Koniec sezonu, a może nawet koniec wszystkiego?
przez
w dniu 19-11-2019 o 11:10 (2586 Odsłon)
Oficjalnie wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazały, że sezon 2019 się skończył. Są jeszcze jakieś jego symptomy ale już nie tak dokuczliwe. A tak na serio jakby ktoś chciał wiedzieć po czym uznałem, że sezon się skończył?, a nie po tym, że jest mało przylotów ani po tym, że nie zostają już walizki do rush’owania, nie tego jest cały czas dużo. O tym, że ten sezon się skończył pokazał wykaz rejsów na ostatnią falę w sobotę gdzieś bodaj 3 tygodnie temu. Ze zwyczajowej długiej listy rejsów (tak 5 do 7 w tym jeden mega duży typu TLV lub TSE) nagle zrobiły się dwa: BEY, który po strzale z ARN w okolicach 21,30 jest już w komplecie i KRK który generalnie nie ma jakich charakterystycznych stałych kierunków dolotowych, ale przeważnie po 22 jest na niego kilka tobołków, które jeszcze nie przyleciały. Nie jest to rejs mały, bo nie zabrane od godz. 13. 30 walizki do KRK, lecą dopiero tym wieczornym, bo w końcu jest udźwig, ale tragedii nie ma.
I trochę kamień spadł wszystkim z serca, bo to co się w sortowni działo przez lipiec, sierpień i wrzesień to słów czasami brakowało, albo były same ocenzurowane. A pamiętać trzeba, że nie latają MAX-y i kilka dremlinerów, nie mówiąc o zdarzających się od czasy do czasu awariach sprzętu latającego. Pewnie kilka osób chciałby wiedzieć dlaczego te niekulturalne słowa, cisnęły się na usta?
Oczywiście głównym powodem jest za mała sortownia i to , że jest druga, ktoś powie, nie rozwiązuje niestety tematu. Patrząc na ilość rejsów i ilość zrzutni to obie sortownie niby dają radę, ale tylko pozornie, wystarczy tylko mała pierdółka, jakaś awaria i za sekund kilka nie ma gdzie pomieścić rejsów, którym trzeba przydzielić awaryjnie nowe zrzutnie, o robocie logistycznej z tym związanej wspominam tylko krótko, bo gdybym się miał głębiej we wspomnienia cofnąć to nie skończyłbym z wściekłości wpisu.
Druga przyczyna ciężkości sezonu tkwi w ludziach a raczej w ich małości na sortowni. Ja wiem, że zawsze jest tak, że pracodawca chciałby jak najmniej wydawać na pracownika, ale jak by jeden menago czy drugi, poszli po rozum do głowy to w czasie rekrutacji powinni brać pod uwagę, to że część z tych osób za chwilę odejdzie. Przyczyny nie zawsze tkwią w pieniążkach za pracę. Te oczywiście są ważne ale o nich może później. Zawsze ale to zawsze w takiej specyficznej pracy jak ta pod presją czasu należy brać pod uwagę dobór i umiejętności przełożonego takiego nowego pracownika. Zabrzmi to może trywialnie ale ile to razy słyszałem od pracowników z już kilkumiesięcznym stażem takie słowa: o jak to dobrze, że to ty, bo jakby był ten czy tamten to……….. I tak dalej. A Ci ze stażem już trochę wiedzą o specyfice pracy i „osobistych zaletach” brygadzistów. Nowy może być tym zaskoczony i jak to w życiu bywa czasem zniesmaczony i nie widząc innego rozwiązania odda przepustką i pójdzie do domu.
Trzecia przyczyna to oczywiście zarobki. Ja wiem, że co firma to inne podejście ale już wspominałem, że w tak specyficznym miejscu jak lotnisko gdzie jest i ciężko fizycznie i krucho z czasem, premie lub nagrody powinny być przyznawane nie za bycie w pracy, a za stopień zaangażowania. O podstawie pensji też trzeba wspomnieć, gospodarka idzie do przodu, pracowników brak i za marne (rynkowo) pieniądze nikt nie przyjdzie do takiej pracy, a roztaczanie wizji wysokich premii czy dodatków socjalnych bierze w łeb przy pierwszej okazji kiedy popełnisz pomyłkę, a przecież o pomyłkę w pracy pod presją czasu jest bardzo łatwo i kółeczko się zamyka. Spóźnisz się do pracy, po premii, nie podstawisz klocka pod przyczepę, po premii, wyrzucisz transfer na przyloty, po premii, nie naprowadzisz wozaka pod platformę, po premii, itd., a wtedy goła podstawa strasznie demotywuje do pracy. Czasem na tyle, że oddajesz przepustkę i idziesz do domu.
Kolejnym powodem do stresu jest niewspółmiernie mała w stosunku do potrzeb ilość sprzętu do wożenia. Nie chodzi już o to aby był szybki, bo o to „zadbali” zarządzający lotniskiem ustalając jakiś tam limit, który w pewnych sytuacjach mógłby być nawet 2 razy większy a i tak nic by się złego nie stało, ale cóż limit to limit, a i służby do egzekwowania limitów zbroją się jak mogą, więc jeśli nie prędkość to co? Otóż w czasie największej nawały przylotów i w niektórych momentach odlotów potrzebne są każde ilości ciągarek krótkich i silnych czyli takich gdzie można z zegarmistrzowską precyzją podstawić nowe kontenery na podmianę albo szybko i blisko podjechać do łącznika transferowego. Tego niestety zabrakło, co trzeba było się nakombinować uszarpać, wykorzystywać sprzęt do tego nie stworzony, bo oczywiście bagaże lecą i ty musisz podstawić kolejne kontenery. Nie powinienem tego pisać ale ileż to razy kontenery wstawiało się ręcznie (puste są relatywnie lekkie z wózkiem to tak na oko 500 kg.) Na przylotach to samo opróżniony z transferów kontener czeka i blokuje łącznik bo iluś tam jeżdżących właśnie szuka miejsca do odstawienia kontenera.
I tu poławia się następny problem związany ze zbyt mała sortownią. W tej kubaturze którą mamy do dyspozycji pod dachem brakuje miejsca na szybkie odstawianie przyczep i kontenerów, a najbliższe sortownia pola techniczne mają tak przedziwny kształt, że mało co można na nich dobrze ustawić, nie mówiąc już trochę o złośliwości. Czasami wozacy jednej firmy tak postawią swoje przyczepy czy kontenery, że blokują innej firmie handlingowej jej sprzęt, wtedy następuje odpowiedź i taka wojenka zastawna trwa. Ja staram się tego nie robić ale jak na dopiero co przygotowane przeze mnie miejsce na przyczepy wjeżdża sobie ktoś inny i odczepia ciąg przyczep to czasami szlag mnie trafia.
A żeby już skończyć ten żałosny ciąg narzekań, jeden pozytyw się pojawił. Będzie powiększona przechowalnia bagażu, chuuuurrrrrraaaaa i co z tego że dopiero późną wiosną, grunt, że będzie. Znikną te śmieszne poletka do odstawiania bagażu, więc pojawi się możliwość odstawiania sprzętu. Transferowcy w końcu będą opróżniać kontener 5 min a nie 3 razy dłużej, bo jak nie można bagażu wyrzucić do przechowalni to muszą znaleźć mu inne tymczasowe miejsce a to trwa. Nie będzie trzeba uganiać się za zagubionymi bagażami po tzw. śmietnikach, co w przypadku bagażu załogi na rejsy na szerokich kadłubach jest niezmiernie istotne (sam taki znalazłem w zupełnie do tego nieprzewidzianym miejscu i załogant z rejsu do EWR miał w co się przebrać) słowem jest gites ten teges dobrze. Tylko co się stanie jak do przyszłego sezony wrócą MAX-y, naprawią silniki we wszystkich 787, a nie powiększą sortownia nowa cacana przechowalnie będzie dalej przechodziła testy, bo coś nie działa, ano trzeba się będzie chyba zwolnić, chyba że pensja się o kilka cyferek z przodu powiększy.