię do domu - pomyślałem, szukając jakichś punktów orientacyjnych. W dole zobaczyłem zadrzewioną szosę północ-południe. To mogła być tylko trasa Gniezno - Września. Melduję się i ląduję w Gębarzewie.
    Widzę nie dwie a trzy maszyny, więc ktoś jeszcze inny u nas wylądował. Obok mojego samolotu zebrała się grupka mechaników i liczą : Jeden, dwa, trzy, cztery i radio kaput.
    Przykro mi się zrobiło, że taka dobra maszyna i otrzymała tyle przestrzałów. Wszystko w tylną część kadłuba.
    Ku mojemu zdziwieniu kpt. Jastrzębski, który powinien być gdzieś pod Kaliszem, wyszedł z zarośli i powiada:
    - Słyszę, że sprzątnąłeś Heinkla. Dobra robota!
    - Nie wiem, panie kapitanie, nie miałem czasu się oglądać, a na drugiego zabrakło mi amunicji. Ale wyglądało na to, że daleko nie zaleci, bo mu się benzyna ze skrzydła lała.
    - Nie mów ze jeszcze jednego masz na sumieniu.
    - Ja nic nie mowię. Panie kapitanie. Tak tylko mi się wydaje.
    - Skoro świt leć do Dzierżnicy i niech ci radio wymienią, bo widzę, ze tutaj dobrze działacie, a tam będą przenosiny... Żebyś tylko zdażył ! Poza tym przywieziesz instrukcje, co macie robić dalej - zakończył rozmowę, wsiadł do samolotu i odleciał”. (...)

    str. 48 (...) W Dzierżnicy nastrój wspaniały, bo na zasadzce w Kobylem Polu ppor. Włodzimierz Gedymin zestrzelił dwóch Niemców już przedwczoraj, a po nim kpt. Jerzy Zaremba, ppor. Lech Grzybowski Grzyb i pchor. Alfons Kabat następnych. O naszych zestrzeleniach nikt nic nie słyszał, więc musiałem im opowiadać, zastrzegając się, ze tak nam się zdaje, bo nie mieliśmy jeszcze potwierdzenia świadków. Kiedy zobaczyli mojego rumaka, nabrali przekonania, że cos musiało się dziać.
    (...) Około 9.00 przyjechał ppłk Adam Kurowski, szef sztabu lotnictwa armii z Gniezna, trzymając dziwną rzecz w ręku. Był to nowiutki niemiecki chełm stalowy. Z ciekawości podszedłem bliżej, aby podsłuchać jego rozmowę z naszym dowodcą.
    - Kto u pana latał w okolicy Kostrzyna? - zapytał Mumlera. ( u-z dwoma kropkam )
    - O ile mi wiadomo nikt, ale warto sprawdzić.
    - Leży tam w polu, na brzuchu, Heinkel 111, mocno postrzelony, a to - pokazał Mumlerowi hełm - co pozostało po załodze. Wojsko twierdzi, że oni go zestrzelili, ale powiedziałem im, żeby poszli do diabła. Wszystkie przestrzeliny, a były ich dziesiątki, weszły z góry i z lewej strony. Załogę albo zabrali do szpitala, albo gdzieś wywieźli, więc nie mogłem zebrać żadnych danych.
    Przysłuchując się tej rozmowie, postanowiłem zapytać o tę maszynę, chociaż wiedzialem, że Mumler przypuszczalnie powie : Proszę nam nie przeszkadzać.
    - Panie pułkowniku, czy przypadkiem pan pamięta znak wymalowany na kadłubie tej maszyny?
    Pytam dlatego, bo wczoraj strzelałem do Heinkla, który miał wymalowanego asa karowego. Tracąc wysokość leciał w tym kierunku.
    - Niech mnie kule biją - wykrzyknął pułkownik - zgadza się - as karowy na przedniej części kadłuba. Tutaj ... masz pamiątkę, chłopcze drogi - powiedział, podając mi chełm.
    Ja go nie chcę, gdzie bym go trzymał. Mam tylko jedną walizkę, a to niepakowne”.(...)
    -----------------------------------------
    11B) - WACŁAW KRÓL – „POZNAŃSKIE SKRZYDŁA”, WYDAWNICTWO MON, WARSZAWA 1975 r.
    str.20-32 KĄŚLIWE ZASADZKI
    str. 29 Meldunek pilota o zestrzeleniu.
    Przydział : 132 eskadra myśliwska, wydzielony klucz, m. Gębarzów
    Pilot : ppor. Łuczyński Paweł, pchor. Maliński Jan, kpr. Jasinski Wawrzyniec.
    Data: 3 września 1939 r., wieczorem.
    Rejon: SW od m. Gębarzów.
    Wynik walki: 2 He-111 zestrzelone.
    Opis walki : wystartowalismy z pozycji pogotowia alarmowego na przechwycenie trzech Ju-86, jednak do spotkania nie doszło. Po kilku minutach patrolowania zauważyliśmy z przodu grupę samolotów w naszym kierunku i na naszej mniej więcej wysokości. Były to 4 trójki Heinkli He-111. Łuczyński wydał rozkaz do ataku z przodu, podając przez radio : każdy strzela do swojego, po ataku zawrót! Z odległości około dwóch kilometrów złapałem jednego w celownik i otworzyłem ogień. Seria trwała dość długo, klucz bombowców zaczął się rozpadać (...) Znalazłem się z tyłu formacji (...) Jednocześnie zauważyłem palącego się nieprzyjacielskiego bombowca, już niżej, kierującego się w stronę Gniezna. Atakowali go Łuczyński i Jasinski (...) Jeden z kluczy Heinkli skręcił na północ, a dwa następne na południe. Widzę, że ten pierwszy robi zakręt na zachód, co daje mi okazję do ataku pod kątem 90 stopni. Otworzyłem do niego ogień, rozpocząłem celowanie od dowódcy klucza, a skończylem na ostatnim, aż wyczerpała się amunicja w karabinach maszynowych.
    Na jednym z bombowców zauważyłem duży wyciek paliwa - wyraźna smuga rozpylonego płynu cią - str. 30 - gnęła się za nim, samolot tracił szybko wysokość (...). He-111, gęsto postrzelany i z ranną załogą, lądował przymusowo w polu kolo Kostrzyna (...). Zgłaszam 1 He-111 zestrzelony.
    Uszkodzenia własne: 4 przestrzeliny w tylnej części kadłuba.
    --------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – W paru wersjach napisanych dla różnych gazet i czasosopism – autor podawał, że kpr. pil. Jasiński po ataku na swojego dymiącego Heinkla – ścigał go dalej – na kierunek Pyzdr, a więc na południowy – zachód od warszawskiej linii kolejowej.
    =========================
    12) - TOMASZ TOMKOWIAK - „TAJEMNICE GNIEZNA”, Gniezno 2010 r.
    str.110 „W dniu 3 września 132 eskadra myśliwska - klucz Gębarzewo z samolotami typu P-11c „Czapla” wylądowała na lotnisku polowym Gębarzewo. Ich zadaniem było przygotowywanie zasadzek na lecące w głąb kraju samoloty Luftwaffe. W skład grupy pilotów broniących nieba ziemi gnieźnieńskiej wchodzili : ppor. Łuczyński Paweł oraz piloci : pchor. Maliński Jan i kpr. Jasinski Wawrzyniec. Już 3 września startowali wielokrotnie do boju i zestrzelili dwa bombowce He-111. Jeden spadł pod Gnieznem, a drugi lądował przymusowo w okolicach Kostrzyna z ranną załogą.
    (...) Według polskich relacji w okolicach Gniezna spadły lub lądowały przymusowo trzy hitlerowskie samoloty. Dwa typu He-111 i jeden Do-17.
    ---------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Pojawiła się tutaj informacja o samolotach „Czapla”. Otóż należy się tutaj parę słów wyjaśnień. 33.EO - odleciała z Ławicy 30.VIII. na polowe lotnisko pod Swarzędzem, skrywając się tam w północnej stronie lasu, nieco na zachód od Zielińca. 31 sierpnia, późnym popołudniem - 33.EO wylądowała po wschodniej stronie parku w Niechanowie (w Żydowie bowiem było ponad 20 dwupłatowych samolotów z rozwiązanej PSP w Śnieciskach). Jej samoloty zostały ukryte wsród wysokich drzew parku. Przed południem 1 września - samoloty I Plutonu odleciały na lotnisko Kamień - przy wiosce Podzborów, w północnej stronie Kalisza. Natomiast 4 „Czaple”, nieco już po 12.00 - wylądowały przy lasku, położonym na południowy - zachód od budynków stacyjnych w Gębarzewie. Po odbyciu z Gębarzewka 1 lotu rozpoznawczego - nastąpił odlot 3 „Czapli” i 1-go RWD-8 do Cerekwicy. W Gębarzewku pozostał się wrak 1 „Czapli” z rozstrzaskanym statecznikiem od ognia polskiej naziemnej OPL w rejonie Inowrocławia. Z samolotu tego - wymontowano jednak silnik celem zamiany na inny samolot, uszkodzony przy lądowaniu na krótkiej trawiastej murawie lądowiska w Cerekwicy (pole wzlotów zasadzki myśliwskiej w Cerekwicy było na wielkich polach, po drugiej, zachodniej stronie lasku w Cerekwicy). Tyle owych dygresji.
    ========================
    13) - Rajmund Szubański – „W OBRONIE POLSKIEGO NIEBA”, KSIĄŻKA I WIEDZA, WARSZAWA 1978
    str.70 „Poznański dywizjon przeszedł całkowicie na system działania zasadzkami, zwiększając ich liczbę i obsadę. Dwa bombowce zestrzelili piloci w Kobylempolu. W ostatniej walce został cięzko ranny pogromca Heinkla -111, kpt. Jerzy Zaremba. Po jednym samolocie zestrzelono nad Gnieznem i Żninem”.(...)
    -----------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – Samolot „nad Gnieznem” – został zestrzelony przez ppor. pil. Łuczyńskiego, natomiast inny - ostrzelany nad rejonem lotniska „Żnin” – swą końcówkę lotu miał na płn. - zach. od Wągrowca.

    ==========================
    14) - Tomasz Tomkowiak – „TAJEMNICE GNIEZNA”, GNIEZNO 2010 r.
    str.115 „Mając w ręku publikację p.t. Luftwaffe nad Polską 1939 Emmerlinga, zachodzi podstawowe pytanie : Czy prawdą jest że polscy lotnicy nie mieli licznych strąceń hitlerowskich samolotów nad ziemią gnieźnieńską? Zaprzeczeniem tych informacji jest świadectwo Stanisława Rysia ur.1914r., w Pątnowie pow. Konin. Powołany w 1934 r. do służby w wojskowej w 7 Dyonie Poznań pozostał w wojsku, jako podoficer zawodowy. Z chwilą rozpoczęcia wojny został przydzielony do ochrony sztabu Armii Poznan gen. T. Kutrzeby. W dniu 3 września 1939 r. otrzymał rozkaz przewiezienia tajnych akt i eskortowania 22 pilotów niemieckich zestrzelonych w okolicach Gniezna do Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych w Warszawie, z którego zadania wywiązał się.”
    ------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Byli to lotnicy, zestrzeleni w pierwszych 3 dniach wojny. Nie wiadomo - czy zdążyli się tu też do tej grupy „załapać” dwaj młodzi niemieccy członkowie załogi He-111, zestrzelonego przed nadejściem zmroku w południowej stronie Pustachowej. Eskortowano ich pod bronią żandarmerii wojskowej ulicą Wrzesińską , przy koszarach 17 PAL-u do centrum miasta, a może i do budynku sztabu lotnictwa Armii „Poznań” ( do budynku Szkoły Podstawowej Nr 6 przy ulicy Żwirki i Wigury – położonego blisko jeziora Winiary ). Należy tu jeszcze wziąść pod uwagę fakt - że któryś z lotników mógł przebywać w szpitalu oraz inny ważny fakt - że nie wszyscy z zestrzeleń wychodzili z życiem.
    ==========================

    15) - SKRZYDLATA POLSKA Nr 33 (1968) 1989-08-13
    Str. 5 TADEUSZ MALINOWSKI - SYLWETKI LOTNIKÓW- „Pilot 131 eskadry”
    „Wojna Obronna Polski zastała pchor. Nowaka na lotnisku polowym przygotowanym do walki. 1 września, w pierwszym locie bojowym, nie udało mu się zestrzelić Dorniera. 2 września, po starcie z zasadzki również uciekł mu samolot niemiecki. 3 września zestrzelił He-111, ale nie zauważył jego upadku, ponieważ zaatakowały go Me-109. Wtedy to, aby uciec, wprowadził samolot w korkociąg. Udało się. Stracił jednak orientację i postanowił lądować w sąsiedztwie wsi. Wołał kilkakrotnie, ale nikt nie odpowiadał. Ludzie uciekli przed Niemcami. Wszedł do pierwszego domu i zorientował się, że jest w Kaliszanach. Odnalazł je na mapie i po zajęciu miejsca w PZL P-11c uruchomił jego silnik. Wkrótce został ranny w nogę. Zdziwił się i nagle zauważył strzelającego zołnierza niemieckiego z motocykla. Natychmiast wystartował i zaatakował z powietrza nieprzyjacielski patrol motocyklowy. Zapalając, zniszcył go doszczętnie. Po przylocie na lądowisko ppor. Włodzimierz Gedymin wyjął odłamek i obmył zakrwawioną nogę, natomiast mechanik Roman Kowalski wystrugał z deseczki podkładkę pod stopę. Rana krwawiła, unikał częstego chodzenia, więc przez kilka dni latał bez buta. 4 września brał udział w osłonie Karasia prowadzącego rozpoznanie. Wtedy przelatując nad domem rodzinnym zobaczył matkę idącą z wiadrem do studni. Wykręcił trzy beczki. Po wojnie pytał mamę, czy 4 września widziała samoloty. „Tak- odpowiedziała - jeden z nich wywijał koziołki” .
    ============================
    16) - Jerzy Pawlak- „Polskie eskadry w Wojnie Obronnej 1939” , Wydawnictwa Komunikacji i Łączości, Warszawa 1982
    str.56 „Na nowej zorganizowanej zasadzce Gniezno - Gębarzewo, którą dowodzil por. Moszyński, wykonano także kilka lotów. W rezultacie starć zestrzelono 1 Do-17” (...)
    ------------------------------------- KOMENTARZ I UWAGI - Do owej przedstawionej informacji zakradł się tutaj jeden błąd. Otóż dnia 3 września por. pil. Moszyński wcale nie był na zasadzce koło Gniezna - lecz w Cerekwicy, w okolicy Żnina. Tam jedynie on mógł dokonać zestrzelenia rozpoznawczego Dorniera. Dwaj inni piloci tamtejszej zasadzki - zupełnie odpadają co do możliwości uzyskania tam takowego zestrzelenia. Pan Gedymin - opowiadał, że tego dnia na zasadzce rejonu Żnina - nie zdołał przez cały dzień oddać w powietrzu jakiejkolwiek serii ogniowej, bowiem nie udawało się tam zaskoczyć w powietrzu żadnego z samolotów Luftwaffe, bowiem te, szczęśliwym trafem dla nich - zawsze w porę dodawały gazu i nie pozwalały się w żaden już sposób dogonić. Odnosnie Dorniera - dla zasadzki rejonu Gniezna. Takowy został zestrzelony dopiero 4 września. Natomiast pan Jerzy B. Cynk z Londynu przy dacie 3.IX. przypisywał sierż. pchor. pil. Malińskiemu samolot typu Do-17 - w okolicy Kostrzyna, co oczywiście mija się z prawdą. Chyba, żeby gdzieś bliżej czy dalej od Kostrzyna uległ zestrzeleniu jakiś Dornier, ale przez jakiegoś innego pilota z poznańskiego dywizjonu, a ktorego to nie udało się wykryć, odnaleźć.

    ================================
    17) - MILITARIA XX wieku Nr 1 (40) styczeń - luty 2011
    str. 4-7 Mateusz Kabatek - „Dornier z Wielkiej Klonii” . Zwycięzka walka por. Moszyńskiego oraz pchor.Nowaka z 3 września 1939 roku”
    str.3 „1 września , gdy do mojej wsi - Wielkiej Kloni - zbliżali się Niemcy, wraz z rodzicami i siostrami zapakowalismy na wóz najbardziej potrzebne rzeczy i wyruszyliśmy na wschód, za Wisłę. Gdy dojechaliśmy do Świecia, dopadły nas jednak niemieckie czołgi. Nie pozostawało nic innego, jak wracać do domu. Na miejsce dotarliśmy dopiero 7 września. Na naszym polu, jakieś 50 metrów od granicy z Małą Klonią, spostrzegłem coś, co z daleka wyglądało jak samolot.”(...)
    -------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Niemieckiego rozpoznawczego Dorniera Do-17 P z kodem bocznym : TG + CD/W. Nr 4123 - należącego do Stab III.Gruppe Sturzkampfgeschwader 2 „Immelmann” (Stab III./St G 2), a który to swój zwiadowczy lot odbył z lotniska Stolp - West (z nieistniejącego obecnie lotniska usytuowanego w płd. - zach. skraju miasta Słupsk ) - z zasadzki w rejonie Żnina - mógł celnie ostrzelać jedynie por. pil. Moszyński. Autor tego opracowania miał prawo nie znać owych tu „niuansów” odnosnie owej trójki pilotów z tejże zasadzki. Owe błędy powstały w już Wielkiej Brytanii, gdzie sierż. pchor. pil. Kabatowi przypisano na zasadzce „Żnin” samolot Do-17, a por. pil. Moszyńskiemu przy dacie 3 września - samolot He-111, a później tegoż Heinkla - jako wspólny zestrzał por. pil. Moszyńskiego wraz z sierż. pchor. pil. Nowakiem. Zasadzka „Żnin” działała od godz. 7 : 00 rano 3.IX do godz. 7 : 00 dnia 4 września (źródła londyńskie, lecz także i polskie - dość często podawały błędne daty dzialania tej zasadzki przy dniu 4.IX. do rana 5.IX., podczas gdy zasadzka ta dzialała faktycznie tylko w ową pierwszą wojenną niedzielę - na wysuniętym na północny - wschód ówczesnym obszarze Wielkopolski. Do Województwa Bydgoskiego, a z kolei - jak obecnie do Ziemi Kujawsko - Pomorskiej - rejon Żnina - przeszedł od początku 1956 roku.
    ===========================
    18) - ADAM KUROWSKI – „LOTNICTWO POLSKIE W 1939 ROKU”

    str. 151 3 WRZEŚNIA
    str. 152 „Gros III/3 d y o n u m y ś l. stało nadal na lotnisku w Dzierznicy ; stan całego dyonu - 20 samolotów. Oprócz zasadzki pod Kaliszem, która nadal pracowala samodzielnie, wszystkie pozostałe były organizowane dorywczo, na jeden dzień, w coraz to innym miejscu.
    Ponieważ nad terenem armii wiodły szlaki wypraw bombowych 1 floty powietrznej do centrum Polski oraz do rej. Kutno, Łowicz, zasadzki miały wiele roboty. Ustaliła się taktyka działania zasadzek, polegająca na odrywaniu z szyku bombowców ostatniego samolotu. Atak następował z tyłu-dołu. Po dostrzeżeniu bowiem polskich mysliwcow bombowce „dodwały gazu” i wtedy P-11 nie był w stanie ich dopędzić.
    Działająca na styku z armią „Łódź" zasadzka pod Kaliszem znalazła się w strefie działania bombowców i myśliwców 4 floty powietrznej. 3.9.zasadzka osłaniając przegrupowanie 25 DP stoczyła ciężkie walki z Messerchmittami i bombowcami, zestrzeliwując 2 samoloty niemieckie. W walkach tych został ciężko ranny kpt. pil. Zaremba, dowódca 131 esk. myśl., który jednak doprowdził samolot do lotniska, rozbijając go przy lądowaniu. Pod wieczór zasadzka zmieniła lotnisko i przeleciała w rej. m. Turek.
    Inna zasadzka dywizjonu zestrzeliła 1 bombowiec. Ogółem więc w tym dniu myśliwcy poznańscy zestrzelili 3 samoloty.
    Gros dywizjonu pod wieczór zmieniła lotnisko przypuszczając, że zostało ono przez Niemców rozpoznane. Nowe lotnisko leżało w rejonie na północ od Witkowa (prawdopodobnie w m. Gaj). Lotnisko bylo dobre, ale miało tak zły dojazd, że część samochodów nie mogła tam dotrzeć. Dowódca dywizjonu prosił więc o jak najszybsze przesunięcie.
    Pierwsze 3 dni wojny nie były dla armii „Poznań” jakimś zamkniętym okresem walki. Armia była w trakcie przegrupowania się ku nakazanej linii obrony, której jeszcze nie osiągnęła. Lotnictwo stało na lotniskach przejściowych przed odejściem poza linię obrony.
    Aktywność lotnictwa niemieckiego na terenie armii była mała. Natomiast wielka ilość wypraw bombowych nieprzyjaciela przechodziła „tranzytem” przez obszar armii. Tylko na południu były one osłaniane przez lotnictwo myśliwskie. W takiej sytuacji sytuacji dywizjon myśliwski osiągnął duży sukces zestrzeliwszy 10 samolotów niemieckich (w tym jeden myśliwiec), przy stracie 3 własnych (2 - postrzelane, 1 - błąd pilotażu). Dwóch pilotów dywizjonu zostało rannych. Lotnicrwo rozpoznawcze i obserwacyjne stracilo tylko po 1 samolocie.
    Należy podkrslić bardzo szeroki wachlarz rozpoznania oraz dobre wykonywanie przez lotnicrwo manewru przebazowywania w ruchowych działaniach armii”.
    ========================
    19) - ADAM KUROWSKI – „KRAKSY I WZLOTY”, WYDAWNICTWO MINISETRSTWA OBRONY NARODOWEJ, Warszawa 1965
    str. 239-254 Pierwsze walki i rozpoznania
    str. 244 „Następnego dnia, a był to trzeci dzień wojny, Niemcy na kierunku Kalisz - Łódź latali już z osloną myśliwców toteż zasadzka 131 eskadry toczyła ciężkie boje przeważnie z Me-109, zestrzeliwując dwa z nich i sama ponosząc dotkliwą stratę. W walce powietrznj został ciężko ranny kpt. Zaremba i tylko dzięki niezwykłemu hartowi doprowadził samolot do lotniska, rozbijając go przy lądowaniu , ale ratując zycie.
    ===========================
    20) - Adam Kurowski –„Bijcie się z nami , MESSERSCHMITTY !”, Nasza Księgarnia , Warszawa 1967
    str. 121-134 SOLIDNA ROBOTA POZNANIAKÓW
    str. 125 2 września już od rana (...)
    Następny dzień także przynióśł sukces zsadzce. Warunki -str.126- walki były jednak znacznie trudniejsze, bo Niemcy zwrócili uwagę na ten kierunek i bez przerwy posyłali w ten rejon swoich mysliwców. Pięciu pilotów zasadzki, osłaniając przegrupowanie 25 dywizji piechoty, toczyło kilkakrotnie ciężkie walki z Messerschmittami. Zestrzelili w tym dniu dwa niemieckie samoloty : bombowca i myśliwca.
    ---------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – Autor - korzystał tu z paru źródeł londyńskich, z nieco błędnymi tam informacjami. Otóż zasadzkę „KALISZ” - obsadzali piloci nie 131. EM, lecz 132. EM. Trudno tu cokolwiek powiedzieć o zestrzeleniu dwu Messerschmittów na tej zasadzce. Lecz bywały już wcześniej fakty zestrzeleń tego typu samolotów, jak np. 1.IX. - 2 takowych samolotów z lotniska w Dzierznicy, 2.IX. – także, i ponownie 3.IX. oraz dwa takie samoloty 2.IX. przez myśliwców z zasadzki Iwno – Libartowo. Podczas badań terenowych i paru wizyt w północnym rejonie Kalisza - udało się potwierdzić jedynie drugą informację, z książki z 1967 roku. Nie znaczy to bynajmniej, że wszystko tam - co do każdego ewentualnie zestrzelonego samolotu – szło dobrze wyjaśnić. Mogły one przecież spadać na tereny otwarte, lecz także i na duże kompleksy leśne, które wszędzie stanowiły zagadki i problemy z odnajdywaniem punktów pobojowisk lotniczych.
    ===========================

    21) - Andrzej Przedpelski – „Lotnictwo Wojska Polskiego 1918-1996”, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 1997,
    str.91-128 - Rozdział III - Lotnictwo w Wojnie Obronnej Polski 1939 roku
    str.120 (...) „W pełni udała się zasadzka III/3 dywizjonu Armii „Poznąń” koło Turka. Lotnicy poznańscy zestrzelili tam trzy samoloty niemieckie. Ranny został dowódca 131 eskadry kpt. Zaremba” (...).
    ----------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Brak tutaj innych źródeł informacji. Rejon Turka nie był wnikliwie badany w latach 90 tych, a jedynie dość prowizorycznie i wybiórczo. Chcąc jednakże wykryć takowe punkty pobojowisk - to należałoby sprawdzić i przeszukać kilkadziesiąt miejscowości - a była by to praca rozłozona na któryś dosłownie miesiąc, a ponadto byłyby duże koszty podróźy, wykładane z własnych pieniędzy, zaś poniesione nakłady czasu i środki finansowe - mogłyby być nieadekwatne do uzyskanych rezultatów. A po drugie - ciężko było pogodzić dość trudną i czasochłonną służbę wojskową na lotnisku w Powidzu (przy obsłudze samolotów Su-20 - kiedy jedna zmiana lotna trwala 7 godzin - a czas od chwili wyjścia z domu i przyjazdu po zakończonej zmianie lotnej do domu wynosił około 13 godzin - a w jednym tygodniu bywały 3 dni lotne) - z setkami tego typu wyjazdów - które nieraz byłyby konieczne. Rejon Turka – stanowiłby tu wyprawę w ciemno, w promieniu do 20 paru km od miasta, na obszarze dziesiątków kilometrów kwadratowych, jesli nie kilkuset. Częstokroć - były niekiedy ważniejsze wyjazdy terenowe celem zbadania na miejscu danej zagadkowej sprawy. Oczywiscie - tego typy informacje można z góry odrzucić, zlekceważyć, zbagatelizować i udawać, że wszysko tu doskonale jest wyjaśnione. W chwili obecnej można już tylko bazować na informacjach typu pisemnego, archiwalnego - bowiem uzyskiwanie informacji typu ustnego - skończyło się definitywnie w kilka lat po nastaniu roku 2000 go.
    =============================
    22) - Dane niemieckie – Artykuł Mariusa Emmerlina – ze stron 55-60 Lotnictwa Wojskowego Nr 3/2002

    Str. 56 – 3 września 1939 roku

    „Od godz. 10.52-13.15 w rejonie Bydgoszcz-Inowrocław-Chełmża- Toruń operował samotny He 111H z Stabsstaffel/KG 26. Załoga Lt Jacobiego relacjonowała o celnym ostrzale art. plot. i ataku polskiego myśliwca w pobliżu Poznania. Samolot jednak powrocił cało na lotnisko, gdzie naliczono 25-30 przestrzelin. Uszkodzenie Heinkla oszacowano na 20 %.”(…)

    „(…) Między godz. 16.05-18.05 przeciwko dworcom kolejowym we Wrześni, Kostrzynie i Owińsku operowała III./KG 27. PZL-e zaatakowały najpierw formację z 8. Staffel w rejonie Poznań-Września i nieznacznie uszkodziły Heinkla dowódcy eskadry Hptm. Schirmera. Strzelcy pokładowi zgłosili prawdopodobne zestrzelenie polskiego myśliwca (…)
    str. 57 (…) Niemiecka eskadra walczyła zapewne z samolotami 131 eskadry. Dowódca eskadry kpt. Jerzy Zaremba zgłosił w dwóch oddzielnych starciach zestrzelenie 2 „Ju-86” w rejonie Kobylegopola. Polak został jednak raniony ogniem niemieckich strzelców pokładowych i rozbił swego PZL-a podczas przymusowego lądowania. Ppor. Lech Grzybowski zgłosił zniszczenie innego He 111 *9 (*9 Por. Jerzy Pawlak – Polskie eskadry w wojnie obronnej 1939, MON 1991 r. str. 88/ Czesław Kazecki – Lotnicy z Dzierżnicy – Zeszyty Nekielskie Nr 1, 1991 r. s. 10). Ok. godz. 17.00 w pobliżu Gębarzewa, gdzie zorganizowano nową zasadzkę, 132 eskadra dopadła Inną eskadrę He 111, razem 12 samolotów. Chodziło tutaj dokładnie o 7./ KG 27 lub 9./KG 27. Ppor. Jan Maliński zestrzelił 2 He 111 , z których jeden miał wylądować na brzuchu. Bombowiec nosił dosć charakterystyczny emblemat na kadłubie – coś podobnego do asa karo.*10 (*10 Por. Adam Kurowski – Lotnicy nad Bzurą – Miniatury Lotnicze, 1975, s. 42-43) Kpr. W. Jasiński trafił innego Heinkla k. Czeszewa, a ppor. Paweł Łuczyński kolejnego w rejonie Gniezna. Jedynym jednak potwierdzonym przez stronę niemiecką zestrzałem okazał się He-111 (z emblematem) ppor. Malińskiego .*11 (*11 Por. Jerzy Pawlak – Samotne załogi. Bellona 1992 s. 260/Czesław Kazecki – Lotnicy z Dzierznicy – Zeszyty Nekielskie Nr 1, 1991, s. 10-11) III.KG 27 faktycznie meldował o He 111P który przymusował lądował na terenie Niemiec i w ten sposób odniósł uszkodzenia. Opisany przez Polaków emblemat na kadłubie, obojętnie czy został właściwie rozpoznany czy nie, jednoznacznie wskazuje na ten sam samolot z III. Gruppe. Dalszych 6 Heinkli otrzymało trafienia od art. plot. lub polskich myśliwców, co spowodowało ich nieznaczne uszkodzenia.
    W ciągu dnia ofiarą polskich myśliwców dyonu poznańskiego padł jeszcze samotny Do-17P numer fabryczny 4124 a III./StG 2. Samolot otrzymał trafienie w silnik i musiał przymusowo usiąść na polskim terenie. Trzyosobowa zaloga powróciła cało do swojej jednostki jeszcze w tym samym dniu. Natomiast specjalnie wysłany klucz Ju 87 odnalazł i zniszczył Dorniera.”(…)
    -----------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – Przy dacie 3.IX. – strona niemiecka podaje 2 uszkodzone He-111 oraz 2 nowe, zupełnie inne i dotąd nieznane zestrzelenia – z końcówkami lotu na spodzie kadłuba – jednak poza terenem Wielkopolski, z których jeden Do-17P – wcale nie został zniszczony przez Junkersy Ju-87. Jeśli tak było – że Stukasy zniszczyły celowo swój samolot (gdzieś w rejonie Żnina ; na południowy – zachód ?) - znaczyłoby – że Niemcy utacili jednego Dorniera więcej.
    Gdyby informacje z Niemiec były odnośnie tego dnia w pełni prawdziwe i pełne – to jest oczywistą sprawą – że komisje historyczne w Wielkiej Brytanii nie miałyby prawa przyznać więcej zwycięstw powietrznych niż jedno (Do-17P nr fabr. 4124) – a sierż. pchor. pil. Malińskiemu – co najwyżej jedno niepotwierdzone uszkodzenie He-111. A jednak w owym dniu – podczas sprawdzeń i badań terenowych na obecność punktów pobojowisk zestrzelonych samolotów Luftwaffe – udało się zebrać informacje – kto wie – czy nie o rekordowej ilości zestrzeleń z sieci zasadzek III/3 DM – w liczbie ponad 20 tu (z maksymalnie 8 miu a nawet i może 9 ciu zasadzek).

    Przy dacie 3.IX. – jest także stosunkowo dużo różnych informacji typu pisemnego – uzupełniających dane „londyńskie” i świadczących o tym – że III/3 DM miał znacznie więcej zwycięstw powietrznych od tych przekazywanych nam przez stronę niemiecką (2 samolotów które jako zestrzelone – wylądowały poza obszarem Wielkopolski i 2 He-111 – które zostały lżej uszkodzone – a które doleciały na swe lotniska startu). Jeśli chodzi o lotnisko podstawowe w Dzierznicy - to tutaj mamy – w odniesieniu do innych 4 pierwszych dni wojny - bardzo skromną liczbę zwycięstw : tylko 1 – ewentualnie 2 zestrzelone bombowce.


    =============================
    =============================


    INFORMACJE ODNOSZĄCE SIĘ DO DNIA 4 WRZEŚNIA 1939 R.
    1) - SKRZYDLATA POLSKA Nr 9, Wrzesień 1946
    str. 7-9 W. ZACZKIEWICZ - płk lotn.
    „Lotnictwo polskie w kampanii wrześniowej 1939 r.”
    str.8 Oto zestawienie zwycięstw pewnych III/3 dyonu myśliwskiego :
    T a b e l a Nr 10
    ----------------------------------
    data ilość zestrzeleń
    ----------------------------------
    1.IX. 1
    2.IX. 4
    3.IX. 5
    4.IX. 5
    5.IX. 1
    6.IX. 3
    7.IX. 3
    8.IX. 2
    9.IX. 2
    10.IX. 1
    11.IX. 2
    12.IX. 2
    13.IX. 2
    14.IX. 1
    15.IX. 1
    16.IX. 1
    -----------------------------------
    Razem 36
    -----------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – Była to pierwsza po wojnie informacja o polskim lotnictwie w 1939 roku i o DM III/3. Za 4 dni wojny – poznański dyon mysl. miał oficjalnie przyznane 15 zwycięstw a za 16 dni działań bojowych – 36. W późniejszych latach czasami przyznawano liczby minimalnie większe : jak 36 plus 2 „uszkodzone”, lecz także i mniejsze jak : 35, 34, 33, 32, 31 a po roku 2000 – jedynie 22. Nigdy natomiast nie podano liczby 42 – z „Dziennika działań dyonu” z 1939 r. – jakby się jej „wstydzono” (że chyba jest ona „pomyłkową”).
    ============================
    2) - WACŁAW KRÓL – „W DYWIZJONIE POZNAŃKIM”, WYDAWNICTWO MINISTERSTWA NARODOWEJ, WARSZAWA 1966
    str.73 „4 września dywizjon poznański działa z lotniska Kleczew, gdzie dołączyły zasadzki spod Swarzędza i Pobiedzisk. Dywizjon miał szczęsliwy dzień, zestrzelił bowiem 5 dalszych samolotów niemieckich bez własnych strat.”
    -----------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Niestety nie jest tutaj wiadomo - o jakie lotniska działań P-11 może tu chodzić, czy o podstawowe? - czy o zasadzki ?, czy jak mozna się domyślać - o wszystkie ?.
    ==============================

    3) - Relacja listowna Antoniego NOWAKOWSKIEGO z PSAR MAŁYCH koło WRZEŚNI z dnia : 1988-07-25
    Relacja z zestrzelenia niemieckiego samolotu w dniu 2.09.1939 r.
    Bylo to dnia 2.09.1939 r. w godzinach popołudniowych, pomiędzy godz.12-14. Eskadra samolotów niemieckich bombardowała Wrześnię. W drodze powrotnej jeden z samolotów niemieckich odłączył się i leciał w kierunku Środy, tj. na południowy zachód. Jak ten samolot znajdował się nad miejscowością Górzno (wzniesienie okolo 125 m nad poziomem morza) a miejscowością Giecz, to z lotniska polowego w Dzierznicy wystartował samolot P-11c, który toczył z nim walkę powietrzną. Nasz samolot zaczął pikować z góry na dół i w tym momencie niemiecki samolot zaczął dymić i nawet było widać ogień. Było widać jak się obniża ku ziemi, ale gdzie spadł to nie widziałem, bo zasłaniały mi drzewa. Nasz samolot wylądował szczęśliwie na lotnisku w Dzierznicy. Ta walka odbyła się na wysokości 1-1,5km. Trwała okolo 1,0 do 1,5min. Wedlug mojej obserwacji, był to dwusilnikowy Heinkel 111. Co się stało z załogą tego samolotu, to też nie wiem.
    Świadkowie, którzy coś słyszeli, to żyją jeszcze i mieszkają w Dzierznicy : ob. Lepczyk Jozef i Aniela Wojewodzic w Stępocinie. Dodam jeszcze, że po opuszczeniu lotniska przez nasze samoloty, eskadra niemieckich bombowców ostrzelała z karabinów maszynowych m. Dzierznicę, bo prawdopodobnie nad Wrześnią zestrzelono niemiecki samolot i pilota wzięto do niewoli, który oświadczył, że szukają lotniska w pobliżu Wrześni i nie wiedzą dokładnie gdzie się znajduje się, więc przez to nas ostrzeliwali. Dodam jeszcze, że z D-cą Dywizjonu Poznańskiego mjr Mieczysławem Mumlerem jak był w Dzierznicy, to widziałem się na co dzień, bo jego samolot stał u mego ojca w stodole a on spał u nas w domu.

    Antoni Nowakowski
    ---------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - W licznych rozmowach ustnych z panem Antonim Nowakowskim oraz wymienionymi przez niego świadkami zdarzeń - a także i innymi - we wszystkich okolicznych miejscowościach wokół Dzierznicy - bardzo szybko udało się skorygować podaną datę tego zestrzelenia na dzień 4 września oraz uzyskać mnóstwo innych informacji, danych i szczegółów odnośnie wojennych działań z lotniska w Dzierznicy. Były one bardzo pomocne i przydatne dla szczegółowego i w miarę mozliwości bezbłędnego „rozgryzania” zwycięstw powietrznych uzyskiwanych z Dzierznicy i z takich zasadzek myśliwskich jak m.in : z Kobylego Pola, z Gułtów, z „Iwna”, z Puszczykowa Zaborze, z Mącznik, z Płaczek koło Śniecisk, z rejonu Gniezna i z Żydowa, aby nie mylić ich ze sobą. Niektóre zwycięstwa udało się - co do aspektu działań P-11 z danego lotniska - „wyświetlić” dopiero po kilku latach, inne po 10 latach, a bywalo że dopiero po kilkunastu latach czy niekiedy po ponad 20 latach - gdy w Wielkopolsce pojawiali się świadkowie zdarzeń z 1939 roku - którzy po wojnie zamieszkali w innych województwach , bądź były to informacje z nowo wydawanych książek lub informacje pojawiające się czasem w internecie.
    W dniu 5.IX. w porze rannej - jak się tego spodziewano - nad Dzierznicą przeleciało 6 grup uderzeniowych Luftwaffe - po 6 samolotów w szyku. Jako zapasowy cel ataków bombowych o niespotykanej dotąd sile i natężeniu obrały one wrzesiński węzeł kolejowy i trzy linie kolejowe biegnące z Wrześni do Gniezna, do Konina oraz do Miłosławia. Nad Wrześnią, gdzie część bombowców pastwiła się nad położoną tuż obok dworca kolejowego cukrownią - ktorej właścicielem był lojalny Polakom – Niemiec - a lotnikiem piratem powietrzym latającym na bombowcu Heinkel He-111 - okazał się syn właściciela cukrowni - artyleria przeciwlotnicza zestrzeliła jednego z bombowców - ktory niebawem wylądował z palącym się jednym z silników- na spodzie kadłuba w zaroślach i krzewach wioski Osowo, około 6 km na południe od Wrześni. Jego załogę pojmano wnet do polskiej niewoli. Po owych straszliwych bombardowaniach - cały rejon wrzesińskiego dworca oraz cukrowni wyglądał przerażająco. Na ten widok, a zwłascza wielką liczbę osób zabitych i rannych - wielu mieszkańców Wrześni po prostu płakało - na ogrom nieszczęść jakie tego dnia dotknęło miasto. Pożary były jeszcze doskonale widoczne z daleka w nocy z 5 na 6 września. W całym obszarze pomiędzy Wrześnią – Miłosławiem – Środą – Gułtowami i Neklą - aż do wieczora latały - przeważnie nisko i bardzo nisko najróźniejszego typu i rodzaju niemiecke samoloty, w tym także w niedużych ilościach niezwykle groźne i skuteczne w swych dzialaniach nurkujące Stukasy Ju-87. Tak oto Luftwaffe mściła się za poniesione wielkie straty w parku lotniczym swoich maszyn, zestrzelonych przez myśliwców z lotniska operacyjnego w Dzierznicy, w bliskich okolicach Wrześni - Miłosławia – Środy – Kostrzyna oraz Nekli.
    ==============================
    4) - Anonimowy pamiętnik (Nr księgi wpływów : MRP-Pyzdry - Nr 531) z Muzem Regionalnego w PYZDRACH : (...) „Za Rychwałem (...) widziałem trzymotorowy samolot niemiecki , bombowiec „Hamburg Altona” . Główny motor i prawy motor spalili niemieccy lotnicy i uciekli” (...).
    ========================== KOMENTARZ I UWAGI – Samolot ten przymusowo wylądował w polu wioski Zosinki, jako zestrzał P-11 z Dzierznicy.
    =========================
    5) - BENEDYK KEMPSKI – „Samolot transportowy Junkers Ju-52/3m” (Typy Broni i Uzbrojenia nr 142), Wydawnictwo Bellona, Warszawa 1991
    Str. 10 (...) „W wojnie z Polską samoloty Ju-52/3m zastosowano po raz ostatni w roli bombowców. Straty w tej wojnie wyniosły ogółem 59 samolotów, z tego 12 w wyniku bezpośrednich działań lotnictwa polskiego.”

    -------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - W polskich opracowaniach historycznych dotyczących walk naszych myśliwców z Luftwaffe w 1939 roku - nie ma żadnej informacji, by owe duże , trójsilnikowe samoloty - o dosć charakterystycznym (terkoczącym) warkocie ich silników - były zestrzeliwane nad polskim terytorium w czasie walk obronnych we Wrześniu 1939 roku. Jedynym wyjątkiem są wspomnienia wojenne byłego pilota Brygady Pościgowej (wówczas w stopniu kpr. pil.) Michała Cwynara, gdzie podał - jako uczestnik walk - że 6.IX., w akcji „wymiatania” , w obszarze pomiędzy Kutnem a Kołem zostalo zestrzelonych aż 5 Ju-52 ( „Wspomnienia wojenne” , WARSZAWA 2008, na stronach 32-33 ). Zupełnie niezrozumialą sprawą jest dlaczego polskie komisje historyczne w Wielkiej Brytanii nie uznały ani nawet jednego zwycięstwa Ju-52 - żadnemu z polskich myśliwcow. A tak na marginesie - dokonania owych paru komisji to nic innego jak jedna „wielka lipa historyczna” , jesli nie nazwać tego wprost aferą czy skandalem, wielkim skandalem czy bardzo wielkim skandalem historycznym. Co dziś mamy z pozostawionych i pięknie wyglądających tabelek różnych zestawień, skoro do kosza poszły wszystkie informacje dodatkowe, uzupełniające i wyjaśniające, ktore obecnie mogłyby wielu z niedomowień, niedoskonałości i braków –służyć do rozwikłania licznych zagadek i tajemnic związanych z obroną polskiego nieba w 1939 roku.
    ===============================
    6) - Józef GODER – „Wspomnienia kolejarzy Wielkopolski 1918 – 1954” Cz.I (zbiór ZBOWiD - sygnatura Nr. 531 - w Archiwum Państwowym w Poznaniu przy ulicy 23 Lutego) - Relacja spisana dnia 03.07.1991 r. w Poznaniu.
    „3 niemieckie trójmotorowe samoloty lecące na wysokości 100 - 150 m wzdłuż głównej szosy przechodzącej przez majątek Kamień zostały skutecznie trafione ; jeden spadł na ściernisko w północnej stronie, a dwa spadły w pobliskim lesie. Pozostałe samoloty zawróciły i znikły na horyzoncie. Za kilka minut nadleciała następna fala samolotów ale już na wyższym pułapie. Ostrzelane rozpierzchły się, przy czym jeden zapalił się i ciągnąc za sobą dymny ogień znikł na horyzoncie. W następnej trzeciej fali samolotów nadleciało kilka samolotów - które zbombardowały las i ostrzelały go z broni pokładowej”.(...)
    --------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Autor tych wspomnień w 1939 roku był żołnierzem 8 kompanii 75 PP w Pleszewie . Powyższa relacja pisemna znajduje się na stronie pierwszej siedemdziesięcio stronnicowego ogólnego zbioru relacji. W północnym rejonie Kalisza - w dniu 4 września zestrzelono razem 7 niemieckich samolotów ogniem z ckm-ów z pociskami ppanc., w tym 3 trójsilnikowe Ju-52 i 4 bombowce typu Dornier Do-17. Przedstawiona relacja świadczy o dość dużej aktywności nad wieloma obszarami Wielkopolski samolotow Ju-52 dnia 4.IX.- w tym również i nad Ziemią Kaliską. Strona niemiecka przyznaje się wyjątkowo tutaj do utraty w porze południowej 4 bombowców Do-17 – zestrzelonych z broni maszynowej z przeciwpancernymi pociskami – podczas ich nalotu koszącego nad drogą Kalisz - Ceków (wiodącą do Turka).
    -----------------------------------------
    7) - Warto tu jeszcze przytoczyć inną relację - z dnia 1.IX. - odnoszącą się do lotniska polowego „Kamień”, usytuowanego na płn. - wsch. od Kalisza :
    Rkp. Nr 2375/III (Inw.2353)
    Kazimierz TRONOWICZ - „Jak przeżyłem drugą wojnę światową” (wyciąg z pamiętnika) „Na wojnę w 1939 roku zostałem powołany już 24 sierpnia, mając stawić się jeszcze tego samego dnia do Dowództwa 25 Dywizji Piechoty (gen. Alter) w Kaliszu. (...) Tutaj zostałem przydzielony do Szefa Uzbrojenia Dywizji kapitana Żulikowskiego (łodzianina).
    (...) W dniu 1 września rano usłyszeliśmy z głośnika radiowego słowa ówczesnego prezydenta Ignacego Mościckiego, który zawiadamiał Polaków i caly świat, że „dzisiaj rano spadły na miasto Poznań pierwsze bomby lotnicze, że są już zabici i ranni i że czołgi niemieckie przekroczyły w kilku punktach granice pańtwa i znalazły się na terytorium Polski” , a więc Hitler swoje pogróźki wprowadził w czyn.
    (...) Z całym taborem dywizji ruszyliśmy w godzinę południową na wschód. Później bez ryzyka otrzymania prezentu z nieba w postaci bomby niemieckiej posuwaliśmy się tylko nocą. Pierwszy postój nastąpił w miejscowości Kamień - 15 km na wschód od Kalisza. I tutaj właśnie nasi zwiadowcy przyprowadzili do nas pewnego młodego Niemca (lat okolo 18 - tu), którego schwytano na tym, jak ukryty w krzakach obserwował polanę, z której miały startować i ewentualnie lądować polskie samoloty myśliwskie. Niemiec ten miał przy sobie latarkę kieszonkową z silną soczewką, co dawało dużo do myślenia. Wśród naszych znaleźli się ochotnicy, którzy tylko czekali na zezwolenie pchnięcia tego Niemca bagnetem w piersi. Kapitan Żulikowski jednak na to nie zezwolił, rozkazując odprowadzić tego prawdopodobnego szpiega do sądu polowego, miejsce którego wskazał tym zwiadowcom.
    Co się z tym młodym Niemcem dalej stało nie dowiedzieliśmy się, ruszając z taborem o zmierzchu w dalszą drogę.” (...)
    ==============================
    8) - Tomasz Tomkowiak – „TAJEMNICE GNIEZNA”
    str. 114 Bardzo interesującym źródłem ocalałym z zawieruchy wojennej, z ktorego dotąd nie korzystali badacze, jest kronika szkoły podstawowej z Jankowa Dolnego. W zapiskach dotyczących września 1939 r. czytamy : samoloty przeleciały 1 września, -str.115- 4 września najstraszniejsze zniszczenia Gniezna, oprócz Bristolu, Tartak i Młyn [ul. Wrzesińska-autor], trzęsły się szyby w szkole . Gniezno paliło się kilka dni. Nasze nieliczne samoloty myśliwskie, raz po raz atakowaly, bijąc się nad niebem Jankowa Dplnego.
    Spadła nawet bomba o kilkanaście metrów od szkoły, ale nie wybuchła. Pociski armatnie [polska artyleria p.lot. - autor] wybuchały raz po raz w pobliżu bombowców, polskie samoloty dokonywały strąceń pod Gnieznem i w okolicy Jankowa Dolnego. Potem już tylko eskadry od 12 do 33 samolotów niemieckich leciały w kierunku Warszawy. Między 4 a 9 września 1939 r. tłumy uchodzącej ludności cywilnej z Chodzieży, Wronek, w tym więźniowie [ludność niemiecka, którą pędzono na Wschód - autor] Szamotuł, Wągrowca i Poznania przelewały się prez Jankowo Dolne. Kronika w części polskiej kończy się na dacie 10 września 1939 r.
    ===========================

    9) - Przemiany Ziemi Gnieźnieńskiej z 15 września 1989 roku str.6 Krzysztof ŁUKASIK - „Zapiski nauczycieli z Jankówka” - „Od euforii do niepokoju”
    Oto fragment czynionych na gorąco notatek i kronikarsich zapisków nauczycieli z Jankówka koło Gniezna : Haliny Woleniecowej i Wacława Filarego:
    5 września 1939
    Z dniem 1.09 Rzesza Niemiecka rozpoczęła wrogie działania wojenne przeciw Polsce. Eskadry bombowców ustawicznie przelatywaly nad budynkiem szkolnym w kierunku Warszawy i Gniezna. Został dokonany najstraszniejszy nalot na Gniezno ; od wybuchów bomb drżały okna. Doszczętnie zrujnowany „Bristol”, budynki obok hotelu „Francuskiego”, tartak, młyn. Parę dni i nocy Gniezno się paliło. Serce bolało, gdy eskadry bombowców tuż nad moją szkołą w ilości 12-33 raz po raz dążyły w kierunku Warszawy. Samoloty polskie biły się z nimi kilkakrotnie. Kilka strąciły w bliskiej okolicy.”
    --------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Przez słowo „kilka” - najczęściej się rozumie liczbę 3 i nieco większą od 3. Czasem spotyka się wyrażenia typu: „kilka samolotow ; 2 do 3,” a więc jakby i mniejszą od liczby 3. W bliskich okolicach Jankówka - udało się uzyskać informacje o 2 zestrzelonych samolotach : He-111 – po południu 2.IX. i Ju-52 - który spadł 4.IX. do stawu w Jankówku. Ile rzeczywicie spadło niemieckich samolotów w promieniu do około 2-3 a może i 4 km od Jankówka - tego niestety tu nie wiemy.
    ===========================

    10) - „GNIEZNO I ZIEMIA GNIEŹNIEŃSKA” - PIOTR BAUER
    str. 274 (...) „Świadkiem zrzutu takiego desantu w dniu 4 września był Ignacy Głodowski, ówczesny starosta grodzki w Poznaniu *31: „(...) Przy opuszczaniu Gniezna widzielismy spadochroniarzy zrzuconych w różnych punktach przez niemieckie samoloty, jako dywersantów. Lądowali bez przeszkód. Podobno byli byli przeważnie w mundurach polskich kolejarzy” (...) . *31 J. K. Głodowski, Pierwsze dni września w Poznaniu , w : Wspomnienia z wrześniowych dni. Wielkopolnie w kampanii wojennej 1939 r. Wybór i opracowanie E. Makowski. Poznań 1975, str.130.
    ========================
    10) - DNI KLĘSKI, DNI CHWAŁY ( Wspomnienia Wielkopolan z Września 1939) - Wybór i opracowanie : Edmund MAKOWSKI i Kazimierz MŁYNARZ, Wydawnictwo Poznańskie 1970
    Str. 144-155 Lech PACZKOWSKI – „Wrzesień oczyma dziecka”
    str.152 „Trzeci dzień wojny. Radio donosi o bohaterskiej obronie Westerplatte(...)
    Sprzymierzeńcy, Anglia i Francja, wypowiedziały Niemcom wojnę. Wielka radość.(...)
    Rodzice postanawiają razem z wujostwem uciekać do Powidza, a stamtąd mężczyżni chcą dołączyć do wojska. Wynajętą platformą konną zabieramy się w osiem osób wraz najniezbędniejszym dobytkiem i dwoma wózkami dziecięcymi. Przez most Chwaliszewski przedostajemy się z największym trudem (...)
    Za Swarzędzem, gdzie porządku pilnowali harcerze, chłopcy -str. 153- z Przysposobienia Wojskowego i Straż Obywatelska, po raz pierwszy wzniecają popłoch nisko przelatujące samoloty (...)
    Na rozstaju dróg pożegnalismy więźniów, którzy szli dalej tropem wycofującego się wojska na Kutno i Warszawę. Czy doszli?
    Myśmy skręcili na boczną drogę do Czerniejewa i Witkowa. Od razu ogarnęła nas cisza i spokój. Samoloty przechodziły wysoko, nie interesując się zupełnie pojedynczymi ludźmi na bocznej, pustej drodze. Przed Witkowem złapaliśmy chłopa, który zgodził się odwieźć do Powidza.
    Zamieszkaliśmy w łazienkach w dawnym pokoju. Zastaliśmy już tam więcej niedawnych jeszcze letników.
    Noc, jak wszystkie w owym pamiętnym wrześniu była niebywale ciepła. Siedzieliśmy nad jeziorem.
    Ryk silników zrywa nas z lóżek . Wybiegam w piżamie nad brzeg i widzę dwa samoloty, dwusilnikowy z przodu i „pezetelka” tamtemu na karku. Wszystko rozgrywa się w sekundach. Tamten kopci i wali się gdzieś za jeziorem, a nasz myśliwiec znika.
    Brzegiem jeziora w kierunku Anastazewa jadą rowerem mężczyżni do wojska” (...)
    =============================
    11) - Jedna z wersji literacko opracowanych wspomnień płka pil. JANA MALIŃSKIEGO z OSTRZESZOWA
    Druga walka
    Kilkanaście minut po dziesiątej wystartowałem biorąc kurs na południe. Dla zaszczędzenia paliwa i przedłużenia w ten sposób czasu lotu, wznosiliśmy się łagodnie. Po mniej więcej pół godzinie patrolowania usłyszałem w słuchawkach głos ppor. Łuczyńskiego :
    - Numer dwa - zostań tutaj między jedynką a dwójką (Wrześnią a Koninem) a my polecimy dalej. Melduj od razu kiedy coś zauważysz.
    Numer dwa - to ja, prawoskrzydłowy. Potwierdziłem zaraz odbiór i powtórzyłem rozkaz. Po odlocie obu maszyn patrolu w stronę Koła pozostałem w powietrzu sam.
    Zszedlem do wysokości 1500 metrów aby lepiej widzieć wszystko co tylko pojawi się na tle nieba. Mimo, że czułem się bezpiecznie w swej uzbrojonej maszynie rola samotnego myśliwca oczekującego stada wilków nie bardzo przypadala mi do gustu. Coś tu nie tak - pomyślałem ale też tym bardziej zdecydowany byłem atakować każdy cel jaki tylko nawinie mi się przed oczy, nawet gdyby była to flotylla bombowców. Szansę dawała mi tylko szybkość dzialania i ... odskoku po szczęliwie zakończonej walce. Minęło około piętnastu minut, gdy w oddali dostrzegłem na niebie czarne punkciki. Po upewnieniu się, że to nie ptaki włączam radio i melduję - numer jeden tu numer dwa, czy odbierasz mnie ? W odpowiedzi usłyszałem w słuchawkach odpowiedź, zupełnie jednak niezrozumiałą. Zostałem jednak na pewno usłyszany, więc przyciągnąłem do gardła obydwie poduszki laryngofonu i przekazałem w eter meldunek powtarzając istotne najbardziej słowa po dwa razy:
    „Jestem między jeden i dwa, jeden i dwa ... grupa samolotów daleko na północ ...daleko na północ ... zbliżają się do mnie ... odbiór” !
    Odpowiedź przyszła natychmiast, ale zrozumialem z niej tylko tyle, że odebrali mój meldunek i że znają moją sytuację po czym łączność urwała się. Tak więc, co robić, czekać na nich czy iść do walki zgodnie z pierwotną moją decyzją - w pojedynkę. W nadziei nawiązania kontaktu z dowódcą patrolu odczekałem chwilę wykonując w tym czasie jedno okrążenie. Teraz już widzę wyraźnie zbliżającą się formację sześciu maszyn. Po sylwetkach zaczynam poznawać że to nie nasi. Przewagą jaką dysponuję w tej chwili jest tylko ostre świecące im w oczy słońce, które ja mam za plecami. Wykorzystując ten atut, włączam pełny gaz i pnę się w górę szybko, jak to tylko było możliwe dla mojej „pe jedenastki”. W słuchawkach nadal cisza, więc melduję już raczej dla porządku niż w nadziei uzyskania jakiejkolwiek pomocy : „Lecę w kierunku Mogilno na spotkanie...przedemną szesć sztuk” .
    Mogilno! To właśnie tam, w niedalekim Pałuczynie urodził się tato ! Dziadku Wojciechu, jeśli błądzi tu gdzieś twój duch - dodaj mi odwagi, pomóż mi ...
    Co prawda, po modlitwie tej serce nie przestawało mi bić gwałtownie, ale poczułem się wyraźnie lepiej. Oceniając już trzeźwo sytuację, w jakiej się znalazłem, postanowiłem nie atakować pierwszego z szyku. Mógł nagle wystrzelić mi w górę świecą, tak jak to zrobił wczorajszy przeciwnik Pawła Łuczyńskiego, ja zaś mógłbym nie zdążyć nawet z oddaniem pierwszej serii. Z podobnym utrudnieniem mogłem się spotkać w przypadku gdyby nagle znurkował. Zdecydowałem się więc atakować lewego bocznego z pierwszej trójki. Jeśli oderwie się od formacji i pójdzie na mnie - jest już mój ! Czułem jak umysł mój zaczynał pracować coraz precyzyjniej. Początkowe uczucie niepewności wyraźnie mijało. W samą porę, bo widoczne przede mną samoloty zbliżyły się na odległość nie większą niż 3 lub 4 kilometrów. Oznaczało to, że najdalej za minutę będę już w walce. Trzymam się wciąż tego samego kursu - nieco w prawo od kontrkursu zbliżających się Niemców. Widzę już teraz wyraźnie, że to Heinkle, na szczęście bez żadnej osłony myśliwskiej. Już za chwilę poczują się głupio widząc łobuza rzucającego im kamienie w okno, jeśli w ogóle zobaczą cokolwiek w rażących promieniach słońca. Przyznaję że ja mógłbym takiej sytuacji nerwowo nie wytrzymać. Mając wyraźną przewagę wysokości skręcam w ich kierunku w lewo w dół starając się mieć na celowniku możliwie blisko tej samej linii strzału zarówno prowadzącego jak i jego lewoskrzydłowego. Jest jeszcze nieco czasu na oddanie pierwszej serii, więc biorę jeszcze poprawkę o około 30 stopni celując przede wszystkim w bocznego. Maszyną zaczyna trochę huśtać, ale opanowuję ją natychmiast. Ale właśnie w tej chwili mój przeciwnik zdecydowal się na zwrot i wyraźnie odbija od formacji. Z największym trudem wykonuję gwałtowny zwrot w lewo i wreszcie wychodzę mu na ogon. I teraz dopiero kieruję w niego pierwszą, długą serię. Niemiec gwałtownie obniża lot z wyraźnym zamiarem chowania się pod strefą ognia własnych strzelców pokładowych. Niestety, nie widzę żadnych rezultatów mojego ognia, natomiast strzelcy prażą już do mnie ze wszystkich rur. W tym momencie po prostu stchórzyłem. Wziąłem najpierw ostry skręt w prawo i zmieniwszy kurs o 360 stopni poszedłem gwałtownie w dół.
    Teraz dopiero widzę, że w formacji leci tylko pięc maszyn, ale mojego przeciwnika nigdzie nie nie ma. Daremnie szukam go wśród wśród okolicznych lasów i pobliskiego jeziora. Zniknął jak przysłowiowa kamfora. Z uczuciem zawodu wracam na poprzednią strefę patrolowania i gdzieś w okolicach Słupcy spotykam się ze swoimi. Do czasu zakończenia naszego lotu patrolowego pozostało co prawda około pół godziny, ale silnik mój nagle zaczął pracować nierowno a samolot wpadł w wyraźnie odczuwalną wibrację. Zameldowałem o tym przez radio dowódcy patrolu i zaraz po tym znaleźliśmy się na lądowisku. Łuczyński i Jasiński po wylądowaniu potwierdzili, że widzieli formację pięciu samolotów lecącą na południe, ale było zbyt daleko aby ją dogonić. W mojej maszynie doliczylimy się siedmiu przestrzelin. Uszkodzone było też śmigło. Oczywiście nie zgłaszałem zestrzelenia ani uszkodzenia nieprzyjacielskiego samolotu. Po prostu on tylko zginął mi z oczu, ale może kiedyś po wojnie znajdzie się jakiś świadek mojej strzelaniny, który wyjaśni ostatecznie całą tę historię.
    Ponieważ śmigło nadawało się do naprawy a po wyschnięciu kleju wbity w przestrzelinę kołek trzymał się dobrze, zameldowalem gotowość maszyny do startu. Było juz późne popołudnie gdy wzięliśmy kurs na Dzierżnicę a niedługo potem wystartowaliśmy stamtąd zgodnie z wcześniejszym rozkazem aby zmienić lotnisko ponieważ istniały obawy, że nasza dotychczasowa baza dywizjonu została wykryta przez nieprzyjaciela.
    Zaczynało już zmierzchać, gdy idący na czele naszej grupy mjr Mumler („u-z dwoma kropkami” ) wziął kurs na wschód. W przeciwieństwie do przelotu z Ławicy do Dzierżnicy, tym razem major nie prowadził już pełnego dywizjonu. Leciała nas mała grupka, może około połowy eskadry, wliczając w to samoloty dowództwa dywizjonu. Z przelotu tego zapamiętałem widok dużej, jasnej plamy piasku z pogłębiarki pracującej na kanale. Wkrótce potem wylądowaliśmy”.(...)
    -------------------------------------
    Pchor. Jan Maliński
    Meldunek pilota o zestrzeleniu
    Przydział: 132 Eskadra Myśliwska, Wydzielony Klucz Dzierznica-Gębarzewo-
    Ppor. Łuczyński, pchor. Maliński, kpr. Jasiński
    Dnia: 4.9.39 - Godz. 11.00
    Rejon: Jeziora Powidzkie i Ślesińskie
    Wynik walki: Jeden He-111 prawdopodobnie zestrzelony

    Opis:
    Wystartowalismy na patrol linii kolejowej Września - Konin i dalej. Po około 20 minutach ppor. Łuczyński powiada: „Idź na Wrześnię a my pójdziemy za Konin. Gdy coś będzie melduj”. Będąc już około 15 km od Wrześni widzę wybuchy na ziemi a następnie trzy samoloty wyglądające na Ju-86 i lecące po bombardowaniu w kierunku Poł.- Zach. Było za daleko na pościg a poza tym oddalały się od mojej pozycji.
    Skierowałem sie na Północ t.j. tam skąd one przyleciały.
    Po chwili powróciłem na miejsce patrolu. Wysokość własna 1200 m. Po paru minutach zauważyłem zgrupowanie samolotów lecących z kierunku Inowroclawia ale daleko na horyzoncie. Grupa wydawała się zbliżać więc zameldowałem o tym Łuczyńskiemu. Miałem trudności zrozumienia odpowiedzi. Sygnał był bardzo słaby.
    W nadziei że koledzy wkrótce przylecą, zrobiłem okrążenie i teraz już widzę dokładniej że jest ich dwie trójki.
    Do ataku podszedłem z prawej przez prowadzącego na jego prawoskrzydłowego który oderwał się od formacji a następnie znów zrobił zakręt w lewo i w tej pozycji oddałem serię ok. 5 sekund widząc że otrzymuję bardzo skoncentrowany ogień ze wszystkich stanowisk strzelców, zostawiłem swoją ofiarę i zrobilem gwałtowny unik w prawo kontynuując krąg aby wyjść na linię lotu. Bombowce były już co najmniej 1 km przedemną ale ogień jeszcze trwał chociaż całkiem niecelny. Moja ofiara zniknęła bo do formacj nie dołączyła.
    Zacząłem szukać na tle lasów, ale nieskutecznie. Obniżyłem lot do poniżej tysiąca metrów i poza pozostałymi pięcioma Heinklami niczego nie widzę. Po locie Łuczyński i Jasinski potwierdzili że widzieli tylko 5 samolotów będąc w okolicy Słupcy które już dochodziły do Pyzdr a więc za daleko na pościg.
    Do zestrzelenia tego samolotu pretensji nie wnoszę aż do zakończenia wojny wojny, kiedy będzie można zasięgnąć dodatkowe informacje u miejscowej ludności.
    Uszkodzenia wlasne : „7 przestrzeleń płatowca, w tym uszkodenie śmigła”.
    ==============================
    KOMENTARZ I UWAGI – Samolot He-111 – eksplodował na strzępy w polu na północ od szkoły podstawowej w Lucynowie. Polski pilot swe poszukiwania terenowe – na zbyt małej wysokości lotu – prowadził o 3-5-6 km za daleko – w obecnym wschodnim ( płd.- wsch. ) rejonie lotniska w Powidzu.
    ============================
    12) - WACŁAW KRÓL – „POZNAŃSKIE SKRZYDŁA”, WYDAWNICTWO MINISTERSTWA OBRONY NARODOWEJ, Warszawa 1975
    str. 20-32 KĄŚLIWE ZASADZKI
    str.31 (...) „Mimo zmiany lądowisk dywizjon bez przerwy pełnił służbę patrolową i startował, by zwalczać samoloty wroga. Poza tym dowództwo armii zażądało, aby myśliwcy osłaniali z powietrza jednostki wycofujące się na główną linię obrony, by strzegli mostów, przepraw przez rzeki oraz węzłów kolejowych.
    Zarówno personel naziemny, jak i piloci odczuwali zmęczenie, ale nie wpłynęło to na osłabienie ducha bojowego. 4 września mieli jeszcze 18 sprawnych samolotów, mogli więc walczyć i odnosić zwycięstwa. A o niczym innym nie marzyli. Podczas jednego z patroli por. Moszyński, ppor. Grzybowski i pchor. Gabriel napotkali niemiecki samolot rozpoznawczy, zaatakowali go z zaskoczenia i zestrzelili”.(...)
    ----------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI – Owa trójka pilotów zestrzeliła na płn. – wsch. od swej zasadzki Kleczew – Białobród – samolot rozpoznawczy typu Dornier Do-17.
    ===========================
    13) - MELCHIOR WANKOWICZ – „WRZEIEŃ ŻAGWIĄCY”
    str. 176 (...) „Kapitan Jastrzębski, pogromca Junkersa w drugim dniu wojny, zapędził się bez amunicji i meserszmity go zestrzeliły. Wiedząc, że Niemcy strzelają do ratujących się lotników, mimo że spadł z wysokości trzech tysięcy metrów, otworzył spadochron dopiero na pięćsetnym metrze. Niemcy rzucili się go dostrzelić zbyt późno.
    Tego dnia zestrzelono dwa heinkle i jednego henszla.”
    --------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Tutaj mamy 3 różne wątki i zdarzenia odnoszące się do 3 różnych dni. I tak - dnia 2.IX. - dowódca 132.EM - zestrzelił dużego Junkersa Ju-52, z zasadzki rejonu Kalisza. Dwa dni później, a więc 4.IX. -ponownie zdołał samodzielnie zestrzelić identycznrgo typu samolot. Tym razem z Białobrodów, a więc z zasadzki nazywanej niekiedy „Ślesinem” - jako że samoloty P-11 najczęściej odbywały loty pościgowe stamtąd własnie w tymże kierunku. Ów drugi duży Junkers uległ zniszczeniu i spaleniu po detonacji dość dużego zapasu bomb zapalających małego wagomiaru w obszarze pomiędzy Kazimierzem Biskupim a jeziorem Powidzkim. Natomiast ostatnie zdarzenie dotyczy dnia 8 września i zasadzki o nazwie „Lipiny” - która to działała od świtu 8.IX., po odlocie ostatnich P-11 na lotnisko podstawowe Ostrowy i odlocie 3 samolotów z Oaieka Małego na zasadzkę „Lipiny”.
    ===========================
    14) - ADAM KUROWSKI – „LOTNICTWO POLSKIE W 1939 ROKU”
    str. 211 - 214 Działania lotnictwa armii „Poznań”
    str. 211 4 WRZEŚNIA
    str. 212 „III/3 d y o n m y ś l. przeszedł na lotnisko Kleczew (wspólnie z 34 esk. rozp. i 36 esk. obs.), pozostawiając zasadzkę pod Turkiem.
    Dywizjon wysłał z lotniska Kleczew 2 klucze na patrolowanie. Jeden z nich zestrzelił nieprzyjacielski samolot rozpoznawczy.
    Zasadzka pod Turkiem znów walczyła w obronie 25 DP. Była jednak za słaba liczebnie w stosunku do lotnictwa niemieckiego. Zestrzeliła 1 samolot bez strat własnych. Łączność szwankowała i wiadomość o nalotach niemieckiego lotnictwa na 25 DP doszła do dowódcy lotnictwa i dowódcy dywizjonu dopiero wieczorem. (...)”
    ---------------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI - Jesli chodzi o zasadzkę „TUREK” - to niestety nie wiadomo tak naprawdę ile stamtąd w czwartym dniu wojny mogło zostać zestrzelonych samolotów - czy tylko jeden, czy może i więcej ? Najprawdopodobniej stamtąd uległ zestrzeleniu obserwacyjny Henschel –który to po południu 4.IX. latał w płn. rejonie Turka na niskiej wysokości i co rusz zrzucał z powietrza kolorowe wstążki sygnalizacyjne dla niemieckiego pstrolu motocyklowego. Jest możliwe, że w końcu mógł tam zostać zauważony podczas swego popołudniowego działania.
    Jesli chodzi o dzień 4.IX. - to słabo wypadły w tym dniu wszyskie zasadzki razem wzięte, na których działało sporo samolotów - gdyż wpierw 16, a po obiedzie aż 19. Ilość znanych z nich zwycięstw osiągnęła liczbę około 10 ciu, a więc o połowę mniej niż z rekordowych pod tym względem dni 2 i 3 września. Jest możliwe - że najsłabiej z tego właśnie dnia zostały zebrane informacje i kilka zestrzeleń umknęło tutaj uwadze. Może to było też i skutkiem zmiany taktyki odbywania przelotów samolotów Luftwaffe nad obszarem Wielkopolski. Niemieckie wyprawy bombowe omijały odtąd cały rejon Poznania, przelatując teraz nad rejonami Wolsztyna, Kościana, Śremu, Środy, Żerkowa, Rychwału - a więc trasami przebiegającymi bardziej na południe niż było to przez pierwsze dni wojny, gdzie każdego dnia ponosili wysokie straty dzienne , wynoszące około 30 samolotów a nawet i więcej. Być może dzięki zmianom owych tras przelotowych - zyskali na mniejszych stratach dziennych.
    ==========================
    15) - Stanisław Nawrocki- „Hitlerowska okupacja Wielkopolski w okresie zarządu wojskowego Wrzesień - październik 1939 r.” Jnstytut Zachodni 1966

    str. 19 II Działania wojenne w Wielkpolsce
    (1-10 IX 1939 r.)
    str. 25 2. Operacje militarne
    str. 33 C. Przebieg działań wojennych
    str. 36 „ Lotnicrwo hitlerowskie panowało w całości nad polskim obszarem powietrznym i atakowało miasta i osiedla w głębi kraju. Silnego nalotu dokonano w dniu 1 IX na lotnisko w Ławicy pod Poznaniem. Tego samego dnia bombardowano: Poznań, Gniezno i Wrześnię. (...) W pierwszych dniach września bombardowne też były inne miasta wielkopolskie. Lotnicy niemieccy obrzucali bombami również niektóre wsie, ludzi pracujących na polach i kolumny uciekinierów na drogach. Często bombardowano ważne węzły kolejowe na linii Poznań - Warszawa w celu odcięcia odwrotu i wywołania paniki na zapleczu polskiej armii. Polska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła przy tym kilkanaście samolotów nieprzyjcielskich.
    str. 43 Na innych terenach powstały szkody materialne wskutek działań lotnictwa : we Wrześni została całkowicie zniszczona cukrownia, a częściowo też w Środzie Wlkp., w Swarzędzu zburzono fabrykę mebli. Wycofujące się wojska polskie niszczyły za sobą mosty i tory kolejowe” (...)
    --------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Nie został tu podany okres dni wojny dla owych „kilkunastu samolotów” (pierwsze dwa dni wojny? - czy także i następne?), ani też obszar ich pobojowisk ( czy mogłoby tu chodzić o najbliższy rejon Poznania ?, czy też o obszar znaczne większy ?). Wrzesińska cukrownia została zbombardowana w dniach 5 i 6.IX. W tamtych latach - dla pierwszych 3 dni wojny nie podawano dla całego obszaru Wielkopolski - więcej niż 10 ciu zestrzeleń lotniczych oraz więcej niż 3 zestrzeleń dla poznańskiej artylerii przeciwlotniczej (1 bombowiec - 1.IX. i 2 bombowce przy dacie 2.IX.).
    =================================
    16) - 200 lat powiatu wrzesińskiego - historia i współczesność - Opracowanie zbiorowe pod redakcją Mariana Torzewskiego , Września 2018
    Administracja samorząd w powiecie wrzesińskim na przestrzeni dwóch wieków.
    str. 209-212 Sebastian Mazurkiewcz - 9. Nekla
    str. 111 (...) „1 września 1939 roku lotnictwo niemieckie zbombardowało linię kolejową. Niedaleko Nekli, w Dzierżnicy, od 31 sierpnia do 7 września 1939 roku działało polowe lotnisko wojskowe, zorganizowane przez lotnictwo polskie. Polskie myśliwce zestrzeliły liczne samoloty wroga. 9 września hitlerowcy wkroczyli do Nekli”.(...)
    -------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Zakradł się tutaj jeden błąd, możliwe, że podczas druku. Otóż lotnisko wojenne w Dzierznicy zostało w alarmowym trybie opuszczone 4.IX., po zachodzie słońca. Natomiast poznańscy myśliwcy - nad bliskimi rejonami Wrześni i nad samym miastem – latali jeszcze do popołudnia 8 .IX. - z zasadzki myśliwskiej w Przyborowie, o kryptonimie „CZERNIEJEWO” - w sile 8 P-11, pod dowództwem ppor. pil.Mikołaja Kosteckiego. 7 września - zestrzeleniu uległ tam kpr. pil. Adamski, w walce powietrznej z dwoma jednosilnikowymi niemieckimi myśliwcami, trafiając do szpitala powiatowego w Gnieźnie. Jego samolot - po niezbędnych naprawach był zdolny jedynie do odbywania przelotów pomiędzy lotniskami. Owe 8 samolotów - odleciało stamtąd - omijając Wrześnię z północnej strony po południu - ósmego dnia wojny - lądując chwilowo na nieczynnym tego dnia lotnisku w Osieku Małym, gdzie poinformowano ich - że mają wylądować na zasadzce „Lipiny” - blisko wioski Maciejeciewo, w obszarze pomiędzy Kołem a Sompolnem, skąd 7 P-11 o świcie 9 września dołączyło na lotnisko podstawowe Ostrowy, położone na północ od Krośniewic.
    =============================== 17) - PIOTR BAUER-BOGUSŁAW POLAK – „55 POZNAŃSKI PUŁK PIECHOTY W OBRONIE OJCZYZNY WE WRZEŚNIU 1939 ROKU” - LESZNO 1979
    str. 94 (...) „Tymczasem od godziny 13.00 dnia 4 września oddziały 55 pulku piechoty kontynuowały marsz po osi : Środa - Września - Otoczno. Czoło kolumny stanowił I batalion.
    Około godziny 18.00, gdy batalion po krótkim odpoczynku ruszył dalej dochodząc do przejazdu kolejowego w Środzie Wlkp. w pobliżu cukrowni, wzdłuż toru w kierunku Poznania nadleciały dwa niemieckie samoloty zrzucając bomby. Jedna z nich spadła na 1 kompanię karabinów maszynowych zadając jej ciężkie straty, poległo bowiem 5 żołnierzy: (...) a 13 zostało rannych (...). Pozostałych 11 rannych ewakuowano do szpitala w Środzie. Kompania straciła również 5 koni, taczankę i karabin maszynowy. Samoloty nieprzyjaciela ciągle powracały krążąc nad głowami żołnierzy. W tej sytuacji dowódca polecił zejść z szosy i kontynuować dalej marsz w szyku rozczłonkowanym, co opóźniało jednak znacznie jego tempo. Dopiero po zapadnięciu zmierzchu pułk wszedł ponownie na szosę. Około godz. 23.00 zarządzony został postój w lesie pod Wrześnią”.(...)
    --------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Zapewne to ta grupka niemieckich bombowców, po zrzucie wszystkich zasobów pokładowych bomb - zaczęła rozglądać się za lotniskami poznańskich myśliwców - w obszarze pomiędzy Środą a Neklą, którzy to przez 4 dni wojny dość mocno przerzedzili park samolotowy Luftwaffe.
    -----------------------------------
    Przy dniu 4.IX. – ilość informacji typu pisemnego odnośnie zestrzelonych samolotów nad Wielkopolską jest nieco mniejsza od wcześniejszych dni wojny. I tak dla zasadzek są następujące dane : Kobyle Pole – 1 Do-17, Nałęcz – 1 He-111, 1 Do-17, „Ślesin” – 2 Do-17 i 1 Ju-52, „Turek” – 1 samolot. Ponadto 1 Hs-126. Dla lotniska w Dzierznicy : 2 He-111 a dodatkowo 1 Ju-52 w rejonie miasteczka Rychwał i „jeden samolot w Jankówku”.

    ===========================

    Na sam koniec jeszcze jedna relacja pisemna - odnosząca się do dnia 5.IX. i do faktu zestrzelenia niedaleko Nekli jednego niemieckiego bombowca przez polską artylerię przeciwlotniczą :

    18) - Jan Jankowski – „Trzecia kompania Obrony Narodowej „GRODZISK” – Grodzisk Wlkp. 1986 (Zbiory Specjalne Biblioteki im. E. RACZYŃSKIEGO w Poznaniu).

    Str.16 Szlak bojowy batalionu Obrony Narodowej „Opalenica”

    str. 18 „Nowy rozkaz odwrotu zastał żołnierzy batalionu „Opalenica” przy budowie pozycji obronnych na wyznaczonych stanowiskach. Prace te przerwano i po załadowaniu dobytku batalionowego na wozy wyruszono w dalszą drogę odwrotną w rejon m. Nekli. Przemarsz w ciągu dnia odbywał się bocznymi drogami ze względu na silne naloty samolotów nieprzyjacielskich, bombardujących i obserwacyjnych - str.19 – z broni pokładowej wszystkie większe skupiska ludzi i wozów na drogach. Dopiero z nastaniem zmroku batalion wrócił na główną szosę co jednak nie przyspieszało marszu ze względu na tarasowanie drogi przez gromady uchodźców cywilnych, pieszych i na wozach. W połowie drogi między Siedlcem dała znać o sobie tzw. V kolumna. Grodziska kompania idąca w osłonie batalionu została niespodziewanie ostrzelana ogniem z karabinów. Miało to miejsce z prawej strony szosy, od strony toru kolejowego Poznań – Września (…)
    Było już dobrze po północy, gdy batalion dotarł na wyznaczone rozkazem miejsce. Zarządzono postój w lesie, wykorzystany skwapliwie przez utrudzonych żołnierzy. W czasie odpoczynku żołnierze zaobserwowali pierwsze zestrzelenie samolotu niemieckiego. Nad Neklą krążyły 2 samoloty nieprzyjacielskie. Zostały one w pewnej chwili ostrzelane przez artylerię przeciwlotniczą i to tak skutecznie, że jeden z nich został trafiony i ciągnąc za sobą smugę dymu po małej chwili runął na ziemię powodując głośny wybuch. Drugi samolot rzucił się do ucieczki. Widok ten wywołał entuzjazm wśród żołnierzy całego batalionu.” (…)
    ___________________________

    KOMENTARZ I UWAGI – Nekla – aż do końca 1955 roku – wraz z Dzierznicą - należała do ówczesnego powiatu Środa, a od początku 1956 r. weszła w skład powiatu wrzesińskiego (natomiast Dzierznica znalazła się w składzie gminy Dominowo – pozostając dalej w powiecie średzkim).

    W dniu 5.IX. 1939 r. – Luftwafe przez cały dzień odbywała olbrzymią ilość różnorodnych lotów na poszukiwanie sladów po lotnisku operacyjnym w Dzierznicy – które – jak żadne inne w Polsce – dało się jej we znaki w 4 pierwszych dniach wojny. Penetrowała też wszystkie lasy położone na północ od Nekli ( na płn. – zach. i na płn. – wsch. ). Tak się złożyło – że jednego Heinkla He-111 zestrzelono tuż nad Neklą. Spadł on – wg informacji wielu mieszkańców Nekli (uzyskiwanych na przełomie lat 80/ 90 tych) – na las – w rejonie Barczyzny, w odległości około 3 km od nekielskiego kościała (na płn. – wsch.) a jego załoga zginęła. O zestrzale tym – podobnie jak i o bardzo licznych zestrzeleniach z lotniska operacyjnego w Dzierznicy – milczy jak grób strona niemiecka – jakby takowych tutaj nigdy nie było.
    W dniach 1-5 września – na lasy położone pomiędzy Neklą – Czerniejewem – Marzeninem a trzema miejscowościami o nazwie Psary – spadło – z tego co jest znane – 8 samolotów (1.IX. – 5 He-111, 4.IX. – 1 Ju-52 i 1 He-111, 5.IX. – ów He-111 przy Barczyźnie) a 2 inne – lądowały przymusowo w okolicy owych lasów : 2.IX. – Bf-110 w polu pomiędzy Psarami Polskimi a Słomowem i 4.IX. - Ju-52 – w polu Radomic - z uszkodzonym zbiornikiem paliwowym od 3 strzałów z karabinu Mauser z pociskami ppanc. – oddanych w okolicy Czerniejewa przez leśniczego Mariana Kwaska – po wojnie zamieszkałego w Grabach na płd.- zach. od Czerniejewa (owego Ju-52 – po południu zniszczyły ogniem z działek 3 Bf-110 – które ewakując 3 osobową załogę Junkersa – kolejno lądowały pod lasem Radomic – zabierając po jednym niemieckim lotniku do kabiny strzelca.
    Przy dniach 4.IX i 5.IX. – w dokumentacji niemieckiej nie ma najmniejszego śladu – by nad Wielkopolską został utracony jakikolwiek samolot Luftwaffe skutkiem zestrzeleń lotniczych. Dlaczego więc ich różne samoloty z taką determinacją i zawziętością przeszukiwały bardzo dokładnie i skrupulatnie – od świtu do zmroku 5.IX. - wszystkie rejony w promieniu do 10 km (lub i więcej) od Dzierznicy ? Przecież wg podawanych przez stronę niemiecką danych – ich Luftwaffe ucierpiała minimalnie jedynie w dniu 2.IX. – tracąc 2 swe samoloty Do-17F2 i He-111 J – gdzie pojedyncze P-11 (a faktycznie tylko jedna i ta sama) - były z lotniska zasadzki w Kobylem Polu (gdzie może nawet i nie posądzano zbytnio o to lotniska w Dzierznicy ?) a przy dniu 3.IX. – miał zostać ostrzelany na płn. – wsch. od Wrześni – jedynie jeden He111P (gdzie Luftwaffe mogła jednak uważać – że 3 P-11 są może z rejonu Nekli ?) a w rejonie Żnina – jeden pojedynczy Do-17P (co bezpośrednio nie wskazywało na lotnisko działania P-11 z Dzierznicy a raczej na jakieś inne). Wg ich danych – z lotniska pobliża Nekli (czyli z Dzierznicy ) – nie utracili ponoć dotąd przez 4 wojenne dni – jakiejkolwiek swej maszyny ! (jedynie może 3.IX. przed wieczorem – jeden ewentualnie He-111 - mogł zostać lekko uszkodzony pomiędzy Wrześnią a Kostrzynem i to jest z ich strony wszystko – co do tej pory zechcieli nam podać). W 2 ch przypadkach Luftwaffe - nie miała żadnych swoich bezpośrednich świadków na swe samoloty, które im zaginęły bez wieści w swych indywidualnych, pojedynczych lotach bojowych nad Wielkopolską przy 2.IX. Świadków ataków naszych P-11 strona nieprzyjacielska miała w dniu 2.IX. - podczas pościgu jednej P-11 z rejonu Swarzędza do Kutna w dniu 2.IX. oraz w dniu 3.IX. w rejonach : stacja kolejowa w Wólce – po okolicę Czerniejewa oraz później nad linią kolejową z Wrześni do Kostrzyna. Przez te odosobnione zdarzenia – nie powinni więc wykryć usytuowania głównego lotniska dyonu w Dzierznicy. Do tego musiała być cała lawina innych, różnorodnych zdarzeń – o których to milczą historycy z Niemiec.

    Do najskuteczniejszych lotnisk w walce z Luftwaffe w 1939 roku należało lotnisko w Dzierznicy (jako rozpatrywane pojedynczo – z ponad 50 zestrzeleniami i uszkodzeniami) oraz jako operacyjne - a więc jako zespół lotnisk z siecią ponad 20 lądowisk zapasowych – zwanych zasadzkami (z których najbardziej dało się we znaki Luftwaffe – Kobyle Pole – z około 14 zwycięstwami i 2 uszkodzeniami), gdzie łączna ilość zwycięstw i uszkodzeń – przekracza liczbę 120. Drugim takim lotniskiem operacyjnym był Osiek Mały (oraz dodatkowo także i jako zasadzka) – z ponad 30. kilkoma zestrzelonymi i wieloma uszkodzonymi samolotami ; z łączną ich ilością przekracajacą liczbę 40 ci niemieckich maszyn. Z innych lotnisk podstawowych – po kilkanaście zestrzeleń – a czasem nawet zbliżonych do liczby 20 – miały takie lotniska Brygady Pościgowej jak : Radzików oraz Zaborów (z dni 4-6.IX.) w rejonie Błonia (na zachód od Warszawy) i Poniatów (na północ od Warszawy) a także Zielonka – w płn. – wsch. rejonie Warszawy (w dniach : 1-3.IX.) a jeśli chodzi o III/4 DM z Torunia – to lotnisko Markowo (Markowo – Lipie) z dni 1-3.IX. Do lotnisk z uzyskanymi liczbami 10 zwycięstw należą ponadto : podstawowe Mnich – położone na płn. – wsch. od Kutna (minimalnie ponad 10 – w okresie dni : 11-14.IX.) oraz podstawowe Ostrowy koło Krosniewic (7. IX. - 2, 8.IX. – 2, 9.IX. – 3, 10.IX. – 2, 11.IX. -1). Niewykluczone - że do ich grona należałoby też jeszcze dopisać zasadzkę w Przyborowie na płn. – zach. od Czerniejewa. Zatem takie lotniska III/3 DM jak : Dzierznica, Osiek Mały, Kobyle Pole, Mnich, Ostrowy i Przyborowo – mogły tylko - jako tu rozpatrywane lotniska pojedyncze - uzyskać łącznie około 140 kilka zestrzeleń i uszkodzeń wrogich samolotów (a zatem ponad 20 zwycięstw przypadających średnio na jedno lotnisko) . Jak tutaj widać – przewaga skuteczności działań – pod względem ilości zestrzeliwanych nieprzyjacielskich maszyn – w większości należała do lotnisk poznańskiego dywizjonu myśliwskiego. Z 5 lotnisk innych dywizjonów (BP i III/4 DM) - liczba zestrzeleń i uszkodzeń mogła oscylować w granicach 70 – 80 samolotów albo i minimalnie powyżej (a zatem po kilkanaście zwycięstw - średnio po około 15 - uzyskanych z jednego lotniska działania).


    =============================
    =============================

    RÓŻNE INFORMACJE NATURY OGÓLNEJ :
    1) - ILOŚCI UZYSKANYCH ZWYCIĘSTW POWIETRZNYCH W DNIACH 1-16.IX.1939 ROKU - w liście płka pil. WACŁAWA KRÓLA – do mjra (później płka pil. w st. spocz.) JANA MALIŃSKIEGO z OSTRZESZOWA (na podstawie ustaleń z FRANCJI, z końca 1939 roku :


    III/3 DYWIZJON MYŚLIWSKI LOTNICTWA ARMII „POZNAŃ”
    DOWÓDZTWO DYWIZJONU :
    Mjr pil. MIECZYSŁAW MUMLER (u- z dwoma kropkami) 2
    por. pil. KAZIMIERZ WIŚNIEWSKI 1
    ----------------------------------------

    RAZEM : 3
    131. ESKADRA MYŚLIWSKA :

    Ppor. pil. WŁODZIMIERZ GEDYMIN 3
    ppor. pil. LECH GRZYBOWSKI 3
    ppor. pil. MIROSŁAW NOWAK 3
    kpr. pil. KAZIMIERZ MAZUR 3
    por. pil. ZBIGNIEW MOSZYŃSKI 1
    ppor. rez. ALEKSANDER WRÓBLEWSKI 1
    kpr. pil. BRUNON KROCZYŃSKI 1
    nieustalone dobrze nazwisko pilota 1
    ----------------------------------------
    RAZEM : 1 6


    132. ESKADRA MYŚLIWSKA :
    Kpt. pil. FRANCISZEK JASTRZĘBSKI 4
    ppor. pil. PAWEŁ ŁUCZYŃSKI 3
    ppor. pil. JAN MALIŃSKI 3
    ppor. pil. JAN PUDELEWICZ 3
    ppor. pil. MIKOLAJ KOSTECKI-GUDELIS 2
    ppor. pil. STEFAN WAPNIAREK 2
    ppor. pil. KAZIMIERZ OLEWIŃSKI 2
    ppor. rez. pil. JOZEF CZACHOWSKI 1
    ppor. rez. pil. JERZY ŁAZOWSKI 1
    kpr. pil. WAWRZYNIEC JASIŃSKI 1
    kpr. pil. WŁADYSŁAW KUIK 1
    --------------------------------------------------------
    RAZEM : 23
    ŁĄCZNIE : 42
    ------------------------------------------------------
    KOMENTARZ I UWAGI - Owa liczba łączna - jest tutaj ponad czterokrotnie i tak jeszcze zaniżona. W wielu przypadkach - poszczególni piloci i tak mają podaną za małą dla nich liczbę zwycięstw. Brakuje tu wielu innych nazwisk pilotów zwycięzców. Ppor. rez. pil. A. Wróblewski - był tu wliczany w skład 131. EM. Podanym tutaj informacjom - daleko jest jeszcze do faktycznej, rzeczywistej prawdy. Obecnie – wg danych niemieckich – „rekordzistą zwycięstw” jest ppor. pil. Gedymin z 2 zestrzeleniami, a wg Pana J. B. Cynka – z 3 ma zestrzelonymi samolotami. Za 1939 rok – polskie komisje historyczne Wielkiej Brytanii żadnemu polskiemu pilotowi nie nadały tytyłu ASA. Po wojnie nieoficjalnie już taki tytuł otrzymał wpierw ppor. pil. Stanisław Skalski ze 142. EM III/4 DM lotnictwa Armii „Pomorze” a później – ppor. pil. Czesław Główczyński ze 162.EM z lotnictwa Armii „Łódź”. Natomiast takiego tytułu nie przyznano nigdy - żadnemu pilotowi z III/3 DM, a przecież tutaj była największa liczba AS-ów myśliwskich. Największemu AS-owi z 1939 roku – kpt. pil. Jastrzębskiemu – obecnie przypisuje się jedynie 3 lekko uszkodzone samoloty i to jeszcze takie – które są również podawane dla innych pilotów poznańskiego dyonu przy dniach 2.IX., 6.IX. oraz 7.IX. Powyższe dane nieco różnią się od informacji podanych w „Dziennniku…” z 1939 roku.
    ----------------------------------------------
    2) - IMIENNY REJESTR ZWCIĘSTW POWIETRZNYCH PILOTÓW MYŚLIWSKICH W II WOJNIE ŚWIATOWEJ
    01.09.1939 - O8.05.1945 (załącznik do książki Jerzego B. CYNKA „POLSKIE SIŁY POWIETRZNE W WOJNIE 1943-1945” TOM II)

    --------------------------------------------------------------------------------------
    L.P. Nr na liście. Stopień i nazwisko pilota. Zwycięstwa :
    Pod komendą RAF - Łącznie w II WŚ
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    1 034 ppłk MIECZYSŁAW MUMLER 1 - 0 – 1 --- 5, 1/2 - 0 - 1, 1/2
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    2 039 kpt. KAZIMIERZ SPORNY 5 - 1 – 1 --- 5 - 1 - 1
    ================================================== ======
    3 059 F/LT(kpt.) STEFAN WAPNIAREK 1 - 0 – 0 --- 4 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    4 062 kpt .FRANCISZEK JASTRZĘBSKI 1/2 - 1 – 0 --- 3,1/2 - 1 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    5 064 ppor. WŁODZIMIERZ GEDYMIN --- 3,1/2 - 0 - 0
    ------------------------------------------------------------------------------------------- 6 116 ppor. PAWEŁ ŁUCZYŃSKI --- 2,1/3 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    7 143 kpt. LECH GRZYBOWSKI 0 - 0 – 0 --- 2,5/6 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    8 144 ppor. JAN PUDELEWICZ --- 2,1/2 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    9 177 kpt. HENRYK BIBROWICZ 0 - 0 - 0 --- 2 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    10 179 ppor. MIROSŁAW NOWAK --- 2 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    11 200 kpr. KAZIMIERZ MAZUR --- 1,1/3 - 1/3 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    12 213 chor. WAWRZYNIEC JASIŃSKI 1 - 1 - 0 --- 1,1/3 - 1,1/2 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    13 215 kpt. JAN MALIŃSKI 0 - 0 - 1 --- 1,1/3 - 0 - 1
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    14 263 ppor. MIKOŁAJ KOSTECKI --- 1 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    15 265 kpr . WŁADYSŁAW KUIK --- 1 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    16 268 ppor. KAZIMIERZ OLEWIŃSKI 0 - 0 - 0 --- 1 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    17 270 por. KAZIMIERZ WIŚNIEWSKI --- 1 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    18 282 kpt. WACŁAW CHOJNACKI 1 - 0 - 0 --- 1 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    19 326 por. ALEKSANDER WRÓBLEWSKI 1 - 0 - 0 --- 1 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    20 347 mjr JERZY ZAREMBA 0 - 0 - 0 --- 1/2 - 5/6 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    21 355 por. BOGDAN ANDERS 1/2 - 0 - 0 --- 1/2 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    22 365 por. ZBIGNIEW MOSZYŃSKI 0 - 0 - 0 --- 1/2 - 0 - 0
    -------------------------------------------------------------------------------------------

    RAZEM: 11 - 3 - 3 --- 43,1/2 - 6 - 3,1/2
    -------------------------------------------------------------
    ZWYCIĘSTWA Z 1939 R. i z FRANCJI 1940 R. : 31,1/2 - 3 - 1/2
    -------------------------------------------------------------------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI - Jak za cały okres drugiej wojny światowej – przedstawione tutaj liczby zwycięstw powietrznych nie są zbyt liczne. Ponadto podane tu zostały zwycięstwa ASA MYŚLIWSKIEGO z WIELKIEJ BRYTANII - ppor. - kpt. pil. KAZIMIERZA SPORNEGO, przy którym to nazwisku podawane są różnorodne i niejednokrotnie przeciwstawne informacje - że był pilotem Bazy Nr 3 w Lublinie – Świdniku, że był pilotem 131.EM, że walczył w 1939 roku, że walczył w 131.EM oraz że nie walczył w 1939 roku.
    Z powyższej tabeli – wynika – że dla pilotów z byłego III/3 DM – przyjęto najmniejszą z podawanych wcześniej kilku liczb ; 42, 36, 34, 31 – a więc tę ostatnią – mocno w ten sposób krzywdząc owych poznańskich myśliwców z 1939 roku. Po raz pierwszy zostali oni w wielkim stopniu okradzeni ze swych zwycięstw z 1939 roku w Wielkiej Brytanii, następnie przyłożył do tego swą rękę wielce szanowany historyk londyński J. B. Cynk – zmniejszając ilość zestrzeleń do 22 a w największym stopniu zrobiła to po 2000 roku – strona niemiecka – redukując je do liczb rzędu 11-12-13.


    Na innej jeszcze spotykanej liście : WYKAZ
    Pilotów myśliwskich według kolejności zwycięstw w powietrzu podczas drugiej wojny światowej (od 1.9.1939 do 6.5.1945) - są niewielkie zmiany w kolejności nazwisk pilotów, w podanych stopniach wojskowych i w pisowni nazwisk.

    KATEGORIE ZWYCIĘSTW;
    Pierwsza liczba - pewne,
    druga liczba - prawdopodobne,
    trzecia liczba - uszkodzone.
    -------------------------------------------------
    3) - WYKAZ ILOŚCI ZESTRZELONYCH SAMOLOTÓW NIEPRZYJACIELA PRZEZ POLSKICH MYŚLIWCÓW
    od 1.9. 1939 do 6.5.1945

    -------------------------------------------------------------------------------------------
    Zwycięstwa w powietrzu
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    Okres lub jednostka Pewne - Prawdopodobne - Uszkodzone
    -------------------------------------------------------------------------------------------
    Kampania polska 126 10 14
    Kampania francuska 50,9 3 6
    Dowództwa skrzydeł 9,1/2 8 8
    Dywizjon 302 45,1/2 24 17
    303 187 35 22
    306 70 16 28
    307 30 7 17
    308 69 13 21
    309 4 0 2
    315 86 18 28
    316 45 19 21
    317 48,1/3 10 26
    Polscy piloci w RAF 108 21 37
    Eskadra w AFRYCE 25 3 9
    Inni pioloci w AFRYCE 3,1/2 0 1
    Piloci w lotnictwie USA 12 0 0
    --------------------------------------------------------------------------------------------
    RAZEM 919,11/15 187 257
    ------------------------------------------------------------------------------------------

    Po uwzględnieniu zniszczonych samolotów na ziemi lub na wodzie :

    ŁĄCZNIE 935,11/15 --- 189 --- 272
    ------------------------------------------------------------------------------------------
    UWAGA : Wykaz nie uwzględnia
    zestrzeleń pilotów brytyjskich latających w polskich dywizjonach myśliwskich.
    POLSKIE LOTNICTWO MYŚLIWSKIE DZIAŁAJĄCE Z BAZ BRYTYJSKICH
    od lipca 1940 roku do 6 maja 1945 roku wykonało 73 486 lotów - w czasie 124 020 godzin.

    Dane londyńskie nie uwzględniają tutaj polskich zwycięstw na froncie wschodnim – dla 1. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego „Warszawa” – którzy to polscy piloci w okresie od 23.VIII. 1944 do zakończenia wojny z Niemcami zestrzelili na pewno 9 samolotów, 1 uszkodzili a jednego zniszczyli na ziemi. Powyższa lista – nie uwzględnia zniszczonych niemieckich samolotów na ziemi oraz wodzie.
    --------------------------------------------------

    KOMENTARZ I UWAGI – W dniach 1-4.IX. – lotnisko operacyjne w Dzierznicy – wg wszelkich możliwych uzyskanych informacji – mogło mieć na swym koncie zwycięstw ponad 50 zestrzelonych i uszkodzonych samolotów a z dużej sieci zasadzek – prawie że 70 zestrzelonych i uszkodzonych samolotów – co wskazuje na łączną liczbę około 120 paru zestrzeleń i uszkodzeń samolotów Luftwaffe. Wg oficjalnych danych londyńskich – w owych dniach - III/3 DM miał uzyskać jedynie kilkanaście zwycięstw (około 12 do maksymalnie 14 - 15 tu : 1.IX. – 1 do 2, 2.IX. – 4 - 5, 3.IX. – 3 - 5, 4. IX. – 2 - 5 ). Gdyby do liczby 935 dodać dalszych 100 kilka dla III/3 DM z pierwszych 4 dni wojny – to owa liczba sumaryczna przekroczyłaby 1000. Z tej zaś liczby ponad 1000 – jedna dziesiąta wszystkich zwycięstw powietrznych w II Wojnie Światowej - przypadałaby więc na lotnisko operacyjne w Dzierznicy z siecią ponad 20 tu zasadzek. Liczby zwycięstw dla III/3 DM – w bardzo dużej mierze są wynikiem policzenia na ziemi (na obszarach Wielkopolski) – lotniczych punktów ich pobojowisk, a jedynie w mniejszości - są oparte na informacjach typu pisemnego (londyńskich i niekiedy już powojennych w Polsce), więc nie powinno tutaj być wiele błędów i znaków zapytania – czy dane zwycięstwo było rzeczywiście zaistniałym ? czy niekoniecznie ?. Od roku 2000 – jest tendencja zarówno niemiecka jak i europejska oraz niestety także i polska – do radykalnego zmniejszania ilości polskich zwycięstw myśliwskich. Niemcy zredukowali ich ilość (ze 126 pewnych) do liczby 40 dla polskiego lotnictwa myśliwskiego w 1939 roku i 1 go zestrzału obronnego dla załóg samolotów bombowych typu „Karaś” i „Łoś” (a dla III/3 DM za dni 1-4.IX. - zaledwie do do znikomej cyfry 4), dla 303 DM w Wielkiej Brytanii – podczas Bitwy o Anglię – ze 126 zwycięstw pewnych do liczb 25-26 i myśli się też obecnie nad zmniejszeniem polskich zwycięstw z Francji w 1940 roku do wielkości rzędu 35-36. A zatem – czy nie należałoby może zredukować liczbę 935 samolotów do 700 kilka czy kilkanaście, skoro nastała taka wielka na to „moda i zapotrzebowania” – i to nie tylko niemieckie ? Oto jest pytanie dla polskich historyków lotniczych odnośnie II wojny. Ciekawą też sprawą jest – czy historycy II wojny - tak radykalnie zmniejszają ilości zwycięstw dla pilotów niemieckich, brytyjskich, francuskich, amerykańskich i radzieckich jak odnośnie polskich ? Historycy m.in. z Ukrainy – obecnie po wielu latach swych badań – usiłują w dużym stopniu zmniejszyć ilość zwycięstw największego Asa Luftwaffe – Ericha Hartmanna (nad Ukrainą) – któremu oficjalnie przyznano 352 zwycięstwa powietrzne (z tego 350 na froncie wschodnim) - a których to ilość została w wielkim stopniu zawyżona (bowiem wiele samolotów lotnictwa wojennego ZSRR – zostało jedynie uszkodzonych, które powracały na swe lotniska a nie zostało zestrzelonych – w postaci przymusowego lądowania terenowego). Szereg samolotów nigdy nie zostało przez niego zestrzelonych – jego raporty były wielokrotnie przeszacowane a niekiedy nawet zupełnie sfabrykowane i sfingowane oraz sfałszowane. Tak więc niektóre z danych niemieckich są obarczone wadami zawyżania oraz nieuczciwego preparowania danych. A historycy z Niemiec – oskarżają o to na dużą skalę Polaków, podczas gdy sami mają na sumieniu wiele jeszcze gorszych brudów w tychże sprawach. Strona niemiecka obecnie zarzuca byłym polskim pilotom myśliwskim i polskim historykom – że byli oni „mistrzami” jakoby w „kłamliwych” i nierzetelnych oświadczeniach o wielkich i zawyżonych oraz przeszacowanych ilościach uzyskiwanych zwycięstw powietrznych w 1939 i w 1940 roku. Owszem – patrząc na poznański dywizjon myśliwski w 1939 roku (w tym zwłaszcza za dni 1-4.IX.) – okazuje się, że byli mistrzami - ale w ukrywaniu swoich zwycięstw i wielkim ich zaniżaniu. Powołane w Wielkiej Brytanii polskie komisje historyczne – odnośnie 1939 roku – nie stanęły na wysokości zadania i nieładnie i niegrzecznie mówiąc – „odwaliły tam wielką lipę” – których skutki widać jak na dłoni po roku 2000 i jesteśmy tutaj stroną wielce przegraną pod owym względem konfrontacji danych z historykami z Niemiec. I niestety – teraz już zupełnie nie potrafimy się obronić przed ich wielce napastliwą i arogancką narzucaną nam od ponad 20 paru lat ich narracją.
    ===============================
    4) - S. MIKE PAVELEC - LUFTWAFFE 1933 - 1945 II WOJNA ŚWIATOWA
    NAJWAŻNIEJSZE FAKTY I LICZBY DOTYCZĄCE SIŁ POWIETRZNYCH GORINGA, Przekład : PAWEŁ HENSKI,
    POZNAŃ 2012
    str.47 (...) „W ciągu czterech tygodni działań Luftwaffe straciła w walce 281 samolotów, niszcząc jednocześnie 335 samolotów przeciwnika”. (...)

    PORÓWNANIE STRAT POLSKI I NIEMIEC
    POLSKA - 335
    NIEMCY :
    Samoloty rozpoznawcze - 63
    Bf-109 - 67
    Bf-110 - 12
    Do-17 - 30
    He-111 - 44
    Ju-87 - 17
    HS-126 - 14
    Transportowe - 12
    Morskie - 22
    Uszkodzone -70/263 (70 - ciężko, pozostałe - lekko)
    =============================
    Leszek MOCZULSKI – „WOJNA POLSKA 1939 ”
    5) - Rozgrywka dyplomatyczna w przededniu wojny i działania obronne we wrześniu - październiku 1939
    POLSKA FUNDACJA KULTURALNA, LONDYN 1987
    Rozdział X (str. 525-533)
    KLĘSKA I ZWYCIĘSTWO
    1. Wyniki (str.525-529)
    str.529 (...) „Inny dokument niemiecki podaje, że między 1 a 30 września stracono w rezultacie zestrzałów lub zużyto 1321 samolotów, z czego 1287 bojowych. Na front zachodni przypada z tego 70 samolotów, a na front wschodni 1251, w tym prawie wszystkie bojowe. Gdy porównamy te straty w porównaniu z sytuacją wyjściową Luftwaffe - a z początkiem kampanii Niemcy dysponowali 2433 samolotami bojowymi gotowymi do działań, z czego przeciwko Polsce skierowali początkowo 1800 maszyn - okaże się, że podczas walk lotnictwo straciło bezpowrotnie więcej niz połowę początkowej ogólnej liczby zdolnych do działań samolotów bojowych.
    Str. 530-533 2. KONSEKWENCJE
    str.530 Niemcy kampanię wygrały, lecz było to pyrrusowe zwycięstwo. Straty, które poniósł Wehrmacht podczas walk w Polsce, nie mogły być już nigdy odrobione. Gdy u progu kampanii polskiej Luftwaffe dysponowała 2433 samolotami bojowymi zdolnymi do działań, to rozpoczynając aktywne działania na zachodzie wiosną 1940 r. miała ich 2509 ; przez prawie pół roku przemysł niemiecki pracując na najwyższych obrotach ledwo odrobił straty. Działania 1940 r. Luftwaffe rozpoczęła znacznie słabsze, niż planowano. Ostatecznie u progu wojny z ZSRR w czerwcu 1941 r. liczba samolotów bojowych Luftwaffe zdolnych do działań wyniosła 2200 maszyn. Niemiecki przemysł i warsztaty remontowe zdolne więc były jedynie utrzymać w przybliżeniu ten sam stan ilościowy. W ten sposób straty tych 1200 samolotów w Polsce *4 nigdy nie dało się odrobić.
    *4 Sprawozdanie OKW zawierające zestawienie strat Luftwaffe, podaje, ze w okresie 1-30 IX 1939 r. zostało zniszczone i zużyte 1321 samolotów, z tego 1285 bojowych i 36 transportowych ; z tej ogólnej liczby strat 70 samolotów przypada na front zachodni, a reszta - 1251 samolotów bojowych i transportowych - na front wschodni. Materiały i Dokumenty WIH, sygn. VII/2/636.(...)”
    ==============================
    Owe przytoczone powyżej relacje, wywiady, opisy i dane informacyjne (te nieco ważniejsze ; bynajmniej nie wszystkie) – skrzętnie wyłuskiwane w Poznaniu i w Wielkopolsce w latach 60 – 70 – 80 – 90 tych – stanowiły w dekadach lat 80 tych i 90 tych XX wieku – dobre wskazówki i inspiracje do poszukiwań terenowych punktów pobojowisk lotniczych niemieckich samolotów z 1939 roku. Im były one podane dokładniej – tym szybciej szło owe miejsca zlokalizować. Bywało też nieco rzadziej i na odwrót – że czasem udawało się znaleźć taki punkt w terenie a dopiero po paru – czy nawet po kilkunastu latach - ukazywała się o takowym zestrzale – jakaś forma informacji pisemnej. I co ciekawe – w swej większości owe informacje (książkowe i prasowe) były w zasadzie bardzo dobre i dobre i w dużej mierze zgodne z prawdą a rzadko wprowadzały w błąd – jak to niejedni „znawcy” spraw lotniczych z 1939 roku niejednokrotnie sądzili. Powyższy wykaz tego typu informacji – powinien spełniać tu pozytywną i pożyteczną rolę w gromadzeniu różnych danych i epizodów odnośnie poznania w większym stopniu niż było to do tej pory – bardzo ciekawej historii najskuteczniejszego wojennego lotniska w Polsce (tak w 1939 roku ale i również w drugiej wojnie) – jakim było polowe operacyjne lotnisko w Dzierznicy w ówczesnej gminie w Nekli oraz legendarnego dywizjonu myśliwskiego jakim był wywodzący się z lotniska Poznań – Ławica – III/3 DM lotnictwa Armii „Poznań”. Naprawienie różnych błędów w tej oto kwestii (mimo iż są one bardzo, ale to bardzo już spóźnione) jest lepszym rozwiązaniem – niż uleganie wpływom, trendom i modom historycznym płynącym z Niemiec i z Europy Zachodniej.

    A może jeszcze da się coś ciekawego odnaleźć w archiwum w Londynie – w jakichś zapomnianych i na pozór mało wartościowych znajdujących się tam dokumentach ? (chodziłoby tu o zupełnie drobne sprawy i tylko jakieś pojedyncze informacje związane z III/3 DM – na które dotąd historycy nie zwracali większej, czy żadnej uwagi).

    A może w różnych miastach w Wielkopolsce i w strefie byłej Bitwy nad Bzurą – istnieją podane - w wielu mało znanych lub nieznanych szerzej dotąd opracowaniach, publikacjach i artykułach (zwłaszcza napisanych już po roku 2000) - jakieś nieznane epizody związane z lotniskami oraz ze zwycięstwami powietrznymi III/3 DM ? Warto by to było wszystko uzupełnić i przedstawić szerszej opinii publicznej – by owe resztki danych informacyjnych „ocalić od zapomnienia”.

    ============================
    walusinsky and myszygon like this.

  2. #2

    Dołączył
    Dec 2023

    Domyślnie

    UZUPEŁNIENIE do dnia 1.IX. 1939 ROKU - do zasadzki "spod Swarzędza" (" Kobylnicy" ) i do zestrzelonego samolotu He-111. GŁOS WIELKOPOLSKI Nr 156 (12 234) - POZNAŃ - ŚRODA 4 LIPCA 1984 r., Wydanie 1, strony 3 - 4 : strona 3 :
    40 LAT LUDOWEGO LOTNICTWA - ZDZISŁAW JANKE - "Lotnicza satysfakcja" (FRAGMENTY) :

    "Na krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej kilku dwunasto-trzynastoletnich chłopców ze Szkoły Podstawowej przy ulicy Strusia w Poznaniu, gdy tylko nadarzała się okazja, udawało się pod ogrodzenie lotniska Poznań-Ławica, by zobaczyć co się tam dzieje. Godzinami przyglądaliśmy się startom i lądowaniom samolotów. Rozróżnialiśmy już ich typy : P-11, Łoś, Karaś i inne.
    Kiedy 1 września 1939 roku hitlerowskie bombowce nadleciały nad Poznań, wyglądaliśmy na niebie naszych samolotów. Pamiętam jak raz nadarzyła się okazja widzieć jak polski myśliwiec P-11 atakował niemiecki samolot bombowy, który został trafiony, bo najpierw zadymił, a następnie z długim językiem ognia zaczął opadać ku ziemi. Jak się dowiedzieliśmy, spadł on w rejonie Wildy. Ale szybko zniknęły z naszego nieba myśliwce polskie - lata okupacji hitlerowskiej pozbawiły nas możliwości entuzjazmowania się naszym lotnictwem " (....)
    myszygon and Valdi like this.

  3. #3

    Dołączył
    Dec 2023

    Domyślnie


    Polecamy

    Przy dacie 1.IX. 1939 r. - popełniłem jeden błąd rzeczowy związany z przymusowym lądowaniem rozpoznawczego Dorniera Do-17 na ulicy Wały Królowej Jadwigi w Poznaniu. Było to zestrzelenie poznańskiego myśliwca - z zasadzki "pod Swarzędzem" (po walce powietrznej znad Kobylego Pola a następnie rozlewiska rzeki Cybiny). W 1939 roku na ulicy Wały Królowej Jadwigi - nie było jeszcze linii tramwajowej. Została ona zbudowana na powojennej i wydłużonej ulicy Marchlewskiego w latach 1955-1957. Obecnie ulica ta ma nazwę Królowej Jadwigi. Wbrew informacjom podawanym po roku 2000 - ani na ulicy Wały Królowej Jadwigi ani na Łęgach Dębińskich czy łąkach nadwarciańskich niedaleko mostu Królowej Jadwigi nie spadł jakikolwiek Messerschmitt Bf-109 a jedynie He-111 - jako zestrzelenie naziemnej artylerii zakładów HCP w Poznaniu (uległ on zniszczeniu na łąkach nadwarciańskich). Za ów błąd - przepraszam. .
    myszygon likes this.

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •