Zobacz kanał RSS

Na ścieżce wznoszenia....

Komuna Karaibów - między mogotami

Oceń wpis
przez w dniu 06-01-2014 o 22:25 (3282 Odsłon)
Mogoty to pagórki ze skał wapiennych, dość strome, wyglądają niczym garby wielbłąda w skali marko:) Znaleźć je można w zachodniej części Kuby, w okolicach miasteczka Vińales. Pierwszy raz zobaczyliśmy je na telebimach knajpki Casa de la Musica w rynku wrocławskim.To tam nasze zauroczenie Kubą rosło, a Vińales stało się bezwzględnym celem podróży.
Ustępujący jet-lag pozwolił pospać nam nieco dłużej. "Nieco" znaczy rzeczywiście nieco, bowiem dzień zapowiadał się ciekawie, a nasza taksówka miała czekać z samego rana. Już podczas naszego śniadania w Casa Maura zjawił się nasz kubański kompan podróży - spędzi z nami kolejne 3 doby, przemierzając razem niespełna 1000 km. Około 40-letni Jorge, sprawiający bardzo pozytywne wrażenie.
Nie pisałem o ich hiszpańskim, a właściwie kubańskim. Słownik de facto kastylijski, w przeciwieństwie do Meksyku nie wychwyciliśmy różnic. Co innego akcent, Kubańczycy mówią bardzo niewyraźnie. Miałem w pierwszych dniach duży problem swobodnie ich zrozumieć, toteż rolę tę przejęła w dużym stopniu żona:) Została delegowana na fotel pasażera w taksówce, która okazała się całkiem wygodna i klimatyzowana, co na Kubie - delikatnie ujmując - standardem nie jest.
Udaliśmy się do Vińales, po drodze zatrzymując się w lokalnej fabryce cygar. Po drodze obróciliśmy ze znajomym kolejną buteleczkę rumu, który na Kubie wchodzi perfekcyjnie:)
Zepsuła się pogoda. Nadchodził z północnego zachodu zapowiadany już wcześniej niż. Zaczęło nawet kropić podczas naszej tytoniowej stacji. Mimo to temperatura wciąż była wysoka.
Degustacja kawy (skosztowałem, bardzo smaczna), cygar (o nie, tego w życiu), odwiedziny w samej fabryce, którą stanowi sporych rozmiarów stodoła.



Vinales. Małe urokliwe miasteczko u podnóży mogotów w dzielnicy Pinar del Rio. Dotarliśmy krótko po 12-tej w południe. Rozgościliśmy się w casie, do której trafiliśmy z polecenia Maury. To była dobra rekomendacja. Ładnie urządzone pokoje z łazienkami, przed domkiem ganek.
Widok z naszej casa particular:



Omówiliśmy plan dnia. Naszym celem była dolina, chcieliśmy również zobaczyć polecaną jaskinię. Z kolei właściciele casy namawiali nas na przejażdżkę konno. Nie byliśmy do końca przekonani na nią, bowiem zależało nam na samej dolinie, ale zgodziliśmy się. Ustawiliśmy się również na obiad i ruszyliśmy naszą taksówką przed siebie.

Naszego kierowcę nazywaliśmy Józkiem. Nasz Józek nie był skory do objazdówki, którą mu zleciliśmy. Zapewne chciał już po kilku godzinach podróży dniówkę uznać za skończoną:) Skierowaliśmy się do Cueva del Indio - jaskini oddalonej o kilka kilometrów od miasteczka.
W samej jaskini przyszło nam czekać w kolejce. Tyle, że zamiast czwórki, doszła nas tam trójka:) Znajomy gdzieś się zapodział. Wprawdzie dobrze przewidzieliśmy, w jakim celu odłączył się od grupy, natomiast do głowy by nam nie przyszło, co sprawiło, że dołączył z powrotem do nas dopiero po wielu minutach. Otóż ujrzeliśmy go bez koszulki, całego mokrego. Okazało się, że zapadła się pod nim ziemia i runął w dół, lądując w wodzie. Na szczęście skończyło się na otarciach i potłuczeniach. Niewiele brakowało, a nasza kubańska przygoda zakończyłaby się znacznie szybciej, niż planowaliśmy.....
Kolejka okazała się zmierzać do łodzi, pływających po owej wodzie, do której wpadł znajomy. Przyszła i na nas kolej, po dość krótkim, lecz urokliwym rejsie wróciliśmy na powierzchnię, gdzie czekał na nas Józek.



Kompan przeżył, w 4 zameldowaliśmy się w naszej taksówce. Ruszyliśmy w bardzo krótką podróż między mogotami pod Mural de la Prehistoria - wielkie malowidło na mogocie wykonane w latach 60-siątych XX wieku na polecenie Fidela Castro. Przedstawia ewolucję człowieka aż po socjalizm...
Dzieło, zobrazowane niżej, wydało mi się tak interesujące jak gra naszych grajków w ostatnich miesiącach...



To nie było Vińales, na które czekaliśmy. Miałem zresztą w pamięci wpis na jednym z blogów podróżniczych młodej Polki, która w dolinie szła po czerwonym błocie i wróciła z wrażeniami przeciętnymi. My póki co również czekaliśmy na "więcej", przyszedł natomiast czas obiadu. To jedyny dzień, gdy w Casa Particular jedliśmy obiad i trzeba przyznać, że był bardzo dobry. Nie był zresztą tani, kosztował 8 CUC (~8 USD) od osoby.
Przyszedł czas na konie! Spod domku zabrał nas przewodnik, który w gruncie rzeczy kazał po prostu za sobą iść i szliśmy, szliśmy i szliśmy... Naszemu znajomego ciężej było iść po jaskiniowej przygodzie, ale dał radę.
Doszliśmy do koni i ruszyliśmy w fantastyczną przygodę. Dopiero wówczas dotarło do nas, że facet zabiera nas w środek raju na Ziemi, w centrum Valle de Vińales. Nasza podróż konno trwała prawie 4h, to były definitywnie te godziny, dla których człowiek żyje. Baśniowy klimat zaakcentowała pogoda - chmury rozstąpiły i dolina pokryła się blaskiem gorących słonecznych promieni. W środku dystansu zaliczyliśmy wizytę w małej jaskini, gdzie była możliwość zażycia świeżej kąpieli w mroku skał. Pomni doświadczeń znajomego postanowiliśmy odpuścić i udać się w drogę powrotną.





Myślę, że powyższe zdjęcie najlepiej oddaje magię tej doliny....

Po powrocie do miasteczka postanowiliśmy iść za ciosem - nie wracając do casy poszliśmy do knajpy uczcić... Walentynki:) Po kilku mojito i cuba libre udaliśmy się na plac przypominający rynek. Tam z kolei udało nam się na (nie)szczęście kupić bardzo tanio flachę rumu i przenieśliśmy imprezę do naszego domku. W drodze ku niemu spotkaliśmy odpoczywającego Józka, który przyjął nasze zaproszenie:) Rozpoczął się udany kubańsko-polski wieczór, w trakcie którego z przyczyn oczywistych bardziej ośmieleni omówiliśmy historię i ekonomię świata:) W międzyczasie trafił nam się jeszcze jeden kurs po rum.
Końcówki imprezy niestety nie pamiętam (no... wiecie, minął prawie rok... pamięć zawodzi) ;)
Tak oto zakończyliśmy jeden z najpiękniejszych dni w naszym życiu. Noc musiała przynieść odpoczynek przed podróżą do kolejnej perły Kuby - Trynidadu...
gregory3217, Mimis, Gabec and 5 others like this.

Umieść "Komuna Karaibów - między mogotami" do Facebook Umieść "Komuna Karaibów - między mogotami" do Google

Updated 07-01-2014 at 21:59 by grzyw

Kategorie
Turystyka , Poza skrzydłami

Komentarzy