Mój 199 lot odbył się na trasie Szymany Wrocław.
Na miejscu zostałem rozwalony. Sprawdzanie biletu przez "Chudego" zeskanowanie przez "Mniej chudego" bardzo spoko. Podchodzę do rolek przy kontroli, a tam dziewczyna, krótkowłosa blondynka, która osiemnastkę miała mniej więcej równo ze mną

, z uśmiechem od ucha do ucha. Dziewczyna która stoi tuż przede mną jest w lataniu niedoświadczona, pełen stres, a "Blondynka" ze stoickim spokojem tłumaczy jej wszystko. Moja kolej, promienny uśmiech, szok! Powiedziałem jej że nie pasuje do tej roboty, wykonywanej w zdecydowanej większości przez smutnych sztywniaków i sztywniaczki, a w moim ukochanym Poznaniu przez prawie samych buców.
Powiedziała mi ze z zawodu jest farmaceutką i dlatego wie jak trzeba ludzi traktować. Nie wiem jak ma na imię, bo powaga jej pracy, nie pozwalała aby o to zapytać. Za heimannem mężczyzna o bogatej budowie ciała, również z rogalem na twarzy.
Oczywiście zdaje sobie sprawę że w maleńkim SZY łatwiej o atmosferę rodem z rodzinnych firm niż na dużym lotnichu. Ale gdyby tą roślinkę kultury i życzliwości podlewać, to można by było sadzić ją na dużych lotniskach.
Jeśli znacie tych ludzi pozdrówcie ich wszystkich z "Blondynką" na czele.
Aaaaaa i macie piękny terminal, fajną ciuchcię, a te domki jako gate do których się wchodzi przez wyjściem na zewnątrz są słodkie.
Zakładki