Po 10ciu dniach "leżuru" w domu, pora wracać do pracy... Swoją 20-dniową poniewierkę po Azji tradycyjnie zaczynam sobotnim nocnym lotem z Rzymu do New Delhi i dalej "na pace" (na pasażera) do Taipei. Przygotowania do wyjazdu muszę zacząć już kilka dni wcześniej. Trzeba załatwić hotel w Rzymie (niby się należy jak psu micha i powinien być zarezerwowany przez firmę, ale z Włochami jak to z Włochami - jak nie przypilnujesz zawczasu, to potem nikt nic nie wie) ...
Updated 19-10-2016 at 13:21 by layoverlover
Ledwie co napisałem, że tajfuny mnie omijają, to mnie w końcu dopadło - Karma is a bitch... Nie, żeby to była jakaś niespodzianka. Tajfuny zaczynają swój żywot na środkowym Pacyfiku, jako niepozorne ośrodki niżowe. Później przemieszczają się na zachód karmiąc się energią ciepłego oceanu i nabierając mocy. Są w tym czasie skrupulatnie śledzone przez satelity, a ich dalszy przebieg jest prognozowany skomplikowanymi modelami matematycznymi. O tym, że tajfun "Megi" do nas nadciąga ...
Updated 30-09-2016 at 21:12 by dyziojr
Ostatnio znowu jakoś nie miałem weny na pisanie. Trochę z braku czasu, a trochę bo nie bardzo było o czym... Latanie po Azji stało się rutynowe - tzw. MKwŻOL (Mrożących Krew w Żyłach Opowieści Lotniczych) ostatnio brak... Jednak ta robota jest spokojniejsza niż śmiganie ATRem w indyjskim monsunie. Albo też po prostu jestem już starszy i jak mówi stare lotnicze porzekadło "polegam na swoim doświadczeniu, aby unikać sytuacji, w których musiałbym polegać na swoich umiejętnościach". W każdym ...
Updated 24-09-2016 at 08:04 by dyziojr
No i w końcu "nadejszła wiekopomna chwila" - doczekałem się lotu do Rzymu - jedynego kierunku Europejskiego, jaki robimy na A333. Prosiłem o ten lot co miesiąc, od kiedy wszedłem na linię. W końcu się doprosiłem... Moment ten jest dodatkowo o tyle doniosły, że na powrocie planuję zabrać swoją rodzinę do Azji na wakacje. Nie dość, ze mam w perspektywie spędzenie razem kilku tygodni, to jeszcze po raz pierwszy będę ich osobiście wiózł samolotem. Jakoś tak wyszło, ze przez ...
Updated 18-07-2016 at 13:00 by layoverlover
Pobyt w Honolulu był krotki, acz intensywny. Jak pisałem wcześniej, mój kolega z załogi okazał się być wielkim miłośnikiem i znawcą "Kabajów" (jak mówi mój 4-letni synek Staś), więc w pakiecie mam prawdziwą wycieczkę z przewodnikiem. Tylko jet-lag niemiłosiernie ryje czachę - jeszcze się nie pozbierałem dobrze po przylocie z Polski, a tymczasem Honolulu jest dokładnie po drugiej stronie globusa. Różnica stref czasowych, to 12 godzin, więcej się nie da... Dopiero kąpiel w Pacyfiku trochę ...
Updated 29-05-2016 at 13:59 by layoverlover