We Wrocławiu powstanie muzeum lotnictwa? Eksponaty są.
Radziecki samolot z czasów II wojny światowej stoi w zapomnianym hangarze niedaleko wrocławskiego lotniska. Czy można go zobaczyć?
Po-2 to samolot zaprojektowany przez słynnego konstruktora Nikołaja Polikarpowa. Radziecka wojskowa maszyna jest najciekawszym eksponatem, który można oglądać w hangarze przy ul. Granicznej, niedaleko wrocławskiego lotniska. Samolot powstał pod koniec lat 20. ubiegłego wieku. Ważną funkcję pełnił podczas II wojny światowej. - Atakował głównie w nocy. Nadlatywał nad niemieckie okopy i zrzucał bomby.
Do tego ostrzeliwał wroga z karabinu maszynowego. Interesujące, że w Armii Czerwonej latały na nich głównie kobiety - opowiada Robert Górczyk, prezes stowarzyszenia Aerodywizjon.
To właśnie ta organizacja od lat zbiera różne eksponaty i przechowuje je w hangarze. Zgromadzono tam m.in. części różnych samolotów, np. kani, jaka czy iła. Jest też, choć z lotnictwem nie ma akurat nic wspólnego, traktor. Ciekawe, że widnieje na nim napis URSUS, ale jest to niemiecka maszyna, którą "zdobyto" w 1945 roku.
Dla miłośników historii hangar to prawdziwy skarbiec. - Część przedmiotów mamy wprost ze złomowiska - mówi Górczyk. - Staramy się odwiedzać takie miejsca regularnie, bo są pełne ciekawych przedmiotów. Ludzie, którzy je przynoszą na sprzedaż, nie mają pojęcia, czego się pozbywamy.
Stowarzyszenie chce stworzyć muzeum, by każdy mógł przyjść i zobaczyć eksponaty. - Ale nie tylko. Mamy tutaj mnóstwo części, z których można odtworzyć poszczególne elementy samolotów. Naszą ideą jest, aby przychodzili do nas pasjonaci i wspólnie rekonstruowali zabytki - opowiada Robert Górczyk.
Jest jednak pewien problem. Hangar należy do Agencji Mienia Wojskowego. A ta nie zamierza przedłużyć wygasającej w piątek umowy, na mocy której stowarzyszenie zajmuje obiekt. Aerodywizjon chciałby nadal korzystać z pomieszczenia, które zresztą członkowie sami wyremontowali. Obok ich hangaru stoi drugi, podobny - z dziurawym dachem i tabliczkami z informacją, że "grozi zawaleniem". Gdyby nie pasjonaci, oba wyglądałyby tak samo, a to przecież zabytkowe budynki.
- Naszym zadaniem jest przede wszystkim sprzedaż gruntów. Chcemy też spieniężyć działkę, na której stoi hangar - wyjaśnia Zbigniew Sieja, dyrektor wrocławskiego oddziału Agencji Mienia Wojskowego.
Jednocześnie dyrektor deklaruje, że gotów jest spotkać się z przedstawicielem Aerodywizjonu. - Na pewno wypracujemy porozumienie. Postaram się, aby na sprzęt zgromadzony przez stowarzyszenie znalazło się inne miejsce. Być może takie, do którego łatwiej trafić zainteresowanym mieszkańcom - mówi dyrektor Zbigniew Sieja.
Zakładki