VIDEO »   Spitfire RIAT 2024        GALERIA »   Zapraszamy do umieszczania zdjęć w naszej galerii   

Zobacz kanał RSS

Na ścieżce wznoszenia....

Istny Meksyk... Dzień 10. Jedźcie do innego terminala...

Oceń wpis
przez w dniu 31-03-2013 o 19:00 (3387 Odsłon)
Pozostały godziny w Meksyku. Według pierwotnego planu mieliśmy obudzić się w Acapulco, ale i zaistniałego obrotu sprawy zamierzaliśmy skorzystać - brak czasu nie pozwolił nam wcześniej zobaczyć Xochimilco, jak i Torre Latinoamericana. Punkt widokowy miał być puentą, postawieniem kropki nad i tego pięknego wyjazdu...
Droga komunikacją publiczną na Xochimilco jest długa. Należy dojechać do ostatniej stacji metro, gdzie przesiada się w kolej, która jedzie kolejne pół godziny. Następnie kilkanaście minut spaceru i oczom człowieka ukazuje się... straszny kicz. Rzeczywisty obraz odbiegał od ujęć, jakie można zobaczyć w necie. Fakt, był poranek w dniu roboczym, zapewne pustki również wpłynęły na naszą ocenę, ale niewątpliwie spodziewaliśmy się czegoś więcej.
Nie ma co narzekać - ruszyliśmy w 40-minutowy rejs, który wbrew początkowym pozorom był bardzo przyjemny. Na dłuższy wypad - zapewniający ponoć lepsze wrażenia estetyczne - brakło nam czasu. Warto to miejsce odwiedzić, natomiast od 'must see' nie zaliczyłbym tego rejsu.


Przyszedł czas na ostatni punkt na liście - "wieżę Cejrowskiego". Czterdzieste czwarte piętro, panorama na to wyjątkowe miasto. Piękne miejsce, świetne widoki. Moment na podsumowanie w duchu tego, co nas w Meksyku spotkało.



Czas nie pozostawiał złudzeń - trzeba było zbierać się na lotnisko. Pojechaliśmy taksówką z handicapem czasowym - dotarliśmy ponad 3 godziny przed lotem. Pomni doświadczeń ostatnich dni preferowaliśmy wziąć poprawkę. W międzyczasie zjedliśmy obiad i około 1:40h przed wylotem poszliśmy do odprawy.
Skierowano nas do maszyn automatycznych. Wrzuciłem kod rezerwacji - odrzucony. Podałem raz jeszcze - odrzucony. Spróbowałem wszystkich opcji, momentalnie zrobiło się gorąco.. Skierowano nas do biura obsługi klienta AeroMexico. Tam pani nas poinformowała, że musimy udać się do innego terminala(!!!) do biura Air Europy... Tłumaczyłem, że mamy RT, powrót jest w ich B763 który jest wyświetlony ewidentnie na tablicy. Zrobiło się naprawdę bardzo gorąco. Na godzinę z hakiem przed lotem odmówiono nam odprawy i skierowano do terminala do biura przewoźnika, który - UWAGA - zamknął biuro miesiąc wcześniej oraz przestał operować do Meksyku!
Nie mieliśmy już grosza, urlopu ani pomysłu na realizację wariantu pesymistycznego. Będąc tego świadomi, zaczęliśmy walkę o nasze miejsca. W końcu, po batalii wymiany zdań udało się - po jakimś telefonie kobietę olśniło, że wszystko jest OK. Zostaliśmy skierowani do standardowej odprawy. Tam kolejna niespodzianka - w systemie nie widać naszego lotu MAD -> AMS. Powód - nieznany. Kobieta bagaż nadała jedynie do Madrytu. Tam mieliśmy zgodnie z rozkładem tylko 2 godziny... Nie dociekaliśmy - najważniejsze było wydostać się do Europy, w Madrycie z pewnością wyjaśnilibyśmy sprawę. Gorzej, że dzień później świtem mieliśmy loty AMS -> WAW -> WRO i musieliśmy dotrzeć do Amsterdamu, nie chcąc ich przegapić.
Powyższe atrakcje sprawiły, że nie było czasu pożegnania z Meksykiem. Wszystko miało miejsce w biegu. AeroMexico wzbił się w powietrze zabierając nas z powrotem do Europy.
Całe szczęście, że lot dotarł do Madrytu o czasie. Wprawdzie w sprinterskim biegu, ale udało nam się wyjaśnić sytuację, odprawić przejęte bagaże i udać się na pokład. E190 AirEuropa zabrał nas do Amsterdamu. Tam czekała nas nocka i kolejnego dnia PLL LOT z Eurolotem zabrali nas via WAW do WRO. Skończyła się cudowna przygoda...

Umieść "Istny Meksyk... Dzień 10. Jedźcie do innego terminala..." do Facebook Umieść "Istny Meksyk... Dzień 10. Jedźcie do innego terminala..." do Google

Komentarzy