CCQ
przez
w dniu 06-01-2016 o 03:01 (2984 Odsłon)
Trzeci tydzień szkolenia już za mną. W Europie pewnie bym już był po symulatorze (szkolenie CCQ z 320-tki na 330-tke trwa 8 dni roboczych), a tu ciagle jestem na etapie "badania pisma".
Fakt faktem, jest co badać. 330-tka okazała się bardzo wyrafinowanym "narzędziem pracy". Wszystkie systemy są zdwojone, ztrojone i całość jest ewidentne projektowana pod ETOPS, czyli latanie daleko od lądu i/lub dostępnych lotnisk...
Do tego, jak to zwykle u Airbusa, wszystko jest sterowane przez jakiś tam komputer o trzy-, lub czteroliterowej nazwie i w zależności od szeregu warunków działa tak/siak, albo samo się włącza/wyłącza. Chyba, że się zepsuje - to wtedy działa jeszcze inaczej... Nawet spłukiwanie wody w kibelku ma swój dedykowany komputer, nazwany eufemistycznie "Vacuum System Controller"...320tka wydaje się dużo mniej skomplikowana, o "John-Deere" (czyt. Boeing'u) nawet nie wspominam...
![]()
Szczególnie ciekawa jest instalacja paliwowa - zbiorniki wewnętrzne, zewnętrzne, centralny, "trim tank" w ogonie do optymalizacji położenia środka ciężkości w czasie lotu, a całość działa wedle mocno pokrętnej logiki. A zasilanie APU paliwem, to w ogóle jakiś "najtmer". Hydraulika i Elektryka niewiele lepsza - widać, ze żywcem przeniesiona z czterosilnikowej 340-tki i zaadaptowana do dwusilnikowej 330-tki.
Nie, żebym narzekał, bo całość jest bardzo sprytnie zaprojektowana i w dużej mierze działa praktycznie niezauważalnie dla pilota - wszystko się robi samo, w tle, a lotnik ma zajmować się lataniem... Samolot mi się baaardzo podoba
Tyle tylko, że w/g zachodniej filozofii szkolenia trzeba wiedzieć w ogólnym zarysie co jak działa i wiedzieć gdzie w instrukcji znaleźć szczegóły. Jak to mówił AllOver: "trzeba umieć sprawdzić która godzina, a nie jak zbudowany jest zegarek". Natomiast w/g filozofii wschodniej, trzeba wszystko wykuć na blachę... A systemy, to nie wszystko - trzeba się na pamięć nauczyć wszystkich "memory items"* (naliczyliśmy ich tu bodaj 19) i limitacji. Szczególnie przyjazne są ciężary w funtach. Np. ciężar do startu to 507058 lbs. Po naszemu byłoby poprostu 230 ton, co łatwo zapamietać. Takich liczb do nauczenia jest kilkanaście, trzeba je znać bez zająknięcia. Jak w tym starym kawale o nauce książki telefonicznej. Gdzie indziej pytają się "po co?", a my pytamy się "na kiedy?"... Dość powiedzieć, ze w ostatnie 3 tygodnie zrobiłem więcej notatek, niż przez całe studia. A studiowałem niemal 10 lat...
Dzisiaj po południu czeka mnie egzamin CAA na lokalnego ATPLa. Akurat tu trzeba oddać honor ichniemu ULCowi, bo się nie wygłupiają - 25 pytań z prawa lotniczego, w miarę proste. Nie to co EASA i jej 14 (czy ile tam było) przedmiotów...
*procedury awaryjne, wykonywane z pamięci.