Będzie skandal? Szlaban na granicy Okęcie
Jedyna granica państwowa w Warszawie nieprzygotowana do nowego systemu odpraw. Przedłużająca się rozbudowa lotniska na Okęciu grozi wielką kompromitacją całej Polsce
Dziś w nocy nasz kraj znalazł się w strefie Schengen, zniknęły szlabany na granicach Polski z sąsiadami z Unii Europejskiej. Jedyne przejście graniczne w stolicy na razie działa po staremu - pasażerów odlatujących z Okęcia do państw grupy Schengen straż graniczna przestanie kontrolować dopiero 28 marca. Wtedy w życie wchodzi wiosenno-letni rozkład lotów.
Wcześniej na lotnisku trzeba otworzyć nowy terminal, bo tylko on jest przystosowany do odpraw według nowych zasad (nowe, inaczej oznaczone stanowiska odprawy, inna organizacja ruchu pasażerów). Jego budowa ciągnie się od ponad trzech lat, a jej końca wciąż nie widać. Pochłonęła już ok. 200 mln dolarów, ostatni termin minął 30 kwietnia. Mimo to za tydzień nasi rodacy odlatujący po świętach do pracy w zachodniej Europie znowu będą się tłoczyć w ciasnej hali odlotów z lat 90.
- Gdyby z nowym terminalem nie udało się zdążyć do marca, byłaby to kompromitacja. Może trzeba będzie nawet wstrzymać loty do krajów z grupy Schengen i dowozić pasażerów autobusami do portów regionalnych w innych miastach - obawia się Adrian Furgalski z zespołu doradców gospodarczych TOR, ekspert ds. transportu.
Ten niepokój jest o tyle uzasadniony, że od października rozbudowa niemal stoi w miejscu. Porty Lotnicze zerwały wtedy kontrakt z wykonawcą terminalu 2. Kiedy więc jego otwarcie? - Trudno sformułować prostą odpowiedź. Stale odkrywamy nowe informacje, które były przed nami ukrywane przez dotychczasowego wykonawcę. Najlepszym przykładem jest choćby sprawa wentylacji kwestionowanej przez Straż Pożarną. Konsorcjum zapewniało, że problem jest rozwiązany, a tak nie jest - słyszymy od dyrektora Portów Lotniczych Pawła Łatacza. Dwa miesiące temu obiecywał błyskawiczne wznowienie robót. Jednak półtora miesiąca zajęła ich inwentaryzacja. PPL podaje teraz, że komisja spisała trzy segregatory z kilkoma tysiącami usterek. Dyrektor Łatacz przyznaje, że w kuluarach pojawiły się deklaracje, że do otwarcia dojdzie przed końcem roku, ale według niego były to jedynie spekulacje. PPL wciąż nie podpisał umów na dalsze prace. Padają tylko zapewnienia że "rozmowy są finalizowane".
Najpilniejsza jest wymiana 100 z ok. 3 tys. głośników, przez które nadawane są komunikaty w razie alarmu, a także zamontowanie ok. 10 km nowych kabli. Żeby poprawić system wentylacji, trzeba z kolei wymienić 20 okien na uchylne.
Te prace są konieczne, żeby straż pożarna dopuściła nowy terminal do użytkowania. Wydawanie ostatecznych pozwoleń może potrwać nawet trzy tygodnie, choć Porty Lotnicze spodziewają się, że służby wojewody skrócą ten termin. Dyrektor Łatacz ocenia, że gdy przed końcem roku dogada się wreszcie z wykonawcami, poprawki w terminalu zajmą około miesiąca.
Mimo optymizmu dyrekcji Portów Lotniczych Adrian Furgalski uważa, że przedsiębiorstwo powinno mieć awaryjne rozwiązania na wypadek kolejnych opóźnień. - Trzeba przystosować stary terminal do nowych zasad, które mają obowiązywać pod koniec marca na lotniskach. Przecież to nie są duże prace - można postawić ścianki z pleksi, które odseparują pasażerów lecących poza strefę Schengen. To można wykonać nocami - proponuje.
Dyrektor Łatacz nie chce o tym słyszeć. - Dziś wszystkie siły skupiamy na uruchomieniu hali odlotów nowego terminalu. Nie są prowadzone prace związane z dostosowywaniem terminalu 1 do Traktatu z Schengen. Odpowiednie rozwiązania znajdują się w nowym budynku i musi on być oddany do użytku przed 28 marca - podkreśla. W tym tygodniu przekazał nowemu ministrowi infrastruktury szczegółowy harmonogram prac, który jest jednak "dynamiczny, bo wciąż odkrywamy jakieś problemy". Zaznacza jednak, że "sytuacja jest pod kontrolą".
Nawet jeśli uda się oddać halę odlotów przed 28 marca, nie oznacza to wcale końca budowy na Okęciu. Okazuje się, że do sklepów planowanych w nowej hali odlotów nie doprowadzono
prądu, wentylacji i klimatyzacji. Teraz uwija się tam 180 robotników, ale po oddaniu nowego terminalu część pomieszczeń handlowych i tak będzie zamknięta. Dodatkowo w osobnym przetargu trzeba jeszcze raz wybrać generalnego wykonawcę, który dokończy wyjścia do samolotów przez tzw. pirs centralny i południowy. Dziś straszą tam wystające
pręty zbrojeń. Dyrektor Łatacz przyznaje, że "taki pomnik historii zostanie jeszcze na jakiś czas".
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Zakładki