Port Lotniczy Radom złożył doniesienie na wojewodę mazowieckiego, ale prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa. Chodzi o głośny kilka miesięcy temu spór o finansowanie utworzenia przejścia granicznego na lotniskuDoniesienie podpisane jeszcze przez prezesa PLR Tomasza Siwaka, który został odwołany ze stanowiska 23 czerwca br., trafiło najpierw do Prokuratury Rejonowej Radom-Wschód. Radomscy śledczy przekazali jednak sprawę do Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ.
Była szkoda?
Jak informuje prokurator Piotr Skiba z tej prokuratury, po złożeniu zawiadomienia przez PLR prowadzone było postępowanie w sprawie "niedopełnienia w okresie od 29 maja 2014 r. do 9 lipca 2015 r. przez wojewodę mazowieckiego obowiązków służbowych nałożonych przez ustawę o ochronie granicy państwowej i rozporządzeń wykonawczych poprzez niezapewnienie utrzymania przejścia granicznego Radom - Sadków, sfinansowania jego utworzenia ani ponoszenia kosztów comiesięcznego utrzymania, czym działano na szkodę interesu publicznego i prywatnego spółki PLR". I drugi wątek: nieumyślne niedopełnienie obowiązków przez wojewodę w tym samym czasie i z tej samej przyczyny, ale skutkiem tego miało być wyrządzenie "pokrzywdzonej spółce istotnej szkody".
- Po przeprowadzeniu czynności sprawdzających wydano postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa z uwagi na brak ustawowych znamion czynu zabronionego - wyjaśnia prokurator Skiba.
Na własne ryzyko
Przypomnijmy, poprzedni zarząd Portu domagał się od wojewody, by oddał spółce 3,7 mln zł, które wydała w ubiegłym roku na wyposażenie przejścia granicznego na lotnisku. Spór rozgorzał na początku br., gdy okazało się, że w kasie PLR są pustki i nie ma pieniędzy na płace dla ponad 140 pracowników. Były prezydent Andrzej Kosztowniak w jednej z medialnych wypowiedzi stwierdził, że problemu z wypłatami pensji i bieżącym funkcjonowaniem lotniska by nie było, gdyby wojewoda przekazał PLR pieniądze za zorganizowanie granicy państwa. Jacek Kozłowski uważa natomiast, że z niczym Portowi nie zalega, bo zarząd spółki poczynił zakupy bez uzgodnienia z nim, a więc na własne ryzyko. I na Sadkowie nie było wówczas lotów. Jak tłumaczył Kozłowski, w Radomiu działa czasowe przejście graniczne, co oznacza, że potrzebę odprawy pasażerów PLR musi zgłosić do urzędu wojewódzkiego 48 godzin wcześniej. - Ja wtedy wysyłam tam służby graniczne i wystarczą im stół i dwa krzesła, bo dysponują własnym sprzętem - mówił nam wojewoda. Jego zastrzeżenia budziła też kwota 3,7 mln zł. - Zakupiono sprzęt najwyższej klasy, ale i bardzo drogi. Lotnisko w Modlinie, które obsługuje 1,7 mln pasażerów rocznie, nie ma takiego sprzętu - podkreślał.
- Nie chodzi o jednorazową odprawę, to jest przejście graniczne czynne siedem dni w tygodniu, od godz. 6 do północy - ripostował rzecznik PLR Kajetan Orzeł. I wyjaśniał, że zakres prac i zakupów potrzebnych do uruchomienia przejścia wskazały Straż Graniczna i Izba Celna.
Bez zaskoczenia
Postanowienie prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa jest nieprawomocne. PLR pod rządami nowej prezes nie daje za wygraną i chce złożyć zażalenie.
- Złożenie zażalenia to wyczerpanie drogi prawnej, którą zainicjował prezes Siwak. Zażyczyłem sobie jako właściciel spółki informacji, czy zostanie ono uwzględnione przez sąd. Dla mnie to jest bardzo ciekawe, bo jeśli się rozstrzygnie, że wojewoda miał rację, to znaczy, że ktoś inny racji nie miał. I wtedy spółka będzie miała otwartą drogę do wystąpienia z roszczeniami - komentuje prezydent Radosław Witkowski.
- Pan wojewoda nie jest zaskoczony doniesieniem, ale nie chce się wypowiadać, bo nie zna rozstrzygnięcia prokuratury - słyszymy od rzeczniczki Jacka Kozłowskiego Ivetty Biały. Czy kiedy już z Sadkowa są loty, wojewoda płaci na utrzymanie przejścia granicznego? - Nie płaci, bo ruch jest nieduży i sami jesteśmy w stanie zapewnić obsługę przejścia naszym sprzętem. Poza tym i Łotwa, i Czechy są w strefie Schengen - mówi rzeczniczka wojewody.
Cały tekst:
Wyborcza.pl
Zakładki